Slenderman - uzupełnienie cz. 3
Kiedy przeczytacie wasz pierwszy raz
Odsunęłaś się od swojego partnera z bijącym sercem. Policzki miałaś czerwone, a ręce delikatnie Ci się trzęsły. Nic dziwnego, jakiej innej reakcji mogłaś spodziewać się po kilku minutach namiętnych pocałunków ze swoją miłością?
Slenderman pogładził Cię chłodną dłonią po plecach, a Ty uśmiechnęłaś się zalotnie. Sprawy między Wami nabrały ostatnio ciekawego obrotu. Coraz chętniej zbliżaliście się do siebie cieleśnie. Pocałunki i dwuznaczne sytuacje zdarzały się coraz częściej, ale koniec końców do niczego nie dochodziło.
Rogera nie było, więc zapowiadał się między Wami kolejny, długi wieczór spędzony w bardzo miłym towarzystwie.
-Pójdę po coś do picia - Powiedziałaś, po czym wstałaś z kanapy. Slender pobłądził za Tobą spojrzeniem. Zawsze był bardziej zamyślony, aniżeli wygadany, ale ostatnio jego błądzenie w chmurach osiągnęło apogeum. Cały czas zajmowałaś jego myśli i miał problemy ze skupieniem się na jednej czynności. Działo się tak, gdy byliście osobno. W Twoim towarzystwie nie musiał marzyć; swoje marzenie miał obok siebie.
Wróciłaś z kuchni, niosąc szklankę soku. Uśmiech nie schodził Ci z twarzy. W jego towarzystwie rzadko było inaczej.
Wchodziłaś na dywan, kiedy Twoja stopa zaczepiła się o dywan. Zanim napój wylał się na trudną do wyczyszczenia tkaninę, a Twoje ciało bezwiednie wylądowało na podłodze, coś złapało Cię w pasie. Szklanka również pozostała nienaruszona. Uniosłaś głowę i zauważyłaś macki, które do tej pory widziałaś tylko raz. Wystawały zza pleców Slendermana i to one uratowały Cię przed upadkiem.
Szybko stanęłaś na równe nogi i chwyciłaś szklankę. Trzymał Cię dopóki, nie poczuł, że zachowałaś równowagę. Postawiłaś napój na stoliku i zajęłaś miejsce obok niego.
-Było blisko, dzięki - Powiedziałaś, w podziękowaniu całując go w policzek.
Cała przyjemność po mojej stronie.
Uśmiechnęłaś się, po czym przeniosłaś wzrok na jedną, pozostałą mackę, która nadal wystawała zza jego pleców. Nie mogąc powstrzymać ciekawości, chwyciłaś ją w dwa palce. Drgnęła pod Twoim dotykiem. Ścisnęłaś ją lekko i poczułaś, że jej struktura jest trochę twardsza od żelków i zupełnie gładka.
-Ciekawe, co takiego jeszcze przede mną skrywasz? - Puściłaś mackę, która od razu schowała się pod jego ubraniami.
Nic interesującego.
-Pozwól, że sama zadecyduję. Pozwolisz...? - Chwyciłaś za kraniec marynarki i pociągnęłaś delikatnie. Mężczyzna kiwnął powoli głową i pozwolił, byś opuściła ją wzdłuż jego ramion. Położyłaś ją na oparciu siedziska i powędrowałaś rękoma do guzików białej koszuli. Ciężko było dobrać się do niego w tej pozycji, więc poprosiłaś, aby wstał.
Pomógł Ci się rozpiąć i chwilę później materiał wylądował obok marynarki, razem z krawatem. Nie mogłaś powstrzymać się od skierowania swoich oczu na ramiona, potem na brzuch i nieco niżej. Przygryzłaś wargę od środka. Może i był wysoki, ale nie chudy. Wręcz przeciwnie, dobrze zarysowane mięśnie przyjemne koiło Twoje spojrzenie.
Slender zauważył, jak na niego patrzysz i poczuł się nieco niezręcznie. Jeszcze nigdy nie obnażył się przed kimś do takiego stopnia, więc dyskomfort był w tym wypadku zrozumiały. Rumieniec na jego twarzy pogłębił się, kiedy położyłaś swoje delikatne dłonie na jego klatce piersiowej.
-Nic interesującego? - Wyszeptałaś. Zadrżał, kiedy Twoja ręka zaczęła sunąć wyżej, aż w końcu zatrzymała się na jego karku - Nawet tak nie mów. Jesteś najbardziej wyjątkowym mężczyzną, jakiego kiedykolwiek miałam okazję poznać.
Nic nie odpowiedział. Zamiast tego, nachylił się nad Tobą i złączył Wasze usta w pocałunku. Przejechał językiem po Twojej wardze i natychmiast wpuściłaś go do środka, nie chcąc kazać mu czekać. Smakował jak czarna kawa, którą tak ostatnio polubił pić.
Jego dłonie znalazły się na Twojej talii. Nawet nie zauważyłaś, kiedy wślizgnęły się pod Twoją bluzkę, gładząc żebra i plecy. Sama byłaś zbyt zajęta gładzeniem go po szyi i obejmowaniem. Chciałaś mieć go tak blisko, jak tylko się dało. Bliżej niż kiedykolwiek wcześniej.
Usiadł na kanapie i pociągnął Cię za sobą. Usiadłaś na nim okrakiem, nie przerywając pocałunku. Przez koszulkę czuł, jak Twoje piersi przyciskają się do jego torsu. Obudziło się w nim obce uczucie. Pierwszy raz doznał rozpaczliwej potrzeby posiadania kogoś blisko. To napięcie było nie do wytrzymania i gromadziło się w miejscu, na którym aktualnie siedziałaś.
Pomimo grubego materiału garniturowych spodni wyczułaś, jak męskość Twojego chłopaka naciska na Twoją płeć. Miałaś za sobą kilka krótkich przygód, dlatego dobrze wiedziałaś, jak dodatkowo go pobudzić.
Zaczęłaś rytmicznie poruszać biodrami. Podczas gdy w Tobie przyjemność powoli narastała, on nie mógł powstrzymać jęków. Dźwięk jego głosu, całkowicie owładniętego rozkoszą był najwspanialszą muzyką dla Twoich uszu.
Chwycił Cię za biodra i docisnął bliżej. Obydwoje sapnęliście, zaskoczeni intensywnością doznania. Oddychaliście szybko i nieregularnie. Byłaś pewna, że chcesz, aby ten wieczór skończył się tak, jak się na to zanosiło, ale czy Slenderman tego chciał?
-Slender ty... Chciałbyś...? - Nie dokończyłaś, ponieważ ścisnął Cię za pośladki. Pisnęłaś i znieruchomiałaś, kiedy zbliżył swoją twarz do Twojej. Na widok Twojej reakcji, mruknął zadowolony. Jego usta lekko się uchyliły i po raz pierwszy usłyszałaś jego głos poza swoją głową.
-Wezmę cię tak mocno, że jutro nie będziesz mogła chodzić.
Przeszedł Cię przyjemny dreszcz i jęknęłaś nieoczekiwanie, kiedy polizał Cię po szyi. Coś długiego wślizgnęło się pod Twoją bluzkę i powoli odsuwały ją od Twojego ciała. Uniosłaś ręce ku górze i pozwoliłaś, aby pomogły Ci ją ściągnąć. Po odrzuceniu materiału na podłogę zaczęły eksplorować Twoje ciało. Sunęły po plecach, dotykały piersi, a kiedy jedna z nich wtargnęła pod materiał Twoich majtek i, bez ostrzeżenia, przycisnęła się do Twojej płci, przymknęłaś oczy i wciągnęłaś powietrze. Zaczęła powoli się poruszać, drażniąc okolice wejścia i łechtaczki, a także ocierając najwrażliwszy punkt Twojego ciała. Oparłaś się głowę o jego ramię i nawet nie zwróciłaś uwagi, kiedy rozpiął Twój stanik. Byłaś skupiona tylko na ciągle rosnącej przyjemności pomiędzy Twoimi nogami.
Byłaś o krok od rozwiązania węzła, który zaciskał się w Twoim podbrzuszu coraz bardziej i bardziej. Orgazm jednak nie nadszedł, ponieważ wyjął on mackę z Twoich spodni. Uniósł ją przed swoją twarz i zachichotał cicho, zauważając ilość płynu, który się na niej osadził.
-Pomóż mi - Mruknął, dotykając materiału Twoich spodni. Całe Twoje ciało drżało przez narastające oczekiwanie, ale zdołałaś tak wymanewrować nogami, aby pozbył się i spodni i ostatniej części bielizny. Siedziałaś na nim naga, całkowicie bezbronna i zdana na jego łaskę.
Usłyszałaś dźwięk rozpinanego rozporka i chwilę później, tuż koło swojej płci miałaś nabrzmiałą męskość. Był całkowicie biały, ale oprócz koloru nie różnił się od typowego, męskiego członka. Był proporcjonalny do jego ciała i nie mogłaś doczekać się, aż wypełni Cię całą.
Chwycił Cię za biodra i pomógł natrafić na wejście. Opuścił Cię na siebie powoli, jeszcze kontrolując swoje odruchy. Bądź co bądź nie chciał Cię skrzywdzić. Zdziwiło go, więc kiedy nacisnęłaś biodrami, wpuszczając go całego do swojego środka. W końcu doznałaś błogiego poczucia wypełnienia.
Mężczyzna zaczął równomiernie poruszać biodrami. Ani zbyt wolno, ani zbyt szybko. Każde pchnięcie było głębokie i sprawiało, że coraz bardziej zatracałaś się w przyjemności. Objęłaś go i przycisnęłaś się bliżej. Przyjął ten gest z aprobatą, składając pocałunek na Twojej skroni i przyśpieszył nieco swoje ruchy, chcąc dotrzymać obietnicy. Sam nie do końca wiedział, ile wytrzyma. Twoje ciepło, smakowity zapach i wilgotne wnętrze sprawiało, że w jego głowie buzowało od nadmiaru zmysłów. Był to jego pierwszy raz i ledwo panował nad tym, żeby nie dojść tu i teraz.
Zacisnęłaś zęby, a mimo to z Twojego gardła wydarł się głośny jęk. Zalała Cię fala przyjemności, która trwała przez kilka sekund. Slender czując, jak zaciskasz się na jego penisie, również pozwolił sobie na odczucie ekstazy. Poruszył się w Tobie jeszcze kilka razy, po czym pomógł Ci się podnieść i wyszedł z Ciebie, powstrzymując syk. Jeszcze nigdy nie był tak delikatny.
Gdy tylko schował męskość w spodnie, przywitały go Twoje ciepłe usta. Wplątał dłoń w Twoje włosy i oddał pocałunek. Tym razem był spokojny, pełen miłości i wspaniałego uczucia, które względem siebie żywiliście. Słowa w tej sytuacji wydawały się zbędne, wzajemna bliskość zupełnie wystarczyła.
Kiedy budzicie się po pierwszym razie
Nakryłaś się kołdrą nad głowę, kiedy promyki słońca stały się tak natarczywe, że wybudziły Cię ze snu. Nie było Ci zbyt gorąco, ponieważ osoba, na której torsie leżałaś, generowała przyjemny chłód. Twoje szczęście skończyło się, gdy ów persona ściągnęła materiał z Twojej głowy.
Pobudka (Imię), już późno.
-Która jest? - Mruknęłaś, odwracając twarz w jego stronę.
Wpół do dwunastej.
-To nie tak źle - Odparłaś, unosząc się nieco i chowając twarz w zagłębieniu szyi. Z satysfakcją zauważyłaś, że nadal nie miał na sobie koszulki. Wczoraj, a raczej, dzisiaj, zasnęłaś o wiele później, niż przypuszczałaś. Poza tym po takim wysiłku należał Ci się wypoczynek - Chyba mnie nie wygonisz?
Zamiast słów, poczułaś ręce, które przyciągnęły Cię bliżej i zaczęły gładzić po karku. Uśmiechnęłaś się lekko, przytulając go mocniej.
Niestety, wstać i tak tego dnia musiałaś. Głównie dlatego, że czekało Cię wyjście z domu do apteki, aby kupić tabletki "dzień po". Obydwoje nie mieliście wiedzy, która powiedziałaby Wam, czy jest możliwość posiadania dzieci. Może przetestujecie to, jak Wasza sytuacja się trochę ustabilizuje, a tymczasem... Cieszcie się chwilą.
Kiedy jesteś chora
Wszystko zaczęło się od pokasływania. Potem doszła gorączka i dreszcze, a kiedy w nocy nie byłaś w stanie zasnąć, praktycznie wykasłując sobie płuca, postanowiłaś w końcu pójść do doktora (ale prywatnie, bo chciałaś dożyć wyników badań). Prawie od razu zdiagnozował u Ciebie zapalenie płuc. Dla pewności zlecił jeszcze RTG klatki piersiowej i kilka pomniejszych badań i wyszło, jak wyszło.
Całe dwa tygodnie siedzenia w domu zapowiadały się niezbyt fascynująco, ale pierwsze dni minęły Ci szybko; praktycznie cały czas spałaś. Czasem Roger wpadał do Twojego pokoju, sprawdzając, czy żyjesz i przypominał Ci, abyś brała antybiotyk. Okazał się w tym czasie całkiem pomocny, ale Twoje prawdziwe wsparcie wpadało, jak wychodził z domu.
Ranek zaczął się od wzięcia prysznica. Po dwóch dniach grzania kołdry stwierdziłaś, że przyszedł czas na zmianę. Zmianę piżamy oczywiście, bo tylko na to miałaś siłę.
Po cudownym odświeżeniu postanowiłaś wmusić w siebie coś do jedzenia. Zjadłaś pół kanapki, popiłaś herbatą i to wystarczyło, żebyś ponownie poczuła się śpiąca. Tym razem przeniosłaś się na kanapę, gdzie włączyłaś losowy kanał w tv. Pomimo siedzenia w krótkim rękawie i zrzucenia koca na dywan, było Ci tak niesamowicie gorąco. Chłód, który poczułaś wraz z pojawieniem się Twojego partnera, był zniewalająco przyjemny.
(Imię), pachniesz chorobą.
-Może troszkę - Mruknęłaś, przymykając oczy.
Bardzo.
Wziął Cię na ręce i usadził z powrotem na kanapie. Niechętnie odczepiłaś się od jego klatki piersiowej i pozwoliłaś, by przyłożył rękę do Twojego czoła. Zaraz jednak ją zabrał, jakby się oparzył.
Masz gorączkę.
-Nie musisz się martwić, to tylko przeziębienie - Uśmiechnęłaś się lekko, nie chcąc go martwić. Wystarczyła Ci atencja przyjaciół, którzy chcieli wpaść z gorącym rosołkiem (znałaś jednak ich umiejętności kulinarne i postanowiłaś przeżyć).
Nie wygląda tak.
-Po prostu... chodź się przytulić. Poczuje się lepiej!
Nic nie powiedział, ale chwilę później leżał obok Ciebie. Wtuliłaś twarz w jego szyję i przymknęłaś oczy. Jego przyjemny chłód utulił Cię do snu i nawet nie zauważyłaś, kiedy nakrył Cię kocem i wysunął się z Twoich objęć. Wiedział, że ludzie muszą się wypocić z siebie chorobę.
Kiedy tylko Cię zobaczył to od razu poczuł, jak słaba jesteś. Nie chciał przeszkadzać w Twojej rekonwalescencji, dlatego siedział w Twoich nogach i monitorował, czy Twój stan się nie pogarsza. W międzyczasie przeczytał ulotki Twoich leków, które leżały na stoliku.
Niezłe mi przeziębienie.
Kiedy szepczesz jego imię przez sen
Slenderman nie potrzebował snu. Był stworzeniem nadnaturalnym w toku ludzkiego rozumowania i, kiedy czasem (ostatnio coraz częściej) leżał na Twoim łóżku, obejmując Cię w pasie, nie chciało mu się odpływać.
Już kiedyś zdarzyło mu się patrzeć, jak śpisz. Teraz mógł robić to legalnie i do tego w jakże wygodnej pozycji. W ogóle mu nie przeszkadzało, że leżałaś na nim praktycznie całym ciałem. Cieszył się, że mógł mieć Cię blisko i trochę dziwił, że jeszcze się nie odsunęłaś. Wciąż generował nieprzyjemny dla większości ludzi, chłód.
-Slender - Mruknęłaś przez sen, przekręcając się na lewą stronę. To on spał po zewnętrznej stronie łóżka, dlatego złapał Cię, zanim zdążyłaś sturlać się z łóżka. Powoli i ostrożnie odstawił Cię na swoje miejsce i obrócił się na bok, abyś tym razem się na niego nie wspięła.
Upewniwszy się, że nadal śpisz, zaczął zastanawiać się, co takiego Ci się śniło, że mruknęłaś jego imię przez sen. Nie miał umiejętności, które pozwoliłyby to sprawdzić, ale miał nadzieję, że było to coś miłego.
Kiedy zbieracie razem cukierki na Halloween / Kiedy jesteś zazdrosna
Powinienem też zrobić sobie makijaż?
-Nie, idealnie wpasowujesz się w klimat - powiedziałaś, cmokając ustami, tym samym równomiernie rozprowadzając czerwoną szminkę po wargach. Kiedy to już się udało, odwróciłaś się w stronę mężczyzny i położyłaś dłonie na jego klatce piersiowej - Nic się nie martw, będzie dobrze. Wszyscy uznają Cię za przebierańca i nikomu nawet przez myśl nie przejdzie, że to nie charakteryzacja.
A jak ktoś... O coś zapyta?
-Wtedy kulturalnie mu odpowiesz! Albo poinformuję ich, że jesteś niemy. Jest dużo opcji - Uśmiechnęłaś się, chcąc dodać mu otuchy. Pod palcami czułaś jednak, jak bardzo jest spięty. Nic dziwnego; pierwszy raz w życiu będzie tak blisko ludzi. I to w dodatku Twojej rodziny! Co prawda dalszej i do tego dzieci, ale jednak - Cały czas będę blisko. Jeśli coś się stanie, możesz zniknąć w mgnieniu oka, prawda?
Powoli kiwnął głową. W tej chwili był przekonany do niczego; nawet swoich umiejętności. Sam wyszedł z inicjatywą odnośnie jego możliwości uczestniczenia w tym święcie, ale kiedy przyszło co do czego, trochę tchórzył.
***
Trzymałaś go za rękę, podczas gdy Twoje młodsze kuzynostwo, Sally i Frank, biegali od drzwi do drzwi, poprzebierani za jakieś potwory. Sama, żeby za bardzo nie odstawać, zrobiłaś sobie makijaż na wampira i ubrałaś się na czarno. Byłaś trochę za stara na takie zabawy, ale byłaś z nimi w dobrych kontaktach, a nie mieli z kim iść (na samotne łowy byli za młodzi). Postanowiłaś trochę się wysilić i zabrać ich na zbieranie cukierków.
Twój mężczyzna, oczywiście, wyglądał jak zwykle. Tylko szedł jakiś spięty i starał się wtopić w tłum. Mimo że czuł się niekomfortowo, chciał udowodnić i sobie i Tobie, że da radę.
-W porządku? - Szepnęłaś, a mężczyzna gwałtownie odwrócił głowę w Twoją stronę. Przytaknął krótko w Twoich myślach. Ścisnęłaś jego rękę, po czym zauważyłaś, że dzieciaki odbiegły na zbyt daleką odległość, jaką na początku drogi im wyznaczyłaś. Nie usłyszeli Twoich krzyków, dlatego Slenderman puścił Cię i kazał po nich biec.
Zrobiłaś to w jednej chwili, zostawiając go samego. Spokojnym, ważonym krokiem za Wami ruszył. Był sam, pierwszy raz wśród ludzi. Choć nie zniknęłaś z jego pola zasięgu, poczuł się nieswojo. Nagle wszyscy ludzie wokół (a trochę ich było), zaczęli dziwnie się na niego patrzeć. Jakby go zdemaskowali.
Przyśpieszył kroku i wbił spojrzenie w asfalt. Nie zwracać na siebie uwagi. Będzie dobrze. Musiał tylko do Ciebie dotrzeć.
Szedł tak, dopóki nie napotkał na swojej drodze dziewczyny. Nie zdążył jej wyminąć i na siebie wpadli. Wysoka blondynka zatrzęsła się w miejscu i chwyciła jego ramienia, nie chcąc upaść. Slender przestał się ruszać, w obawie przed jej reakcją. Był tak przestraszony, że jego zmysł węchu kompletnie nie zwrócił uwagi na fakt, że pachniała alkoholem.
-No, jeszcze raz tak zrobicie, to wracamy. Chcecie wrócić?
-Nie!
-No to się zachowujcie. A teraz do pracy, mam zamiar zgarnąć od was dwadzieścia procent cukierków, które zbierzecie.
-Co?!
-Ja się zgadzałam na dziesięć!
-Za każdy wybryk ten procent wzrośnie. No już, do roboty!
Dzieciaki próbowały jeszcze dyskutować, ale obiecałaś im, że porozmawiacie jeszcze w domu. Podczas gdy one pukały do kolejnych drzwi, odwróciłaś się na pięcie sprawdzić, gdzie Twój chłopak. Oblał Cię zimny pot, widząc, jak jakaś losowa kobieta, przebrana za (a jakże) seksowną pielęgniarkę, trzymała się Twojego mężczyzny, jakby zależało od tego jej życie. Twoje nogi dawno tak szybko Cię nie prowadziły.
Slenderman nie wiedział, co zrobić. Z jednej strony chciałby odsunąć się jak najdalej, ale z drugiej, pozwolenie jej upaść byłoby... Niemiłe? Jej dotyk nie był taki jak Twój; przyjemny i delikatny. Mocno go ściskała i opierała całym ciężarem. Nie tak wyobrażał sobie swój pierwszy kontakt z innymi, dorosłymi osobnikami ludzkiego gatunku.
-Jak pijana to do domu - Stwierdziłaś, łapiąc ją za ramię. Odczepiła się od Twojego chłopaka i wczepiła w Ciebie. Była ledwo przytomna, a z jej ust wydobył się mocny zapach alkoholu. Odsunęłaś twarz w drugą stronę i jęknęłaś. Na jej miejscu też nie chciałabyś upaść i, szczerze powiedziawszy, wolałaś już, żeby z dwojga złego, trzymała się Ciebie, a nie Twojego chłopaka - Czy ktoś mógłby zająć się tymi zwłokami?!
Niestety, wokół nikt nie kojarzył owej panienki. Zrobiłaś więc jedyną, słuszną rzecz, jaką zrobić mogłaś. Nie, nie rzuciłaś jej gdzieś w rów, jako łatwy łup dla gwałcicieli i porywaczy. Znalazłaś telefon w jej torebce, odblokowałaś go i zadzwoniłaś do kontaktu podpisanego "mama". Wytłumaczyłaś sytuację i piętnaście minut później, wraz z obcą kobietą wpakowałyście nastolatkę do rodzinnego samochodu. Dowiedziałaś się, że była w trakcie wracania do domu, ale na imprezie trochę za dużo wypiła i żaden z jej wspaniałomyślnych znajomych nie wpadł na pomysł, aby ją odprowadzić.
Może przeznaczyliście na to dwadzieścia minut życia, ale Twoi kuzynowie mieli dobrą nauczkę na przyszłość, żeby nie zachowywać się jak zwierzęta, a Slenderman mógł poznać drugą, tą gorszą, stronę ludzkiej natury... Ale przynajmniej dostaliście potem trochę cukierków! Warto?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
To miała być ostatnia część uzupełnianki ze Slenderem, ale nie dałam rady. Smut mnie wykończył i trochę się odzwyczaiłam od pisania, ale już mniejsza.
Pozdrówcie mamy!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro