Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Slenderman - uzupełnienie cz. 1

W gwoli ścisłości... 

Ta postać nie będzie ani trochę związana z creepypastami, której pewnie znacie. O Slendermanie jest film, są gry, dużo osób go zna, ale chcę przedstawić go jako coś innego. Będzie to moje własne spojrzenie na tą tajemniczą postać. 

Pierwsze spotkanie 

Twoje pierwsze, własne mieszkanie. Znalezienie współlokatora nie okazało się trudne; znajomy znajomej również szukał kogoś do wspólnego płacenia czynszu, więc gdy Was umówiła i przypadliście sobie do gustu, szybko podjęliście decyzje o wspólnym mieszkaniu. 

Po pożegnaniu się z rodzinnym domem, który znajdował się dosłownie piętnaście minut drogi pieszo i cztery minuty jazdy samochodem, wprowadziłaś walizki do środka. Roger zabrał od Ciebie najcięższą torbę i wlókł się jeszcze korytarzem. Może nie znaliście się długo, ale nie pozwoliłby kobiecie dźwigać tak ciężkich rzeczy. 

Następne parę godzin spędziliście na rozpakowywaniu się, zadomawianiu w nowym środowisku i spożywaniu zamówionego jedzenia. Wasza współpraca ze współlokatorem zapowiadała się całkiem dobrze. 

-Dobra, idę obczaić okolicę. Idziesz? - Spytałaś, zarzucając bluzę na ramiona. Chłopak, z pozycji siedzącej, przeniósł się na leżącą i uśmiechnął się w Twoją stronę. Wywróciłaś oczami i wyszłaś na klatkę schodową. Wasze osiedle mieściło się na obrzeżach miasta, a akurat Wasz konkretny blok, był położony najdalej od wszystkich. Ciekawym było, że tuż za płotem było pole, którego właściciel najwidoczniej nie zgodził się sprzedać ziemi, a jeszcze dalej, jakiś mały lasek. Nie wiedziałaś, czy był prywatny, dlatego korzystając z chwili, zdecydowałaś się sprawdzić. Słońce niebawem miało chylić się ku zachodowi, ale nie przeszkadzało Ci to. Nie bałaś się ciemności, duchów i innych metafizycznych doświadczeń. Byłaś silną, młodą kobietą, która potrafiła uderzyć, kiedy zaszła taka potrzeba, dlatego przeświadczona o zwykłości tego dnia, ruszyłaś w stronę gęstwiny drzew. 

Las okazał się być nieogrodzony niczym. Z racji tego, że zawsze miałaś silny kontakt z naturą (prawie każde wakacje spędzałaś u babci, na wsi, i był to dla Ciebie najlepszy czas w roku), to tereny zielone były dla Ciebie czymś pożądanym. Nie minęło kilka minut, a znalazłaś się zagłębiona kilkadziesiąt metrów wgłąb lasu. Nie planowałaś wchodzić dalej mając świadomość, że nie znasz tego terenu i chodzenie w takie miejsca po nocy było głupie. Zatrzymała Cię jednak jedna rzecz. Kartka przyczepiona do drzewa. Ale nie zwykła kartka, o nie. "Nie patrz, albo cię weźmie" głosił na niej rozmazany napis. Uniosłaś jedną brew i przyjrzałaś się jednej z niewielu czytelnych rzeczy na papierze. Była to dziwna, smukła postać w rogu. Gdybyś nie stąpała twardo po ziemi, pewnie byś się wystraszyła, a tak? Wzdrygnęłaś ramionami, schowałaś kartkę do kieszeni, żeby nie śmiecić i odwróciłaś się w stronę miejsca, z którego przyszłaś. Ku Twojemu zaskoczeniu, miejsce zaszło mgłą. Ledwo widziałaś stąd wysokie budynki. 

-Ciekawe zjawisko - mruknęłaś do siebie. Wiele rzeczy jest niewyjaśnionych na tym świecie. Twój spokój pozostał niezmącony i chwilę później wracałaś do punktu wyjścia. Słońce prawie zaszło, a niebo zaczęło robić się szare. Temperatura szybko się obniżyła, Twoja bluza nie była wystarczająco ciepła, więc na Twoich przedramionach pojawiła się gęsia skórka. Schowałaś dłonie w kieszeni, chcąc się trochę ogrzać. 

Byłaś już na skraju lasu, kiedy poczułaś ogromny ból w głowie. Zaczęła tak pulsować, że przystanęłaś i oparłaś się o drzewo, aby nie upaść. Przymknęłaś oczy. Jeszcze nigdy Ci się tak nie zdarzyło, a przynajmniej nie tak boleśnie! Promieniowała nie tylko na całą twarz, ale i szyję. Miałaś ogromną ochotę odpłynąć, ale powstrzymała Cię myśl, że najpewniej nikt Cię tu nie znajdzie. Nie o tej godzinie. 

Otworzyłaś oczy i zobaczyłaś przed sobą coś czarnego. Spróbowałaś się odsunąć, aby objąć wzrokiem całą, czarną plamę, ale od razu straciłaś równowagę. Byłaś przekonana, że upadniesz na ziemię, ale poczułaś, jak ktoś chwyta Cię w pasie. Dłoń była duża, a jej zimno czułaś przez warstwy ubrania. Wyprostowałaś się i zobaczyłaś twarz. Była blada, kilka centymetrów od Twojej. Spróbowałaś skupić na niej swój wzrok, ale obraz zaczął się zamazywać. Chwilę później, Twoje bezwiedne ciało zostało położone na trawę.

Drugie spotkanie 

Nie miałaś pojęcia, co się stało. Przed utratą przytomności widziałaś coś dziwnego. Wokół jednak nikogo nie było. Obudziłaś się kilkanaście minut później, na co wskazywała godzina w Twoim telefonie. Wstałaś, otrzepałaś się z ziemi i zauważyłaś, że pod nogami masz kolejną kartkę. "Śledzić". Dobra, jeśli ktoś robi sobie z Ciebie żarty, to nie dasz mu tej satysfakcji i nie zaczniesz panikować. Podniosłaś papier, schowałaś go do kieszeni i ruszyłaś w kierunku domu. Tym razem nic nie zaczęło Cię boleć. Byłaś trochę zmartwiona nagłym zemdleniem, ale pierwszy raz stało się coś takiego. Po drugim pójdziesz do lekarza, a tymczasem musisz zmyć z siebie ziemię. 

***

Minęły dwa dni. Piątek. Twój współlokator poinformował Cię, że wychodzi, więc zostałaś sama. Z braku większego pomysłu na spędzenie wieczoru, postanowiłaś udać się do sklepu po coś słodkiego i sprzymierzyć się z telewizorem.

Nie chcąc szczędzić na jedzeniu, zakupiłaś coś słonego, słodkiego, gorzkiego i kwaśnego. Po jednej dobrej rzeczy z każdego ze smaków (w razie, jakbyś nabrała ochotę) i ruszyłaś do domu. W czasie drogi powrotnej tuż obok Twojego bloku, poczułaś znajomy chłód. Odruchowo spojrzałaś się w stronę lasu i... Znowu go widziałaś. Znowu to widziałaś. Albo ją? Bardziej pasował tu opis mężczyzny. Zawsze nieopodal lasu, niesamowicie wysoki i ubrany w garnitur sprawiał wrażenie, jakby cały czas się na Ciebie patrzył. Znikał po chwili; gdy mrugałaś, lub nie zwracałaś uwagi przez dłuższą chwilę. Nie miałaś wątpliwości, że nie był to wybryk Twojej wyobraźni. Zdarzało się to zbyt często, zawsze w tym samym miejscu. Co gorsza, ów skraj lasu widziałaś ze swojej sypialni. Nie założyłaś jeszcze rolet, jedynie firanki, przez co każde przypadkowe spojrzenie przez szybę kończyło się mini zawałem. 

Pokręciłaś głową i, wpatrzona tylko i wyłącznie przed siebie, ruszyłaś do domu. Na miejscu wskoczyłaś pod prysznic, upewniając się oczywiście wcześniej, że drzwi wejściowe były pozamykane. 

Owinęłaś się ręcznikiem i stanęłaś przed lustrem. Twój telefon leżał na parapecie. Chciałaś go włączyć, by sprawdzić ile czasu Ci zostało do obejrzenia filmu. Niestety, coś dziwnego zaczęło się z nim dziać. Ekran blokady włączał się i wyłączał. Godzina też zaczęła wariować. Najpierw pojawiła się dwunasta, potem dziewiąta, szósta, trzecia... Aż skończyło na północy, a Ty poczułaś znajomy chłód. Wyprostowałaś się znad telefonu i zacisnęłaś pięść na ręczniku. O nie, tylko znowu nie to. Jeśli miałaś umrzeć, to nie w ręczniku. 

Powoli odwróciłaś głowę w stronę lustra i kompletnie znieruchomiałaś. Nie widziałaś go całego; jedynie klatkę piersiową, która odbijała się w lustrze. Czerwony krawat odznaczał się na tle czarnego garnituru. Stał tuż za Tobą. Wystarczył mały krok w tył, żebyś go dotknęła. Nie miałaś pojęcia co robić, więc tak stałaś, wpatrując się w Wasze odbicie. 

Po dłuższej, pełnej napięcia chwili, uniósł rękę. Była zaciśnięta, jakby coś w niej trzymał. Przełknęłaś ślinę i, cholernie powoli, zaczęłaś odwracać się w jego stronę. Mrugnęłaś kilka razy w nadziei, że zniknie. To się jednak nie stało, wręcz przeciwnie. Stanowczo chwycił Cię za nadgarstek lewej ręki. Jego dłoń była przerażająco biała, ogromna i niesamowicie zimna. Uchyliłaś usta, ale nie krzyknęłaś. Nie byłaś w stanie wydać z siebie żadnego dźwięku. 

Siłą rozłożył Twoją dłoń i umieścił na niej papier. Kolejną kartkę. Przeniosłaś wzrok wyżej, na jego twarz, również całkowicie białą. Jego głowa przechylona była nieco w bok. Mimo, że nie miał oczu, zdawało Ci się, jakoby wpatrywał się w Ciebie intensywnie. 

Puścił Twój nadgarstek. Sapnęłaś zaskoczona, mrugnęłaś, a po tajemniczym mężczyźnie nie było ani śladu. Otrząśnięcie się zajęło Ci dobrą chwilę. Kiedy udało Ci się odzyskać kontrolę nad własnym ciałem, rozwinęłaś kartkę. "Pomóż mi" głosił kolejny napis. 

Wspólne spędzenie czasu 

-Zechciałabyś mi wyjaśnić, dlaczego idziemy do lasu w środku nocy? - Spytał Roger, rozglądając się wokół nerwowo.

-Gdybym ci powiedziała, to albo byś ze mną nie przyszedł, albo chciał się wyprowadzić, na co mnie na razie nie stać - Stwierdziłaś, a chłopak pokręcił głową. 

-Wiesz, jeśli chodzi o pomoc w ukryciu zwłok, to nie jestem najlepszym wyborem - Syknął, a Ty uciszyłaś go syknięciem. Byliście na miejscu. Stałaś dokładnie tam, gdzie zawsze stawał On. Roger tuż za Tobą. 

Po wydarzeniu sprzed kilku dni sporo myślałaś. Nad tym dlaczego Cię obserwował, czym były kartki, czy rzeczywiście chciał Cię zabić... Doszłaś do wniosku, że nie. Gdyby chciał, już dawno zrobiłby Ci coś złego. Poza tym, te wiadomości, które Ci zostawiał też nie wskazywały na coś złego. Po co więc Roger? Nigdy nie miałaś stuprocentowej pewności, więc w razie czego rzucisz go na pożarcie. Nie no, będziesz miała świadka, że w tym lesie mieszka coś złego. 

-I co teraz? - Spytał po chwili stania w miejscu. 

-Czekamy. 

-Na co?

-Na niego.

-Czyli kogo? (Imię), ta cała sytuacja jest creepy w cholerę. Mogłabyś być bardziej precyzyjna?

-Otóż, od pewnego czasu śledzi mnie wysoki pan bez twarzy i chcę wiedzieć, o co mu chodzi - Powiedziałaś, a chłopak zmarszczył brwi. 

-Zabawne - Mruknął, a Twój wyraz twarzy gwałtownie się zmienił. Wstąpił na niego lekki strach i delikatna nutka zadowolenia. 

-Nie bardzo, jest tuż za tobą.

-Nie żartuj sobie. 

-Naprawdę, obróć się.

-Dobra, ale jak nic nie będzie, to wracam do domu - Warknął, grożąc ci jednocześnie palcem. Zachichotałaś widząc, jak upada na cztery litery, widząc nad sobą wysokiego mężczyznę ubranego w garnitur. Z tej odległości mogłaś na spokojnie stwierdzić, że miał ponad dwa metry na spokojnie. Przewyższał Rogera o dwie głowy przynajmniej. 

-A nie mówił...- Nie dokończyłaś, ponieważ chłopak zaczął przeraźliwie krzyczeć. Zanim się spostrzegłaś, uskoczył na równe nogi i zaczął biec w kierunku mieszkania. Twoje brwi marszczyły się z każdym krokiem, z jakim się oddalał - Tchórz.

Zraz jednak musiałaś skupić się nad czymś innym. Mężczyzna bez twarzy odwrócił się w Twoją stronę i zaczął iść w Twoim kierunku. Ugięłaś nogi, również szykując się do ucieczki, ale szybko się opamiętałaś. Nie przyszłaś tu, żeby teraz uciekać. Zamiast tego, zacisnęłaś ręce za plecami i stałaś sztywno, kiedy się zbliżał.

 -S-skoro już przyszłam - zająknęłaś się ze stresu - To może mógłbyś mi powiedzieć, czego ode mnie chcesz?

Zatrzymał się pół metra przed Tobą. Wyciągnął dłoń w Twoją stronę. Zacisnęłaś oczy, kiedy zacisnął ją na Twoim ramieniu. Nie na tyle mocno, żeby bolało, raczej stanowczo. Poczułaś dziwny, pulsujący ból w głowie. Tym razem trwał on tylko chwilę i zniknął, gdy Twój stalker zabrał rękę. Kiedy uniosłaś powieki, byliście w kompletnie innej części lasu. Rozejrzałaś się wokół i już miałaś pytać, co się stało, ale wtedy zauważyłaś małą, niską dziewczynkę. Wpatrywała się w Ciebie wielkimi, zielonymi oczami i uśmiechała lekko. Jej brązowe włosy były poplątane, a ubrania ubrudzone ziemią. Na plecach miała za dużą, męską, poprutą kurtkę. 

-Slender, to ta pani? - Spytała cienkim, piskliwym głosem. Odwrócił głowę w jej stronę i powoli kiwnął głową. Ta uśmiechnęła się jeszcze szerzej i podbiegła w Waszym kierunku. Chwyciła Cię za rękę - Proszę pani, mam prośbę!

-Jaką? - Byłaś nieco skołowana, cała ta sytuacja była niemożliwa do wytłumaczenia w logiczny sposób. 

-Niech zabierze mnie pani na policję! 

-Co? Dlaczego? To znaczy, to chyba oczywiste, dlaczego - Spojrzałaś się z ukosa na wysokiego mężczyznę, który nawet nie drgnął pod naporem Twojego wzroku. Dziewczynka szybko zaczęła kręcić głową.

 -Nie! On mnie uratował! 

-Zaraz, co?

-Zaraz pani wszystko powiem... - Wytłumaczyła Ci. Nazywała się Emily, miała dziewięć lat i wychowywała się w rodzinie, gdzie alkohol lał się litrami. Rodzice nie szczędzili pięści i pewnego razu, żeby uniknąć kary za zbitą szklankę, uciekła do lasu. Zgubiła się i, gdyby nie pomoc "Slendermana", zamarzłaby albo wpadła w ręce tutejszych degeneratów - Szukał kogoś, żeby mógł zabrać mnie na policje. Sam nie może, bo... No właśnie, dlaczego nie może?

-Wydaje mi się, że to oczywiste - mruknęłaś. Ludzie bali się tego, co nieznane. Gdyby pojawił się tak w mieście, zaraz zleciałby się ktoś z bronią, chcący ubić bestię. Westchnęłaś głęboko, po czym klęknęłaś przy dziewczynce - Zabiorę cię na policję, tam powinni się tobą zająć, ale musisz mi obiecać, że nie powiesz nic o... o swoim przyjacielu.

-Dlaczego?

-Dla jego bezpieczeństwa - otworzyła szerzej oczy, nie wiedząc, o co Ci chodzi. Wyjaśniłaś jej, dlaczego jego osoba musiała pozostać w ukryciu. Szybko załapała Twój punkt widzenia i obiecała, że nie piśnie słówka - No i o to mi chodziło. 

Obdarzyłaś ją lekkim uniesieniem kącików ust, a Slender, ciekawe imię, ułożył rękę na jej głowie i lekko ją pogłaskał. Dzięki tej sytuacji, zyskał w Twoich oczach. W jednej chwili, z bycia stalkerem, awansował na kogoś, kto uratował młode życie. Pomimo jego zimnej aury, poczułaś go niego coś więcej, poza strachem. 

-Jest jakaś opcja, żebyśmy mogli wrócić? - Spytałaś się obu, a dziewczynka zamknęła oczy. Slenderman chwycił Was obie za ramiona. Ból powrócił, choć o wiele lżejszy niż ostatnio. Twoje ciało zaczęło się przyzwyczajać do "teleportacji". Niebawem wszyscy staliście na skraju lasu. Chwyciłaś małą za rękę i już miałaś zacząć iść, kiedy ta lekko Cię pociągnęła. 

-Slenderman mówi, że dziękuje - Powiedziała, a Ty uniosłaś brwi, zaskoczona. 

-Dziękuję...? Ale jak, kiedy nic nie słyszałam - Emily przyłożyła rękę do skroni. 

-Telepatiaaa. Może robić to tylko z jedną osobą naraz, więc no... Spróbuj innym razem z nim pogadać - Wyszczerzyła się, a Ty wzdrygnęłaś ramionami.

 -Czemu nie? A teraz chodź, zbieramy się - Dziewczynka pomagała mężczyźnie bez twarzy i razem odeszłyście w kierunku Twojego samochodu. W międzyczasie wstąpiłaś po kluczyki i znalazłaś Rogera leżącego na kanapie. Drzemał, ale Twoje kroki go obudziły. Powiedział Ci tylko, że miał bardzo dziwny sen o Tobie, nim i dziwnym mężczyźnie. Powiedziałaś mu, że ma bujną wyobraźnię i stwierdziłaś, że będziesz jeszcze raz musiała spotkać się ze Slenderem i podziękować mu za załatwienie sprawy z Twoim współlokatorem. Ciekawe, co jeszcze potrafił?

Tę noc spędziłaś na komisariacie. Opowiedziałaś funkcjonariuszom, jak to podczas wracania ze sklepu znalazłaś tą małą w środku lasu. Przytakiwała na każde Twoje słowo, ale zmniejszyłyście czas, jaki spędziła w lesie, aby nie wydawało się to podejrzane. W końcu, skąd dziewięcioletnie dziecko znalazłoby zapasy na tyle dni? Jej rodzice nawet nie zgłosili zaginięcia, w ich stanie pewnie dopiero za jakiś czas zauważyliby jej zniknięcie. 

Poinformowano Cię, że Emily będzie bezpieczna, a Tobie podziękowano i zostałaś nazwana dobrym obywatelem. Do domu wróciłaś wyczerpana, ale usatysfakcjonowana. Cały dzień przespałaś, nie przejmując się obecnością na zajęciach na studiach. Zasłużyłaś na jeden dzień odpoczynku. 

Uświadamia sobie, że Cię lubi 

Slenderman kompletnie nie spodziewał się, że jeszcze kiedyś zobaczy Twoją osobę w tym lesie. Podejrzewał, że przez te wszystkie dni mocno Cię nastraszył, ale byłaś jedyną opcją ratunku. Wszyscy stali mieszkańcy trzymali się od niego z dala, a on sam, stał się miejską legendą. Nawet, jeśli nie zrobił niczego złego (jedynie się bronił, kiedy ktoś, jakimś cudem go znalazł, chciał zestrzelić i zaprezentować swoją zdobycz), to ludzie bali się nieznanego. Kiedy tylko ktoś go zauważył, od razu zaczęli dorabiać do niego przesycone kłamstwami historie. 

To, że nie zareagowałaś na niego krzykiem było miłą odmianą. 

To, że kilka dni po sytuacji z Emily przyszłaś opowiedzieć mu, co się z nią stało, było dla niego czymś kompletnie nieznanym. 

Siedziałaś na obalonej kłodzie, on opierał się o drzewo z rękoma złożonymi na piersi. Od razu wyczuł, że się zbliżasz. Wiedział wszystko, co działo się z tym lesie. 

-Wysłała list. Jest do mnie, ale wydaje mi się, że też jesteś jego odbiorcą. Zwłaszcza w postscriptum. "Pozdrów ode mnie białego pana". Bardziej dyskretnie nie mogła tego napisać - Uśmiechnęłaś się, po czym przeniosłaś wzrok z krzywych liter na Slendermana - Odpiszę jej dzisiaj. Przekazać coś od ciebie?

Kiwnął głową, a Ty już miałaś prosić go, aby napisał Ci wiadomość. To się jednak nie stało i, zamiast tego, usłyszałaś w swoim umyśle głęboki, męski głos.

 Przekaż jej, żeby o siebie dbała i nie zbliżała się więcej sama do lasu. 

-Och - Wzdrygnęłaś się. Dziwne, ktoś siedzi Ci w głowie. Dobrze, że jego głos był przyjemny. Stanowczy, niski i, gdybyś miała go do czegoś porównywać, to skojarzył Ci się z czarną, gorzką kawą. Oprócz tego, mówił dosyć powoli. Jakby przypominał sobie, jak to się robi - Jasne. Coś jeszcze?

Nie. To wszystko. 

-Dobra. Na mnie już czas, robi się zimno - schowałaś list do kieszeni i wstałaś. Mężczyzna już wystawiał rękę, aby Cię teleportować, ale pokręciłaś głową - Dam sobie radę. Do kiedyś!

Odprowadził Cię wzrokiem, dopóki mógł. Wasze krótkie konwersacje przypominały mu, jak miło było czasem otworzyć do kogoś buzię... W tym wypadku, zwyczajnie pokonwersować. Dałaś mu wystarczającą liczbę powodów, by Cię lubił. Żył setki lat, ale tylko kilka razy spotkał na swojej drodze kogoś, kto ignorował własny strach, aby pomóc innej osobie. Gdyby mógł, chętnie poznałby Cię bliżej, ale to akurat nie od niego zależy. 

Uświadamiasz sobie, że go lubisz

Studia to ciekawy czas. Inni pewnie mieli weselej, bo albo mieszkali w akademiku, albo u rodziców (mogli zaoszczędzić kasę i takie tam), ale Tobie Twoja sytuacja nie przeszkadzała. Wystarczało Ci raz na jakiś czas wyjść do baru w gronie przyjaciół. 

Tak też było teraz, kiedy usłyszeli o Twojej bohaterskiej akcji z dziewczynką i postanowili zabrać do baru i postawić drinka z tej okazji. Oczywiście, nie odmówiłaś i siedzieliście teraz w kilka osób przy jednym stole, żartując i ciesząc się ze spotkania. 

-Ale powiedz (Imię), nie boisz się tak sama chodzić po lesie?

-Nie, dlaczego miałabym?

-Wiesz, te plotki o wysokim człowieku...

-Jak dla mnie to bujda! - Odezwał się Twój przyjaciel. 

-Straszna bujda! Podobno porywa dzieci i ma nadnaturalne zdolności!

-A to akurat też słyszałem. I jeszcze, że nie ma twarzy. 

-Przestań! Straszycie (Imię)! Patrzcie, jak pobladła - Szybko upiłaś łyk drinka, opanowałaś drżący głos i zaczęłaś zaprzeczać istnieniu Slendera. 

-Nic takiego nie widziałam. Pewnie jakaś tutejsza legenda, nie ma co tego roztrząsać - Stwierdziłaś, starając się brzmieć naturalnie - Jak tylko zobaczę coś podejrzanego to, nie martwcie się, będziecie pierwszymi, którym powiem.

Tym zdaniem udało Ci się zakończyć temat rozmowy. Przez resztę wieczoru ciężko było jednak skupić Ci się nad czymś innym. Myśl, że tak miła w rzeczywistości osoba (czy czymkolwiek on tam był) miała taką opinię, była okropna. Przez te kilkanaście dni zaimponował Ci swoją dobrodusznością i spokojnym usposobieniem. Nie czułaś się już przy nim osobliwie, a co więcej, zainteresował Cię! Chętnie wyprowadziłabyś ich z błędu, ale czułaś, że to mogłoby skończyć się krzykami, histerią, a na końcu policją. Znałaś swoich przyjaciół; najpewniej zareagowaliby jak Roger. Poza tym, mówienie im o nim byłoby nie w porządku w stosunku do Emily, która również dostała zakaz wspominania o dwumetrowym mężczyźnie. 

Morał z tego był jeden: Slenderman był niegroźny, pierwszy raz czułaś w sobie taką ciekawość, by kogoś poznać, a na jednym drinku, podczas tego spotkania, się nie skończy. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No więc, uzupełnianki powinno być więcej, ale postanowiłam sprawdzić, czy ktokolwiek będzie chętny na przeczytanie dalszej historii mojej wizji Slenderka. 

W ramach ciekawostek:
-Piszę to m.in. w ramach mojej osobistej terapii (jak byłam mała, Slenderman był moim absolutnym nemezis. Wszędzie go widziałam, śnił mi się w najgorszych koszmarach, a z mojego pokoju widać drzewo, które wygląda trochę jak on). 
-Na górze, w linku, macie prawdziwą, tragiczną historię o dwóch dziewczynkach, które przestały rozpoznawać, co jest prawdą, a co fikcją, co prawie doprowadziło do tragedii. Ogólnie babka super opowiada o sprawach kryminalnych, więc gdyby komuś się nudziło (a o to teraz nie trudno) to polecam posłuchać. Dawno nie słuchałam osoby, z takim darem oratorskim. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro