Rozdział 2
Perspektywa: Evan
Dzisiejszej nocy księżyc był w pełni i oświetlał znaczną część lasu. Przemierzając puszczę w poszukiwaniu ofiary, usłyszałem wycie jednej z bet, która pełniła rolę mojego żołnierza. Chcąc wiedzieć co złapał, rozkazałem podwładnym, którzy byli ze mną pozostać przy moim boku i razem ruszyliśmy w miejsce pobytu wilka. Zbliżając się do celu coraz bardziej czułem intensywną słodycz. Nie czekając na innych, jako jedna z najpotężniejszych alf, pognałem tak szybko, że wiatr rozwiewał moje kruczoczarne, przy końcówkach czerwone futro.
Kiedy dotarłem już na miejsce stanąłem przy, o połowie mniejszej, becie i nie czekając, aż reszta przybiegnie kazałem jej pokazać zdobycz. Po tym, gdy posłusznie wykonała ten rozkaz z zaskoczeniem zauważyłem małego.... lisa? Nie to nie był lis, to był wilk. Mała przerażona omega zwinięta w kłębek, przyciśnięta do drzewa.
Każdy w królestwie wiedział, że wzbudzenie we mnie litości czy jakiejkolwiek empatii graniczyło z cudem. Codziennie noszę maskę obojętności i irytacji na źle wykonane rozkazy, ale przy nim poczułem... jakby moje serce przyspieszyło? Bzdura.
To była nic nie warta omega, plebs który uciekł z wioski. Nienawidzę brudnych i biednych wilków, które wkraczają na cudzy teren. Kiedy już miałem się obrócić i wydać polecenie, aby wysłać go na pręgierz oraz wychłostać, ten otworzył oczy i popatrzył na mnie błękitnymi oczami. Były piękne, mógłbym się w nie wpatrywać godzinami.
Wtedy właśnie doszedł mnie głos służącego, pytającego czy wszystko w porządku, a gdy spojrzałem na gwardzistę zrozumiałem, że ten intensywny, łagodny zapach wydzielany jest przez małego "liska". Jeszcze nigdy nie czułem czegoś takiego.
Moja rodzina i posłuszne mi osoby bardzo dokładnie dbali o to, abym nie spoufalał się z najniższą klasą, a jeżeli były takowe na zamku to moi słudzy zapewniali im podczas rui specjalną pomoc u medyka.
Na zamku chodzą pogłoski, że alfy i bety nie mogą się oprzeć zapachowi omegi podczas gorączki, dlatego byłem pod wrażeniem, że żołnierz wykazywał się tak silną samokontrolą i powiadomił mnie o swoim znalezisku, ale patrząc na niego widać było zwierzęcą żądzę w jego oczach i przyznam szczerze, że zapach omegi powoli zaczynał działać także na moje ciało.
Doszedłem do wniosku, że jeden dobry uczynek niczego nie zmieni w moim życiu i kazałem zająć się nim jak najszybciej. Upomniałem jednak wszystkich, aby go nie skrzywdzili, a gdy już przejdzie mu gorączka i wszystkie jego rany zostaną opatrzone mają umieścić go w jednej z komnat przeznaczonych dla służby, abym mógł go później osądzić.
Podczas, gdy jeden z gwardzistów chwycił zębami wilczka za skórę na karku, by go bezpiecznie przenieść, mną zajęły się dwie służki, które zauważyły mój nietypowy stan wywołany słodkim zapachem omegi. Gdy eskorta oddaliła się na znaczną odległość, wtedy dopiero mogłem wyruszyć w drogę powrotną. Mimo, iż polowanie nie wyszło tak jak chciałem, czułem satysfakcję ze zdobytego łupu.
Kiedy przybyłem do zamku nie było już śladu po sługach, którym rozkazałem odprowadzić znalezionego wilka do skrzydła medycznego. Gdy tylko przekroczyłem ogromne, dębowe wrota, natychmiast przybrałem ludzką postać.
Byłem wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną, a moje czarno-czerwone włosy sięgały linii bioder. Ciemne oczy, niekiedy iskrzące się na czerwono spojrzały na służkę, która już czekała za mną ze starannie złożonymi ubraniami na rękach, abym jako książę nie biegał po zamku z gołą dupą (XD).
Podczas kiedy słudzy zaczęli mnie ubierać rozkazałem, aby inni przygotowali mi gorącą kąpiel z moimi ulubionymi solami i wonnymi olejkami. Będąc już gotów poszedłem w stronę podwójnych schodów prowadzących na piętro. Pomiędzy nimi umiejscowione były żelazne wrota prowadzące do królewskich piwnic jak i więzień. Wchodzić tam mogli tylko specjalnie wyszkoleni gwardziści i służące zajmujące się więźniami czekającymi na wyrok. Oprócz tego znajdowały się tam specjalne komnaty przystosowane do tresowania nowych nałożników.
Wchodząc coraz wyżej dotarłem pod drzwi swojej komnaty. Czekał przy nich niewolnik, który powiadomił mnie o gotowej kąpieli. Rozkazałem mu odejść, a sam wszedłem do środka. Cały pokój był w odcieniach czerwieni, czerni i złota, a ściany pokryte były drogocennymi obrazami w misternie zdobionych ramach.
Łóżko, niby dwuosobowe, z łatwością pomieściłoby jeszcze kilka osób. Drewnianą podłogę zasłaniał puszysty dywan, na której stał stół i dwa fotele obite czerwonym atłasem. Naprzeciwko łoża znajdowała się ściana z dużymi oknami i wyjściem na balkon, a koło drzwi wejściowych ukryte były inne prowadzące do garderoby i drugie do prywatnej łaźni połączonej z toaletą. Kiedy do niej wszedłem moim oczom ukazała się pozłacana, drewniana balia po brzegi napełniona gorącą wodą, a w całym pomieszczeniu unosiła się przyjemna woń soli i olejków do kąpieli. Po rozebraniu się i wejściu do parującej cieczy, poczułem jak moje mięśnie się rozluźniają. Ciepło wody było tak przyjemnie, że spędziłem tam ponad godzinę. Później ubrałem koszulę nocną i poszedłem spać pozwalając, aby otoczyła mnie ciemność nocy.
------------------------------------
WyznawcaAnanasa jest współpracodawcą. Jeśli ci się podoba nasza praca zachęcam, aby nas zaobserwować. Miłego dnia <3
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro