Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

- I co ja sam zrobię? - Niall był zły, że oboje wyjeżdżają i to bez niego. Czekał go tydzień wracania do pustego mieszkania, zero obiadów, zero wspólnych maratonów. Był smutny, ale cieszył się ze szczęścia ich obojga.

- Spokojnie, będziemy pisać.

- I dzwonić. - dodał Harry, całując Danielle w skroń. Stali z walizką przy drzwiach i od dwudziestu pięciu minut żegnali się z blondynem. Brunet ściskał biodro swojej dziewczyny w akcie zdenerwowania. Powinni już być w drodze, jednak nadal byli w domu. Po prostu nie lubił spóźnień.

- Na pewno? - zapytał, zakładając ręce na klatce piersiowej i z dużymi oczami patrzył na parę stojącą naprzeciwko niego.

- Oczywiście, chodź tutaj. - wszyscy się przytulili i już mieli się odsunąć, kiedy Horan znów ich przyciągnął do uścisku.

- Niall...

- Będę tęsknić. - mruknął, ostatni raz ich ściskając. Puścił ich i pozwolił nareszcie wyjść z mieszkania.

Harry wsadził walizkę do auta i zamknął bagażnik. Postanowili, iż wezmą jedną, wspólną walizkę, bo nie czuli potrzeby posiadania jej osobno. Oboje byli szczęśliwi z powodu wyjazdu do rodziców brunetki.

Rodzice Danielle mieszkali nad jeziorem i prowadzili ośrodek wypoczynkowy. Jako mała dziewczyna uwielbiała spędzać swój wolny czas właśnie w tym miejscu. Jej brat co lato wrzucał ją do wody, aż stało się to rodzinną tradycją. W końcu tata zrobił to samo swojej młodszej siostrze.

- Harry?

- Tak?

- Wiesz, myślę, że być może spotkamy też mojego brata i jego dziewczynę.

- Och, czyli poznam całą twoją rodzinę?

- Dokładnie.

- Nie mogę się doczekać. - z uśmiechem położył rękę na jej udzie i zaczął kreślić na nim różne wzorki.


Dojechali przed dwudziestą pierwszą cali zmęczeni długą podróżą do ośrodka wypoczynkowego pod nazwą "Dan". Zanim Harry mógł spytać czemu taka nazwa, a nie inna, to Danielle odpowiedziała, że jej tata miał na imię Dan, a poza tym był to skrót od jej imienia.

- Myślisz, że mnie polubią?

- Myślę, że skoro ja cię pokochałam, to oni tym bardziej. - na pocieszenie dała mu jeszcze całusa w policzek. Niestety nie zdążył odwzajemnić gestu, ponieważ jak spod ziemi stanął przed nimi mężczyzna na oko Styles'a czterdziestopięcioletniego.

- Witam, jestem Dan White, ojciec Danielle. - tata Dani podał rękę Harry'emu, a on z lekkim przerażeniem w oczach odwzajemnił czyn. Choć Dan miał szczery uśmiech na ustach to i tak brunet chciał zrobić jak najlepsze wrażenie, lecz niszczył to stres.

- H-Harry Styles, miło pana poznać. - kiedy ich ręce się rozłączyły, brązowooka przytuliła swojego staruszka, a potem przycisnęła się do boku swojego chłopaka.

- A ja jestem Amanda, mama Dani. - tym razem rodzicielka dziewczyny pociągnęła już bardziej rozluźnionego chłopaka do uścisku.

- Harry, tutaj jest pająk! - Danielle krzyknęła i wskoczyła na łóżko, widząc okropnego, dużego pająka.

- Nie wyjdę z łazienki dopóki go nie zabijesz!

- Dzięki, bohaterze. - przewróciła oczami i zeszła z materaca, by złapać za buta i zabić nim tę paskudę. - Zabiłam!

- Kocham cię. - Harry wyszedł z toalety i niemal od razu pocałował dziewczynę w usta. Będąc pewnymi, że w pokoju nie było już żadnych nieproszonych gości, położyli się pod kołdrę.

- Zawsze było tak, że ojcowie nigdy nie lubili chłopaków swoich córek.

- Tak, bo zwykle w filmach chłopak jest byłym narkomanem, niepracującym idiotą, wytatuowanym byłym więźniem lub cokolwiek innego.

- Ej, nie chodziło mi o filmy!

- W każdym razie, powinieneś się cieszyć.

- Cieszę się, powinienem mieć dobre relacje z przyszłym teściem. - przybliżył się do brunetki i zaczął całować każdy element jej twarzy. Zaczął od podbródka na czole kończąc. Ostatni raz musnął jej wargi i ułożył głowę na poduszce.

- Jestem jeszcze ciekawy jaki jest twój brat, bo naprawdę zależy mi...

- Śpij, Harry!

♔♔♔♔♔♔♔

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro