Ten, w którym jest kochany
Trzeciego dnia przez cały dzień nikt poza Mattem go nie odwiedził. Może to i lepiej. Jakby miał mu tu jeszcze przyleźć Kevin albo Nicky, to chyba by sobie podciął żyły tym tępym nożem, który dają mu do posiłków.
Dalej martwiło go to, że Allison wciąż go nie odwiedziła i coraz częściej nachodziły go myśli, że przez te dziesięć miesięcy zdążyła poznać kogoś, kto jej go zastąpił, a teraz nie miała odwagi, żeby przyjść. A może nie uważała, że jest wart choćby słowa wyjaśnienia.
Usłyszał, że drzwi się otwierają, ale nie zareagował, zbyt zajęty próbą dosięgnięcia ręką palców u stopy. Kiedyś nie stanowiło to dla niego problemu, ale teraz jego ciało dosłownie paliło, błagając go, żeby przestał.
- Ledwo się obudziłeś i już próbujesz zrobić sobie krzywdę?
Znieruchomiał. A następnie powoli podniósł głowę. Stała nad nim Allison. Jego Allison. Blond włosy spływały kaskadami na jej ramiona. Jak zwykle starała się wyglądać oszałamiająco, chociaż zmartwienie na twarzy psuło efekt. W dłoniach trzymała pudełko z pizzą.
- Allison.
- Przyniosłam ci pizzę. Pomyślałam, że dobrze ci zrobi. - mówiła, błądząc wzrokiem po jego twarzy – To najzwyklejsza pizza cztery sery. Pielęgniarka zabiłaby mnie, gdyby przyniosła jakąś ostrzejszą albo bardziej wypasioną.
Gdy zamilkła przez chwilę wpatrywali się w siebie nawzajem. Seth miał wrażenie, że śni. Allison zacisnęła usta w wąską linię, wyglądając jakby miała zaraz się rozpłakać. Odłożyła karton na szafkę nocną i usiadła na skraju materaca, obejmując ramionami szyję Setha.
- O Boże, Seth...!
Przytulił ją do siebie, z zadowoleniem wdychając zapach jej odżywki do włosów. Poczuł ciepłe, mokre krople spadające na jego plecy, ale zignorował je.
- Seth, Seth, Seth... - wypowiadała jego imię, jakby zaraz miał zniknąć.
- Jestem tu, Allison. - zapewnił ją, głaszcząc ją ostrożnie po włosach.
- Nienawidzę cię. - szepnęła.
- Ja ciebie też. - odparł z uśmieszkiem.
- Nigdy więcej nie puszczę cię do baru.
- Możesz próbować.
- Jeszcze raz przedawkujesz, a sama cię dobiję.
- To brzmi jak obietnica. - zaśmiał się.
Kiedy skończyli się przytulać, pizza była już zimna, ale im to nie przeszkadzało. I tak mieli ważniejsze sprawy na głowie, niż jedzenie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro