Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II - 8

Cała trójka dotarła do domu szatynki jakąś godzinę później. Po drodze zrobili zakupy, a Aron obiecał, że ugotuje kolację. Martwił się o Flor i pierwszy raz odkąd ją poznał, była taka cicha. Przez całą drogę do domu była bardzo milcząca i jakby nieobecna. Carmela ucieszona z paczki żelków pobiegła do siebie, a brunet wykorzystał sytuację i od razu zaciągnął szatynkę do jej sypialni. Zamknął za nimi drzwi i ujął dłoń szatynki.

- Flor, co się dzieje? Proszę porozmawiajmy. Widziałem, jaka byłaś spięta w szpitalu.

Szatynka popatrzyła na Arona i cicho westchnęła. Nie chciała mieć przed nim tajemnic, bo one prędzej, czy później zawsze wychodzą na jaw i niszczą życie.

- To był Rider.

- Chcesz powiedzieć, że on... że to ten Rider? - Aron był zszokowany.

- Tak - odpowiedziała i ciężko usiadła na łóżku. - Nie wiem skąd on się tutaj wziął. Nie widziałam go przeszło pięć lat. A ostatni raz był wtedy, kiedy dowiedziałam się o jego zdradzie i jednocześnie, że jestem w ciąży. Jestem oszołomiona spotkaniem jego.  A jeszcze kiedy Carmela powiedział, że przyszła z tatą... Boże, myślałam, że padnę tam na zawał i będziesz musiał mnie reanimować. I dlaczego, moja córka mówi do ciebie "tato"?

- Nie gniewaj się na mnie - Aron podrapał się po karku. -  To był co prawda jej pomysł, ale nie powiem, że mi się nie podoba. Spytała się, czy cię lubię i czy mogę być jej tatusiem. Cholera, wiem, że to źle, iż jej pozwoliłem. Bo jakby nam się nie udało... Kurwa, ale tak bardzo chcę, żeby nam wyszło. Nie zrezygnuję z was i nieważne, czy powiesz mu o Carmeli, czy nie. Chcę być dla niej prawdziwym ojcem. Chcę chodzić z nią do parku karmić kaczki. Do wesołego miasteczka po watę cukrową. Chcę tych wszystkich rzeczy, jakie robi ojciec z córką. Czy to zbyt wiele? Czy żądam rzeczy niemożliwych?

- Chcesz być dla niej ojcem? - Flor była oszołomiona wyznaniem Arona.

- Tak, do cholery, i żaden dupek mi tego nie odbierze. Wiem, jak to jest, kiedy zdradzi cię najbliższa osoba. Przez rok byłem jak wrak. O mało nie zapiłem się. Nie, nie jestem alkoholikiem - zaprzeczył widząc minę Flor.-   Ale to kurewsko boli, kiedy osoba, którą kochasz, idzie w tango z kimś innym. A twoje dotychczasowe życie rozsypuje się niczym domek z kart. 

- Czułam się tak samo. Rano wstajesz i wszystko jest okey, a wieczorem nie masz już nic. Twoje życie okazało wielkim kłamstwem. Chciałam mu nawet powiedzieć o ciąży i dziecko, ale kiedy dowiedziałam się, że on ułożył sobie życie, nie mogłam mu tego zrobić. Nie mogłam zburzyć jego życia. W sumie nie mogłam mieć do niego pretensji, ale... Zapewniał, że mnie kochał, a zdradził mnie dwa razy.

- Co? Jak to dwa razy?!

- Powiedział, że mnie kocha, a kila godzin później pieprzył kogoś innego.

- Skurwiel - warknął Aron i przygarną do siebie Flor. - Zamieszkajmy razem.

- Co?

- I tak spędzamy ze sobą każdą wolną chwilę. Tak jest od kilku miesięcy, a teraz kiedy jesteśmy razem, doszło do tego jeszcze wspólne spanie. Możecie przeprowadzić się do mnie. Mam większe mieszkanie.

- Aron, ja...

- Wiem, że wyskoczyłem z tym, ale chcę was obu w moim życiu. 

- Zaskoczyłeś mnie. Mogę pomyśleć?

- Jasne, króliczku. 

- Dziękuję - Flor miękko pocałowała Arona. 

- Proszę bardzo kochanie.

- Jutro niedziela i mam wolne.  Nie chce spotkać Ridera. Nie chcę z nim rozmawiać. Nie chcę go widywać.

- Wcale nie musisz. To on nawalił i ty nic nie musisz. A poza tym też mam jutro wolne i idę dopiero na nocny dyżur. Może zabierzemy gdzieś Carmele? A może przeprowadzicie się do mnie?

- Aron - upomniała go - miałeś dać mi czas.

- Żartowałem - cmoknął ją w usta - Idę zrobić kolację.

- Tylko ogarnę się i przyjdę - mruknęła i zniknęła w łazience.

Aron jak tylko wyszedł z sypiali, od razu rzuciła się na niego Carmela.

- Tatusiu - zapiszczała pięciolatka.

- Co tam, słonko? - Uniósł ją do góry i posadziła na barana.

- Zrobimy naleśniki? Mama bardzo je lubi.

- Jasne, a z czym mają być?

- Dżemem malinowym i bita śmietaną. Mama lubi takie naleśniki.

 - No to takie zrobimy. Ale musisz mi pomóc, moja mała pomocnico.

- O tak, tak - Carmela zaklaskała w ręce uradowana.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro