Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Stiles wszedł do Wielkiej Sali, uśmiechając szeroko. Było już większość uczniów i nauczycieli, jednak Dereka nie mógł znaleźć. Wzruszył ramionami, myśląc, że albo nie był głodny albo przygotowywał się na spotkanie, które miało odbyć się za godzinę.

- Scott! - krzyknął, siadając obok przyjaciela. - Derek chcę się ze mną spotkać!

Chłopak spojrzał na niego zdziwiony.

- Derek Hale? Ten dupek z Gryffindoru, który za każdym razem, gdy chcesz z nim pogadać pluje ci w twarz? - zapytał, nie ukrywając irytacji.

Nie lubił chłopaka. Nienawidził Stilesa za niewiadomo co, nie chce z nim choć przez chwilę porozmawiać, a kiedy proponuje spotkanie to brunet rzuca mu się w ramiona? To zdecydowanie była chora relacja.

- Dokładnie ten - powiedział Stiles, nie przejmując się irytacją przyjaciela. Był w wyśmienitym nastroju.

Podobnie jak wszyscy uczniowie, zaczął jeść. Uśmiechnął się do Lydii Martin, rudowłosej Krukonki, w której kiedyś się podkochiwał, jednak szybko mu przeszło. Teraz byli przyjaciółmi i nawet czasami siedzieli razem w ławce.

Kolacja strasznie mu się dłużyła. Nie mógł się doczekać spotkania z Derekiem i już zaczął planować ich wspólną przyszłość.

Wybiegł z sali zaraz po skończeniu uczty. Dysząc i sapiąc pokonał ostatni schodek. Gryfona jeszcze nie było, więc usiadł pod ścianą.

Tak minęło mu pół godziny. Hale nie zjawił się jeszcze i chłopak zaczął się martwić, że postanowił sobie z niego zażartować, jednak wtedy zobaczył Dereka.

- Hej - przywitał się i uśmiechnął lekko. Serce zabiło mu mocniej, gdy spojrzał mu prosto w oczy.

Gryfon nie odzywał się przez chwilę, tylko przyglądał mu uważnie, aż w końcu jego oczy zatrzymały się na jego dłoni.

- Skąd masz ten pierścień? - zapytał. - Albo inaczej. Dlaczego mi go ukradłeś?

Stiles spojrzał zdziwiony najpierw na Dereka, a później na obrączkę.

- Co? Nie ukradłem ci go! Znalazłem w ciepla...

- Jest on ważną pamiątką rodzinną, dlaczego mi go ukradłeś? - powtórzył głośniej.

Stiles poczuł swoje szybko bijące serce.

- Ja nie...

Nie dokończył, ponieważ Derek kopnął go w brzuch. Przez chwilę nie mógł złapać oddechu, a kiedy go odzyskał, spróbował cofnąć się do tyłu, jednak za nim były schody. Stracił równowagę i zleciał w dół.

Jeknął cicho z bólu, próbując się podnieść, ale Hale już stał koło niego. Kopał go na ślepo i powtarzał czynność przez dobrą minutę. Stiles ledwo powstrzymywał jęki bólu.

- Brzydzę się wami.

Wziął swój pierścień i splunął mu na twarz.

Stilinski po chwili zemdlał z bólu.

*

Stiles otworzył oczy. Czuł się okropnie i przez chwilę nie wiedział gdzie był, jednak kiedy zobaczył szkolną pielęgniarkę, panią Pomfrey zrozumiał, że leżał na łóżku w Skrzydle Szpitalnym.

- Wreszcie się pan obudził! - krzyknęła, wlewając mu do ust jakiś eliksir. - Zaraz poczujesz się lepiej.

Stiles przypomniał sobie całe zajście. Derek pobił go za to, że znalazł jego pierścień i jeszcze zarzucił mu kłamstwo!

Spojrzał na pielęgniarkę, nic nie mówiąc. Miał złamane serce przez czyn Hale'a.

- Profesor Snape i dyrektor chcą z tobą porozmawiać. Poprosić ich o przyjście później?

- Nie - wymamrotał, wzdychając. Wolał mieć tę rozmowę za sobą.

Parę minut później przy jego łóżku stał Albus Dumbledore i Severus Snape.

- Dzień dobry, Stiles - przywitał się uśmiechnięty dyrektor. Stilinski nigdy nie potrafił zrozumieć, dlaczego zawsze był taki wesoły.

- Dzień dobry - mruknął chłopak. Eliksiry pozwoli zaczynały działać.

Przez chwilę planowała cisza, która przerwał Snape.

- Jesteśmy tu z powodu twojego pobicia. Czy wiesz mogę kto cię zaatakował?

Mężczyzna był dziwnie miły. Zawsze tylko rozdawał bezczelnie szlabany i niszczył wszystkim życie.

- Czy był to ktoś z Gryffindoru? - zapytał Severus, kiedy nie uzyskał odpowiedzi.

Dalej cisza. Stiles zastanawiał się czy powiedzieć prawdę czy nie.

- Nie mam pojęcia - powiedział i wiedział, że później będzie tego żałować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro