9
Stiles wszedł do szatni, uśmiechając się do drużyny, która siedziała spięta. Dziś mieli wybierać nową osobę do drużyny i na boisku było bardzo dużo Ślizgonek, które najprawdopodobniej nie umiały latać na miotle.
- Hej - przywitał się i usiadł obok Isaaca. Spojrzał na ogromną tablicę obok Scotta, na której były informacje, co do strategii i jednak nowa kartka.
Szukający: Stiles Stilinski
Ścigający: Isaac Lahey, Ethan Griffin*, Aiden Griffin
Pałkarze: Scott McCall, Vernon Boyd
Obrońca: Danny Mahealani
Przy Dannym Scott zaznaczył dużego, czerwonego iksa. Spojrzał na swojego przyjaciela, który zaczął mówić o tym, że przez odejście obrońcy muszą się bardziej postarać, że w ich drużynie potrzebna był dziewczyna i różne pierdoły, który każdy znał na pamięć. Przyszedł trener, życząc udanych poszukiwań i mówiąc, że nie będzie go na boisku. Nikt się tym nie przejął, ponieważ dzięki temu, mogli dać upust emocją i czasem krzyknąć, na co im nigdy nie pozwalał.
Przebrali się i poszli na boisko. Jednak nie było tutaj już żadnych chętnych, tylko drużyna Gryfonów.
- Ej! - krzyknął Scott, patrząc wkurzony na Dereka Hale, który mówił coś do swojego kolegi Jacksona. - Boisko miało być nasze!
Hale uśmiechnął się krzywo, zlatując na dół. Podszedł do nich, wyciągając z kieszeni kartkę papieru.
Stiles szybko ją wziął, by nie mógł tego zrobić Scott. On na pewno zniszczyłby ją bez wcześniejszego przeczytania.
Panie Hale, mam przyjemność pana poinformować, że boisko w tym dniu jest zarezerwowane dla drużyny Gryfonów. Profesor Snape pomylił terminy, więc ze spokojem może pan ze swoją drużyną ćwiczyć do meczu
Minerva McGonagall
- To jakieś żarty? - zapytał Stilinski, odrywając wzrok od kartki. Ich opiekun na pewno nie pomylił sobie żadnych terminów. Wszystko było uzgodnione z dyrektorem.
Derek uśmiechnął się szerzej.
- Nie, dostałem tę kartkę dzisiaj rano, więc możecie sobie już iść - powiedział, odwracając się do nich plecami.
- Kłamiesz! - oburzył się brunet. - Wszystko ustalane było tydzień wcześniej!
Hale i tak odleciał.
- Co jest? - zapytał Isaac. Stiles szybko przeczytał im wiadomość od nauczycielki transmutacji.
- To niemożliwe! On... kłamie! Nie, Stiles, idziemy do dyrektora! Wykurzył nam stąd wszystkich chętnych! - krzyczał McCall. Wystawił środkowego palca Gryfonom.
Brunet chwile uciszał drużynę.
- Idźcie do Pokoju Wspólnego i tam na nas poczekajcie. Zaraz się wszystko wyjaśni
*
Stiles położył dłoń na ramieniu swojego przyjaciela, chcąc by się uspokoił. Rozmawiali z dyrektorem, który był kimś, więc musieli zachować spokój. Obecny był też profesor Snape z McGonagall. Wszyscy byli lekko zaskoczeni tą wiadomością.
- Nikomu nie wysyłałam nic. Umówiłam się z waszym opiekunem, że boisko dzisiaj jest wasze. Poza tym, to nie jest moje pismo. Podrobione - powiedziała nauczycielka, oburzona zachowaniem swoich podopiecznych. Zaczęła wstydzić się swojego domu.
- Ten cały Hale zaczyna sobie u mnie grabić. Najpierw pobił Stilinskiego, a później zrzucił ze schodów Mahealaniego, przez co teraz musimy szukać kogoś nowego. Dwa dni przed meczem! - powiedział Severus, co wszyscy doskonale wiedzieli. Wystarczyło spojrzeć na twarz Stilesa.
Dyrektor słuchał wszystkiego, ze spokojem analizując zaistniałą sytuację.
- Zrobimy tak. Chłopcy, jutro możecie zająć boisko Gryfonom, którzy już kończą grę. - Chłopaki odetchnęli z ulgą na tę wiadomość.
Snape złożył ręce na piersi.
- Chcę, żeby Hale został wyrzucony z drużyny.
I dyrektor nie mógł się nie zgodzić.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro