Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Harry przez połowę nocy patrzył na Danielle, która smacznie spała zwinięta w kuleczkę. Zastanawiał się czemu dziewczyna tak szybko go zbyła jak chciał porozmawiać o ich relacji. Może było to spowodowane przez zmęczenie? W końcu wrócili z imprezy urodzinowej o drugiej w nocy i Dani miała prawo być pozbawiona sił. Nie winił jej za to, lecz było mu trochę przykro. Chciał wiedzieć na czym stał, to było oczywiste.

Jego myśli tak zaprzątały mu głowę, że słońce zdążyło już wstać i promienie słoneczne przedostały się przez niezasłonięte okno. Była dziewiąta rano, a on nadal leżał obok dziewczyny i obserwował jej spokojną twarz. Był zadowolony z ostatniej nocy i nie żałował niczego. Chociaż był to jedynie pocałunek to dla niego jak na ten moment to było coś niesamowitego.

Wiedząc, że dziewczyna i tak nie wstanie wcześniej niż po jedenastej, wstał, aby się ogarnąć i przygotować dla brunetki, Niall'a i siebie śniadanie. Oczywiście doliczył sobie minuty, które blondyn poświęcał na prysznic, a Danielle poświęcała na jogę. Nie musiał się dzięki temu śpieszyć.

- To twoja wina. - do pomieszczenia wszedł ledwo żywy Irlandczyk, trzymając się za głowę. Wyglądał jak typowy człowiek po imprezie.

- A co ja złego zrobiłem?

- Urodziłeś się i poznałeś Danielle i ona dała alkohol na imprezie i mnie upiłeś i mam cię dość. 

- Śniadanie zrobiłem.

- Mój ty ulubiony współlokatorze. - przytulił do siebie bruneta, a potem zabrał się za pałaszowanie swojej porcji. Najczęstszą osobą, która gotowała był Harry, lecz nie przeszkadzało mu to. Lubił patrzeć jak im smakowało to co przyrządzał lub jak byli uśmiechnięci. 

- Smakuje? - zadał bardziej retoryczne pytanie, bo patrząc na niego można było wywnioskować odpowiedź. Pomimo wszystko, blondyn kiwnął głową na tak.

- Dzień dobry. - usłyszeli zaspany, damski głos z delikatnym ziewaniem. Harry uśmiechnął się jeszcze bardziej i odwrócił w jej stronę. Przyciągnął ją do siebie i próbował pocałować, ale niestety brunetka się odsunęła. Nie wyglądała jakby była na niego zła czy żeby żałowała tego co się stało zeszłej nocy.

- Coś nie tak?

- Nie, po prostu nie umyłam zębów. - odpowiedziała ze śmiechem, a Niall jej zawtórował. Zielonooki się od razu rozchmurzył i zwyczajnie ją przytulił. Pocałował jej bark i pozwolił usiąść do stołu, aby zjeść.

- Dzisiaj nie robimy nic, dzień lenia. 

- Niall, nie wiem czy pamiętasz, lecz umówiłeś się na randkę.

- Kurde, no!

- Pierwszy raz widzę, żeby facet tak reagował na spotkanie z dziewczyną, którą lubi.

- Gdybyś nawalił się tak jak jak i miał dość wszystkiego tak jak ja, to byś nie chciał nawet palcem kiwnąć tak jak ja.

- Niestety, chłopaki, idę z Ellie na małe zakupy kosmetyczne. Nie wiem jakim cudem, ale moje jajeczka EOS się skończyły.

- No, bo tak ładnie pachniały melonem i były takie słodkie. Nie mogłem się powstrzymać. - dziewczyna spojrzała na Horan'a, który szeroko się uśmiechał.

- Mogę iść z wami?

- Nie sądzę, abyś chciał chodzić z dwiema dziewczynami po sklepach z rzeczami, których nawet nie widziałeś nigdy na oczy. 

- Uch, w porządku.

- To nie jest tak, że nie chcę spędzić z tobą czasu. Po prostu myślę, że niebyt dobrze byś się bawił. 

- Rozumiem, baw się dobrze.

- Porozmawiamy jak wrócę, ok?

- Jasne. - ucałował jej policzek, zanim wyszła.


Harry i Niall siedzieli od dobrych paru godzin przed telewizorem i oglądali mecz za meczem, popijając piwo jak wodę. Rozmawiali o wszystkim, o piłkarzach, o starych meczach i o dziewczynach, ale częstym tematem była jednak piłka nożna i Danielle. Jak można było się domyślić blondyn nie poszedł na randkę, mówiąc swojej towarzyszce, iż niestety, lecz zachorował. Kłamczuszek, oj kłamczuszek.

- Jestem! - Styles poderwał się z miejsca, słysząc delikatny głos Dani. Będąc na korytarzu zauważył ją obładowaną różnymi siatkami.

- Pomogę. - nie czekał na odzew tylko wziął od niej większość toreb.

-Niall! Kupiłam ci EOS!

- Kocham cię, aniołku.

- Wiem. - mruknęła, podążając za Harry'm do swojego pokoju. Odłożyli pakunki na jej łóżko, a Niall poszedł do siebie by powdychać sobie nowe jajeczko EOS. Może było to dla dziewczyn, ale po prostu uwielbiał te prawdziwe zapachy. 

- Nie kupiłam ci EOS, ale za to kupiłam ci wodę po goleniu, ponieważ tamta jest okropna. - zaśmiał się i przyciągną  ją do siebie. Nie był pewny czy mógł ją pocałować, jednakże dziewczyna go wyprzedziła i lekko, prawie niewyczuwalnie musnęła jego usta.

- Zanim pogadamy, idę wziąć prysznic, ubrać piżamkę i zjeść kolację. - jeszcze raz go cmoknęła i wyszła. 


Około godziny dwudziestej pierwszej brunetka z powrotem znalazła się w swoim pokoju, gdzie cały czas siedział chłopak. Leżał na jej łóżku i oglądał kosmetyki, które nabyła. Nie miał pojęcia do czego była przynajmniej połowa z nich, lecz musiał sprawdzić o co chodziło z tym EOS. I naprawdę miały świetny zapach, ale nie polizał, ani nie spróbował tak jak zrobił to Horan.

- Masz zamiar zacząć się malować? - Danielle przyłapała go, gdy odkręcał tusz do rzęs.

- Nie, oczywiście, że nie.

- No jasne.

- Nie, nigdy.

- Oczywiście. - na kolanach ruszył na sam brzeg łóżka, gdzie stała brązowooka. Złapał ją za biodra i przerzucił tak, aby leżała na nim w łóżku.

- Porozmawiamy?

- W porządku.

- Nie wiem czy jest to mi...

- Ja też tego nie wiem. Po prostu dajmy się ponieść. Wszystko przyjdzie samo.

- Dobrze. - szepnął, zanim złączyli swoje wargi. Całowali się powoli, oddając cząstkę siebie.

- A teraz idziemy spać.

- Jeszcze jeden buziak. - na jego prośbę cmoknęła go w usta, a potem położyła swoją głowę na poduszce, którą wcześniej przysunęła bliżej Styles'a.

- Dobranoc.

- Jeszcze jeden buziak. - ponowiła czynność i znów ułożyła się w swojej standardowej pozie do spania.

- Jeszcze jeden.

- Śpij, Harry!

♔♔♔♔♔♔♔♔♔♔♔


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro