Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hydra część:1

***Lara p.o.v***

Szłam ze wszystkimi na halę treningową, jednak ktoś zaciągnął mnie mackami do pokoju Emi...

- Co jest?... Emily? Czemu mnie tu ściągnęłaś?...

- Chciałam poprosić cię o pomoc... W takiej... Jednej sprawie...

- Niech zgadnę... Chodzi o to co się pytał... ten...?

- Wade Wilson, Deadpool...

- Eh... Kto to dla ciebie jest tak w ogóle?

-To mój najlepszy ziomek... To jak? Pomożesz mi?

- No niech będzie... W czym?

- Bo mam u niego dług i w zamian obiecałam mu wyczyszczenie jego akt...

- I ja mam to zrobić?

- Tak... Uznałam, że ty się najlepiej do tego nadajesz...

- Dobrze... Masz może pomysł od czego zacząć i jak się do tego zabrać?

-Tak mam. Ja pójdę do Helikariera a ty spalisz jego akta z wieży.

***Lara p.o.v***

- No dobrze... Więc kiedy chcesz zacząć?

- Teraz chodźmy...

- Ok

Wyszłam z pomieszczenia, spoglądając przez ramię... Zobaczyłam jak Emi zniknęła... Westchnęłam tylko i poszłam w kierunku archiwum. Naprawdę nie wiem jak to znajdę... Tam jest tego masa... Gdy doszłam do drzwi prowadzących do gabinetu jednego z najważniejszych pracowników, (Nie znam jego imienia) rozejrzałam się uważnie, czy nikt nie idzie. Nagle spostrzegłam jakiegoś mężczyznę zmierzającego w kierunku pokoju. Odsunęłam się i udawałam iż tylko tu stoję. Popatrzył się tylko na mnie jak na kogoś podejrzanego. Po chwili otworzył drzwi i wszedł do środka...

-NO SUPER! Będę musiała go ominąć... - pomyślałam sobie

Zajrzałam przez dziurkę od klucza, by sprawdzić gdzie teraz się znajduje owy niespodziewany ,,gość"...
Okazało się, że jest po mojej lewej stronie, przy biurku z jakimiś dokumentami... Powoli, po cichu otworzyłam drzwi, weszłam i zamknęłam... Stałam się niewidzialna i zaczęłam skradać się w stronę archiwum, które było naprzeciwko mężczyzny... Gdy szłam, niechcący nadepnęłam tam gdzie nie trzeba i podłoga zaskrzypiała... Popatrzył się tam gdzie usłyszał dźwięk, ale ignorując to odwrócił się z powrotem... Po dotarciu na miejsce, zaczęłam najpierw szperać w nieuporządkowanych stertach dokumentów... Później w tych bardzo starannie poukładanych na półkach...

- Cholera! Nie ma tego! - szepnęłam wściekła, sama do siebie

Wyszłam zrezygnowana z pomieszczenia... Niedaleko wyjścia, przy drugim biurku siedział ten... Eh... Facet... W rękach nadal miał jakieś papiery... Podeszłam bliżej by się im przyjrzeć...

-TO JEST TO CZEGO SZUKAŁAM! Tylko jak mu to zabrać? Hm... Może jakoś odwrócę jego uwagę? - powiedziałam w myślach

Postanowiłam zrzucić z biurka - na drugim końcu pokoju - kubek z kawą...
Było słychać tylko trzask... Wspomniany wyżej przedmiot się rozbił, przy okazji rozlewając zawartość... Pracownik aż podskoczył i podszedł szybko, by posprzątać... Na szczęście zostawił teczkę... Wzięłam ją do rąk i wyszłam ostrożnie z pokoju. Stałam się znów widzialna... Rzuciłam trzymany przedmiot na podłogę i podpaliłam. Poczekałam chwilę, aż wreszcie na dobre się spaliło... Nagle poczułam jakiś silny ból z tyłu głowy... Po chwili zemdlałam...

***Emily p.o.v***

Ok... Jestem na Helikarierze... Teraz do głównego komputera... Gdy szłam w kierunku gabinetu wujka, moi znajomi (bardzo liczni) witali mnie i trochę blokowali mi drogę, tym samym spowalniając mnie... Po jakimś czasie przedostałam się w zamierzone miejsce... Upewniłam się, że ma nikogo, kto mógłby mi przeszkodzić byłam przed pokojem gdzie zwykle był mój wujek. Zapukałam.

-Wejść!... Usłyszałam głos wujka Nicka(szlag jest w środku...). Szybko wsizgnełam się do pokoju.

-Hej wujku!... Powiedziałam machając ręką

- Hej Emily! Przyszłaś mnie odwiedzić? - zapytał, siedząc przy biurku i cały czas patrząc na monitor

- Ja... Tak... Wiesz, stęskniłam się za tobą i w ogóle...

- Doprawdy? A tak przy okazji... Jak tam idzie trening tej elfki i Lokiego?

- Trening? Jak narazie to nieźle ...

- Cieszy mnie to... - odpowiedział (Muszę się go jakoś pozbyć... Tylko jak? Pomyślmy...)

W tym momencie Nick się na mnie popatrzył, odrywając wzrok od komputera...

- A dlaczego jesteś cała w bandażach?

- Em... Ja... Poraniłam się trochę... Podczas... Misji! ( Że też musiał o to zapytać...)

- Misji?...

- Tak... A właśnie... Miałam ci mówić... Hill chciała z tobą porozmawiać... Kazała mi to przekazać... (Musiałam skłamać i odwrócić jego uwagę, by zostawił mnie na chwilę...)

- Maria? Hm... W porządku... Zaraz wrócę, ty poczekaj i niczego nie dotykaj...

- Dobrze wujciu!

Wyszedł z pomieszczenia, a ja szybko siadłam do komputera...Szybko wyczyściłam akta Wilsona. Za pomocą kamienia nieskończoności zmieniłam nagranie z monitoringu, usunełam wszyskie śledy mojej ingerencji w pliki i przejełam na chwilę kontrolne nad Hill by powiedziała coś mało znaczącego wujkowi. Poczułam ukucie w szyji i urwał mi się film...

***Kilka godzin później***

Obudziłam się w ciemnym pokoju z małym ekranikem pezedemną... byłam przywiązana do krzesła skóżanymi pasami...rozglądnełam się....byłam przywiązana do krzesła elektrycznego....nagle światła się zapaliły rażąc mnie przy tym...po jakimś czasie ustało. Później wszedł jakiś mężczyzna i włączył ekran... Na nim zobaczyłam nieprzytomną Larę... Była przywiązana do takiego samego krzesła co ja...

- Gdzie ja jestem?! - krzyknęłam, czekając na odpowiedź

- Mogę powiedzieć jedynie, że w budynku w okolicy, w której nikt nie chodzi

- Że co proszę?! Kim jesteście i czego chcecie?!

- To kim jesteśmy nie jest istotne... Żądamy byś z powrotem włączyła u sierżanta Barnesa tryb zimowego żołnierza.

- A więc Hydra? ... Ale po co wam elfka?! Nie... Chyba nie chcecie...?!

- Po to byś to zrobiła... Inaczej twoja przyjaciółka... Będzie rażona prądem, gdy odmówisz...

Westchnęłam tylko, zdenerwowana... Martwię się o białowłosą... Jeśli coś jej zrobią... To nie ręczę za siebie... Po chwili zobaczyliśmy jak Lara się budzi...

***Lara p.o.v***

- Gdzie ja jestem? ... - powiedziałam sama do siebie, znużona

Gdy się uważniej rozejrzałam, zobaczyłam na czym siedzę, a było to krzesło elektryczne... Byłam też przywiązana pasami... Przede mną była jakaś kamera... Pomieszczenie było bardzo ponure...
Po chwili weszła jakaś kobieta... Chwyciła kable, włożyła do kontaktu i tym samym podłączyła do napięcia to na czym siedziałam...

- Ej! Ty! Gdzie my jesteśmy?! - krzyknęłam do niej

- Nie powinno cię to teraz najbardziej interesować...

- Czy ty mi coś suge...?! - nie dokończyłam, bo blondynka wyszła...

Nie no... Super! Jestem... nie wiem gdzie... i po co! Na krześle, które w każdej chwili może mnie porazić!
A właśnie... Ciekawe czy jeszcze kogoś nie zabrali... Oby nie...

***Emily p.o.v***

- A więc? Jak będzie? - zapytał mężczyzna

- ... - milczałam

- Wiesz, że jeżeli nie będziesz odpowiadać to dla elfki skończy się tak samo?

- Jesteście...!

- Tak, tak... To co?

- Nie...nie narażę reszty na śmierć! - powiedziałam czując w środku że będę tego żałować.

- W porządku... - powiedział, po czym wyciągnął niewielki pilot z kieszeni... - Zdajesz sobie sprawę, że to zrobię?
I to będzie twoja wina...

Nacisnął przycisk, a białowłosą zaczął razić prąd... To był straszny widok... Byłam wściekła... Wpadłam w szał... Oni byli już martwi...

***Narrator p.o.v***

Oczy Emily zmieniły barwę z szarego na czerwony i zmieniła się w matkę chrzestną... Wyrwała się z więzów i rzuciła się namężczyznę, będącego z nią w pomieszczeniu odrzyzając mu płat czołowy... Wzięła pilot i wyłączyła krzesło elfki... Szła przez korytarze w poszukiwaniu pokoju, w którym znajdowała się Lara.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro