Ten, w którym czuje się bezpieczny
W porze obiadowej pojawił się u niego trener Wymack. Mężczyzna dłuższy czas siedział przy jego łóżku, nic nie mówiąc. Seth wpatrywał się w swoje kolana, nie mając odwagi spojrzeć mężczyźnie w oczy. To już trzeci raz jak przedawkował swoje leki. A poprzednim razem obiecywał, że to się już nie powtórzy. A jednak dziś siedzą w szpitalu właśnie dlatego, że się powtórzyło.
Chłopak zebrał się w sobie i z trudem otworzył usta, żeby coś powiedzieć.
- Trenerze, ja...
- Zamknij się, Seth. - przerwał mu twardo. Przez chwilę ich spojrzenia się skrzyżowały. Wymack skinął mu głową – Nic nie mów. Wszystko w porządku.
Seth zdusił w sobie dziwne ciepło, które poczuł, widząc w oczach swojego trenera troskę. Nie był do niej przyzwyczajony i z radością przyjął fakt, że poza spojrzeniem, nie dostrzegł jej nigdzie indziej u trenera. Nie dał mu tego odczuć ze swojej postawy ani z żadnego gestu.
- Jesteś idiotą, Gordon.
Rozgrywający uśmiechnął się rozbawiony i zamknął oczy.
- Tak jest, trenerze!
A może fakt, że siedział przy jego łóżku jeszcze długo po tym, jak powinien wyjść, aby zdążyć na jeden z ostatnich treningów Lisów, był wystarczającym przejawem troski trenera o swojego zawodnika.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro