Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. Obudź mnie z tego koszmaru

Dzień, w którym dwójka policjantów zapukała do drzwi Min Yoongiego zdecydowanie należał do jednego z najgorszych w całym jego życiu. To właśnie po otworzeniu ich miał się dowiedzieć, że jego jedyny brat nie żyje. Kiedy usłyszał te słowa, najpierw uważał je za głupi żart, jednak na twarzach policjantów skrywała się jedynie powaga.

Tym sposobem poniedziałkowy ranek zamienił się w prawdziwy koszmar, wraz z usłyszeniem, że było to morderstwo. Całą trójką usiedli na kanapie i Yoongi zaczął słuchać wszystkiego, co mężczyźni mają mu do powiedzenia. Ciało zostało znalezione około czwartej nad ranem, jednak dopiero teraz udało im się zidentyfikować ciało.

Twarz była za bardzo zmasakrowana, aby cokolwiek z niej wyczytać, ale na szczęście parę metrów dalej zostały znalezione dokumenty, według których wszystko się zgadzało, łącznie z grupą krwi. Rodzina Minów nigdy nie sprawiała problemów, zawsze byli lubiani w sąsiedztwie, nikt na nich nie narzekał, a tymczasem jego ukochany brat został brutalnie zamordowany w środku lasu. Yoongi nie wiedział co powinien zrobić, o czym w ogóle myśleć, zamiast tego po prostu pozwalając swoim łzom płynąć po policzkach. Nawet wtedy, gdy został zabrany do kostnicy, nie mogli pokazać mu ciała ze względu na jego wygląd, więc Min musiał zidentyfikować brata po ubraniach.

Zdecydowanie należały do niego, nie miał żadnych wątpliwości. Zbyt wiele razy widział go w nich, aby przypuszczać, że należą do kogoś innego, nawet jeżeli tego samego dnia miałby zobaczyć setkę mężczyzn w identycznym stroju. Min Yoongi był pewien w stu procentach, że jego ukochany brat nie żyje i nie widział żadnego powodu, dla którego miałby zostać zamordowany.

Spędził na komisariacie całą następną noc, składając puste zeznania, polegające jedynie na odpowiadaniu na pytania. Jego wyraz twarzy był obojętny, a odpowiedzi strasznie ogólne, ale nikt nie miał mu tego za złe. Mężczyzna właśnie stracił swojego jedynego brata i naprawdę nie miał pojęcia, w jaki sposób przekazać to swojej siostrze.

Następnego dnia jednak zadzwonił do niej, oświadczając załamanym głosem, że Jaebum został zamordowany, a pogrzeb odbędzie się w czwartek. Zmasakrowane ciało zostało spalone, ponieważ samo w sobie zdecydowanie do niczego się już nie nadawało. Po trzech długich dniach wreszcie nadszedł czas na oficjalne pożegnanie najmłodszego z rodzeństwa na cmentarzu.

Pogrzeb nie był wielkim wydarzeniem w obecności jedynie najbliżej rodziny, jaką był Yoongi oraz Yoonji ze swoim narzeczonym, Jeonggukiem. Mała urna wylądowała w ziemi, a na posesji cmentarza pojawił się nowy nagrobek z nazwiskiem Min, wywołujący łzy u dosłownie wszystkich zebranych. Jednak zdecydowanie najbardziej wszystko przeżył Yoongi, który był najbliżej z najmłodszym z rodzeństwa.

W końcu mieszkali w jednym mieście, odwiedzali się regularnie, a on nie wiedział nawet, dlaczego ktokolwiek miałby zabić jego jedynego brata. Okazało się, że Min tak naprawdę nigdy nie znał starszego na tyle, aby móc po jego śmierci znaleźć tego, kto odebrał mu życie. Ta świadomość była według niego najbardziej przygnebiającą oraz pokazującą doskonale jego przegraną.

Kiedy wszyscy już odeszli, a z chmur zaczął padać deszcz, Yoongi ciągle stał w tym samym miejscu, pozwalając swoim łzom zlewać się z chłodnymi kroplami, lecącymi z nieba. Jak mógł być tak ślepy, aby nie zauważyć, że jego ukochany brat ma jakieś problemy? Czemu nic mu nie powiedział? Bał się mu zaufać? Czyżby Yoongi tak naprawdę nigdy nie znał swojego brata, oglądając jedynie idealną grę aktorską?

Gdy Min wreszcie odszedł od grobu brata, zaczynało się już powoli ściemniać, a jego ubrania były tak mokre, jakby pływał w nich po morzu. Czuł się okropnie, jakby jemu również ktoś odebrał życie, ale nie przez pozbawienie go ciała. On czuł się po prostu wyprany z uczuć, pozbawiony wszystkich emocji, odrzucił je, nie widząc już potrzeby ich używania.

Po drodze zaszedł jedynie do jednego z osiedlowych sklepów monopolowych, aby kupić najtańsze wino, jakie tylko mają. Zazwyczaj robił tak ze swoim bratem, siadając potem ciemną nocą na balkonie i rozkoszując się przyjemnym ciepłem w przełyku. Tym razem jednak było zupełnie inaczej. Yoongi otworzył butelkę zębami zaraz po wyjściu ze sklepu i zaczął pić kupiony alkohol, powolnym krokiem zmierzając do swojego mieszkania. Kiedy wreszcie do niego trafił, w butelce nie było już prawie nic, a on przestał płakać, ale nie dlatego, że chciał. Jemu po prostu zabrakło już do tego odpowiednich płynów.

Wypił ostatni łyk wina, kładąc butelkę przy własnych drzwiach, aby następnie ściągnąć z siebie wszystkie mokre ubrania i wejść do salonu w samych bokserkach. Nie wiedział, jak powinien się zachowywać we własnym mieszkaniu, rozglądając się po nim przez dłuższy czas, jakby czegoś intensywnie szukał, ale nie mógł znaleźć. Pokiwał zrezygnowany głową i już miał się skierować do sypialni, kiedy kawałek papieru skeił się z jego skórą na stopie. Pijany Yoongi niechętnie się schylił, aby zobaczyć, czym może być ten skrawek, od razu zaczynając czytać wiadomość, zapisaną na niej czarnym długopisem.

"Przyjdź jutro do kawiarni na rogu. Tej samej, do której chodziłeś z Jaebumem w każdy piątek. Będę tam na ciebie czekał, a jeżeli nie przyjdziesz, znajdę cię. Mamy parę spraw, które wymagają wyjaśnienia, a chyba nie chciałbyś, żebym wciągnął w to twoją siostrę, prawda? Pokaż, że masz jaja, Min Yoongi".

Może gdyby Min nie był pijany, zadzwoniłby na policję, albo zrobił cokolwiek, jednak w obecnej sytuacji jedynie odrzucił papier na stolik, kodując sobie, aby jutro pójść na kawę. Następnie poszedł do swojej sypialni, zapominając o chociażby wzięciu prysznica po długim dniu stania w deszczu. Zasnął bez problemu, nie mając pojęcia, że w tym samym momencie jest obserwowany przez mężczyznę, którego następnego dnia miał zobaczyć na własne oczy.

•••

Dopiero następnego ranka po porannej toalecie i ponownym odczytaniu wiadomości, do Yoongiego dotarł jej sens. Jego brat został zamordowany, a parę dni później w jego mieszkaniu znalazła się tajemnicza karta z miejscem spotkania. Do tego jej nadawca wiedział, że Min chodził tam co tydzień ze swoim bratem, zawsze w ten sam dzień tygodnia.

Był załamany oraz wewnętrznie rozdarty. Przecież skoro już pozbyli się jego brata, mogą również chcieć zabić go oraz jego siostrę. Przez długie pięć minut siedział we własnym salonie z telefonem w dłoni i gotową wypowiedzią w głowie.

Nazywam się Min Yoongi, dostałem podejrzaną wiadomość. Ktoś włamał mi się do mieszkania, kiedy ja byłem na pogrzebie własnego brata. Nie, nic nie zginęło, chodzi tylko o zwykłą kartkę z wiadomością i miejscem spotkania. Mam tam iść? Coś mi grozi? Pomocy.

To właśnie chciał powiedzieć, jednak coś mu mówiło, żeby tego nie robił. Przecież skoro ten ktoś wie, do której kawiarni chodził ze swoim bratem, na pewno jest obserwowany i nie mylił się. Pewien mężczyzna przez cały czas obserwował Mina przez jego własne okno, pilnując, aby ten nie zawiadomił nikogo o znalezieniu wiadomości.

Ostatecznie Yoongi wyciągnął zapalniczkę z tylnej kieszeni spodni i ku zadowoleniu mężczyzny, spalił karteczkę, następnie wstając z kanapy. Zarzucił na siebie jedynie skórzaną kurtkę i wyszedł z mieszkania, pod wpływem impulsu kierując się do swojej ulubionej kawiarni. Nie wiedział, dlaczego to robi, nie potrafił tego wytłumaczyć, ale momentami czuł się, jakby to jego martwy brat podpowiadał mu, aby szedł właśnie tą ścieżką. Z drugiej strony czuł po prostu, że w rzeczywistości on nie ma żadnego wyboru, będąc tylko pewnego rodzaju narzędziem w rękach jakiegoś nieznajomego mu człowieka.

Przekroczył próg kawiarni równo pół godziny przed jedenastą, jak zwykle posyłając młodej kelnerce szeroki uśmiech, teraz przepełniony również niewyobrażalnym smutkiem. Usiadł na końcu sali w samym rogu, dokładnie tak, jak robił to za każdym razem ze swoim bratem. Tym razem jednak nie był spokojny, ciągle myśląc o spalonej wiadomości oraz tym, co teraz może się wydarzyć. Po chwili drzwi do kawiarni otworzyły się ponownie, a do środka wszedł wysoki mężczyzna o czerwonych włosach, ubrany całkowicie na czarno.

W jego dłoni spoczywała niewielka, ciemna torba sportowa, a na nosie znajdowały się okulary przeciwsłoneczne. Nieznajomy również posłał szeroki uśmiech dziewczynie, następnie zmierzając w jego stronę pewnym krokiem. Jego ciało całe się spięło, a on sam miał wrażenie, że wyskoczy przez okno, nie otwierając go. Czerwonowłosy usiadł naprzeciwko niego, ściągając jednocześnie okulary ze swojego nosa i kładąc je na blat stołu.

Yoongi obserwował jak przekłada gumę z jednego policzka do drugiego, wypychając go delikatnie nosem. Torba sportowa również wylądowała na siedzeniu, a jej niespodziewany, metalowy podźwięk sprawił, że włosy na rękach Mina stanęły dęba.

— Miło, że się zjawiłeś, Yoongi. Nie chciałbym, żeby nasze pierwsze spotkanie odbyło się w jakiejś opuszczonej melinie z kajdankami i pistoletem przy głowie w roli głównej — odezwał się nieznajomy, cholernie niskim głosem.

Minowi nagle zrobiło się ciemno przed oczami, a jego oddech stał się strasznie płytki. Był pewien, że siedzi przed nim ten sam mężczyzna, który zostawił w jego mieszkaniu tą podejrzaną karteczkę, nie musiał sprawdzać charakteru pisma, aby to wiedzieć.

— Kim jesteś i czego chcesz? — rzucił, zdobywając się na chwilową odwagę.

Mężczyzna z czerwonymi włosami zaśmiał się cicho i podniósł rękę do góry, tym samym przywołując młodą kelnerkę do ich stolika. Czarnowłosy zacisnął mocno szczękę kiedy usłyszał stałe zamówienie z ust nieznajomego. Kiedy dziewczyna odeszła, wysoki dopiero postanowił kontynuować ich rozmowę.

— Nie przyszliśmy tutaj, żeby rozmawiać o mnie i uwierz mi, nie jestem nikim ważnym. Tutaj chodzi o twojego brata i dług, który musisz za niego spłacić — odpowiedział, opierając łokcie o blat stołu.

— Jaki dług? Jaebum nie miał żadnych problemów finansowych, powiedziałby mi o tym, jestem tego pewien — rzucił, wyraźnie rozśmieszając tym swojego towarzysza.

Spędzał z bratem każdą wolną chwilę, mówili sobie dosłownie o wszystkim, nie mieli żadnych sekretów. Min byłby pierwszą osobą, która dowiedziałaby się o tym, że jego brat potrzebuje trochę pieniędzy i prawdopodobnie by mu je załatwił. Może pracowałby na dwie zmiany, żeby tylko zapobiec problemom młodszego. Jednak nigdy nie został poruszony taki temat.

— Tutaj nie chodzi o pieniądze, kochanienki. Gdyby tak było, porwałbym twoją siostrę i oczekiwał dużego okupu za jej życie, nie sądzisz? — spytał nieznajomy, kolejny raz się uśmiechając.

Może w innych okolicznościach Yoongi uznałby ten ruch za nawet czarujący, jednak w obecnej sytuacji było zupełnie inaczej. Nieznajomy po prostu go przerażał na wszystkie możliwe sposoby. Kiedy kelnerka przyniosła już ich zamówienie i odeszła na swoje miejsce, Min postanowił powrócić do rozmowy z tajemniczym mężczyzną.

— Nie masz prawda jej nic zrobić, to po pierwsze. Po drugie, masz mi natychmiast powiedzieć jak się nazywasz, albo nici ze spłacania cholernego długu. Po trzecie, skoro nie chodzi o pieniądze, to o co? — odpowiedział, przerywając tym samym dosyć długą ciszę pomiędzy nimi.

— Spokojnie, nic jej nie grozi, to z tobą muszę rozwiązać te sprawy. Kim Taehyung, ale raczej do niczego ci się to nie przyda. Jesteśmy w Korei, tutaj chodzi pełno takich. Twój brat zaciągnął pewien dług, którego nie zdążył spłacić przed swoją śmiercią, w związku z czym musisz to zrobić ty — wyjaśnił, biorąc łyk świeżej kawy, podczas gdy Yoongi ostrożnie analizował każde jego słowo, przede wszystkim jednak zapamiętując wypowiedziane imię i nazwisko.

— Więc na czym ma to polegać? — spytał, łapiąc w dłonie swój napój, aby następnie również upić trochę.

— Ja wydaję rozkazy, ty je wypełniasz. Zanim powiesz cokolwiek, to nie ja tutaj rządzę, tylko ktoś, kogo tak naprawdę nie znasz i pewnie nigdy nie poznasz. To on wydaje tutaj rozkazy, a ja ci je tylko przekazuję. Wszyscy popełniają błędy, nawet ci, których nigdy byśmy o to nie podejrzewali. Niestety cena niektórych z nich musi zostać przypłacona krwią. Twój brat nie był złym człowiekiem, on po prostu skręcił w złą drogę.

— O czym ty pierdolisz? — syknął.

Nie spodziewał się, że przez te słowa noga mężczyzny wymierzy cel prosto w jego piszczel, uderzając z całej siły. Yoongi schylił się nieznacznie, jęcząc z bólu, a Taehyung wykorzystał tą szansę, łapiąc go mocno za włosy i zmuszając, aby czarnowłosy spojrzał mu prosto w oczy.

— Radziłbym ci uważać na słownictwo, bo nie wiesz z kim masz do czynienia — powiedział ze słyszalnym jadem w głosie.

— To mi powiedz. Z kim? — spytał, starając się nie zwracać uwagi na ból, jaki sprawia mu drugi mężczyzna.

— Znasz bajeczki o diable, prawda? Ja jestem o wiele gorszy, kochanie. I jeżeli nie będziesz mnie słuchać, rozpierdolę ci łeb kiedy tylko wyjdziemy z tej pieprzonej kawiarni. A wiesz co zrobię potem? Wypatroszę tą sukę, którą nazywasz siostrą, wyjmę z niej wnętrzności i uduszę własnymi jelitami. Ale wcześniej zabawię się trochę z jej narzeczonym, każąc jej patrzeć na to, jak powoli ćwiartkuję całe jego ciało. Chcesz tego? Tego kurwa chcesz?

— Nie — wydusił z siebie z trudem.

Kim puścił wreszcie jego głowę, odsuwając się na bezpieczną odległość i pozwalając czarnowłosemu złapać oddech. Yoongi rozejrzał się kolejny raz po kawiarni i z żalem stwierdził, że dosłownie nikt nie zwrócił uwagi na ich dwójkę, mimo iż ten obraz musiał być wyjątkowy. Został z tym kompletnie sam.

— Jutro widzimy się pod adresem, który znajdziesz w swojej szafce nocnej. Będę tam na ciebie czekał równo o ósmej rano, a jeżeli się nie zjawisz, przyjadę po ciebie osobiście, rozumiesz? — powiedział, na co Min przytaknął ruchem głowy. — Zabiłeś kiedyś człowieka?

Taehyung sięgnął do swojej torby, niezauważalnie wyjmując z niej coś, co następnie podał Minowi pod stołem. Yoongi bez problemu wyczuł zimny metal, który po znalezieniu się w jego dłoni okazał się być prawdziwym pistoletem. W jego głowie przez chwilę przeszła myśl, aby po prostu strzelić do mężczyzny, siedzącego przed nim i uciec, ale wtedy Kim się odezwał.

— W środku nie ma naboi, wiem co chodzi ci po głowie, ale nic z tego. Je również znajdziesz w szafce nocnej i radziłbym nie robić żadnych głupot, obserwuje cię, Yoongi. Kiedy śpisz, jesz, nawet kiedy bierzesz prysznic. Jestem wszędzie, więc naprawdę myśl nad tym, co robisz. Widzimy się jutro — oznajmił, następnie kładąc na stole plik banknotów, aby potem wstać ze swojego miejsca.

Taehyung ponownie założył okulary przeciwsłoneczne i ruszył do wyjścia, zostawiając Mina samego z bronią w ręku, która później nerwowo schował za pasek swoich spodni.

Nie, nigdy nie zabiłem człowieka, ale zrozumiałem, że niedługo to się zmieni. Ale co może oznaczać to, że Jaebum skręcił w złą drogę?

•••

W głowie Yoongiego krążyły setki przeróżnych myśli, ale zdecydowanie przerażała ta, mająca w głównej roli jego własnego brata. Nie miał pojęcia, kim był mężczyzna, z którym widział się zaledwie paręnaście minut temu i nie zamierzał się nad tym zastanawiać. Ważniejsze dla niego było to, w co wpakował się za życia Jaebum i czy miało to jakikolwiek związek z jego śmiercią.

Zaraz po opuszczeniu lokalu, w którym spotkał się z tajemniczym czerwonowłosym, udał się do najbliższego sklepu, w którym sprzedają alkohol. Musiał w jakiś sposób odwrócić swoje myśli od tych wszystkich rzeczy, które ostatnio działy się wokół niego. To było zdecydowanie zbyt wiele. Najpierw całkowicie niespodziewana wiadomość o śmierci jego ukochanego brata, a teraz jeszcze nieznajomy gość, wręczający mu broń i zachowywujący się, jakby cokolwiek mu wisiał.

Yoongi jeszcze nie wiedział, że został wplątany w coś, z czego po prostu nie ma wyjścia, dopóki ktoś nie będzie tego chciał.

Kupił wystarczająco procentów, aby móc się porządnie upić, nie tracąc przy tym zbytnio swojej świadomości. Mimo iż nie wierzył, że ten cały Taehyung śledzi każdy jego najmniejszy ruch, chciał po prostu w razie czego zapamiętać twarz swojego porywacza. Zapłacił i wyszedł ze sklepu, tym razem kierując się już prosto do swojego mieszkania. Nie było późno, w końcu rozmowa z Kimem nie zajęła mu wielu godzin, a jedynie parę minut, które i tak uważał za zwyczajnie stracone.

Kiedy wreszcie znalazł się znowu w swoich czterech kątach, usiadł wygodnie na kanapie, otwierając pierwszą butelkę piwa, wpatrując się przy tym w pustą ścianę. Myśli o młodszym bracie zdecydowanie nie miały zamiaru dać mu jakiegokolwiek spokoju. Przecież mówili sobie wszystko i Min był pewien, że byłby pierwszym, któremu Jaebum powiedziałby o swoich problemach finansowych, czy jakichkolwiek innych.

To musiała być pomyłka, to nie mógł być on. Chociaż Yoongi nie miał bladego pojęcia, w co tak naprawdę mógł się wplątać jego brat, zdawał sobie sprawę, że nie każdy losowy mężczyzna daje drugiemu broń pod stołem, mówiąc, aby spotkali się następnego dnia. Coś tutaj śmierdziało i z jednej strony mówiło mu, aby zgłosić tego faceta na policję, ale wtedy się zastanawiał, czy on naprawdę był zdolny zrobić coś jego siostrze.

Przecież nigdy by sobie nie wybaczył, gdyby przez jego strach, ktokolwiek mógłby stracić swoje życie, a już zwłaszcza ktoś z jego rodziny. Czarnowłosy wyjął uzyskaną broń spod paska swoich spodni, zaczynając jej się po prostu przyglądać. Nie miał żadnych wątpliwości co do tego, że jest prawdziwa. Dostał od obcego mężczyzny pistolet, którym mógł zabić człowieka, a naboje miały znajdować się w szafce nocnej, jednak nie miał ochoty tego sprawdzać.

Kiedy w pomieszczeniu rozniósł się dosyć głośny dźwięk dzwoniącego telefonu, Yoongi wręcz podskoczył w miejscu, kierując trochę niepewnie swój wzrok na wibrujące urządzenie, ułożone na stoliku.

A co jeżeli ten facet ma mój numer i teraz patrzy na mnie przez jedno z okien?

Po tej myśli wręcz natychmiast obrócił się nerwowo, patrząc w okna za sobą, jednak nic tam nie było. Wreszcie chwycił za komórkę i odetchnął z ulgą, widząc numer swojej siostry ma ekranie.

— Halo? — odezwał się jako pierwszy, zaraz po rozpoczęciu połączenia.

Hej, Yoongi. Jak się czujesz? — usłyszał ciepły głos, który wręcz natychmiast go uspokoił.

Jego siostra miała ten dar, dzięki jakiemu każdy problem po prostu znikał w mgnieniu oka. Zawsze wystarczyło, aby odezwała się do niego tym spokojnym tonem, albo złapała go delikatnie za rękę, a cała złość i strach zwyczajnie z niego ulatywały. Yoonji zwyczajnie potrafiła zrobić z nich obu prawdziwe aniołki samą swoją obecnością.

— Chyba może być — zaśmiał się, opierając plecy o kanapę. — A co u ciebie?

Nie zamierzał w żaden sposób wspominać jej o czerwonowłosym mężczyźnie. Nie wiedział, czy kiedykolwiek powie jej coś, związanego z jego osobą, a jeżeli nawet, na pewno nie w tej chwili. W końcu dopiero co pochowali swojego ukochanego braciszka, nie mogła się dowiedzieć o tym, że kolejny mógł wpaść w kłopoty.

Jest okey, Jeongguk nie odstępuje mnie nawet na chwilę — odpowiedziała.

Czarnowłosy uśmiechnął się delikatnie. Lubił partnera swojej siostry jak nikogo innego do tej pory i doskonale wiedział, że Jeon obroni jego małą siostrzyczkę, kiedy tylko zajdzie taka potrzeba. Przeżył wiele miłości Yoonji, ale zdecydowanie ten kandydat najbardziej nadawał się na materiał na męża.

— Dobrze, że jest przy tobie i przepraszam, że ja jestem daleko — odpowiedział, przeczesując swoje ciemne włosy.

Nie szkodzi, naprawdę. Musi ci być teraz ciężko, pewnie nawet bardziej niż mi, bo w końcu byliście bliżej. Tęsknię za nim.

— Tak, ja też. Był dobrym dzieciakiem. Czasami trochę buntowniczym i upartym jak osioł, ale nie dało się go nie kochać — zaśmiał się.

Pamiętał tak wyraźnie, jak jeszcze nie tak dawno siedział na tej samej kanapie właśnie z nim u swojego boku, śmiejąc się z jakiś głupich żartów. Teraz był tutaj sam, a Jaebum został zasypany trzy metry pod ziemią w głupiej skrzynce, odgradzając ich światy od siebie. Nie było go już z Yoongim, nigdy nie będzie.

Yoongi, myślisz, że ktoś to zrobił specjalnie? No wiesz, zamordował go, bo Jaebum narozrabiał? Byłby zdolny do czegoś takiego? — zapytała.

On wiedział, że najwidoczniej tak, mógłby wplątać się w coś, czego nie powinien. Przecież skądś musiał wziąć się tajemniczy Taehyung, który nagle pojawił się w jego życiu po śmierci brata, żądając spłaty długu. Ale nie mógł o tym powiedzieć, musiał zachować tą wiadomość tylko i wyłącznie dla siebie. To była jego pieprzona tajemnica.

— Ktoś go pewnie z kimś pomylił, młody nie byłby w stanie zrobić czegoś złego, zwłaszcza na taką skalę — powiedział, oblizując nerwowo usta. — Chyba jestem zmęczony. Powinienem się przespać.

Dobrze ci to zrobi, odpocznij. Zadzwoń, kiedy będziesz miał czas.

— Tak zrobię — odpowiedział, kończąc połączenie.

Nie miał już ochoty na picie alkoholu, dlatego tak po prostu zostawił wszystkie swoje zakupy w miejscu, w jakim wcześniej je ustawił i poszedł do sypialni. Ułożył podarowany pistolet na szafce nocnej, przez chwilę patrząc na nią podejrzanie. Według słów czerwonowłosego to właśnie tam miały się znajdować zarówno naboje jak i adres miejsca, w jakim mieli się spotkać.

Yoongi wpatrywał się w nią jedynie przez dłuższy czas, ostatecznie prychając i zdejmując z siebie ubrania, aby potem ułożyć się na łóżku w samych bokserkach. Nie zamierzał się nigdzie wybierać, wołał zostać w łóżku i odespać te wszystkie nieprzespane noce, spowodowane śmiercią Jaebuma.

Nie wiedział, że w tym samym momencie ktoś uśmiechnął się delikatnie, obserwując jak Min przekłada przez siebie aksamitną pościel.

•••

Czarnowłosy obudził się dopiero następnego ranka w okolicach godziny dziewiątej. Pistolet ciągle leżał w miejscu, w którym go pozostawił, a on sam dalej nie zamierzał otwierać swojej własnej szafki nocnej i nigdzie się nie wybierał. Zamiast szykowania się na ponowne spotkanie z Kimem, na które już i tak był spóźniony, zarzucił na siebie szare dresy i ruszył w stronę kuchni, aby zrobić sobie coś do jedzenia.

Mimo iż spał naprawdę wiele godzin, ciągle czuł pewien rodzaj zmęczenia, a wręcz nawet wyczerpania. Miał ochotę nie wychodzić ze swojego pokoju, zostać w łóżku przez długi czas, nie przejmując się kompletnie niczym. Niestety do prawidłowego funkcjonowania potrzebował również takich podstawowych czynności jak jedzenie, albo załatwianie potrzeb fizjologicznych. Dlatego jego brzuch zmusił go do tego, aby zrobić krótki marsz do lodówki, w jakiej nie znajdowało się zbyt wiele jadalnych rzeczy.

Wyciągnął ze środka mleko, zastanawiając się przez chwilę, czy w jego szafce znajdą się jakiekolwiek płatki. Najwidoczniej robił to zbyt długo, ponieważ po chwili w pomieszczeniu rozległ się lekko przygłuszony dźwięk strzału, a karton został przedziurawiony na wylot. Yoongi natychmiastowo się cofnął, upuszczając mleko ma podłogę, aby następnie odwrócić głowę w stronę niespodziewanego wystrzału.

Kiedy tylko zobaczył w swoim mieszkaniu tajemniczego czerwonowłosego, przez jego ciało przeszedł chłodny i dosyć nieprzyjemny dreszcz. Kim stał tam, trzymając pistolet z tłumikiem w prawej dłoni, wymierzony w miejsce, w którym przed chwilą znajdował się karton mleka. Na jego twarzy widniał delikatny, dosyć niepokojący uśmiech. Ubrany był kolejny raz w skórzaną kurtkę, ale tym razem na jego nosie nie było żadnych okularów.

Taehyung zdjął tłumik z broni, następnie chowając ją za pasek swoich spodni i zakrywając trochę zbyt luźną, białą koszulką. Zaczął się powoli zbliżać w stronę niższego, którego po prostu zamurowało, przez co nie mógł się ruszyć nawet o minimetr. Czerwonowłosy stąpał dosyć głośno, sprawiając, że jego kroki doskonale odbijały się od uszu Mina.

Zatrzymał się dopiero wtedy, gdy od Yoongiego dzieliło go parę, nędznych centymetrów.

— Mam wrażenie, że źle się zrozumieliśmy, kolego. Czyżby coś było dla ciebie za mało jasne? Mam wytłumaczyć jeszcze raz? — odezwał się, niesamowicie niskim głosem.

Yoongi miał ochotę uciec jak najdalej tylko się da i schować się przed tym mężczyzną, ale przez szok nie potrafił poruszyć nawet palcem. Czuł jak mleko rozlewa się po całej podłodze, mocząc między innymi jego nagie stopy oraz resztę podłogi. To mogła być jego krew, zdecydowanie mógłby teraz leżeć ledwo żywy na ziemi, ale tak nie było. W końcu Kim miał swój cel.

— Skąd ty? Jak? Kiedy? — zapytał, zmuszając się wypowiedzieć chociaż te parę, nic nie znaczących słów.

— Mówiłem, że cię obserwuję, ale najwidoczniej postanowiłeś mnie zignorować. Nie masz do czynienia z amatorem, Yoonnie, ja doskonale wiem, co robię — odpowiedział.

Czarnowłosy nie wiedział kompletnie, co powinien zrobić w tej sytuacji. Uciekać? Dokąd, skoro mężczyzna ma broń i z łatwością zatrzyma go szybciej, niż on zdąży się gdziekolwiek ukryć? Nie miał żadnego koła ratunkowego i wcale nie cieszył go ten fakt. Wyższy patrzył się na niego przenikliwym wzrokiem, z rękoma założonymi na piersi. Min nie miał wątpliwości, że ten jest od niego znacznie silniejszy, a on nie ma jakichkolwiek szans.

— Czego ode mnie chcesz? — spytał wreszcie, przerywając dłuższą chwilę ciszy, trwającą pomiędzy nimi.

— Żebyś zrobił to, co sprowadził na ciebie twój ukochany braciszek. Jeżeli wykonasz te wszystkie zadania, zostawię cię w spokoju, obiecuję. Nic ci się nie stanie, musisz tylko robić to, co ci mówię, a to na razie nie wychodzi ci zbyt dobrze, nie sądzisz? — odpowiedział.

Min oblizał nerwowo wargi, wreszcie zmuszając się do jednego kroku w tył. Przez jego półnagie ciało nagle przeszedł chłód, którego jeszcze parę sekund temu w ogóle nie odczuwał. Nie wiedział, co właśnie się działo i nie funkcjonował do końca świadomie w momencie, w którym zwyczajnie chciał ominąć mężczyznę, przebiegając obok niego.

Zdecydowanie ruch ten był strasznie nieprzemyślany, ponieważ Kim bez problemu chwycił za szczupłe ramię ciemnowłosego, przyciskając go mocno do drzwi lodówki, sprawiając tym samym, że jego nogi ustały w mleku. Wyższy był tak blisko niego, że Yoongi mógł wręcz czuć jego oddech na swojej twarzy i cholernie przerażał go ten fakt.

— Proszę, nie zabijaj mnie — wyszeptał, mając niewielką nadzieję na to, aby takim sposobem uratować swoje życie.

Z ust Kima wydobył się cichy śmiech, a on sam po krótkiej chwili odsunął nieznacznie swoją twarz od mężczyzny, pozwalając mu zaczerpnąć chociaż trochę powietrza. Jednak jego duża dłoń wciąż zaciskała się dosyć mocno na skórze ciemnowłosego, zaczynając powoli zostawiać po sobie czerwony ślad.

— Nie zabiję cię, skarbie. Nie taki jest Mój cel, wiesz? Masz wykonywać to, co ci powiem, żeby uratować swoją kochaną siostrzyczkę i wszystkich, na których kiedykolwiek chociaż trochę ci zależało. Teraz grzecznie się ubierzesz, zabierzesz wszystko ze swojej szafki nocnej i razem pojedziemy tam, gdzie miałeś się zjawić, jasne? Sam dopilnuję tego, abyś był w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze, bo jak widzę, mi zależy bardziej na twoim życiu. Nawet nie próbuj żadnych sztuczek, bo jesteś na przegranej pozycji — powiedział, następnie puszczając kompletnie rękę Mina.

— Jeżeli będę robił to, co mi powiesz, nikt nie zginie? — spytał, czując jak serce w jego klatce piersiowej bije zdecydowanie szybciej, niż powinno.

— Dokładnie. Spadaj i załóż na siebie coś normalnego, nie będę jeździł z gościem w samych dresach. Ja sobie tutaj na ciebie poczekam, kochaniutki — odparł.

Po tych słowach Yoongi wręcz pobiegł do swojej sypialni, mając ochotę zwyczajnie zwymiotować na własną podłogę przez to, co właśnie się dzieje. Może to zwykły sen? Koszmar, który zakończy wraz z momentem, w jakim otworzy swoją szafkę nocną? To wszystko jego wyobraźnia, to nie mogło się dziać naprawdę. To musiał być sen.

***
[ 4197 słów ]

Następna część — 07.05.2020

Pragnę zaznaczyć, że pierwsza część była pisana dosyć dawno temu, bo w styczniu i jej styl znacznie różni się od następnych dwóch części, które nie tylko są dłuższe, ale również moim zdaniem o wiele lepsze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro