Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11

Spojrzałem na dziewczynę po raz ostatni, chwilę po tym jak położyłem ją na łóżku. Nie wiem ile tak siedzieliśmy na podłodze, ale w końcu zasnęła, a ja nie zamierzałem jej budzić. Przymknąłem drzwi od jej pokoju i skierowałem się w stronę schodów. Sięgnąłem po telefon i od razu wyświetliło mi się kilkanaście wiadomości od kumpli. Westchnąłem tylko, chowając telefon z powrotem do kieszeni.

Stanąłem jak wryty na przedostatnim schodku, kiedy drzwi od domu się otworzyły, a zaraz potem wzrok kobiety koło czterdziestki padł na mnie. Zdecydowanie była zaskoczona i zdezorientowana.

- Dzień dobry – przywitałem się. – Jestem znajomym Becci ze szkoły. Michael – wciąż mi się przyglądała. Weszła do środka, zamykając za sobą drzwi i odstawiła torby z zakupami na podłogę.

- Oh, ze szkoły? – uśmiechnęła się delikatnie. – Przepraszam, Becca dawno nie miała gości i...

- Rozumiem.

- Powiedziała Ci? – zapytała z ostrożnością.

- Tak. To chyba było dla niej trudne.

- Twoja koszulka – zaczęła, przyglądając się mi tak, jakby wiedziała co miało miejsce chwilę temu. Spojrzałem na nią, była aż za bardzo pomięta.

- To nic takiego. Becca zasnęła, pójdę już.

- Oh, nie będę Cię zatrzymywać, pewnie masz co robić.

- Do widzenia – wyminąłem kobietę i otworzyłem drzwi.

- Michael? – spojrzałem na matkę dziewczyny. – Becca może być trudna i pod wpływem emocji może powiedzieć coś czego tak naprawdę nigdy by nie powiedziała, albo może próbować cię do siebie zniechęcić więc...

- Nie dam się jej tak łatwo spławić – uśmiechnąłem się.

- Dziękuję.

- Nie ma za co, jeszcze nic nie zrobiłem.

- Który chłopak w twoim wieku pchałby się z własnej woli w coś takiego? Po prostu miej ją na oku.

- Oczywiście.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro