Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Koniec zabawy

Każdy słyszał już o sprzeczce Harry'ego i nowej nauczycielki. Każdy znał najróżniejsze wersje owej plotki. Ale nie każdy znał zakończenie tej kłótni.

Ron namiętnie wypytywał jak tam u niej było, czy kara była straszna, jaki jest jej gabinet. Jednak tylko ja i Hermiona posłużyłyśmy się kobiecą intuicją i w ciszy obserwowałyśmy reakcje Gryfona na pytania przyjaciela. Wyglądał bardzo nijako czy może był przygnębiony, nie potrafiłam rozszyfrować jego uczuć, ale byłam pewna, że to co stało się w jej gabinecie było bardzo osobliwym zjawiskiem.
- Co ty masz na ręce? - zapytała Hermiona.
Siedziałam obok niego, wyraźnie czułam jak drgnął. Trochę za szybko pokazał jej dłoń, która wyraźnie się trzęsła.
- Ja mówię o tej drugiej... - złapała go szybko za prawą rękę, za nim zdążył ją cofnąć.
Harry syknął z bólu.
Poczułam nagły przypływ zainteresowania wobec jego dłoni i miałam ku temu powód. Miał na niej wyryty krwią napis "NIE BĘDĘ OPOWIADAŁ KŁAMSTW". Poczułam za równo silną wściekłość jak i fascynację. Ta kobieta była niezwykła i straszna zarazem, po części oczarowała mnie sobą, chociaż szczerze jej nienawidziłam - nie potrafiłam połączyć tych dwóch uczuć, chodź zdecydowanie przewyższało we mnie te drugie.
Nie zawahałam się o tym wspomnieć Dracowi.
- Genialne... jak ona może trzymać się tak blisko ministerstwa i jednocześnie tak namiętnie łamać zasady. Jest sprytna, okropnie przebiegła... Nie pasuje do polityki, raczej do NIEGO...
- Przestań już! - zdenerwował się Ślizgon.
Podskoczyłam na łóżku. Poczułam się nieco urażona jego wybuchem.
- O co chodzi?
- W ogóle mnie nie słuchasz - warknął po cichu. - Mówiłem ci coś o niej. Nie masz jej wielbić tylko unikać.
- Ale...
- Nie bądź głupia, ona się rozkręca. Zaczyna od Porter'a, ale na pewno się na nim nie zatrzyma. Masz być po jej stronie, ale nie zachwycać się jej poczynaniami.

Draco miał rację. Ona torturuje mojego przyjaciela. Co ja sobie wyobrażam?

Mimo, że chciałam stłamsić w sobie te uczucie, po części ta kobieta i tak mi imponowała.

- Idę na trening, Ron chce być obrońcą i no wiesz... Także muszę już iść.

Nasza rozmowa nie dawała mi spokoju przez cały dzień. Męczyło mnie to co powiedziałam w pokoju.

Ron nie był najlepszy zawodnikiem w tym meczu, a mimo wszystko Angelina, która od września stała się nowym kapitanem drużyny, uznała, że przyda się kolejny Weasley. Strasznie się cieszyłam szczęściem Ron'a, był to naprawdę wielkie wydarzenie, dla chłopaka, który od zawsze interesował się tym sportem. Wiem, że połowę wakacji ćwiczył z braćmi i siostrą grę, dawało mu to wiele satysfakcji, dobrze, że miał jakieś poza szkolne zainteresowanie.

Między innymi dlatego tak bardzo nie mogłam doczekać się naszej pierwszej konfrontacji w meczu.

Kiedy wróciłam do lochów, Dracona nie było i nikt nie potrafił udzielić mi konkretnej odpowiedzi gdzie jest. Lekko mnie to rozdrażniło, w końcu nie spuszczał mnie przez cały czas z oka, a teraz znika bez słowa. Po jakiejś godzinie od mojego powrotu wpadł zdyszany do mojego dormitorium.
- Przepraszam, już jestem - wydyszał.
Nie byłam pewna jak zareagować, więc nie powiedziałam nic i wróciłam do odrabiania zadań.
- Z czego się uczysz?
- Gdzie byłeś?
Jego zachowanie wydawało mi się co najmniej dziwne.
Zmarszczył brwi i wbił wzrok w mój ledwo zapisany pergamin.

Nie odpowiada, bo nie chce skłamać. Świetnie. Więc niech kłamie, chcę usłyszeć jaką wymyślną, ale wiarygodną historię, która zapokoiłaby moją pobudzoną wyobraźnię.

- Ehh, no chciałem sprawdzić czy ten rudzielec serio dostał się do drużyny.

Słaba, aczkolwiek wystarczająca wymówka... Czek*.

Wstałam bardzo wcześnie, gdyż przypomniałam sobie o niedokończonym zadaniu z historii magii. Było zbyt wcześnie by mój umysł się aktywował i wydukał cokolwiek na temat wojny goblinów z 1687 roku więc po cichu podkradłam zadanie Parkinson i bezczelnie przepisałam słowo w słowo, po czym zadowolona z siebie ponownie udałam się pod ciepłą pościel, ale już nie na długo.

Ubrana i pachnąca udałam się na śniadanie. Pierwszy raz od początku roku nie poczekałam na Dracona tylko samowolnie poszłam do Wielkiej Sali.

Nalewałam sobie właśnie mleka, gdy do mojej miski z owsianką wpadł "Prorok Codzienny". Cała zawartość wylądowała na mojej, jeszcze chwilę temu, nieskazitelnie czystej szacie. Zdusiłam w sobie oburzenie i tylko posłałam karcące spojrzenie sowie, która oczekiwała zapłaty. Dostała knuta i odleciała.
Nawet nie zauważyłam jak w Sali zrobiło się głośno, można było wyczuć wyraźnie spięcie w powietrzu, ale ja byłam zajęta wycieraniem lepkiej masy z mojego mundurka.
- Czy ty mogłabyś się mnie słuchać! - warknął Draco rzucając na stół kolejny egzemplarz gazety.
- O co ci chodzi?
- Czytałaś?
- Jeszcze nie - jednak jego reakcja mnie zdziwiła, więc od razu dobrałam się do lektury. Nie musiałam długo szukać by wiedzieć o czym mówi.

Wielki Inkwizytor Hogwartu

- Co to ma być? - mruknęłam patrząc na ten zaszyfrowany tytuł.

To co zapisane było w gazecie mocną mną wstrząsnęło. W gruncie rzeczy, Dolores Umbrige ma już podobne prawa co sam dyrektor placówki. Będzie oceniała pracę nauczycieli i wszystko zdawała Knotowi, gdyż ten jest mocno zaniepokojony standardami nauczania. Wypowiedział się też ojciec Dracona, co prawda były tam tylko dwa zdania, ale z ukrytych w nich szyfrów wynikało, że mocno wpłynął na obecną sytuację.
- Co to znaczy? - zapytałam Dracona, który lepiej ogarnia te polityczne kruczki.
- To znaczy, że masz być bardzo miła dla tej pani.
- Zapomnij - prychnęłam wzgardliwie.
- Jessica! - warknął zdenerwowany. - Czy ty nie rozumiesz? Zaczęła jako nauczyciel, teraz jest już Inkwizytorem, ale na tym na pewno nie skończy. Jeśli będziesz broniła Harry'ego uzna to jako upowszechnianie fałszywych treści, a co za tym idzie? Dobrze wiesz co zrobiła Potter'owi, jestem pewny, że będzie posuwała się dalej i dalej...

Nic nie powiedziałam. Widziałam drżenie jego warg z każdym wypowiedzianym słowem i rozszerzone źrenice. Bał się.
Pocałowałam go lekko i zatrzymałam się z ustami na jego dolnej wardze, czując jak jego oddech powoli normalnieje. Zamknęłam oczy, on zrobił to samo.
- Będzie dobrze - szepnęłam.
- Ja nie boję się o siebie... - spojrzał mi prosto w oczy.
Chciałam mu pokazać w jakiś sposób, że jestem silna, że dam sobie radę. Sama chciałam w to wierzyć.
- Eeee, zakochańce! - krzyknął Blaise. - Pierwsza historia magii, idziecie czy będziecie się miziać?!

Spodziewałam się, że nowa pani Inkwizytor przybędzie do nas już na pierwszej lekcji, niestety lekcja z Binnsem minęła tak nudno jak zwykle, aż do ostatnich 5 minut.
- Panno Watson wojna Goblinów i trolli odbyła się w Lamzani, a nie lazani!
Cała klasa ryknęła śmiechem, zagłuszając przy tym dźwięk dzwonka. Ja także nie mogłam powstrzymać się od dzikiego chichotu, jednak słaby ze mnie nocny spisywacz zadań.

Eliksiry, również nie były zbyt fascynujące, poza tym, że Snape postawił mi P (powyżej oczekiwań) z końcowego efektu mojego wywaru, a Draconowi W (wybitni) mimo iż nasze mikstury były identyczne.
- Twoja była zbyt lejąca - tłumaczył mi blondyn.
- Nie była! Zrobiłam dokładnie to co było zapisane w instrukcji! - zarzekam się.
- Czasami warto wyjść poza nawias - mrugnął do mnie.
Uniosłam lekko brew i uśmiechnęłam się pobłażliwie.
- Harry! - zawołałam widząc przyjaciela w towarzystwie innych Gryfonów.
Chciałam wbić się w przyjaciół, ale Draco złapał mnie mocno za nadgarstek, więc tylko pomachałam znajomym.
- Mamy lekcje - upomniał mnie.
Szarpnęłam się i ruszyłam obrażona po schodach w górę.
Po tym jak przestał drażnić się z Gryfonami, myślałam, że zmądrzał odrobinę. Mój błąd, on nigdy nie zdziecinnieje.

Rozsiadłam się na pufie wyciągając swój podręcznik na mały stolik. Draco usiadł po mojej przeciwnej stronie.
Kiedy już cała klasa usadowiła się na swoich zwykłych miejscach, pojawiła się ona...
Przesłodka i jak zwykle różowa Umbrige. Jej twarz okalał codzienny, ogromny uśmiech, który nie zwiastował nic przyjemnego.

Profesor Trelawney wydawała się być przestraszona, skryła się pod warstwą swoich szali i jakby się skurczyła o połowę siebie. Drżącymi rękami poprawiła swoje powiększające oczy okulary i zaczęła lekcje tonem piskliwym, który starał się chodź po części udawać ten tajemniczy głos, który zwykle insynuuje.
- Dobierzcie się w pary i otwórzcie swoje Senniki.
Każdy już na początku lekcji wykonał to zadanie, więc nikt nawet nie drgnął. Słychać było tylko arytmiczny oddech czarodziejki.
- Opowiedzcie sobie nawzajem sny i wspólnie zdecydujcie co one oznaczają - wydukała.

W sali zrobił się zwykły przy tego typu zadaniach harmider, który nieco rozluźnił naszą nauczycielkę, ale nie na długo.

- Co ci się śniło? - zapytał mnie Draco.
- Pająki... Czyli umrę - rzuciłam od niechcenia przyglądając się konwersacji Trelawney i Umbrige.
"Jak długo pani uczy?"... "16 lat"
- Nie mów tak - skarcił mnie blondyn, co po części zwróciło na niego moją uwagę.
"Jest pani wnuczką słynnej Kasandry Trelawney?"... "Owszem".
- Mi śniłaś się ty - przyznał po cichu Ślizgon.
Te słowa sprawiły, że spojrzałam na niego z zaciekawieniem, czego chyba się nie spodziewał.
"... Dar ten objawia się co trzy pokolenia... " - przeszło mi przez uszy, ale nie słucham tej wymiany zdań. Czekałam aż chłopak rozwinie swoją myśl.
- Co nic to samo pojawia mi się w głowie. Trzymam cię w rękach i nagle znikasz. Nie ma ciebie i nie mogę cię znaleźć.
"Dumbledore powołał panią na to stanowisko?"... "Tak, czy to problem?"
- I budzę się wtedy, a ciebie nie ma. Wchodzę do twojego pokoju, a ciebie nadal nie ma. I znowu się budzę.

Łzy zbierały mi się pod powiekami, ale nie mogę pozwolić im się uwolnić. Musi wiedzieć, że jestem silna.

"Proszę mi coś przepowiedzieć"... "Słucham?!"

- I wchodzę do twojego pokoju, a ty smacznie śpisz, taka spokojna...

"Jedna... mała przepowiednia..."

- Głaszczę cię i upewniam, że to nie sen...

"No tru..."... "Nie! Zaraz! WIDZĘ!"

- Obiecuję sobie, że nigdy mi nie znikniesz... Żeby za dwie godziny znów przeżyć ten sam koszmar.

"To śmierć! Śmiertelne zagrożenie!"

- Noc, w noc...

"Dziękuję pani bardzo"






*Czek - zaliczone

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro