Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

10

Danielle leżała na swoim łóżku, wsłuchując się w piękny, łagodny głos Ed'a Sheeren'a. Czytała książkę, którą odkopała spośród mnóstwa innych. Była to historia o dość ciężkiej i smutnej miłości, co akurat nie poprawiało jej i tak już podłego nastroju, lecz opis książki jak i uczucia w niej zawarte pchały ją na kolejne kartki.

Jej złe samopoczucie wzięło się z tego, iż cały dzień przesiedziała sama. Harry bez słowa wyszedł z domu, nie mówiąc jej nawet, o której wróci. Było to dla niej przykre, ale nie mogła być zazdrosna bądź zła. Każde z nich miało też swoje sprawy i co prawda łączyło ich coś większego i mocniejszego, jednak nadal nie mogli się trzymać nawzajem w klatkach.

Niall nie wrócił na noc, tak jak pisał. Aczkolwiek wciąż nie pokazał swojej uroczej buźki w mieszkaniu. Nie martwiła się o niego, ponieważ ten chociaż napisał jej wiadomość.

Oczywiście dziewczyna próbowała się skontaktować z brunetem, jednakże nie raczył odebrać.

Kolejne kartki zostały przeczytane, a brązowooka straciła poczucie czasu. Dopiero wtedy, gdy skończyła czytać ostatnią kartkę, spojrzała na zegarek. Była dwudziesta druga i wiedziała, że Horan wróci za trzydzieści minut, lecz Styles nadal nie dawał znaku życia.

- Już jestem!

- W porządku!

- A gdzie jest Harry? - blondyn pojawił się w drzwiach jej sypialni, więc odwróciła się do niego przodem i jedynie wzruszyła ramionami. Nie powiedzieli już nic, bo Irlandczyk poszedł do łazienki, aby wziąć prysznic. W tym samym czasie do Danielle zadzwonił zielonooki, dlatego natychmiast odebrała.

- Harry, gdzie ty jesteś?

- Uch, nie mam na imię Harry. - zmarszczyła brwi, kiedy w słuchawce usłyszała obcy męski głos. Nie potrafiła go rozpoznać.

- Więc z kim mam przyjemność?

- Jestem Chris i ten chłopak leży tutaj ledwo przytomny.

- Podaj adres, zaraz tam będę. - po dowiedzeniu się miejsca pobytu Styles'a szybko ruszyła w stronę drzwi.

- Niall!

- Tak?

- Musisz mnie podwieźć.

- Ok, daj mi chwilkę.

- Szybko!


Dani wraz z Niall'em pędem wyszli z samochodu tuż przy niezbyt ciekawym zaułku jak i ulicy. Dzielnica kompletnie nie pasowała do Harrry'ego, dlatego oboje dziwili się co ich współlokator tutaj robił.

- Spokojnie, nie jest tak źle. - chłopak, który zadzwonił do spanikowanej dziewczyny, stał nad pobitym, patrząc na bruneta łagodnym wzrokiem. Danielle kucnęła przed nim i odgarnęła mu włosy z czoła.

- Co się stało? - szepnęła, gładząc jego policzek.

- Byłem u mamy i wracałem do samochodu. Zaparkowałem dalej, bo tutaj była możliwość, że mi go ukradną, a potem mnie pobili. Nie jest tak źle. - Niall pomógł mu wstać, choć nie obyło się bez bólu i skrzywionej miny. 

- Coś cię boli?

- Ręka i szczęka. - po krótkiej kłótni z lekkim naciskiem na bruneta ruszyli autem do szpitala, wcześniej dziękując i żegnając się z nowo poznanym chłopakiem.


- Jeśli tylko bym dorwała, tych którzy cię pobili to bym im tak bam i bam! - dziewczyna była po lekach uspokajających, kiedy oszalała na widok krwi w szpitalu. Była bardzo wrażliwą osobą, więc taka reakcja była dla niej naturalna.

- Wiemy, kochanie. - blondyn usadził jednego poszkodowanego oraz drugą niespełna normalnego funkcjonowania na kanapie i postanowił zrobić wszystkim herbatę.

- Bardzo cię boli?

- Nie, jest dobrze. Misiu, troszkę mnie gnieciesz. - wprawdzie Harry'emu to nie przeszkadzało, ale z uwagi na stan jego ciała to niestety trochę go bolało. Dziewczyna mocno się do niego przytuliła, zapominając o siniakach.

- Oj, przepraszam.

- Nic nie szkodzi.

- Wezmę wolne z pracy.

- Czemu?

- Bo raczej Niall twoją pielęgniarką nie będzie.

- Ej, ej, ej ty mnie jeszcze nie widziałaś w stroju pielęgniarki. Mówię ci, zmienisz orientację, Harry. - Irlandczyk wrócił z trzema kubkami gorącego napoju i przysiadł do swoich przyjaciół.

- Chyba zostanę przy swojej aktualnej orientacji.


- Kochanie!

- Tak?

- Przyniesiesz mi poduszkę!?

- Ok!

- Kochanie!

- Tak?

- Zrobiłaś nam herbatkę?

- Nie!

- A zrobisz? - Dani weszła do swojego pokoju, gdzie Styles urzędował. Rzuciła w niego poduszką, a potem jego ulubionym kocem, piżamą i przy okazji kapciem, który leżał tuż przy jej nodze. 

- Masz złamaną rękę, nie umierasz!

- I teraz się zastanawiam czy Niall-niania nie byłaby lepsza.

- Czy ktoś tu wzywał nianię Horan? - blondyn w samych bokserkach stanął w drzwiach, poruszając śmiesznie brwiami.

- Życzę wszystkim dobranoc! - zamknęła drzwi i runęła zmęczona na wolne miejsce obok zielonookiego.

- Wiesz, że robię to dla żartów?

- Wiem, kochanie.

- To ok, a teraz się odwróć. Będę próbował się przebrać. - dziewczyna posłusznie się odwróciła i spokojnie czekała, aż będzie mogła znów spojrzeć. Chłopak z dużym trudem się przebrał i ponownie usiadł na łóżku, aby następnie się położyć i przytulić do Danielle.

- Dobranoc, Danielle.

- Dobranoc, Harry. - tak jak zawsze, zamknęli oczy i próbowali zasnąć, z dużym naciskiem na "próbowali".

- Dani? Śpisz?

- Śpię.

- Kocham cię.

- Wiesz co teraz powiem?

- "Śpij, Harry"?

- Nie, powiem, że ja ciebie też i szczerze kocham to jak mówisz do mnie w nocy pomimo mojego zmęczenia. I uwielbiam to jak o mnie dbasz, wtedy ja także tego chcę. Jesteś takim moim przytulasem.

- Nadal jesteś na tych lekach?

- Dzięki, kochanie. - brunet zaśmiał się i pocałował Danielle najczulej jak potrafił.

- A teraz...

- Śpij, Harry.

- Wiedziałem, że to powiesz.

♔♔♔♔♔♔♔



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro