Śpiewająca emi
***Thor p.o.v***
Bucky i Emily wyszli z salonu, a ja postanowiłem podejść do Lary... Inni byli zajęci sobą... Loki i Sam tylko stali po bokach...
- Lara? - odezwałem się do niej, lecz nawet na mnie nie popatrzyła...
Lekko ją szturchnąłem...
- Hm...? Co?... Thor? Och... Nie widziałam cię... O co chodzi?
- Chciałabyś ze mną potrenować?
- Potrenować? Chętnie... Muszę czymś zająć głowę...
- A coś się stało?
- Nie... Po prostu jedna sprawa mi nie daje spokoju... Ale nie jest to nic ważnego... Chodźmy
- W porządku...
Gdy wychodziliśmy zauważyłem, że mój brat cały czas na nas spogląda... Ale zignorowałem to... Poszliśmy na salę treningową, gdzie byli już Emi, Buck i inne osoby...
- Od czego chcesz zacząć? - spytałem
- Ja poćwiczę iluzje, a ty możesz walkę wręcz...
- Mi to odpowiada... Ale... Mam nadzieje, że to robienie iluzji nie skończy się jak ostatnim razem...
Zaśmiała się lekko...
- Spokojnie Thor
- Dobrze... To ja idę
Poszedłem powalczyć z robotami... Podczas, gdy pokonywałem kolejne maszyny, zauważyłem jak Loki wchodzi do sali... I... idzie w stronę elfki...
***Lara p.o.v***
Jaką by zrobić iluzję...? Eh... Nie mogę przestać myśleć o dziwnym zachowaniu Lokiego... O... O wilku mowa... Właśnie do mnie idzie...
- Hej Lara - powiedział
- Cześć...
- Coś nie tak? Jesteś jakaś nieswoja...
- Wydaje ci się... Jestem po prostu zamyślona, bo nie wiem jaką iluzję zrobić...
- W takim razie mogę ci z tym pomóc...
- Loki... Tylko... Żeby nie było jak ostatnim razem
- Ostatnim ra...? A... Chodzi ci o tą sytuację z Thorem? - zaśmiał się
- Dokładnie o nią
- Bez obaw... - powiedział, szczerząc się
Wyglądał na skupionego podczas zajmowania się iluzją, a ja wpatrywałam się w niego uważnie... Wyszła mu naprawdę dobrze... Była... Wesoła... Ukazywała tańczących elfów i ludzi w rytm skocznej muzyki... Uśmiechnęłam się szeroko i zerknęłam na Lokiego... On też się wyszczerzył widząc, że poprawił mi humor...
-Jakie to piękne....podeszła do nas Emi z wielkim uśmiechem na ustach i iskierkami w oczach. Ale szybko musiała wrócić do rzeczywistości bo Bucky ją zaatakował i musiała wyminąć cios co zrobiła bez większego problemu. Loki zerknął tylko na nich...
- Przyszliście razem?... - zapytała Emi wymijając Bucka
- Ja... Przyszłam z Thorem... On poszedł walczyć z robotami... Ja chciałam potrenować iluzje, a potem Loki do mnie dołączył
W tym momencie, spostrzegłam zmierzającego w naszą stronę Thora...
- Hej... Co robicie? - zapytał, uśmiechając się do mnie ukradkiem
Czarnowłosy to zauważył i krzywo popatrzył się na blondyna...
- My z Bucky'm trenujemy... - odparła Emily
- W porządku... A ty bracie? Co tu robisz?
- A co? Poćwiczyć nie można? - powiedział zgryźliwie zielonooki, zakładając ręce na piersi
- Oczywiście, że można...
- Więc o co ci chodzi?
- Po prostu za często tu nie bywasz
- To chyba nie znaczy, że nie mogę?
- Pewnie, że nie... Loki... Co ty taki drażliwy dzisiaj?
- Ja?... Nie... Wydaje ci się
- Doprawdy?
- Tak?...
- Niech ci będzie... Lara trenujesz jeszcze?
- Mhm... - mruknęłam
- Zaczekać na ciebie?
- Jeśli chcesz
- To ja sobie tam przystanę...
- Dobrze - odpowiedziałam
Gdy odszedł, czarnowłosy powiedział mi co mam robić... Zobaczyliśmy też jak Emily i Bucky wychodzą... Byliśmy na sali kolejne kilkanaście minut... Po tym czasie postanowiliśmy się zebrać... Podeszliśmy do Thora...
- Thor chodź... Idziemy już - powiedziałam
Blondyn uśmiechnął się tylko i przytaknął... Wyszliśmy i poszliśmy do salonu... Inni już w nim byli...Weszliśmy do salonu. Z kuchni było włączone radio. Emi zaczęła nucić piosenkę, która leciała...
-Zaśpiewaj Emi... powiedziałam próbując ją nakłonić by pokazała innym swój talent, o którym wiedziałam prawdopodobnie tylko ja i Nat.
-Ja? Przecież nawet nie umiem...udała głupią
-Nie zgrywaj się! Wiem, że potrafisz!...nie odpuszczałam.
-Może kiedyś...popatrzyła w dal i podgłośniła radio macką. Po czym zniknęła w kuchni prawdopodobnie po to by zrobić obiad.
***Emily p.o.v***
Udałam się do kuchni by zrobić wszystkim obiad...tylko co? Może barszcz czerwony?
-Brzmi świetnie moja pani*...odezwał się mój symbiont
-No to barszcz! Możesz zejść z mojej szyji będziesz mi asystować~
-Na rozkaz o pani*....powiedział po czym zszedł z mojej szyji by mi pomagać.
-To najpierw podgłośnij radio i znajdź jakąś fajną muzykę...Podczas gdy Poison szukał w radiu jakiejś ładnej piosenki, ja zabrałam się za gotowanie... Przełączał na różne kanały, aż usłyszałam melodię, która wpadła mi w ucho...
- Zostaw na tej stacji
- Dobrze... To w czym ci pomóc?
Pokazałam mojemu symbiontowi co ma zrobić... Po chwili tak wczułam się w piosenkę, że odruchowo zaczęłam podśpiewywać... Nagle usłyszałam czyiś głos...
- Ładnie śpiewasz... - powiedział Bucky, wchodząc do kuchni
Za nim weszli jeszcze Wanda z Vision'em... I Nat.
- Em... Cz... Czemu tu przyszliście? - zapytałam, lekko poddenerwowana, bo mam straszną tremę jeśli mam przy kimś śpiewać
- Chcieliśmy zobaczyć co robisz... - powiedziała Wan
- Tak... A zastaliśmy cię śpiewającą... - wtrąciła się Nat
- Ale nie masz czym się denerwować, bo masz cudny głos - odezwał się Buck
- Dzięki... - odpowiedziałam, uśmiechając się i lekko opuszczając głowę - A gdzie Lara?
- W salonie z innymi - odparł Vis
- Oki...
- A potrzebujecie pomocy? - zapytała Wanda
- Nie... My sobie poradzimy z Poison'em...
- Dobrze... To my wracamy do reszty do salonu... - powiedziała Nat
- W porządku... - odparłam
Wyszli z kuchni... A Bucky idąc w stronę drzwi, zajrzał na mnie przez ramię... Westchnęłam i kontynuowałam gotowanie...Szybko dokończliśmy obiad i wróciliśmy do reszty...
-Ej! Emi! Słyszałaś jaki mam nowy dzwonek?...spytał Clint po czym odpalił nagranie piosenki w MOIM wykonaniu...A ja zalałam się rumieńcem...
-O...o mój boże... wyszeptałam...
Zatrzymałam czas kamieniem nieskończoności i teleportwałam się na dach po to by ochłonąć...to nagranie było z czasów kiedy byłam w domu dziecka i tylko Lara je miała i na dodatek kazałam jej je skasować a jednak tego nie zrobiła...zła z niej elfka...no ale cóż przynajmniej nie kłamią i naprawdę chcą słyszeć mój głos kiedy ktoś do nich dzwoni...może nie powinnam się tak denerwować?Byłam jeszcze chwilę na dachu i wróciłam do salonu... Usiadłam, używając kamienia nieskończoności do tego by czas nie był już zatrzymany...
- Coś nie tak Em...? - zaczął Clint, jednak nie dokończył
Do pomieszczenia wszedł jakiś młody chłopak o brązowych włosach... Rozpoznałam w nim Petera Parkera... Wstałam do niego...
- Hej Pet! - powiedziałam
- Hej Emily! ... Witam, Panie Stark
- Peter? Co ty tu robisz? - zapytał Tony, podchodząc kawałek bliżej do Parkera
- Chciałem was... Odwiedzić? I widzę, że jest tu sporo osób których nie znam...
Popatrzyłam się na innych... Mieli dosyć zdziwione miny...
- Tak... Em... To jest Peter Parker aka Spider-Man...
Gdy wszyscy się przedstawili Pet usiadł między nich i wyglądał na nieco zakłopotanego... Stark podszedł do krańca kanapy i popatrzył na Lokiego, który siedział na jednym z końców...
- Loki posuń się
- Em... Czemu?
- Bo nie mam gdzie usiąść?
- Doprawdy? Przepraszam... Nie wiedziałem...
- Czego nie wiedziałeś?
- Tego, że potrzebujesz aż tyle miejsca
- Jak... Ty... Się... Do mnie odzywasz?!
- Ale o co ci chodzi? Przecież przeprosiłem cię za moją niewiedzę...
Lara widząc zaistniałą sytuację, szturchnęła łokciem czarnowłosego... On skierował głowę w jej stronę i przewrócił oczami... Stark był widocznie podminowany i zniecierpliwiony, stojąc koło zielookiego... Loki ponownie popatrzył się na Tony'ego...
- Ehh... No ok... Mogę się posunąć... Ale siądziesz bardziej w środku...
Jak powiedział tak zrobił, a Stark wcisnął się między Larę i Visiona, który siedział po jej lewej stronie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro