Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24

Blondynka zabrała ode mnie skręta i zaciągnęła się. Z jej ust zaraz wydobył się dym wraz z kaszlem. Spojrzała na mnie.

- Mało kto nie kaszle za pierwszym razem. Tych co palą fajki nie liczę - zaciągnęła się po raz drugi i oddała mi.

- Ma dziwny posmak.

- Bo to nie tytoń. Takiego towaru ze świecą szukać.

- W aptece - odparła.

- Chodziło mi raczej o ten mniej legalnie dostępny - sprostowałem. Spojrzałem w stronę telewizora. - Dlaczego włączyłaś Harrego Pottera? - wzruszyła ramionami. - I to pierwszą część.

- Lubię pierwsze części, kiedy to wszystko się zaczyna, bohaterowie odkrywają swoje moce czy zdolności i tym podobne.

Kilkanaście minut później dziewczyna leżała na sofie z głowa oparta o moje udo, a jej wzrok skupiony był na ekranie. Moja dłoń spoczywała na jej talii, ale zdawało jej się to nie przeszkadzać, mi tym bardziej. Skupiłem wzrok na scenie z przydziałem dzieciaków do poszczególnych domów.

- Myślisz, że gdyby ta głupia czapka... - zacząłem.

- Tiara przydziału - poprawiła mnie od razu.

- Czapka. Więc, gdyby nie posłuchała Pottera i umieściła go w Slytherinie, pogrążyłoby to cały magiczny świat? - przekręciła się na plecy i spojrzała na mnie.

- Pewnie tak było. Dlatego jesteśmy tylko mugolami. Film to oszustwo, musi się skończyć dobrze więc naciągnęli fakty.

- Pieprzona czapka - burknąłem, przez co zaczęła się śmiać. - No co?

- Byłbyś tym złym czy dobrym? - usiadła i odwróciła się w moją stronę.

- Nie mam pojęcia, ale ty byłabyś tą złą czarownicą rzucającą uroki na biednego mnie - odpowiedziałem. Chichotała pod nosem.

- Byłbyś moim sługusem.

- O nie, nie zrobiłabyś ze mnie domowego skrzata - zacząłem się śmiać.

- Cii. Słyszysz? - przysunęła się bliżej mnie.

- Ale co? - spojrzała wprost w moje oczy.

- Ciii - przyłożyła palec do ust.

- Becca?

- Twoje serce bije tak szybko, czy to moje?

- Serio to słyszysz?

- A bo ja wiem? - usłyszałem dzwonek do drzwi. - Pizza! - już chciała wstawać.

- Stój - złapałem ją za nadgarstek. - Zostań - podniosłem się.

- Woof - zacząłem się śmiać, kiedy udała psa. - Idź po tą pizzę - mruknęła.














Lov U

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro