25
- Harry! Zmień pieluchę Ian'owi!
- Wiesz, jak ja tego nienawidzę. - do salonu weszła Danielle z Emmą na rękach. W dużym pokoju siedział Harry z pięcioletnim Leo i siedmioletnią Rosie. Tak jak siedem lat temu wymarzył sobie rodzinę, tak się stało. Mieli czworo dzieci, choć na początku było ciężko i tracili nadzieję. Wszystko na szczęście się udało i teraz tak wyglądała ich teraźniejszość.
- Chciałeś małego Ian'ka? To teraz masz. - podrzuciła delikatnie dziewczynkę i ucałowała jej oba policzki.
- Kocham cię, wiesz?
- Ja ciebie też, kochanie, ale i tak cię to nie ominie. - mężczyzna westchnął, ale poszedł do pokoju swojego najmłodszego syna. Od narodzin chłopczyka mieszkali już w innym mieszkaniu, większym.
Wciągu tych siedmiu lat dużo się zmieniło. Niall wziął ślub z Dianą, która urodziła mu małą Danielle i małego Ashton'a. Will i Louise byli zaręczeni i spodziewali się pierwszego dziecka, którego chrzestną będzie Dani. Rosie chodziła już do szkoły, co Harry jak i Danielle strasznie przeżyli. Byli bardziej przerażeni niż sama dziewczynka.
Mieli już po trzydzieści jeden lat i byli siedem lat po ślubie, jednak nadal bardzo się kochali. Dwa lata temu, na piątą rocznicę odnowili przysięgę, co było kolejnym pięknym wydarzeniem w ich życiu. Chociaż zdecydowanie najcudowniejszym był ich ślub i narodziny ich pierwszego dziecka.
Był to osiemnasty grudnia i Styles chodził nerwowo po salonie w mieszkaniu swojej mamy. Tego dnia miał poślubić kobietę, która była dla niego najważniejszą osobą. Kochał ją niezwykle mocno i wiedział, że była tą jedyną. Dlatego martwił się, iż mogło coś pójść nie tak, nie po jego myśli.
- Harry, wszystko będzie dobrze. - pocieszała go mama, która była wzruszona szczęściem swojego syna. Kochała go najmocniej jak tylko mogła i dziękowała Danielle z całego serca, że uczyniła go tak szczęśliwym człowiekiem.
- A jeśli nie?
- Nie możesz tak myśleć. Moja córka cię kocha, ty ją kochasz. Nic złego się nie stanie. - ojciec brunetki postanowił wspierać swojego zięcia. Nie chciał przeszkadzać w przygotowaniach, więc odpuścił sobie niepotrzebny płacz i przyjechał do Anne.
- Ile zostało czasu?
- Godzina, Harry. Oddychaj i przestań się martwić. - na marne poszły ich prośby i próby uspokojenia zielonookiego.
Po niecałej godzinie ojciec Dani wraz z mamą chłopaka wepchnęli go do samochodu. Było to naprawdę trudne, ponieważ brunet zdążył parę razy uciec do mieszkania. Jednak po jakimś czasie przypomniał sobie, że pod Londynem czekała na niego jego przyszła żona. Dlatego siedział w aucie i choć obgryzał paznokcie, był szczęśliwy.
- Czeka was cudowna przyszłość, nie denerwuj się. - ciszę w pojeździe przerwała kobieta, która siedziała na przednim siedzeniu. Ona także była niezwykle wesoła, jednak czekała na koniec uroczystości by okazać swoje emocje.
Jechali około półgodziny i gdy przyszedł moment, kiedy Styles powinien wyjść z samochodu, jego tyłek jakby zrósł się z siedzeniem.
- Harry, nie wygłupiaj się! Wysiadaj! - tata Danielle rozbawiony wyciągnął Harry'ego na zewnątrz. Weszli jako pierwsi do sali i w ciszy czekali na pannę młodą.
Na każdej szklanej ścianie wisiały niewielkich rozmiarów lampki, które były jedynym oświetleniem. Na dworze prószył biały śnieg, który zdążył osiąść już na drzewach, trawie i całej okolicy. W całym pomieszczeniu widniały białe i niebieskie róże wraz ze stokrotkami. Urzędnik stał już przy białym kobiercu, który był ozdobiony białymi różami, kryształkami i pojedynczymi niebieskimi storczykami.
Kilka minut po tym jak wszyscy zajęli swoje miejsca, do środka weszła Danielle, na której widok wszyscy oniemieli.
Miała na sobie piękną białą suknię, która sięgała jej do łydek. Była lekko rozkloszowana, a góra cudownie ozdobiona małymi perełkami i diamencikami, która była idealnie dopasowana do ciała brunetki. Włosy miała ułożone w świetnego koka, z którego po bokach wychodziły delikatne pasemka włosów. Na głowie miała małą, uroczą koronę, natomiast w dłoniach trzymała malutki bukiecik różowawych róż.
Prowadził ją ukochany tata, który starał się nie okazywać wzruszenia. Każdy z gości, ponieważ byli to tylko najbliżsi miał łzy w oczach. Kiedy tylko dziewczyna znalazła się w pobliżu Harry'ego natychmiast złapał ją za dłoń.
- Wyglądasz przepięknie, kochanie. - szepnął zachwycony widokiem swojej przyszłej żony. Wyglądała jak księżniczka i naprawdę nie mógł uwierzyć, iż była jego. Nigdy nie myślał o tak pięknej żonie.
- Witam wszystkich, zebraliśmy się tutaj z powodu bardzo ważnego wydarzenia jakim jest ślub tej przepięknej pary.
♔
Tamtego dnia Harry jak i Danielle byli niezmiernie szczęśliwi, a rodzina była wzruszona. Wszyscy sądzili, iż najbardziej będzie płakała żeńska część gości, lecz tym razem było inaczej. Niall, Will i Dan płakali jakby pokroili cebulę, a kobiety jedynie uroniły parę łez.
Podczas miesiąca miodowego, który trwał dwa tygodnie Dani zaszła w ciążę, co sprawiło, iż Styles został najszczęśliwszym człowiekiem. Bo przecież każde jego marzenie się spełniło. Wszystko czego pragnął, wszystko o co prosił, spełniła. Dała mu każde jego ciche marzenie. Nie mógł lepiej wyobrazić sobie swojego życia.
- Mamo, pomożesz mi odrobić zadanie z matematyki? - zapytała Rosie, która siedziała po turecku na dywanie w salonie przy stoliku do kawy.
Był zimny jesienny dzień, za oknem było już ciemno, w parapet uderzał deszcz, a wiatr delikatnie hałasował. Rosie i Danielle piły poziomkową herbatę, Leo wybrał kakao tak jak Harry, a Emma piła ze swojej butelki sok pomarańczowy.
- Jasne, kochanie. Pokaż co tam mamy. - brunetka usiadła obok swojej córki i odebrała od niej zeszyt, w którym miała zapisane zadania domowe.
- Zmieniłem pieluchę i od razu zasnął. Co robicie?
- Zadania z matematyki.
- Mamusiu, tatusiu, pójdziemy jutro zbierać kasztany?
- Tak jak wam obiecaliśmy. Potem wstąpimy do wujka Niall'a i cioci Diany. - Harry przysiadł do swoich ukochanych dziewczyn i objął Dani ramieniem.
- Mam nadzieję, że ciocia będzie gotować. Wujek Niall nadaje się tylko do zjadania jedzenia, nie gotowania. - oboje się zaśmiali i zaczęli odrabiać zadania.
- Tatuś, mecz leci! - Leo zabrał pilota swojemu tacie i przełączył na kanał sportowy, co dwuletnia Emma skomentowała piskiem.
- Arielka! - krzyknęła niewyraźnie z butelką przy buzi. Po chwili rzuciła nią w swojego brata, który zaczął biegać po całym salonie.
- Maluchu, ty chyba spać już powinnaś, co? - podniósł swoją najmłodszą córeczkę, a następnie zaczął łaskotać ją nosem w szyję.
- Nie! - wybuchnęła uroczym, dziecięcym śmiechem i starała się odepchnąć roześmianego tatę.
- Mi się wydaję, że jednak tak. - zrobił samolocik i truchtem ruszył do pokoju małej Emmy.
- Mamusiu, my, to znaczy wy nie będziecie mieć więcej dzieci?
- A co? Chciałabyś?
- Chyba nie i tak już jest tłok w tym domu. Zwłaszcza do toalety.
- Tak, to akurat prawda. A jeszcze jak dorośniecie to już trzeba będzie zrobić nową.
- Mogę obejrzeć "Króla lwa"?
- Wiesz jak tata na tym płacze, prawda?
- Ty też, mamo.
- Niech będzie. - ułożyły się wygodnie na kanapie, wcześniej zabierając pilota Leonowi, który nie był tym zachwycony, jednak także uwielbiał bajkę Disney'a, więc przytulił się do brzucha swojej mamy i w ciszy oglądał film. W trakcie dosiadł się Harry, który posadził sobie Rose na kolanach. Opatulił wszystkich kocem i znów zaczął płakać, gdy król Mufasa, ojciec Simby umarł.
♔
Po skończonej bajce Rosie i Leo słodko spali przytuleni do swoich rodziców. Po cichutku i najdelikatniej jak mogli zanieśli obie kruszynki do ich pokoi. Następnie poszli do swojej sypialni, gdzie położyli się w standardowej dla siebie pozie. Danielle przełożyła nogę przez talię Harry'ego, a on złapał za jej udo.
- Wiesz, Danielle? Uczyniłaś mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Dziękuję ci za to, za każdy dzień, za cudowne czworo dzieci. Kocham cię, skarbie.
- Zasłużyłeś na to, Harry. Jesteś naprawdę cudownym człowiekiem. Kocham cię.
- Dobranoc, kochanie.
- Dobranoc. - ziewając, zamknęła oczy co poczynił też Harry.
- To były niesamowite siedem lat. Uwierzysz? To już siedem lat. Tyle małżeństw się rozwodzi, zdrady i inne brednie. Większość ludzi widzi tak małżeństwo, a tak naprawdę to nie jest prawda. Jeśli kogoś kochamy to nigdy nie popełnimy błędu. Taka miłość nie może się...
- To piękne co mówisz, ale teraz... śpij, Harry!
♔♔♔♔♔♔♔♔♔♔♔
PROSZĘ O KOMENTARZ OD KAŻDEJ OSOBY, KTÓRA TO CZYTAŁA. CHCIAŁABYM ZNAĆ WASZE OPINIE NA TEMAT CAŁEGO FF. I PO PROSTU PRZECZYTAĆ TUTAJ OSTATNI RAZ WASZE KOMENTARZE.
Dziękuję z całego serduszka za każdy komentarz, każdą gwiazdkę i za tyle wyświetleń. Naprawdę się cieszę, że jednak komuś to przypadło do gustu, ponieważ sporo osób woli dramy i jakieś akcje, a tutaj tego nie było.
To ff było jednym z najważniejszych, ponieważ było to moje ciche marzenie jak chciałabym przeżyć swoją miłość.
Kocham xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro