Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40

Było po drugiej popołudniu, kiedy odwiozłem Beccę do domu. Wysiadłem z samochodu zaraz za nią i oparłem się o niego, a kiedy dziewczyna stanęła naprzeciwko mnie, złapałem palcami za szlufki jej spodenek. Patrzyłem na nią, uśmiechając się szeroko.

- Co? - zapytała.

- Więc jestem twoim chłopakiem? - jej policzki od razu nabrały kolorów.

- Tak tylko powiedziałam - spojrzała gdzieś w bok. - No i przyjaciele się nie całują, więc...

- Becca? - spojrzała na mnie, a ja pochyliłem się w jej stronę i złączyłem nasze usta. Oparła dłonie o moją klatkę piersiową i odsunęła się ode mnie na długość ramion.

- Moi rodzice są w domu - mruknęła.

- A twoja mama właśnie wygląda zza firanek - odwróciła od razu głowę, dostrzegając tylko ruch materiału. Zaśmiałem się.

- To nie jest śmieszne. Szykuj się na wykład.

- Ja?

- Myślisz, że teraz pójdę tam sama? Mam już dość tej paplaniny, więc ty ją znoś.

- Tak się troszczysz o swojego chłopaka?

- Mój chłopak sam się w to wpakował - uśmiechnąłem się. - Co?

- Nic.

- Michael.

- Po prostu lubię, kiedy nazywasz mnie swoim chłopakiem.

- Chodźmy - powiedziała, odsuwając się ode mnie. - Chyba, że chcesz jechać do znajomych.

- Nie umawiałem się z nimi. Z chęcią pomęczę cię sobą jeszcze trochę - złapałem za jej dłoń i poprowadziłem w stronę domu. Przepuściłem ją w drzwiach i jak na zawołanie zaraz obok nas znalazła się matka dziewczyny, z którą się przywitałem. Przyglądała nam się uważnie, a jej wzrok padł na nasze dłonie.

- Jak impreza? Dobrze się bawiliście?

- Nawet lepiej niż bym przypuszczał - odpowiedziałem.

- Będziemy na górze - powiedziała blondynka, ciągnąc mnie za sobą w stronę schodów i zaraz znaleźliśmy się w jej pokoju. Ściągnęła plecak z ramion i położyła go na komodzie. Usiadłem na łóżku i spojrzałem na nią. Podeszła do mnie, zajmując miejsce obok i zaraz opadła plecami na materac, co i ja zrobiłem. - Michael? - położyłem się na boku, podpierając głowę na dłoni i przyglądałem się jej. Nasz wzrok spotkał się na chwilę. - Myślisz, że to dobry pomysł?

- Ale co?

- My, razem?

- Oczywiście. Musisz mi bardziej zaufać. Nigdy cię nie skrzywdzę, Becca. Kocham cię i chcę dla ciebie jak najlepiej.

- Jesteś słodki.

- Nie, nie jestem - zaśmiała się.

- Oczywiście.

- Wyczuwam sarkazm.

- No coś ty.







Ten rozdział ssie... 😧i połyka😂😂

Lov U❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro