+Rodział 2+
Wydma ułożyła się na w miarę wygodnym łożu, kładąc pysk na łapach.
Spojrzała przez okno, mrużąc oczy. Szkoda, że nie jestem na tyle mała by móc przecisnąć się przez okno, pomyślała z żalem. Była w stanie tylko i wyłącznie wystawić łeb przez otwór.
Usłyszała ryk, - najprawdopodobniej innego smoka, a bardziej ryk bólu. Zaciekawiona wystawiła pysk przez okiennice, smoczyca aż zauważyła innego smoka, piaskoskrzydłego, u stóp których miał smoka z tego samego plemienia co on i Księżniczka. Leżący smok wykrwawiał się, mając zamglone oczy i charcząc przedśmiertnie.
- Morderca! - wykrzyknęła jedna z smoczyc stojących niedaleko sprawcy i ofiary.
- Zabił go!
- Złapać go! Pojmać!
Wydma poczuła, że jej serce zaczęło szybciej bić, a krew w żyłach pulsować. On go zabił! Postanowiła przyjrzeć się dokładnie smokom, aż w jednym z nich rozpoznała Makovu. Dokładnie w tym żywym, ubrudzonym szkarłatną cieczą.
Wybiegła zdruzgotana z komnaty, uderzając szponami o podłogę. Przez chwilę, jej wzrok zatrzymał się na jednym z posągów usadowionym w korytarzu, przedstawiający uwczesną królową, - a także jej matkę - Królową Antylopą. Po chwili ponownie usłyszała potworny ryk, który przeszedł przez jej łuski.
Smoczyca chciałaby teraz siedzieć z jej przyjaciółkami, - Błękit i Sikorką. Zwykle spotykały się o zachodzie, wieczorem. Przypomniała sobie również, że zapewne jej matka rozpowiedziała żołnierzom a także strażnikom o jej zakazie.
Wiedziała teraz, że przez to tak łatwo się nie wymknie.
Przez chwilę nie wiedziała co następnie zrobić. Biec dalej i próbować przy tym uciec? Czy wrócić jak jeden wielki tchórz do komnaty? Wybrała pierwszą opcję, bo drugą była zbyt jakby to ująć, może i w jej stylu ale no.
Nie będzie jej wtedy nikt rozkazywać.
Nie będzie musiała mieć na barku obowiązków księżniczki.
Będzie mogła być sobą, tak, jak sobie wymarzy.
W końcu, to chciała.
Nie wierzyła, że mogłabybyć częścią przepowiedni.
Nigdy nikt tak nie sądził.
Nawet Wydma nie chciała być królową, bo dlaczego niby miałabyć? Przecież i tak nie odważyłaby się stawić wyzwanie Królowej Antylopie w walce o tron. Była przecież najzwyklejszym tchórzem.
Postrząsneła łbem, ucieknę dzisiaj w nocy! Warknęła do siebie w myślach, kładąc jedną z łap na pysku. Kiedy zamknęła oczy, obraz morderstwa dokonanego przez piaskoskrzydłego smoka Makovu znowu zaprzątał jej w umyśle. Zakryła się skrzydłami, aż usłyszała znajomy dla niej głos.
- A gdzie ty się wybierasz, droga panno?
*
Oto następny rozdzialik mojej powieści! Akcja się dopiero rozkręca, więc nie martwcie się o nudę przy czytaniu.
Brzmię jakby to był opis książki-
NEVER MIND, do zobaczenia w następnym rozdziale.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro