Lunatykująca Lara
***Emily p.o.v***
Gdy oprowadziłam Larę po wieży, poszłyśmy do łóżek tak jak wszyscy. Jednak nie mogłam spać ... Wstałam i chodziłam po korytarzu. W pewnym momencie znalazłam się pod drzwiami Bucky'ego. Z ciekawości zajrzałam do jego pokoju bo chciałam sprawdzić czy śpi. Często ma koszmary i przez to ciągle chodzi nie wyspany. Jak się spodziewałam przewracał się z boku na bok coś mamrocząc przez sen. Trząsł się cały najwidoczniej coś go męczy... Wstchnełam i podeszłam do jego łóżka. Usiadłam na krańcu tak by móc położyć sobie jego głowę na kolanach, co uczyniłam. Po czym połorzyłam mu dłonie na jego skroniach i weszłam mu do głowy. Zobaczyłam jego klęczącego nade mną... I duchy jego ofiar krzycące ,,TO TWOJA WINA!" szybko zmieniłam ten koszmar na jakiś przjemy sen. I poczułam jak wygodniej się układa na moich kolanach aż policzki zaczęły mnie piec...chyba się rumienie... Mimowolne się uśmiechnęłam i pogładziłam jego włosy po czym lekko ściągnęłam jego głowę z moich kolan i połażyłam ją na poduszce obok po czym go nakryłam. Miałam już wychodzić lecz wróciłam jeszcze by pocałować go w czoło. Teleportowałam się do kuchni gdzie siedziałam do rana popijając inkę i oglądając horrory na telefonie.
-O dzień doberek Emi...Usłyszałam za sobą głos Tony'ego...spojżałam na zegarek była 4.38
-Dobry Tony.
-Ty też chorujesz na bezsenność?
-Jak widać...
-Co oglądasz?
-,,Nie otwieraj oczu"
-Spoko to ja wracam do warsztatu.
-Oki...
Przez kolejne kilka godzin oglądam horrory, robiłam sobie inkę i tak w kółko do 8.30 bo wtedy wstał Clint i zrobiliśmy śniadanie dla wszystkich postawiliśmy na gofry z owocam i cukrem pudrem. Po skończonym gotowaniu obudziliścimy wszystkich i zjedliśmy wspólne śniadanie. W trakcie którego wytłumaczono mi że to ja i jedna osoba którą wybiorę ma przesłuchiwać Lokiego. Jako pomoc wybrałam oczywiście moją ulubioną elfkę. Poszłyśmy do jego celi. On oczywiście tylko się uśmiechał.
- No w końcu ktoś mnie odwiedził ... - powiedział ironicznie
- Tak owszem - powiedziałam
- O to znowu ty ... - popatrzył na Larę
- Tak ja ... Coś ci nie pasuje?
- Skądże znowu ... Więc ... Czego ode mnie chcecie?
- Porozmawiać - odpowiedziałam
- Doprawdy ? A jeśli nie chcę rozmawiać ?
- Lepiej żebyś chciał - wtrąciła Lara
- Dobrze , dobrze ... Nie denerwuj się tak, bo złość piękności szkodzi ... - uśmiechnął się z rozbawieniem
- A więc ... Dlaczego w ogóle chciałeś zająć Ziemię? - zapytałam
- Dlaczego? ... Chciałem ... Uznania ... Władzy ... I posłuszeństwa innych ... Chciałem również z początku zaimponować Odynowi ...
- Dobrze ... - zaczęła Lara - A pomagali ci w tym Chitauri?
- Hm... Raczej ... Wymagali ... Ale pomocą można to nazwać ... W pewnym sensie ...
- A dlaczego traktowałeś Thora jak swojego największego konkurenta? - zapytałam
- Zawsze ... Go ... Faworyzowali ... A mnie Odyn traktował kompletnie inaczej niż jego ... Pewnie dlatego, że jestem gigantem ...
- No dobrze na dzisiaj to wszystko ... - powiedziałam
- Wreszcie ... I do zobaczenia ... - uśmiechnął się szyderczo
Wyszłyśmy z pomieszczenia, a ja zamknęłam drzwi.
- Mamy to z głowy ... W końcu ... - powiedziała elfka
- Nie było tak źle...
- Tak ... Może i nie ... Chodźmy stąd ok?
- W porządku - odpowiedziałam.
Nagle zobaczyłam wizję w której Steve i Bucky walczą w salonie. Szybko złapałam Lar za rękę i pobiegłam w tamtą stronę. Jak się spodziewałam ujrzsłam scenę z mojej wizji. Szybko oddzialiłam ich mackami i lekko uniosłam.
-Co tu się do cholery jasnej wyprawia?!...zapytałam obojga.
-Po pierwsze słownictwo a po dugie to on się na mnie rzucił!
-......brązowo włosy się nie odezwał ani słowem.
-Mam pomysł!...kryknełam i szepnełam mój pomysł do ucha Lary. Ta tylko kiwneła głową i za pomocą iluzji zmieniła się w Red shulla.
-Hail hydra!...Krykną Bucky gdy ją zobaczył.
-No i wszyko jasne! Dzięki Lar!
-Nie ma sprawy! Odpowiedziała i z powrotem zmieniła się w siebie.
Puściłam blondynka i przyciągnęłam do siebie Jamesa blokując mu ręce i nogi żeby nic mi nie zrobił. Położyłam mu ręce na skroniach by móc mu wejść do głowy. Szybko wyłączyłam tryb zimowego żołnierza który swoją drogą ostatnio za często się aktywuje... Za nami otworzył się portal z którego wyskoczyła 53( czyt.ja z kruliczymi uszami i ogonem) trzymająca kota z metalową łapką a obok niej Lar z uszami i ogonem wilka. 53 dała Larę kota do podszymania i pobiegła do mnie by mnie przytulić.
-Hej matko chesna!
-Witaj króliczku! I hej wilku!
-Siema matko chrzestna!
-Jak tam w twoim wymiarze?
-Dobrze... tylko kot z psem się porzarli dzisiaj...
-U mnie też...mogę pogłaskać? Spytałam i podeszłam do wilczycy trzymającej kota.
-Jasne!...odpowiedziała a ja pogłaskałam futrzaka....który się przecągnął i spał dalej
-To Bucky z twojego wymiaru... nie?
-Niom!
-To ten morderca?! Bież tego śerściucha ode mnie!...krzykneła wilczyca.
-Ja go chcę...podszedł do nas Bucky z mojego świata.
-Praszę cie bardzo!...zabież go odemnie!...powiedziała i dała kota Jamesowi.
-To...tak bym wyglądał jako kot?
-Niom...ale uroczy!...Powiedziałam i zaczełam głaskać miękką sarą sierść w czarne pręgi.
-Hej uspokuj się bo robię się zazdrosny! Zaśmiał się się brązowo włosy.
-Hej Emi!!! Alarm 28!!!...z portalu wybiegł Steve z uczani i ogonem psa. A kot zaskoczył z ramion Jamesa i przemienił się w Bucky'ego z uszami i ogonem kota.
-Ja się przeprowadzę do twojego wymiaru 53!...krzyknełam gdy go zobaczyłam.
-Co się stało doggo?...spytała 53
-Nie nazywaj mnie tak! Na poza tym to cześć matko chesna.
-No siema co się dzieje?
-Mamy szczura w bunkrze anty szczytowym!
-Co?!...krzyknęli wszyscy pół ludzie pół zwierzęta.
-Yyyy... o co chodzi?...spytała Lara.
-Tony wkradł się do skłodziku ze słodyczami!?...spytałam
-Tak...niech ja go dorwę!...Warknął kotołak. I wyciągnął nóż wojskowy.
-Idziemy z tobą!...Powiedziała 53 i blondyn.
-Oki to my musimy spadać bo nam wszyskie słodycze zje! Pa matko chesna!...porzegnała się 53 i weszli do portalu. Przez resztę dnia nie działo się nic ciekawego a o 23.30 wszyscy rezeszli się do pokoi.
***Loki p.o.v***
Jest noc a ja siedzę w swojej celi...
Ciekawy jestem co chcą ze mną zrobić. Interesuję mnie również dlaczego ta elfka jest wśród Avengers... wydaje
się być inna od nich. A jej przyjaciółka ... też różni się od reszty...
Z moich rozmyślań wyrwał mnie hałas, który słychać za drzwiami
pomieszczenia w którym się znajduje.
Po chwili usłyszałem kroki... i dźwięk
otwieranych drzwi... Powoli uchyliły się a ja ujrzałem elfkę... Tą samą która przyniosła mi jedzenie i przesłuchiwała. Weszła do pokoju i trzymała klucz ale... miała zamknięte oczy... Ona lunatykowała ... Podeszła do mojej celi i ... otworzyła ją. Byłem ... zaskoczony... Ale skorzystałem z okazji i wyszedłem
z nią i poszliśmy na schody ... Gdy znaleźliśmy się w salonie ... obudziła się.
- Co ... Co się dzieje ... Gdzie ja ... Loki?!
- Ciii...
- Nie będę cicho! Co się stało ?!
- Jeśli się uciszysz to ci powiem... - próbowałem ją uspokoić i załagodzić
sytuację
- No dobrze ... więc mów.
- Lunatykowałaś, otworzyłaś moją celę, wyszliśmy i gdy znaleźliśmy się w salonie to się obudziłaś
- L... Lunatykowałam ? Dziwne ... nigdy mi się to nie zdarzało ... Ale wiesz, że musisz tam wrócić. - uśmiechnęła się
- Ja nic nie muszę ślicznotko ... - powiedziałem ironicznie
Zaśmiała się cicho.
- Jeśli chcesz wiedzieć to mam na imię Lara.
- Ciekawe imię elfko ... Ale wracając do tematu to ja nigdzie nie idę ...
- Jeśli nie pójdziesz po dobroci, będę musiała załatwić to inaczej ... Na przykład włączę alarm a hulk nie będzie zadowolony że nie jesteś w celi...- powiedziała oglądając poznokcie.
- Dobrze ... Laro ... Spokojnie ... Bez nerwów ... - uśmiechnąłem się
Chwyciła moją rękę i zaprowadziła z powrotem do mojej celi ...
- Szkoda, że muszę tu wrócić ...
- Będę cię tu ,,odwiedzać"
Powiedziała i wyszła, zamykając drzwi.
Chyba polubiłem tą elfkę...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro