Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Spoktanie po latach

***30 min później***
Jesteśmy już w windzie w Avengers Tower. I w sumie się okazało że Steve jest spoko gościem dobrze się rozumiemy.

-A tak w ogóle to kiedy Nick cie adoptował?

-Jak miałam 14 lat. Ale już wcześniej spendzałam u niego sporo czasu...
-Powiedziałam uśmiechając się...

-Jeszcze jedno pytanie to ,,trzecie oko" to co to tak właściwie jest?

-Dokładnie to nie wiem. Ale czasem jest naprawdę przygnębiające. Jeśli zobaczę coś złego to nie mogę nic powiedzieć bo stanie się coś o wiele gorszego...
-Kiedy to powiedziałam dojechaliśmy na górę.

Gdy drzwi się otworzyły wyszliśmy z windy. Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła.Momentalnie odwuciłam się w tamtym kierunku. Zobaczyłam osobę której naj mniej się spodziewałam... Natashe Romanovą...moją przyjaciółkę z dzieciństwa...

-Emily...
-Jej twarz wyglądała jak by zobaczyła ducha no nie dziwie się ostatni mnie widziała z sześć lat temu. Mi mowę odjeło więc instynktowe zaczełyśmy biec w swoją stronę. Po sekundzie wpadłyśmy sobie w ramiona. Jak za starych dobrych czasów oplotłam ją mackami i dwa razy się obręciłyśmy raz tak żyby ona była w powietrzu a raz ja...

-Gdzie ty byłaś przez te sześć lat?!
-Spytała ze łzami w oczach

-Szlajałam się po równych wymiarach.
-Odpowiedziałam zgodnie z prawdą

*30 min później***

Zapoznałam się ze wszystkimi Avengers. Przez trzecie oko czuję że najbardziej polubił mnie Steve, Thor, Clint no i oczywiście Nat...

-No skoro się wszyscy ze sobą zapoznali to proszę naszą nową członkinie do hali treningowej.
-Odezwał się Stark. Hmmm...pewnie chce zobaczyć dlaczego akurat mnie wujek tutaj wysłał.

***

Weszłam z Nat na chalę i zaczelyśmy walczyć. Reszta Avengers patrzyła na nas z za weneckiego lustra. Walczyłyśmy przez 40 minut...rużnymi technikami wręcz, branią palną i białą skańczyło się na tym że gdy rudowłosa chciała zajść mnie od tyłu to owinełam ją macką w pasie i żuciłam nią o ścianę. Nat tylko zakleła nosem po czym wstała i podeszła bliżej żebym ją wyleczyła. Podeszłam i ją przytuliłam poczułam jak moje włosy się unoszą i z moich pleców wyszły macki które zaczęły się wić. Wszystkie jej rany zniknęły.

-Miło znowu cie przytulic jak za starych dobrych czasów wiesz?
-spytała Natasha.

-Tak...wiem.
-uśmiechnełam się ciepło.

***
Od jakiś czterech godzin siedzimy z ekipą i wspominaliśmy nasze bekowe akcje z przeszłości. Gdy wszyscy rozeszli się do pokoi była chyba czwarta nad ranem...


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro