Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Spokojna matka chestna

Emil i reszta poszli do swojego wymiaru godzinę temu a każdy razszedł się do swoich pokoi...w tym momencie leże na łużku słuchając muzyki i próbując znaleźć wygodną pozycję do spania. Stwierdziłam, że nie ma szans bym zasnęła, więc postanowiłam zobaczyć czy u Jamesa wszystko w porządku...Przydreptałam do jego pokoju ale jego tam nie było...ok to jest dziwne... postanowiłam przejść się po wieży i sprawdzić gdzie jest...Przeszłam się po Avengers Tower ale nie udało mi się go znaleźć... Zrezygnowana wróciłam do swojego pokoju...Nie zaświecałam światła ponieważ nie chciałam budzić Lost'a. Po prostu położyłam się na skraju łużka przytulając do siebie puchatego szczeniaka.Jakimś cudem udało mi się zasnąć... Ocknęłam się dopiero rano... Gdy się dobudziłam zdałam sobie sprawę, że Bucky śpi koło mnie... A ja jestem w niego. wtulona ...Czekaj...co!?....Bucky śpi ze mną!? Ale jak?! Przecież nigdzie go nie było?!

-Lost czemu nie szczekałeś że ktoś jest w moim pokoju?...spytałam szczeniaka jednocześnie go głaszcząc

- Chwila... A co jest na stoliku? - powiedziałam sama do siebie

Podeszłam do niego i ujrzałam czarną różę i list... Od... Jasona? ...O cholera jasna...przecież ten zdrajca spradał mnie hydrze i on ma czelność pisać do mnie list? Ehhh...teraz żałuję że nie posłuchałam Lary...Pójdę do niej... Ona na pewno mi doradzi... Wyszłam w pośpiechu z pokoju i poszłam do elfki...Zapukałam...

-Proszę!...Usłuszałam głos Lokiego...natychmiast wparowałam do ich pokoju

-Gdzie White Rose?!

-Kto?

-Ehhh...kretynie! Gdzie Lara!?

-Ona? Śpi...Po jego odpowiedzi szybko rzuciłam się na jej lóżko i lekko nią potrząsłam....

- Co... Co jest? - powiedziała zaspana

- Wstawaj! Mam ważną sprawę do ciebie!

- Mhm... Już... Już... Czekaj - odpowiedziała, rozciągnęła się i usiadła - O co chodzi Emi?

- O... Em... Loki mógłbyś wyjść?

- Mógłbym... - odparł

Wyszedł i zamknął drzwi.

- Więc? - powiedziała, ziewając

- Bo... Jason napisał do mnie list i dał czarną różę...

Pokazałam jej wspomniane powyżej rzeczy...

- Ja... Jason? - odparła, ale nie wyglądała już na śpiącą...

Wiadomość o nim ją... ,,Ożywiła"...

-Co jest w tym liście?...spytała

-Masz przeczytaj....

-*Ehem*,,Ma miłości, nie jestem w stanie patrzeć na to jak śpisz sobie z innym męszczyzną. Jesteś tylko moja i ja już dobilnyje żeby tak zostało. Obserwowałem cie od czasu naszego zerwania i chce żebyś do nie wróciła. Wiem już o tobie wszystko i będę o ciebie walczył chodźby z Zimowym Żołnierzem i nie odpuszcze nikomu kto zechce stanąć mi na drodze do naszego szczęścia. Proszę spotkają się ze mną jutro o 2.30 w magazynie w którym się poznaliśmy.
Na zawsze twój Jason"

-Ten jebany psychopata mnie obserwował!...powiedziałam bliska płaczu...

- Spróbuj się uspokoić Emily... Wiem, że to trudne... - powiedziała, przytulając mnie

- I co teraz? ...

- Coś wymyślimy Emily... A masz zamiar iść na to spotkanie?

-Ja....w tym momencie matka chestna przejęła kontrolę.

***Lara p.o.v***

Oczy Emily zmieniły kolor na czerwony...matka chestna wyglądała na dziwnie spokojną...

-Pódziemy razem i go zabijemy.... Powiedziała spokojnym i zniekształconym głosem...Patrzyłam na nią chwilę zdziwiona... Nie byłam do końca pewna, czy to dobry pomysł...

- Zabić? Uważasz, że to jest najlepsze rozwiązanie, które zapewni jej bezpieczeństwo?

-Tak...czy tego chce czy nie Emily jest przeznaczona temu mordercy a nie temu zdrajcy. Była byś w stanie kogoś zabić?

- Zleży kogo...

- No na przykład Jasona...no pomyśl tylko...on oddał ją w ręce Hydry...przeprowadzali na niej nie ludzkie eksperymenty...a to wszystko w imię chorej miłości!

- Masz... Rację... Mogę to zrobić... Chcę żeby Emily była bezpieczna... Czyli jutro idziemy na to spotkanie tak?

-Dokładnie kruszyno...zachichotała...Tylko wiesz ona nie może nic wiedzieć... przechyliła swoją głowę w prawo i wyszczeżyła się psychopatycznie.

- Tak wiem...

Eh... Chyba dalej mam wątpliwości... Ale już dałam słowo... Mam tylko nadzieję, że nie będę tego żałować...

-Spokojne nie będziesz żałować....powiedziała kładąc mi rękę na policzku i przechyliła moja głowę tak bym spojżała w jej czerwone śliepia.

-Ehh...może i masz rację...a teraz oddaj kontrolę Emily

-Jak sobie życzysz...powiedziała i jej oczy zmieniły kolor na szary...Usłyszałam coś zza drzwi... Podeszłam do nich i je otworzyłam, a Loki wpadł z trzaskiem do pokoju...

- Loki? Przecież miało cię tu nie być! - powiedziałam do leżącego czarnowłosego

- Ja... Tylko stałem na czatach, a że byłem oparty o drzwi to upadłem...

- Loki... Proszę...

- No ok... Podsłuchiwałem...

- Eh... Wstawaj

Powoli się podniósł i patrzył na nas...

- A wy... Już skończyłyście rozmawiać?

Zerknęłam na Emi...

-Jeszcze jedno pytanie. O czym z nią gadałaś?

-Nie ważne ty lepiej idź się przebież...różowowłosa przytakneła na niechęcią i wyszła z pokoju.

-Serio chcesz zabić tego całego Jasona?...spytał Loki

- Nie do końca... Ale... Nie chcę, żeby stwarzał zagrożenie... Emily... I innym...

- Naprawdę uważasz, że jest tak niebezpieczny?

- Słuchaj... Skoro śledził Emi to nie wiadomo do czego jeszcze się posunie... Jest... Nieprzewidywalny... Ale proszę... Nie mów jej...

- Nie powiem... - powiedział, po czym mnie przytulił...

- Dzięki...

- Nie ma za co... - odparł i odsunął się

- Nie czuję się za dobrze z tym, że coś przed nią ukrywam...

- Nie zadręczaj się tak...

- Może masz rację... Chodźmy do kuchni... Jestem głodna

- Ja też

Poszliśmy w stronę wspomnianego pomieszczenia...

***Bucky p.o.v***

Obudziłem się...ale nie byłem w swojej sypialni...rozejżałem się zaspany po pomieszczeniu... Nagle do pokoju wszedła Emi w piżamie.

-O obudziłeś się! Możesz mi powiedzieć co robisz w moim pokoju?...spytała kucając przede mną.

No właśnie... Co ja tu robię? Ja... Nie pamiętam nic poza tym, że kładłem się do SWOJEGO łóżka...

- Nie wiem...

- Jak to nie wiesz?

- Ostatnie co pamiętam to to, że kładłem się spać do swojego łóżka...Emi zrobiła wielkie oczy.

-A więc lunatykowałeś?

-Chyba tak...podniosłem się do siadu a mutantka usiadła obok mnie

- A tak w ogóle to hej....powiedziała i się do mnie przytuliła uwielbiam jak to robi więc odwzajemniłem uścisk.

***Następnego dnia***

***Matka chrzestna p.o.v***

Za niedługo jest spotkanie z Jason'em... Teraz muszę poczekać na tą elfkę... O... Idzie.

- Jestem... Wiesz gdzie jest ten magazyn?

-No oczywiście że wiem przecież istniałam gdy ona go poznała.

-To chodźmy...powiedziała a ja położyłam jej rękę na ramieniu teleportowałam nas do tego przeklętego miejsca.

- Jesteśmy? Trochę tu ponuro... A gdzie Jason?

Rozejrzałam się i zobaczyłam go kilka metrów od nas...

- Tam stoi... - wskazałam palcem w jego kierunku.

-To co robimy?...spytała elfka na co ja dałam jej pistolet i kilka noży do rzucania.

-Pójdziesz tam i odwrócisz jego uwagę. Ja zajdę go od tyłu u wyrwę mu sercę...zaśmiałam się cicho.Elfka podeszła do Jasona. Był to wysoki dobrze zbudowany brunet o brązowych oczach. Jego grzywka zasłaniała mu prawe oko i zamiast zębów miał kły był ubrany na czarno jedynymi przejawami koloru na jego ubraniu była krew ludzi którzy pracowali w tym magazynie.

***Lara p.o.v***

Patrzy na mnie tak chłodnym wzrokiem, aż przechodzą mnie dreszcze... On nie jest zwyczajny... Gdy się wyszczerzył, zobaczyłam kły... Utwierdziło mnie to w tym, że miałam słuszne obawy... Rzuciłam w niego nożem by odwrócić trochę jego uwagę... On tylko na niego popatrzył i wyjął... Odsunęłam się kawałeczek... I strzeliłam do niego, ale z tego też nie wiele sobie zrobił...

-Gdzie jest Emily?...spytał chłodnym tonem.

-Ona nie chce cie widzieć...odpowiedziałam z niechęcią.

-To co przysłała ciebie? Niby po co? Żebyś mi to przekazała? Nie wieżę!

-Ale ja nie jestem tu sama...

-Niby kto jest z tobą?...Miałam coś powiedzieć, ale usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do magazynu... Popatrzyliśmy w kierunku wejścia... Ujrzeliśmy... Lokiego i Bucky'ego...

- Co wy tu robicie? - zapytałam ich

- No... Chcieliśmy pomóc... - odparł Bucky

Ja tylko westchnęłam... Jason szybko znalazł się szybko koło mnie i mocno staranował... Zerknęłam na chłopaków... Loki się skrzywił... I razem z Bucky'm szedł w stronę Jasona...

***Bucky p.o.v***

Lara padła na ziemię a ja z Lokim zacząłem podchodzić do kolesia który ją powalił. Loki gwałtownie podbiegł bliżej i prywalił mu swoim berłem. Za napastnikiem dostrzegłem czerwone lśniące ślepia to musiała być matka chestna. Lara siedząc na podłodze strzeliła w jego nogę... Padł na chwilę na kolana, a ja wykorzystałem okazję i uderzyłem go w twarz swoją metalową ręką... Loki zbliżył się do niego i kopnął w brzuch, po czym odsunął się... On jednak wstał i wyprowadził z równowagi czarnowłosego... Jednak nie przewrócił się...Zamachnął się na mnie lecz nie zdążył nic mi zrobić ponieważ z za jego pleców wyskoczyła matka chestna i wgryzła się w jego kark czym powaliła go na ziemię. Podniosła rękę z której wysunęły się szpony na jej palcach i wbiła rękę i jego klatkę piersiową wyrywając mu serce oderwała główę od jego szyji odrywając z niej kawałek mięsa.

-Nie zasługujesz na serce zdrajco. Jedyna dobra żecz jaka z ciebie jest to mięso....powiedziała przerywając męśnie.

-Zwilajmy się z tąd....powiedziała Lara wstając.

-Tak masz rację...odpowiedziała i jej oczy zmieniły kolor na szary...

- Co?... Gdzie?... Chwila... Ten magazyn... - odezwała się Emi. - A to c...?

Popatrzyła na martwego Jasona...

- Kto?... Aaaa... O tym rozmawiałyście wtedy w pokoju? - zapytała, spoglądając na elfkę

- Em... Taaaak...

- Dzięki

- Co? ...

- No... Dziękuję. Ja bym nie miała odwagi tego zrobić...

- Nie jesteś zła, że ci o tym nie powiedziałam i w ogóle...?

- Nie... Jestem ci i jej wdzięczna. Wam też chłopaki

- Nie ma za co - odpowiedzieliśmy jednocześnie

- Dobra, zbierajmy się... - powiedziała Emi

Wracając do Avengers Towers, rozmawialiśmy...

***Loki p.o.v***

- Loki? A skąd wiedzieliście o tym, że tu jesteśmy? - zapytała Lara

Szybkim ruchem sięgnąłem po nadajnik GPS, który jej przyczepiłem i zdjąłem go... Tak, że nawet tego nie poczuła.

- To nie istotne... Ważne jest to, że pozbyliśmy się tego Jasona prawda?

- Ehh... No tak... Ale...

- Żadnych ,,ale"...!

Zaśmiała się lekko.

- Niech ci będzie

Wyszczerzyłem się, a ona to odwzajemniła... Lubię, gdy się uśmiecha...

- A tak w ogóle, to nic ci się nie stało Lara? - zapytał Bucky

- Nie... Ogłuszył mnie tylko na chwilę... Mam kilka zadrapań, ale poza tym wszystko jest w porządku...

- Na pewno? - odezwałem się, mając głupkowaty wyraz twarzy

- Na pewno - wyglądała na trochę rozbawianą moją miną...Emily szła tak jakgby smutna...Bucky gdy to zobaczył to szybko podniósł ją jak księżniczkę a ona się w niego wtuliła

-Co jest Emi?....spytał patrząc jej w szare oczy

-Nic po prostu on nie zawsze taki był...ja naprawdę go kochałam...bardzo....odezwała się o w jej oczach pojawiły się łzy.

-Ciiii....już nie płacz....odezwała się Lara głaszcząc przyjaciółkę.

- Spróbuję... - powiedziała, po czym jeszcze bardziej wtuliła się w Bucky'ego

Lara podeszła do mnie kawałek bliżej, zaś brązowowłosy szedł bardziej z boku...

- Dziękuję, że... Nas znalazłeś... I pomogłeś... Z Bucky'm...

- Och... Nie ma za co - uśmiechnąłem się szeroko

- Jest... Wiesz... Ty chyba za bardzo się o mnie troszczysz - powiedziała z uśmieszkiem, dając rękę na mój policzek

Zawstydziłem się i poczułem jak zaczynam się rumienić, więc szybko odwróciłem głowę tak by elfka tego nie zauważyła...

- Loki?... Wszystko w porządku?

Po chwili ponownie miałem wzrok skierowany na Larę... Patrzyła na mnie wyczekująco.

- Tak... Zdawało mi się, że coś usłyszałem

W tym momencie Bucky z Emi na rękach, przybliżył się do nas...

- O czym rozmawiacie? - zapytał

- A... O tym, że jestem wam wdzięczna za wszystko...

- Nie mogliśmy zostawić was samych... - odparł brązowowłosy

- Też tak myślę - wtrąciłem

-Ale i tak....dziękuje wam i tobie też shadow...gdy to powiedziała z jej ciania wyszła jej kopia cała czarna nichym jej cień żyjący własnym życiem...

-Oh...nie ma za co kruszyno. Mogę przejmować nad tobą kontrolę kiedy tylko będziesz tego podszebować...jej głos był taki jak matki chestnej.

-Nie podszebuje matki chestnej.

-Poszebujesz i dobrze o tym wiesz...zachiotała.Cień znikł, a my szliśmy dalej... Doszliśmy do Avengers Tower w kilkanaście następnych minut... Bucky postawił Emi i poszliśmy do salonu, gdzie byli już inni...

***Lara p.o.v***

Rozejrzałam się po pomieszczeniu... Wszyscy siedzieli i oglądali TV... Oprócz Starka.

- Eh... Jakiego ja mam kaca... - mówił sam do siebie Tony

- To trzeba było tyle nie pić - powiedziała, lekko się śmiejąc Nat

- Hejo! - zawołała Emily

- Hej! - powiedzieli wszyscy razem. Z wyjątkiem Tony'ego...

- Ciszej... Głowa mnie boli... A... Właśnie... Emily? Lara? Zrobiłaby któraś coś z moim bólem głowy? - zapytał Stark

Później jednak mało co ich słuchałam, bo zastanawiałam się nad dziwnym zachowaniem Lokiego...

***Emily p.o.v***

- Jak ładnie poprosisz... - powiedziałam, uśmiechając się

-Ja mam prosić?...spytał z niedowiżaniem

-Yep...ty masz ładnie poprosić a twój ból zniknie...powiedziałam i położyłam rękę na jego ramieniu....

-Nie będę cie o nic prosił!...odtrącił moją dłoń.

-Nie to nie. To miłego CIERPIENIA!...wżasnełam mu do ucha a on zgiął się w pół.

-Moja głowa...syknął

-Hehe*...odezwał się poison w mojej głowie.

-No wiem bardzo zabawne~ ...odpowiedziałam

***Sam p.o.v***

Tony nawet, gdy jest w kiepskim stanie nie potrafi poprosić... Ale kto wie... Może się przełamie... Lara siedzi na kanapie pogrążona w myślach... Loki stoi z boku i wszystkiemu się przygląda... Tak jak ja zresztą... Inni siedzą koło elfki... Emily również stoi, ale bardziej na środku pokoju, z założonymi rękoma...

- Emily? ... - zaczął Stark

- Tak?

- No... Ja...

Różowowłosa patrzyła na niego wyczekująco...

- P... Proszę... Pozbyła byś się mojego bólu głowy?

- I co...? Nie dało się? Takie trudne to było?

- Tak...

Patrzyliśmy na niego zadziwieni... Pierwszy raz ktokolwiek słyszy to słowo z jego ust... Kto by pomyślał... Ale raczej już tego nie powtórzy... Szarooka podeszła do niego...Połażyła mu ręce na skroniach stanęła na palcach i cmokneła go w czoło. Jego oczy blysneły na chwilę bielą. Odsunęła się i podeszła do Bucky'ego chyba są ze sobą blisko wszędzie razem chodzą...

-Chodź Bakuś idziemy potrenować! Powiedziała z uśmiechem na ustach. I poszli razem w stronę chali treningowej...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro