Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Pinhead - uzupełnienie cz.2

Robi dla Ciebie coś miłego 

-Żeby tą bramę otworzyć, to było... - Nacisnęłaś na kostce cztery punkty. W ścianie Twojego pokoju pojawiło się przejście. Uśmiechnęłaś się do siebie i, po upewnieniu się, że zakluczyłaś za sobą drzwi, podeszłaś do bramy. Już miałaś do niej wchodzić, ale usłyszałaś dziwny stukot. Zbliżał się w Twoją stronę w zastraszającym tempie. Kilka sekund później zauważyłaś z dala sporej wielkości, zdeformowane monstrum. Odskoczyłaś gwałtownie i szybko zamknęłaś przejście - Wiedziałam, że to nie ta strona!

Obróciłaś kostką o sto osiemdziesiąt stopni i wykonałaś ten sam ruch. Tym razem dziura w ścianie nie okazała się zabójcza i spokojnie mogłaś wybrać się do piekła, chcąc odnaleźć ulubionego Cenobita. 

Miałaś spory problem. Zaginięcie Emmy odbiło się szerokim echem wśród miejskiej społeczności. Byłaś jedną z ostatnich osób, które ją widziały, dlatego policja potrzebowała Twoich zeznań bardziej niż innych. Skutkowało to aktualnie dwoma przesłuchaniami; najpierw w szkole, potem na komisariacie. Miałaś wrażenie, że na tym się nie skończy, dlatego postanowiłaś prosić o pomoc osobę, która Cię w to wciągnęła. 

Teraz powinnaś skręcić w prawo i... O, Chatterer! Był jednym z pierwszych Cenobitów, których widziałaś. Nie miał oczu, warg, a jego zęby stukały w charakterystyczny sposób. Sympatyczny gość. 

-Chatterer! Mam pytanie - Powiedziałaś, podchodząc bliżej. Znajdowaliście się w sporym pokoju, który oświetlały zawieszone po bokach ściany, lampy. Minęłaś filar i dopiero teraz zauważyłaś, że pod sufitem zawieszona była naga kobieta, praktycznie cała umazana krwią. Cenobit w ręku trzymał bicz, którym najpewniej jeszcze chwilę temu katował ofiarę - Widzę, że jesteś zajęty, ale wiesz może, gdzie znajdę Pinhead'a?

Uniósł rękę i wskazał palcem na drzwi po prawej stronie. 

-Dzięki! Baw się, uch, dobrze? - Uśmiechnęłaś się niezręcznie i pobiegłaś w kierunku drewnianych drzwi. Kiedy tylko wyszłaś z pomieszczenia, usłyszałaś jęki i dźwięk bicza. Nie tracił czasu. 

Szybko przyzwyczaiłaś się do swojej roli, jako pewnego rodzaju, wysłannik kostki? Chyba mogłaś to tak nazwać. Większość stworzeń w samozwańczym piekle traktowała Cię neutralnie. Również Cenobici okazali się być całkiem pomocni i zaakceptowali Twoją rolę w ich świecie. 

Przeszłaś przez oszklony korytarz i tuż za szybą zauważyłaś obiekt swoich poszukiwań. Stał na środku pokoju i wpatrywał się w scenerię, którą już kiedyś widziałaś. Orgię kilkunastu ludzi, którzy kochali się z hakami powbijanymi w różne części ciała. Uniosłaś jedną brew, po czym przeszłaś przez szklane drzwi i podeszłaś do mężczyzny od tyłu. Stuknęłaś go dwoma palcami w ramię. 

-Czemu zawdzięczam sobie twoją wizytę? - Spytał, odwracając głowę w bok i łypiąc na Ciebie jednym okiem. 

-Wybacz, że przerywam ci kontemplację, ale miałabym prośbę - postukałaś paznokciami w kostkę, a Pinhead odwrócił się tyłem do Ciebie. 

-Mów. 

-Chodzi o to, że zaginięcie Emmy nie pozostało niezauważone. Zainteresowała się tym policja, a ponieważ byłam jedną z ostatnich osób, które ją widziały, jestem na celowniku. Nie dałbyś rady jakoś jej... Sprowadzić i zmusić, żeby napisała list pożegnalny? Na przykład, że poznała chłopaka i razem uciekli gdzieś hen daleko. Wiesz, żeby odciągnąć ode mnie podejrzenia. Życie w stresie utrudnia mi pracowanie dla was - skrzyżowałaś ręce na klatce piersiowej i wlepiłaś spojrzenie w jego plecy. Jego głos było o wiele cichszy niż zazwyczaj. Wydawał się nie mieć humoru. 

-Dlaczego miałbym ci pomagać? - Spytał, a Ty prychnęłaś. 

-Myślałam, że to oczywiste. Wplątałeś mnie w to, dlatego teraz proszę cię o pomoc - Stwierdziłaś, a mężczyzna wydał z siebie cichy chichot. 

-Masz rację - Powiedział. Opuściłaś ręce i przeszłaś kilka kroków, stając u jego boku. 

 -To jak, mogę na ciebie liczyć? - Jego czarne oczy przeniosły się z ludzi, na Ciebie. Wydusił z siebie powietrze, ale kiwnął głową. Uśmiechnęłaś się lekko i poszłaś za nim. Kazał Ci zaczekać w szklanym korytarzu, a sam ruszył w tylko sobie znanym kierunku. Czekałaś tak pięć, dziesięć minut. Wrócił po piętnastu niosąc biały list.. Podeszłaś do niego szybko i wyciągnęłaś przed siebie dłonie. Zamiast położyć na nich papier, cofnął rękę. 

-Hmm? - Spojrzałaś się na niego z niemym pytaniem. 

-Potrzebuję czegoś w zamian. 

-Mam zrobić coś konkretnego? Zdobyć kolejną ofiarę, czy o co ci chodzi? - Zmarszczyłaś brwi, będąc powoli poddenerwowana aktualną sytuacją. 

-Nie, to i tak już dostaję - Odparł, oczekując od Ciebie czegoś zgoła innego - Chciałbym ponownie zobaczyć w tobie to... pragnienie. 

-Chodzi co o ten stan wywołany przez kostkę? - Kiwnął głową - Nie umiem sama go wywołać. To jest coś, nad czym nie mam akurat kontroli. Po prostu daj mi to, a ja się kiedyś odwdzięczę. 

Podeszłaś do niego, ale się cofnął. Bardzo nie chciałaś dłużej czekać (był środek nocy, kiedy to robiłaś), więc po prostu doskoczyłaś do niego, próbując sięgnąć kartkę. Stanęłaś na palcach, oparłaś się o jego ramię i otarłaś się o nią jednym palcem. Niestety, to tyle. Normalna osoba poddałaby się, zapytała, czego może jeszcze chcieć, ale nie Ty. Byłaś uparta. Uparta na tyle, aby użyć całej swojej siły, aby go podkosić i przewrócić. Uderzył w ziemię z głośnym łoskotem, a Ty usadowiłaś się na jego biodrach. Przytrzymałaś jego rękę, aby nie mógł nią ruszać, a drugą zabrałaś list. 

-Łatwo - Uśmiechnęłaś się zwycięsko. To uczucie szybko zostało jednak zastąpione przez dezorientację, kiedy spojrzałaś się na jego twarz. Oczy miał przymrużone, a usta lekko uchylone; szybko przez nie oddychał. Przesunęłaś się nieco w górę, chcąc mu się przyjrzeć i znieruchomiałaś na dźwięk odgłosu, jaki z siebie wydał. Czy on właśnie... Jęknął? 

Spojrzałaś się w dół. To, co myślałaś, że jest grubszym kawałkiem lateksu i wbija Ci się w udo, nie okazało się być tym, za co je miałaś. Zacisnęłaś ręce na liście i kostce. Miałaś zamiar wstać i udawać, że to się nigdy nie wydarzyło, ale w momencie, w którym się poruszyłaś, Cenobit podniósł się do siadu i chwycił Cię za ramię. Kompletnie znieruchomiałaś. Zbladłaś, a mimo to, Twoje policzki zrobiły się krwisto czerwone. 

Jego twarz była tak cholernie blisko. Jego czarne oczy, zazwyczaj beznamiętne, teraz płonęły żywym ogniem. Przesunął Cię jeszcze bliżej sprawiając, że nie tylko Wasze biodra się stykały, ale również klatki piersiowe. Zaczęło robić Ci się niebezpiecznie ciepło. Próbowałaś zniwelować dziwne uczucie pomiędzy nogami chcąc je zacisnąć, ale jego druga noga wylądowała na Twoim udzie, powstrzymując Cię przed odsunięciem się. Przełknęłaś ślinę, gdy zaczął się przysuwać. 

Wolałabyś nie wiedzieć co by się stało, gdyby nie budzik w Twoim telefonie. Czas w piekle mijał szybciej. Przeniósł wzrok na kieszeń Twoich spodni i puścił Twoją rękę. Szybko wyjęłaś komórkę i wyłączyłaś alarm. 

-Idę - Powiedziałaś, od razu wstając. Tym razem nie próbował Cię zatrzymać. Z bijącym sercem ruszyłaś szykować się do szkoły. Zamierzałaś ubrać rękawiczki, otworzyć list i podrzucić jego zawartość do jej szafki, Pinhead wyżywał się na losowych ofiarach.

Od kilku dni był drażliwszy niż zwykle. Nic nie przynosiło mu przyjemności; choćby było to znęcanie się nad najbardziej uczuciowymi ofiarami, nie potrafił osiągnąć jakiegokolwiek spełnienia. Kompletnie nie spodziewał się, że zobaczy Cię tego dnia. Kiedy to już się jednak stało, w końcu coś poczuł. Było to uczucie tak silne, że nie potrafił powstrzymać odruchów swojego ciała. 

Kiedy przechowujesz go na noc 

Szczęście się do siebie uśmiechnęło. Twoja nauczycielka, z którą miałaś dwie ostatnie godziny lekcyjne, okazała się chora i nie mieli kogo dać Wam na zastępstwo, dlatego do domu wróciłaś wyjątkowo wcześnie. Kostkę zostawiłaś w domu, aby nikogo nie kusiła. Dzisiejszy dzień był naprawdę przyjemny. 

Dopóki nie zajrzałaś do swojego pokoju i nie zauważyłaś przejścia w ścianie. Pinhead tylko czekał, aż się pojawisz. Zdążyłaś tylko zostawić plecak, zanim zostałaś zaciągnięta do piekła bez żadnych wyjaśnień. Wiedziałaś, że odmowa nie była opcją, dlatego z pokorą przyjęłaś usadzenie na podłodze tam, gdzie zazwyczaj przesiadywał Chatterer. 

-Nadal nie wiem, po co tu przyszłam - Powiedziałaś, krzyżując nogi i usadawiając się wygodnie. Pinhead machnął ręką i w powietrzu pojawiła się... Sydney! Była naga (a jakże) i miała opaskę na oczach. Jej nogi były mocno związane grubym sznurem, tak samo jak ręce, za które przy okazji była powieszona. Nie wywołało to w Tobie zbyt wielu uczuć; jedynie obrzydzenie. Bardzo dobrze pamiętałaś, jak próbowała wymienić swoje życie za Twoje. Prawie jak Judasz. Ale on przynajmniej na tym zarobił - No proszę, kogo my tu mamy. 

-(Imię)? To ty, (Imię)? - Zaczęła. Głos jej drżał, a materiał wokół oczu zrobił się ciemniejszy - Błagam, zabierz mnie stąd! 

-Nie mam absolutnie żadnego interesu, żeby jakkolwiek ci pomóc - Stwierdziłaś, krzyżując ręce na piersi - Nie po tym, jak perfidnie próbowałaś mnie zabić.

-P-przepraszam za wszystko - zaczęła szlochać na dobre - Ja tylko chciałam, żeby ojciec był ze mnie dumny. 

-Dobrze ci poszło - czułaś narastającą złość. Nic nie tłumaczyło chęci morderstwa - Teraz pewnie zastanawia się, gdzie podziała się jego córeczka i nigdy nie dowie się prawdy.

-(Imię), proszę... - Zacisnęła zęby - Ja tu umieram. 

-Nie ty jedna, nie ostatnia - Mruknęłaś, wstając na równe nogi. Byłaś zajęta konwersacją i nie zdołałaś zauważyć wzroku Pinhead'a, który uważnie przyglądał się Twoim reakcjom. Tak bardzo chciał, nie, potrzebował zobaczyć, jak tracisz nad sobą kontrolę. Czuł jednak, że teraz będzie trudniej; byłaś świadoma wpływu kostki na swoje emocje. 

-Czekaj, skoro ty tutaj jesteś, dopadli cię? - Spytała z nieukrywaną nadzieją. 

-Nie, wręcz przeciwnie. Dzięki tobie zyskałam pracę. Muszę ci powiedzieć, pozyskiwanie nowych ofiar to świetna zabawa - Kłamałaś. Nigdy celowo nikomu kostki nie podrzuciłaś. Męczenie jej tak miło gładziło Twoje ego, że nie mogłaś się powstrzymać, aby jeszcze jej nie dobić - A wiesz co jest najlepsze? Nigdy mnie nie złapią. Nawet nie pomyślą, że mogę stać za jakimkolwiek zaginięciem.

-Jesteś chora! 

-W sumie to tak. Ale dzięki temu ty tu jesteś zamiast mnie, więc się opłacało. Pinhead, mógłbyś...? - Wskazałaś na skórę wokół oczu. Kiwnął głową, a opaska wokół oczu Sydney opadła.Podeszłaś do niej bliżej, a łańcuch, który trzymał ją w powietrzu, opadł nieco, byś mogła stanąć z nią oko w oko - Nie wiem, jak mam ci dziękować.

-Obyś szybko zdechła - Warknęła, po czym zebrała ślinę w ustach i wypluła ją w Twoim kierunku. Zmieszana z krwią, spłynęła po Twoim policzku. Otworzyłaś szerzej oczy i, zanim zorientowałaś się, co robisz, chwyciłaś ją za gardło i zaczęłaś dusić z siłą, o jaką się nie posądzałaś. Próbowała łapać powietrze i przypominała Ci świeżo złowioną rybę. 

-Vice versa, a nie czekaj, już nie żyjesz - Skóra jej szyi zrobiła się wyjątkowo miękka. Twoje palce z łatwością wślizgnęły się do jej karku. Ciepła ciecz oblała Twoją rękę, a z jej ust ponownie wypłynęła krew. Patrzyłaś przez dłuższą chwilę, jak się dusi, by potem puścić ją i otrzeć policzek. 

Kiedy wykonałaś ten gest, Twoje oczy dostrzegły, jak bardzo się ubrudziłaś. Nie czułaś w tym momencie nic. Jakby wszystkie Twoje dobre emocje, jak empatia czy miłosierdzie, zniknęły. Otarłaś rękę o spodnie i odwróciłaś się w kierunku miejsca, gdzie znajdowało się wyjście z piekła. Do swojego pokoju dotarłaś w kilka minut. Czerwona ciecz zdążyła już wyschnąć i z każdym krokiem czułaś, jak wracasz do siebie. Kiedy znalazłaś się w swoim domu, od razu skierowałaś się do łazienki. Zamknęłaś się tam, zdjęłaś wszystkie ubrania i wskoczyłaś pod prysznic. Dopiero tam dałaś upust emocjom. Znowu dałaś upust emocjom, ponownie wbrew swojej woli. Chociaż, nikt Cię za rękę nie trzymał. Po prostu dali Ci możliwość i tylko pchnęli. Czy naprawdę byłaś złym człowiekiem? W całym swoim życiu nie zrobiłaś nikomu większej krzywdy. Do teraz. Niczym nie różniłaś się od Cenobitów. 

Przebrałaś się w świeżą piżamę, brudne ubrania wrzuciłaś do pralki, by nikt nie zauważył krwawych śladów. Kiedy wróciłaś do pokoju, przejścia nie było. Tylko Pinhead, czekający na Ciebie przy biurku. Nie zwróciłaś uwagi na jego obecność i wskoczyłaś do łóżka, nie mając siły na cokolwiek. 

Usłyszałaś, jak wstaje, a następnie idzie w Twoim kierunku. Położył dłoń na Twojej głowie i nie wytrzymałaś, ponownie dając upust poczuciu winy.

-Niczym się od was nie różnię - Wymamrotałaś, chowając twarz w poduszce. Przytaknął cicho. 

-Czy to coś złego? - Spytał, ale nie odpowiedziałaś, zbyt zmęczona na wymianę zdań. Staliście tak przez dłuższą chwilę, a kiedy poczułaś, jak zabiera rękę z Twojej głowy, chwyciłaś ją i z powrotem położyłaś w tym samym miejscu. Był jedyną osobą, która wiedziała o Twojej aktualnej sytuacji. Kompletnie nie myślałaś teraz o tym, że to on Cię tam zaciągnął. Liczyła się tylko czyjaś obecność, bardzo nie chciałaś zostać sama. 

Nie musiałaś nic mówić. Nie potrafił zrozumieć Twojej ruletki emocjonalnej. Czemu nie potrafiłaś zaakceptować tego, że sprawianie bólu zaczęło dawać Ci przyjemność? Będzie musiał z Tobą o tym porozmawiać, ale nie dziś. Wyglądałaś na zmęczoną. Kiedy odpoczniesz, on będzie przywoływał w pamięci, jak wspaniale komponowała się krew na Twojej skórze. 

Kiedy macie romantyczną chwilę

Kiedy się obudziłaś, wciąż tu był. Była sobota, w dodatku wcześnie rano, więc większość mieszkańców miasta słodko spała. Odnośnie do spania...

Pytałaś się kiedyś, czy Cenobici śpią. Potrafili, ale nie potrzebowali. Zdziwiłaś się jednak, widząc Pinhead'a śpiącego na krześle. Uśmiechnęłaś się lekko, słysząc, że cicho chrapie. Co za absurdalna sytuacja. 

Westchnęłaś ciężko i podniosłaś się do siadu. Sięgnęłaś po butelkę wody, która zawsze stała koło łóżka i pociągnęłaś z niej parę łyków. Miałaś zamiar zjeść śniadanie, ale wciąż tkwiła w Tobie wczorajsza sytuacja, co spowodowało u Ciebie absolutny skręt żołądka. Zamiast tego, wstałaś z łóżka i podeszłaś do śpiącego Cenobita. Kiedy tylko położyłaś mu dłoń na ramieniu, od razu się obudził. 

-Wracaj do siebie - Powiedziałaś spokojnie i podałaś mu kostkę, którą wcześniej wyjęłaś z szafki nocnej. Miałaś zamiar odejść, ale zamiast tego zostałaś pociągnięta i usadowiona na czyichś kolanach. Jego twarz była przy Twojej szyi. Usłyszałaś, jak wciąga powietrze. Czułaś dotyk igieł przy swoim uchu - Ci ci znowu wpadło do głowy?

-Ty. Trudno cię z niej wyrzucić - Jego lewa ręka powędrowała do Twojej talii, podczas gdy prawa ściskała Twoje udo - Chcę zobaczyć więcej, jak tracisz kontrolę.

-... Podnieca cię to? - Otworzyłaś szerzej oczy, trochę nie wierząc własnym słowom. Nie odpowiedział. Zamiast tego, śliski język zaznaczył mokrą ścieżkę z szyi, tuż za ucho, które przygryzł. 

Gdybyś tylko była w piekle mógłby Cię mieć kiedy tylko naszłaby go na to ochota. Jego słabość do Ciebie rosła z każdym dniem, odkąd tylko pierwszy raz wyczuł w Tobie pożądanie. Absolutnie przepadł, a to, że byłaś człowiekiem, nie zawsze dostępnym, tylko potęgowało doznania. 

Położyłaś rękę na jego ramieniu, odsuwając go od siebie. Co jak co, ale naprawdę nie miałaś ochoty na jakiekolwiek czułości nawet, jeśli zaczynałaś być świadoma swojego, coraz większego, przywiązania do Cenobita. 

-Odpowiadając na Twoje wczorajsze pytanie; tak. To jest coś złego. 

-Może według ludzkich, moralnych norm - Odparł, błądząc wzrokiem po Twoim ciele - Kiedy już przyzwyczają się do bólu, osiągają ekstazę, której nigdy nie będziesz wstanie osiągnąć, chyba, że poddasz się chęci zadawania cierpienia. 

-Jestem człowiekiem, nie powinnam.

-O nie, (Imię), nie jesteś. I to od dłuższego czasu - Powstrzymałaś jego rękę na swoim kolanie przed wjechaniem wyżej - Przyznaj to przed samą sobą. Podoba ci się to. Ta twoja cała wewnętrzna walka jest bez sensu. Poddaj się własnym pragnieniom i oddaj mi swoją duszę.

-Ja... Muszę się zastanowić, kim tak naprawdę się stałam. Powiem ci, co chcę zrobić, ale jeszcze nie dzisiaj. 

Przez dłuższą chwilę milczał, po czym kiwnął głową i zaczął się podnosić. Zeszłaś z jego kolan i spoglądałaś, jak układa kostkę i wraca do piekła, nie oglądając się za siebie. Czekała Cię decyzja. Chcesz dalej żyć jako człowiek, wyrzucić kostkę i zapomnieć o wszystkich, dotychczasowych wydarzeniach, czy dalej służyć kostce, poddać się pragnieniom i tym samym, oddając duszę Pinhead'owi. 

Pocałunek

-Jakieś plany na dzisiaj? - Spytała Twoja dobra koleżanka, Claudia. Spotkałyście się w drodze do szkoły i od razu zaczęła rozmowę. 

-Chyba tak... Muszę się z kimś spotkać i obgadać pewną sprawę - Powiedziałaś wymijająco.

-Ale tak na mieście?

-Zobaczę jeszcze. A co?

-Bo wiesz, mówili ostatnio, żeby lepiej samemu nigdzie się nie zapuszczać - Jej ton zrobił się poważniejszy - W sumie się nie dziwię. Trzy zaginięcia normalnych osób z naszej szkoły. To nie jest normalne!

-Coś w tym jest - Mruknęłaś z melancholią, w głębi duszy waląc się po głowie. Zupełnie nie zwróciłaś uwagi na panikę, jaka ostatnio działa się w mieście, zbyt zaabsorbowana swoim sekretnym życiem. Jeśli nie chciałaś wzbudzać podejrzeń, musiałaś przyjąć jakąś rolę. Albo przestraszonej nastolatki, albo dziewczyny, która bagatelizuje zagrożenie. Nagłe zainteresowanie się sprawą mogłoby być dziwne, dlatego zdecydowałaś się na drugą opcję - Ale jakoś bardzo się tym nie martwię. Jaka jest szansa, że ty albo ja nagle znikniemy? Proszę cię, to środek miasta. 

-Niby tak, ale tamta trójka też wydawała się normalna. Oprócz Sydney, z nią zawsze było coś nie tak. 

-Nawet nie wiesz, jak bardzo.

***

Po szkole, nogi same skierowały Cię do parku. Upewniwszy się, że jesteś w jego najdalszym zakątku pośród zieleni, wyciągnęłaś kostkę i położyłaś ją na ławce, nie chcąc skończyć w wodzie, jak ostatnim razem. Dotknęłaś kostki, światło, kroki. Odwróciłaś się i zobaczyłaś Pinhead'a, stojącego na środku mostku. Rozejrzał się wokół, chcąc skojarzyć to miejsce, a następnie przeniósł swoje czarne oczy na Ciebie. 

Podeszłaś do niego powoli i zatrzymałaś tuż przed nim. Dopiero po dłużej chwili wpatrywania się w siebie nawzajem i próbie wyczytania swoich intencji, zdecydował się przerwać ciszę.

-Podjęłaś decyzję?

-Mhm - Uniosłaś ręce i położyłaś je na jego ramionach. Odważnie uniosłaś głowę - Nie jestem jedną z was. Jestem człowiekiem i to się nie zmieni. 

-Odrzucasz możliwość stania się czymś lepszym? - Podniósł ton, a Ty pokręciłaś głową, lekko się uśmiechając.

-Nie. Cały czas myślałam, że muszę wybierać. Ludzie i Cenobici. Sadyzm, a normy moralne... Ale to nieprawda. Jest jeszcze jedna opcja.

-Jaka? - Spytał podejrzliwie, nie mając pojęcia, do czego zmierzasz.

-Będę żyła na swoich własnych zasadach. Może to egoistyczne, może to totalna głupota, zważywszy na to, z kim właśnie rozmawiam - Palce Twojej prawej ręki zaczęły gładzić jego ramię- A moim pierwszym postanowieniem będzie niepowstrzymywanie się, jeśli chcę coś zrobić.

Stanęłaś na palcach i przechyliłaś lekko głowę. Złączyłaś Wasze usta, zaciskając dłonie na jego ramionach. Warknął i pogłębił pocałunek, obejmując Cię i przyciągając jak najbliżej. 

Nie miał pojęcia, co zadecydujesz dalej. Czy będziesz chciała dalej strzec kostki? Czy jeszcze kiedyś wyczuje w Tobie to sadystyczne pragnienie? Teraz jednak nie miało to większego znaczenia. Kompletnie zatracił się w dotyku Twojej miękkiej skóry. Czekał na to od dłuższego czasu i było jeszcze cudowniej, aniżeli się spodziewał. Fakt, że byłaś człowiekiem,(żywym!) tylko sprawiał, że chciał mieć Cię przy sobie bliżej.

Wasza dalsza relacja była wielką niewiadomą, ale jeśli oboje będziecie czuli do siebie to samo, co w tym momencie, to szybko się nie skończy.

Zaprasza Cię na randkę

Ty i Pinhead byliście najdziwniejszą, najbardziej osobliwą parą, jaką ktokolwiek, kiedykolwiek widział. Wasza relacja, z początku oparta na ciekawości i pragnieniu, zaczęła się ocieplać. Podczas spotkania, na którym powiedziałaś mu o swojej decyzji, przeszliście się na spacer. Dowiedział się, że nie zamierzasz pozbywać się kostki i nie będziesz ingerować, jeśli ktoś zacznie się nią interesować. Wiedziałaś również, że pudełko miało na Ciebie spory spływ, więc poprosiłaś go, aby nie potęgował w Tobie chęci zrobienia komuś krzywdy. Zgodził się tylko dlatego, że chwyciłaś go w pasie i wyszeptałaś, iż wolisz zachować swoją złość na czas, kiedy będziecie sami. 

Reszta Cenobitów szybko dowiedziała się o Waszej relacji, ale nie mieli żadnych obiekcji. Co prawda, ludzie kojarzyli im się z torturami i trochę nie mogli zrozumieć, jak doszło do tego, że Ty i Pinhead darzyliście się taką zażyłością. 

Minął długi tydzień, podczas którego raczej się nie widzieliście, zajęci swoimi sprawami. Dopiero w wolnej chwili zrozumiał, że faktycznie dawno nie widział Twojej twarzyczki i zdecydował się to zmienić. Otworzył przejście do Twojego pokoju i wszedł do środka. Okazało się, że była noc, a Ty smacznie spałaś. 

Podszedł do Twojego łóżka, klęknął przy nim i chwycił Cię za rękę. Mruknęłaś coś przez sen i odwróciłaś się na plecy, a kołdra, która szczelnie Cię okrywała, trochę się zsunęła. Nie omieszkał się obadać wzrokiem Twojej odkrytej szyi, obojczyka... 

Westchnął cicho. Będzie musiał się bardziej kontrolować w Twoim towarzystwie. Chętnie skonsumowałby Waszą relację w wiadomy sposób, ale im dłużej na coś czekasz, tym większa satysfakcja Cię potem czeka. Obiecał sobie, że Ty będziesz musiała zrobić pierwszy krok. Wiedział, że jeśli za bardzo by się rozochocił, mógłby przestać nad sobą panować i nie przestać, jeśli byś o to poprosiła. Nawet jeśli nie czułaś fizycznie bólu, wolał nie pastwić się nad Twoją psychiką.Nie chciał Cię spłoszyć. 

 Bycie delikatnym było trudniejsze, niż spodziewał. 

-Wstawaj - Powiedział. Nie zdołało Cię to obudzić, więc nachylił się nad Tobą i przyłożył swoje usta do Twoich. Nie mógł się powstrzymać.

Zdziwił się nieco, kiedy po chwili oddałaś pocałunek. Chwyciłaś go za kołnierz skóry i pogłębiłaś taniec ust. Oparł się o materac dłońmi i kolanem i korzystał ze swojego namiętnego przywitania. 

-Miło cię widzieć - Wymamrotałaś pomiędzy pocałunkami. Mruknął coś niezrozumiałego i powoli się odsunął. Lekko uchylone usta, rozmarzone, (kolor) oczy i rumiane policzki... Nic dziwnego, że zaczął mieć małą obsesję na Twoim punkcie. I Twojego ciała rzecz jasna. 

-Przyszedłem cię odwiedzić - Odparł, nie odsuwając się o milimetr - I zabrać na spacer. 

-W środku nocy? To niezbyt rozsądne - Uśmiechnęłaś się lekko.

-Mówi kobieta obściskująca się z sadystą - Zachichotałaś i chwyciłaś go za kark. Cmoknęłaś go jeszcze jeden raz i podniosłaś się do siadu.

-Chętnie bym poszła, ale mam budzik za parę godzin i chciałabym się jednak wyspać - Usiadł na skraju łóżka - Ale spędzić czas możemy. 

Odkryłaś miejsce obok siebie. Pinhead patrzył się to na Ciebie, to na materac, aż w końcu wzruszył ramionami. Skoro miał okazję...

Wsunął się w miejsce obok Ciebie i oparł głowę o poduszki. Jego igły z pewnością przedziurawiły Ci pościel, ale byłaś zbyt zmęczona, aby o tym myśleć. Położyłaś głowę na jego klatce piersiowej i przymknęłaś oczy. 

-Wygodnie ci? - Spytałaś cicho, a Cenobit przytaknął - To dobranoc. 

Takiego obrotu spraw się nie spodziewał. Nie podejrzewał się o taką wyrozumiałość dla Twojej potrzeby snu i tego, że było mu w tym momencie cholernie wygodnie. Mieć Cię przy sobie, taką ciepłą i miękką. 

Objął Cię jedną ręką i przymknął oczy. Nie potrzebował snu, ale czuł się w tym momencie tak zrelaksowany, że wydawało mu się to odpowiednie. Ledwo się znaliście, a już zaczęłaś zmieniać jego nawyki. To on był tym, który wydawał rozkazy. Władał niesamowitymi umiejętnościami, powinien poradzić sobie ze zwykłą, ludzką... Ech, choćby bardzo się starał, jakoś nie potrafił się na Ciebie zezłościć.

Jaki jest w związku

Pinhead'owi jest daleko do romantycznego ideału mężczyzny. W sumie, czego spodziewać się po wysłanniku piekielnym? Ale żeby nie było, że nie ma żadnych dobrych cech - coś się tam znajdzie. 

Był całkiem protekcyjny. Ze spokojem przyjmował Twoje opowieści o tym, że spędzałaś czas z jakimś chłopakiem, a potem wypytywał, czy od dawna się znacie, jak blisko jesteście i takie sprawy. Jeśli byliście znajomymi, nie było problemu. Gorzej, jak wyszło, że mocno się przyjaźnicie. Wtedy opierał się o krzesło, splatał ręce na piersi i łypał groźnym spojrzeniem, aby wszem i wobec okazać swoje niezadowolenie. Albo całował Cię tak, że zapominałaś o jakimkolwiek znajomym. 

Odnośnie dotyku mowa...

Cenobit lubił mieć Cię blisko. W ciągu całego, pozagrobowego życia, skupiał się raczej na bólu, które za sobą niosło. Twój delikatny dotyk był miłą odmianą.

Nie zapominajmy również o poziomie libido, jakim się szczycił. Respektował to, że mieliście mieć swoje ciała na osobność (nie dotykał seksualnie żadnej, torturowanej ofiary), dlatego często inicjował spotkania w wiadomym celu. Na początku starałaś się opierać, ale... Powiedzmy, że potrafił być bardzo przekonujący.

Kiedy widzi Cię nago 

Od pewnego czasu wdrażałaś Pinehad'a w ludzkie życie. Wspólnie odkryliście, że niezbyt podoba mu się telewizja, ale za to bardzo wkręcał się w książki. Miałaś dosyć mało czasu i lekturę do przeczytania, a chciałaś spędzić z nim trochę czasu, dlatego zazwyczaj leżeliście razem na łóżku i razem czytaliście. Wyjątkowo trafiały do niego powieści historyczne.

Tak też było tym razem. Wpadł późno wieczorem i, po wymianie czułości, razem zagłębiliście się w lekturę. Z mężczyzną u boku czytało Ci się o wiele przyjemniej. Było Ci na tyle dobrze, że nie zorientowałaś się, kiedy wybiła godzina dwunasta. Podskoczyłaś z łóżka jak oparzona. 

-Mam jutro sprawdzian! Muszę się wyspać - Spanikowałaś, wstając z łóżka. Podbiegłaś do szafy i wyjęłaś z niej ręcznik - Wybacz, że tak szybko, ale lecę się umyć. Dzięki za dzisiaj!

Nachyliłaś się nad nim (wciąż był w pozycji pół siedzącej, na łóżku), szybko co pocałowałaś i pobiegłaś do łazienki. Podczas gdy Ty w ekspresowym tempie władowałaś się pod prysznic, z zamiarem umycia się i pójścia spać, Pinhead trochę nie ogarniał, co się nagle stało. Zdążył wciągnąć się w powieść i mówisz mu nagle, że musisz gdzieś iść i w ogóle to dobranoc. 

O nie, tak nie będzie. 

Chwycił za odłożoną przez Ciebie książkę i zaczął czytać z powrotem. Podczas gdy on na nowo zaczytywał się w historii, Ty zorientowałaś się, że nie wzięłaś ubrań. Owinęłaś się więc szczelnie ręcznikiem i ruszyłaś do swojego pokoju przekonana, iż nie zastaniesz w nim nikogo. 

Kompletnie nie zwróciłaś uwagi na Pinhead'a, który nadal leżał na łóżku. Zamiast tego, podeszłaś do szafy i wyciągnęłaś z niej piżamę. Opuściłaś ręcznik, aby owijał Twoje biodra i założyłaś koszulkę. Poprawiłaś rękawy, po czym znieruchomiałaś, słysząc wymuszone kaszlnięcie. 

Cenobit wychylił się zza książki, a na jego twarzy gościł lekki uśmiech. Zaczerwieniłaś się i zasłoniłaś rękoma, zakrytą i tak, klatkę piersiową. 

-Myślałam, że... - Zaczęłaś, ale nie dokończyłaś, ponieważ zaśmiał się cicho, widząc Twoje zakłopotanie. 

Nagie ciało kobiety nie było dla niego rzadkim widokiem. Mężczyzn z resztą też. Mimo wszystko, potrafił docenić piękno Twojego i zdusić w sobie chęć zrzucenia z Ciebie ręcznika i... Huh, znowu się zamyślił. 

-Nie masz się niczego wstydzić - Powiedział tylko, z powrotem wędrując wzrokiem po książce. 


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
A się w pewnym momencie ciepło zrobiło. . . 
A gdyby tak napisać z nim coś osobnego tylko o wiele bardziej toksycznego? xD

Pomyślę nad tym, a tymczasem albo Slender będzie dalej pisany, albo nsfw z Michałkiem. 

Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro