t e n
Nie rozumiem.
Dlaczego jego mama tam była? Knuła coś?
- Co tutaj robisz? – Ktoś wyrwał mnie z moich myśli. Nie mogłem rozpoznać tej osoby ponieważ oślepiało mnie słońce. Przyłożyłem sobie dłoń nad oczami by widzieć wyraźniej.
Hoesok.
- Więc co tutaj robisz? – zapytał jeszcze raz.
Wpatrywałem się w niego.
Staliśmy pod domem Jimina o godzinie siódmej rano.
- Chciałem tylko sprawdzić czy wszystko jest w porządku.
Hoseok zaśmiał się.
- Rozumiem. Ah, nie myśl o niczym złym. Po prostu mieszkam ulicę dalej.
Zapadła cisza.
- Nie chcesz zadzwonić? – zdziwił się.
Spojrzałem wyżej.
- Nie wiem, czy powinienem to zrobić.
- Dlaczego nie? Jesteście przyjaciółmi. – Na jego twarzy zagościł uśmiech, a potem zadzwonił za mnie.
- Możesz wejść. Drzwi są otwarte.
Przytaknąłem i ruszyłem. Przed domem był duży trawnik z wieloma kwiatami. To przypominało mi o naszym starym ogrodzie. Chciałbym wszystko sfotografować, a potem pokazać mojemu ojcu...
- Yoongi?
Jimin wyjrzał z okna.
- To ty. Wejdź.
-
- Mogę w czymś pomóc? – Jimin spojrzał na pomoc domową.
- Nie, dziękuję – kobieta oddaliła się do kuchni.
- Chcesz pić? – Odmówiłem przyjaźnie.
- Gdzie twoja mama? – Jimin zignorował moje pytanie. - Jimin.
- Co jest?
- Co się stało? – Otworzył lodówkę i zerknął za okno.
- Znowu odeszła – stęknął.
- Z jakiego powodu?
- Chce żebym poszedł do innej szkoły.
Siedziałem jak zamrożony.
- Co proszę?
- Dobrze słyszałeś. Idź lepiej do szkoły, mnie dziś nie będzie.
- Jimin, jak chcesz to powiedzieć reszcie?
- Daj mi czas.
Zgodziłem się i wyszedłem z domu.
Pierwsze krople spadły z ciemnego nieba. Westchnąłem patrząc jeszcze w kierunku jego pokoju?
Dlaczego właśnie w tym momencie tak dużo się działo?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro