Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

- Nie wierzę, że to zrobił! - krzyknął Scott, kiedy razem z Isaaciem i Stilesem byli już w Skrzydle Szpitalnym. McCall był strasznie zdenerwowany i Stilinski zaczął się martwić o swoje zdrowie.

- To lepiej uwierz - jęknął Danny, przyciskając twarz do poduszki. Był cały poobijany oraz zmęczony, odmówił zagrania w jakimkolwiek meczu. Nie zamierzał tak cierpieć przez jednego głupiego Gryfona, który ich nienawidził.

I z wzajemnością. Derek zaczynał psuć reputację Gryffindorowi, jego dom stracił już wiele punktów za jego wybryki. Nauczyciele przestali widzieć w nim wielki talent, tylko zwykłego gówniarza.

Stiles nie mógł się z nimi nie zgodzić. Uważał, że Hale przesadził i zaczynał mieć go dość. Jego przyjaciele się będą cierpieć przez nienawiść chłopaka, która była mocno wyolbrzymiona. Cały czas mówił tylko o tym, jacy to Ślizgoni nie są źli. Mówił, że chcą dokończyć dzieło swojego pana i sprawić, że z ich szkoły nic nie zostanie. Dobrze wiedział, że Voldemorta i Śmierciożerców już nie było, więc mógł sobie darować.

- Gadałeś ze Snapem? - zapytał Stiles, siadając obok niego. Jako jedyny z całej czwórki był spokojny. Nie zależało mu jakoś szczególnie na meczu, po prostu lubił grać.

Chłopak długo nie odpowiadał.

- Jest trochę zły - mruknął, nie odrywając twarzy od śnieżnobiałej poduszki.

- Na ciebie czy Dereka? - Isaac również usiadł obok przyjaciela, gdy Scott chodził w kółko zdenerwowany. Za bardzo się wszystkim przejmował.

- Sam już nie wiem! Dajcie mi spokój! - krzyknął płaczliwie, co chłopaki uznali za znak, żeby wyjść.

Bez zbędnego gadania, siłą wyciągnęli McCalla z pomieszczenia. Musiał się dowiedzieć jak najwięcej.

Razem ruszyli w stronę jakiejś pustej sali, by w ciszy i spokoju porozmawiać. Scott był kapitanem, więc musiał w dwa dni znaleźć idealną osobę do roli obrońcy, co nie było łatwym zadaniem. Z ich rocznika i niżej nikogo nie było, a z klas wyżej mało kogo znali. Dawno przestali się już wszystkim interesować.

- Moglibyśmy znaleźć dziewczynę - zaproponował Isaac, patrząc prosto w oczy Scotta, który wreszcie usiadł. - Możemy dac jakiejś szansę. Myślę, że do wygranej nie potrzebujemy Danny'ego, a może nawet któraś będzie lepsza? On chyba chce zrezygnować.

- Ale Derek go aż tak zniechęcił? Nie uważacie, że to odrobinę przesada? - zapytał brunet. W głębi serca jeszcze wierzył, że Hale był dobrym człowiekiem.

- Nie, według mnie dobra decyzja - powiedział Scott i Stiles nie mógł się nie zgodzić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro