Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5. Kłótnia.

Byłam z Karai na patrolu po dachach. Rozmawiałyśmy o wszystkim i o niczym. Śmiałyśmy się ze śmiesznych momentów. W pewnej chwili zauważyłam Raphaela z jakimś czarno białym lisem.

-A to kto?- Spytała się Karai.

-Nie wiem.- Odpowiedziałam gdy... O-Oni się pocałowali! Zrobiłem zdjęcie. Pokręciłam głową z zamkniętymi oczami i ponownie na nich. Nadal się c-całowali. Odwróciłam się i zaczęłam iść. Po chwili dołączyła do mnie Karai. Po powrocie do do kryjówki rodziny Rapha poszłam do jego pokoju. Musiałam z nim porozmawiać. Raphael wrócił dopiero po godzinie.

-Hej skarbie.- Powiedział Raphael i chciał mnie przytulić ale ja się odsunęłam.- Mona? Wszystko w porządku?- Spytał się gdy westchnęłam ciężko.

-Lepiej mi powiedz... Kim jest ta idiotyczna lisica?!- Krzyknęłam wściekła. Raphael wyglądał no zaskoczonego.

-Ale o co ci chodzi Mona? Tylko rozmawialiśmy.- Powiedział Raph.

-Tylko rozmawialiście?!- Krzyknęłam wkurzona.- Całowaliście się!- Krzyknęłam mocno wkurzona.

-My się nie całowaliśmy! Ktoś musi cię wkręcać!- Krzyczał Raphael.

-Ach tak?!- Krzyknęłam i pokazałam mu zdjęcie. Raphael widząc zdjęcie był w szoku.- Okłamałeś mnie! Mój ojciec pewnie ci czegoś nagadał i od tak mnie zdradzasz!- Krzyczałam.

-Do cholery jasnej! Ile mam ci mówić, że ciebie nie zdradziłem?! Ale skoro chcesz proszę! Droga wolna!- Krzyknął Raph, a ja wyszłam. Najpierw z jego pokoju, a potem  z ich kryjówki. Po wejściu na jeden z dachów zadzwoniłam po komandora. Gdy przyleciał bez słowa weszłam do statku i ruszyliśmy.

-Wszystko w porządku?- Spytał się pod czas podróży komandor G'Throkka.

-Tak.- Odpowiedziałam kiedy statek wylądował. Poszłam do pałacu, a następnie do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku. Czułam jak łzy spływają mi po policzkach. Zamknęłam oczy, a po kilku minutach zasnęłam.

(Perspektywa Karai)

Słyszałam całą kłótnie Rapha i Mony. Reszta też. Obecnie Raph walił w worek treningowy kiedy byłam z dziewczynami w kuchni.

-Raph zdradził Monę. Coś mi tu śmierdzi.- Powiedziała April.- Widziałam na własne oczy jak Mona i Raph są szczęśliwi. Takie dobre małżeństwo na przykład.- Dodała.

-A może ktoś chciał by Mona i Raph ze sobą zerwali.- Powiedział Mikey wchodzący do kuchni jedząc kawałek pizzy. Spojrzałam na dziewczyny.

-Ojciec Mony.- Powiedziałyśmy jednocześnie. Pobiegłam do Rapha.

-Raph to przez ojca Mony.- Powiedziałam gdy Raph kopną tak worek treningowy, że aż poleciał do dojo.

-Zaraz... Skoro to przez niego... To pewnie on kazał tej lisicy mnie uwodzić czy jakoś tak.- Powiedział Raph i wyjąc telefon. Zadzwonił do Mony ale ona nie odbierała i nie odpisywała. Raph postanowił dać jej spokój i poszedł do swojego pokoju.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro