Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Co dalej?

Wszystko wróciło do normy: ponownie nawał zadań domowych i wypracowań. Nic szczególnego nie działo się prez następne kilka dni, poza jednym ewenementem.

- Słyszałyście, że ta ruda Weasley chodzi z Krukonem! - plotkowała Parkinson.
Po mnie to spłynęło, ale Dafne Greengrass mocno wstrząsnęła ta informacja:
- Przecież ona jest taka brzydka!
- No wiem!

Przewróciłam oczami i skierowałam się do pokoju wspólnego nie mogąc słuchać tych bzdur na temat mojej ulubionej Weasley'ówny.

Była niedziela, więc salon był przepełniony zakopanymi po uszy w zadaniach uczniach.

Zaciekawiła mnie grupka Ślizgów szepcąca coś sobie pod tablicą ogłoszeń. Wcisnęłam się między nich.
- Eee, uważaj jak chodzisz.
- Przepraszam.
Stanęłam na wprost nowego ogłoszenia:

Na polecenie
Wielkiego Inkwizytora Hogwartu

Niniejszym rozwiązuje się wszystkie drużyny, kluby i grupy.
Do założenia organizacji potrzebna jest pisemna zgoda Inkwizytora - Dolores Jane Umbrige -
Uczeń, który pogwałci regulamin i założy nielegalną organizację, drużynę lub grupę zostanie wysłany ze szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie.

Podpisano:
Dolores Jane Umbrige

Zachłysnęłam się powietrzem. Ona wie. To nie jest przypadek.

Od razu chciałam złapać Hermionę, aby poinformować ją o tych tragicznych wieściach.
Nikogo z przybyłych Pod Świńskim Łbem nie podejrzewałam o zdradę. W każdym razie nie będę teraz tego rozstrzygać.

Kiedy wpadłam do Sali, zauważyłam, że jeszcze parę innych osób, które wyrażały chęć nauki, kierują się teraz w stronę Harry'ego, ale Gryfonka kazała im usiąść na swoje miejsca.
Faktycznie wyglądałoby to podejrzanie.

- Hej, Jess - przywitał mnie całusem Draco.
- Hej - odpowiedziałam mu nieco nieobecna.
- Musimy się zgłosić do Umbrige o prośbę na wznowienie drużyny quidditcha - poinformował mnie.
- Co? To też rozwiązała?
- ... Jak to też?

Genialny ze mnie tajny towarzysz tajnej grupy.

- Klub książek mi rozwiązują - wymyśliłam na poczekaniu.
- Przecież ty nie jesteś w klubie książek?
- Ale chciałam być! - oznajmiłam z udawanym oburzeniem, chociaż uśmiech sam cisnął mi się na usta przez moją głupotę.
- Chodź, pospieszmy, Dolores będzie dzisiaj wizytować u Snape'a - powiedział blondyn.

Nooo... I to może być zabawne...


W sali było przerażająco cicho - dwie najgorsze zmory Hogwartu w jednym pomieszczeniu. Umbrige skrobała coś piórem w swoich notatkach, a Snape przemawiał do nas swoim codziennym, zjadliwym tonem:
- Dziś przygotujecie miksturę dodającą wigoru, jest to praca długoterminowa, gdyż eliksir powinien dojrzeć w ciągu paru dni.
Draco bez słowa, nawet przed zapisaniem na tablicy instrukcji, zabrał się do pracy, a ja wpatrywałam się w ten ciemny kąt, gdzie promieniowała swym zwykłym uśmiechem pani Inkwizytor.
- Jak długo uczy pan w Hogwarcie? - zapytała.
Nietrudno byłą ją usłyszeć, gdyż donośny miała swój głos, w przeciwieństwie do naszego nauczyciela, który odpowiedział jej gburowato-przytłumionym głosem:
- 14 lat.
- Starał się pan o stanowisko obrony przed czarną magią?
- Owszem.
- Niestety bez skutecznie - zapytała ropucha z ledwo wyczuwalną drwiną.
- Jak widać - wycedził Severus przez zaciśnięte zęby.
Uśmiechnęła się słodko, uradowana tym, że wyprowadziła kogoś z równowagi. Poszła wypytać w klasie uczniów o opinię. I w tym momencie cały czerwony od śmiechu Ron, dostał z książki w głowę od Snape'a.

Kolejne dni były bardzo burzliwe. Panosząca się po szkole różowa ropucha wprowadzała w życie swoje własne zasady traktując Hogwart jak więzienie, uczniów jak przestępców, a ona sama była szeryfem tego wariatkowa. Wysłała profesor Trelawney na przymusowe zwolnienie i wątpliwe było, żeby przyjęła ją z powrotem. Gryfoni nie dostali pozwolenia na kontynuacje treningów co spowodowało, że cały urok naszej między-domowej rywalizacji stracił jakikolwiek sens. Jedynym pozytywnym aspektem był fakt iż Hermiona kilka godzin temu stwierdziła, że znalazła idealne miejsce do ćwiczeń. Właśnie wybierałam się w wyznaczone przez nią miejsce.

Zatrzymałam się w pustym koryatrzu, do którego rzadko kiedy zaglądałam. Poinstruowano mnie co mam zrobić, ale jednocześnie czułam się trochę głupio. Zrobiłam parę kroków do przodu intensywnie myśląc o tym, że chciałabym zobaczyć teraz Harry'ego oraz resztę moich przyjaciół. Zawróciłam się teraz bardziej zastanawiając się czy to w ogóle działa. Poraz kolejny powtórzyłam czynność i... Bach. Przede mną z nikąd pojawiły się potężne, mosiężne drzwi, których pełno było w Hogwarcie, ale te jednak otaczała aureola tajemniczości.
Rozglądnęłam się czy nie ma dookoła nikogo i weszłam do środka.

28 par oczu wpatrywało się we mnie. Poczułam się nie swojo, gdyż wiem, że nie wszystkich ucieszył mój widok.
- Wejdź - zawołał mnie Ron, żeby dodać mi odwagi.
Posłałam mu uśmiech, który pewnie przypominał bardziej grymas.
Zajęłam ostatnią wolną poduszkę, zupełnie jakby ktoś wyliczył dla nas miejsc.
- No więc... - zaczęła Hermiona - jeśli jesteśmy już w komplecie, chciałabym uściślić pewne sprawy. Po pierwsze... spotkania będą odbywały się w tej sali, w poniedziałek i środe od 20.00. Kolejną rzeczą jest nazwanie naszej grupy... Macie jakieś propozycje?
- Może Ministerstwo Magii To Sami Kretyni? - zażartował George, ale Gryfonce zdecydowanie nie było do śmiechu.
- To musi się kojarzyć, że jesteśmy jednością - podkreśliła Hermiona.
- Kompania Potter'a? - rzucił ktoś.
Tutaj Harry zrobił nietęgą minę.
- Jak już to raczej Gwardia - poprawił Dean. - Bardziej chwytliwe.
- Może Dumbledore'a - zaproponował Harry, który wyraźnie czuł się nieswojo, słyszać, że ktoś nadaje nazwe grupie jego nazwiskiem.
- Dobre - stwierdziła Hermiona. - Gwardia Dumbledore'a!
Ludzie kiwali głową, podłapując jej entuzjazm.

- Jeśli już wszystko ustalone, możemy zabrać się do ćwiczeń - stwierdził Ron z zapałem.
- Yyy... Tak - potwierdził nieco zawstydzony Harry. - To... Dobierzcie się w pary.

Wszyscy bez protestów wypełnili jego polecenie.
- Zaczniemy od rzeczy podstawowych, ale bardzo ważnych. Zaklęcie rozbrajające.
Spojrzałam niepewnie na Neville'a. Stał na przeciwko mnie, skupiony patrzył w podłogę mrucząc coś, zapewne powtarzając sobie zaklęcie.
- Na trzy - oznajmił Harry.
Longbottom przebierał z nogi na nogę.
- Raz!
Spojrzał na mnie, strasznie zaciętym wzrokiem.
- Dwa!
Wycelował we mnie swoją różdżkę, kiedy ja nawet dobrze nie wyciągnęłam swojej.
- Trzy!
Dookoła mnie zaczęły świstać zaklęcia, ale z różdżki Neville'a jedyne co wystrzeliło to jedynie parę marnych promyczków, które zaraz szybko zgasły. Nie chciałam pokazywać Gryfonowi, że się nad nim lituje, więc niechętnie wycelowałam w niego i powiedziałam:
- Expellimellius!
Zadziałało jak trzeba, różdżka mojego partnera uniosła się pod sam sufit, a kiedy spadała wdzięcznie złapałam ją w powietrzu.
Rzuciłam ją chłopakowi, który wyraźnie stracił zapał i zawziętość.
- Spróbuj jeszcze raz, tylko nie stresuj się tak - poinstruowałam go.
Kiwnął głową na znak, że zrozumiał. Przełknął ślinę i wypowiedział powtórnie zaklęcie, kurczowo zaciskając przy tym powieki.
Sama byłam zaskoczona, gdy za sprawą magii wyrwano mi z rąk różdżkę. Neville był tak szczęśliwy, że zaczął skakać, krzycząc: "udało mi się". Harry podszedł do niego i osobiście mu pogratulował, a Dean poklepał go po plecach.

Skończyliśmy po godzinie i prawie każdy potrafił niemal perfekcyjnie rozbroić swojego przeciwnika.
Harry zaczął wypuszczać nas parami, upewniając się przez mapę Huncwotów, że każdy bezpiecznie dotarł do dormitorium. Wyszłam razem z Dean'em i Ginny, ale szybko się rozdzieliliśmy.
- Śmierciożerca - szepnęłam.
Otworzyło się przejście do lochów, w pokoju wspólnym nikogo nie było, więc po cichu przemknęłam do swojego pokoju.
- Gdzie byłaś? - usłyszałam za nim jeszcze przekroczyłam próg.
Draco wyglądał na rozgniewanego, siedział na moim łóżku, dziewczyn nie było, nie byłam pewna ile czekał.
- Z Gryfonami.
- Po co?
- Ja...
- Nie kłam.
Zmarszczyłam brwi. Prowokował mnie do wybuchu.
- O co ci chodzi.
- Mówiłem ci coś. Miałaś nie robić nic co rozwścieczy Umbrige.
- Nie boję się jej.
- To może powinnaś zacząć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro