Odwiedziny Peter'a
Usiadłam na kolanach Bucky'ego żeby Pete miał gdzie usiąść.
-Emi?...Zaczął pajączek
-Yo?...Popatrzyłam w jego stronę.
-Bo wiesz do szkoły musimy zrobić projekt o pozaziemskich istotach i razem z Harry'm i MJ postanowiliśmy wybrać symbionty jako temat...
-I cio w związku z tym?
-Mogła byś pożyczyć mi Poison'a na jeden dzień?
-Jasne! Wystaw rękę...powiedziałam i wystawiłam dłoń by symbiont mógł przejść na rękę Parkera.
***Peter p.o.v***
- Dzięki Emi - odparłem
- Nie ma za co Pete
- Więc co teraz robimy? - zapytałem
- Może zagramy w kalambury? - zaproponowała Lara
- Mi pasuje... A wam? - powiedziała szarooka
Wszyscy tylko przytaknęli.
- To... Kto pierwszy? - odezwałem się
- Ja mogę - odpowiedział Stark
Wstał i wyszedł na środek salonu. Stanął, prężąc się dumnie.
- Jestem Jeleniem i macie paść przede mną na kolana! - powiedział
Przystawił rękę do twarzy, tak jakby miał się podeprzeć i zabawnym gestem na nas wskazał...
Wszyscy buchnęli śmiechem, oprócz Lokiego... Lara jedynie lekko się uśmiechnęła... Czarnowłosy wyglądał na oburzonego...
- Ej! Ja tak nie mówiłem i nie robiłem! - odezwał się zielonooki, podnosząc się
- Och... Nie irytuj się tak... To tylko zabawa... - odparł Stark, szeroko i złośliwie się uśmiechając
Loki podszedł kawałeczek bliżej do Anthony'ego...
- Mścisz się za moje uszczypliwości tak...? - zapytał czarnowłosy
- Mszczę? A w życiu... To było dla żartów, a poza tym twoje zaczepki mnie nie ruszają...
- Ta jas... - nie dokończył
Zobaczyliśmy portal, który pojawił się niedaleko Tony'ego...
-Ahoi ekipa!!!!... usłyszeliśmy dziecięcy głos jakieś dziewczynki. Z portalu wyskoczyły dwie na oko dziesięciolatki. Jedna miała różowe włosy i szare oczy była ubrana na czarno-biało rozpownałem w niej Emily.
-Hej! Powiedziała ta druga miała białe długie włosy szpiczaste uszy i dwu kolorowe oczy była ubrana na fioletowo-biało. To chyba była Lara.
-59 i mała Lara!...krzyknęła Emi i błyskawicznie znalazła się obok nich tuląc obie jednocześnie.
-Hej matko chestna...odpowiedziały jednocześnie obejmując Emi rączkami.
-Jak tam w szkole? Spytała osuwając się od nich...
-Dobrze! Dostałam 5+ z Matematyki!...powiedziała dumnie podskakując i klaszcząc w dłonie
-A ja 3-...owiedziała biało własa.
Mała Emily zaczęła się śmiać pod nosem...
- Nie śmiej się! To dlatego, że się podlizywałaś nauczycielowi i bardziej cię lubi... - powiedziała mała Lara
- Nie prawda! Uczyłam si...
- Tak... Bo ci uwierzę
- Dobra nie kłóćcie się... - wtrąciła się Emily - A czemu nas zaszczyciłyście swoją obecnością?
- Chciałyśmy was odwiedzić... A nie przeszkadzamy? - odezwała się białowłosa dziewczynka
- Nie... Skądże - odparł Stark, szczerząc się i patrząc kątem oka na Lokiego
Czarnowłosy przewrócił oczyma, zakładając ręce na piersi... Lara wstała i podeszła do dziewczynek, Emily...
- A gdzie reszta? - zapytała
- Inni nie mogli przyjść z nami, bo są bardzo zajęci... - odpowiedziała mała różowowłosa
- W porządku - odparła elfka
-Matko chestna?...spytała mała Emi.
-Tak kruszyno?... odpowiedziała kucając przed nią ta tylko odgarneła jej włosy z ucho i zaczeła szaptać. Po chwili Emily się zaczerwieniła...
-M...może....a cio?...wydukała cicho a jej młodsza wersja dalej szeptała jej do ucha.
-Nie! No co ty...odsunęła się od niej..
-Co ci powiedziała?...spytałem
-Nie ważne!...wzięła małą na mackę..Nagle z portalu wyleciała strzała.
-Nie biegać po korytażu!... Usłyszeliśmy krzyk Clinta. Po chwili zobaczyliśmy jak przechodzi przez portal do naszego świata.
- Gdzie moja strzała...? - zapytał sam siebie i rozejrzał się po pomieszczeniu
Był lekko zmieszany, gdy zobaczył nas wszystkich... Ale w dalszym ciągu szukał swojej rzeczy... Za nim wyszli Natasha i inni z jego wymiaru... W tym Loki, Sam, Bucky, Wanda...
- Gdzie ty włazisz?! - krzyknęła Natasha z równoległego świata
- No co?! Szukam swojej własności!
- I to jest powód by wchodzić do portalu nieznanego pochodzenia?!
- Tak!
- To tylko strzała!
Clint popatrzył na nią groźnie, jakby co najmniej go obraziła...
- To nie jest ,,tylko strzała"!
- Clint daj spokój! - odezwał się Bucky
- O co wam chodzi?! Lepiej pomóżcie mi jej szukać!
-Ooooooo dzień dobry!...powiedziała mała Emi
-Cześć młoda... odpowiedział jej Bucky. Po czym wsioł są na ręcę...widzisz gdzieś tą strzelę?...Młoda mutantka się rozejżała i wskazała miejsce wbicia porzedniotu.
-Tam jest!...Powiedziała uradowana.
-No widzisz dziecko ma lepszą orientację w terenie od ciebie...mrukneła Natasha.Clint szybko wyciągnął strzałę ze ściany.
-Loki weź elfkę.Wracamy do szkoły...powiedziała Wanda a on podszenł do małej Lary i kucnął przed nią by mogła my wejść na barana co szybko zrobiła. I wszyscy wyszli z naszego wymiaru.
***Loki p.o.v***
- Kim oni byli...? - zapytał Peter
- To tacy my... Niektórzy są nauczycielami, a niektórzy uczniami... - odpowiedziała Emily
- Aaaa... Too takie buty...
- Ja jestem już zmęczona... Idę do łóżka... Cześć wam... - powiedziała Wanda
- Pa! - zawołaliśmy razem
- Czekaj! Idę z tobą! - wtrącił się Vis, po czym wyszli razem z salonu
- Ja też się zbieram... Bucky Idziesz? - odezwała się Emi
On tylko przytaknął i również wyszli...
- To ja też... - odparła Lara i opuściła pomieszczenie, a za nią poszedł Thor...
Podążyłem również w kierunku wyjścia... Gdy byłem niedaleko naszego pokoju, zobaczyłem jak mój brat i Lara rozmawiają, śmiejąc się... Po chwili się przytulili... Skrzywiłem się lekko, przewracając oczami i wzdychając... Thor się odsunął i oddalił, a ja podszedłem szybkim krokiem do elfki...
- Hej. O czym rozmawialiście? - zapytałem, patrząc wyczekująco na białowłosą
- O... Cześć. A... o niczym szczególnym...
- Czyli nie o mnie? - powiedziałem, szczerząc się głupkowato
- Loki... Świat nie kreci się wokół ciebie - odparła, odwzajemniając mój uśmiech
- Jak możesz tak mówić?! Czuję się w tym momencie urażony!
Odwróciłem się plecami, zakładając ręce na piersi i udając obrażonego. Usłyszałem jak cicho, szczerze się śmieje...
- Och... Loki... Loki... - odezwała się po chwili, klepiąc mnie przyjacielsko po ramieniu, nadal lekko chichocząc
Odwróciłem się do niej i zobaczyłem jej szeroki uśmiech, więc również się uśmiechnąłem...
- Chodźmy już spać Loki
- Tak chodźmy... - odpowiedziałem
Weszliśmy do pokoju i położyliśmy do łóżek...
***Bucky p.o.v***
Leżę u siebie w pokoju, przekręcając się z boku na bok... Wreszcie stwierdziłem, że nie zasnę... Postawiłem zatem pójść i zajrzeć do pokoju Emily... Gdy wszedłem zobaczyłem jak różowowłosa śpi, wiercąc się nerwowo w łóżku... Ciekawe co jej się śni... Pójdę po Wandę, ona coś na to poradzi...
***15 min później***
-Co jej jest?...spytałem podrząc na to jak Wanda czyta w wyślach Emily.
-Ma koszmar i to dosyć realny...
***Emily p.o.v***
Słyszałam krzyki...szybko pobiegłam w strogę miejsca z którego dobiegały.
-Nikt nie stanie mi na drodze do szczęścia z Emily!...usłyszałam głos Jasona...Ale jak? Przecież go zabiłam...
Gdy weszłam do salonu zobaczyłam coś okropnego. Mój były stał w wielkiej kaluży krwii moich przyjaciół... Właśnie wyciągał nóż wojskowy z ciała Lary...miałam płakać gdy zza moich poleców wyszła Wanda.
-Emi to tylko sen złap mnie na rękę wyciagnę cię z tąd....wyciagneła do mnie dłoń którą szybko chwyciłam...
Obudziłam się. Byłam zalana zimnym potem. Obok mnie byli Bucky i Wanda.
Natychmiast się przytuliłam do niebieskookiego żeby nikt nie widział moich łez.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro