8
- Moja głowa - jękną szatynką w poduszkę.
- Ciszej, proszę cię - Ethan nie był w dużo lepszym stanie.
- Nic nie pamiętam - otworzyła oczy i dostrzegła blond czuprynę na poduszce obok. - I co ty robisz w moim łóżku?
- Chyba chciałaś powiedzieć, że w moim, maleńka - mruknął Ethan i nakrył głowę kocem.
- O czym ty... - zawahała się, bo rzeczywiście chłopak miał rację, kiedy rozejrzała się po pomieszczeniu.
- To co, robimy sobie dzień w łóżku? - Zapytał Ethan ze śmiechem, po czym lekko się skrzywił.
Flor zamknęła oczy, nie miała siły wstać. Jak jeszcze chwilę poleży, świat się nie zawali. Zresztą i tak już był w ruinie, więc godzina w tą, czy w tamtą, nie robiła różnicy. Kiedy ponowie otworzyła oczy w pokoju było bardzo jasno, czyli zapewne było późno. Przeciągnęła się leniwie, odsunęła koc i wstała.
- Ładny widok - mruknął blondyn.
Flor spojrzała na za siebie, po czym na siebie i wydała wielki pisk i wskoczyła z powrotem pod przykrycie. Zakryła się po czubek głowy. Nie miała zamiaru pokazywać się Ethan'owi przez najbliższe sto lat. Boże drogi, widział ją nagą. I jak, do cholery, do tego doszło?
- Skarbie - blondyn odkrył jej głowę i uśmiechnął się. - O nie, nie chowaj się przede mną - pociągnął ponownie nakrycie, kiedy Flor znowu próbowała się nakryć.
- Widziałeś mnie nago - jęknęła zażenowana.
- Nie masz się czego wstydzić, masz boskie ciało - cmoknął ją w nos. - Tylko nie wiem jak to się stało, że ja też jestem nagi.
- Chyba sobie żartujesz. - Szatynka otworzyła szerzej oczy.
- Nie - zaprzeczył blondyn, odrzucając koc i ukazując się w całej okazałości.
- Jezu! - Pisnęła Flor i zakryła oczy. - Przykryj się. Natychmiast!
- Już, maleńka - Ethan zachichotał i przytulił do siebie, czerwoną jak piwonię szatynkę.
- Człowieku, czy ty chcesz, żebym nigdy ci w oczy nie spojrzała? - Wymamrotała, ukrywając twarz w ramionach blondyna.
- Flor, jesteśmy dorośli, ale nie wiem, dlaczego oboje jesteśmy nadzy.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że my..., że ty i ja ...
- Cholera nie pamiętam - chłopak podrapał się po karku. - Ale wydaje mi się, że nie uprawialiśmy seksu.
Flor momentalnie zesztywniała i zrobiło jej się cholernie gorąco. Przełknęła z trudem ślinę i wyplątała się z objęć blondyna. Chryste, przeżyć swój pierwszy raz i nie pamiętać? Ale zaraz...
- Ethan przesuń się i przykryj czymś innym niż ten koc - blondyn uniósł w dziwieniu jedną brew, ale wykonał polecenie szatynki.
- Po co? Co ty wyprawiasz? - Spytał podejrzliwie, jak tylko Flor okryła się kocem i zaczęła sprawdzać łóżko.
- Sprawdzam prześcieradło w poszukiwaniu dowodów odebrania mi dziewictwa - wymamrotała cicho.
Ethan spojrzał osłupiały na dziewczynę i nie wiedział, czy żartowała, czy rzeczywiście mówiła prawdę. Ale po co by szukała plami krwi, jeśliby... Szybko okrył się kołdrą wokół bioder i zszedł z łóżka. Spojrzał na prześcieradło, ale nigdzie nie znalazł dowodów zbrodni. Odetchnął z ulgą. Nie chciałby po pijaku przespać się z jakąkolwiek dziewczyną, że nie wspominając o Flor. Nie, ona zasługiwał na wyjątkowy pierwszy raz.
- No widzisz, nie ma nigdzie żadnej plamy i - zajrzał pod swoje okrycie. - Tak stanowczo jesteś dziewicą.
- A po czym, to wywnioskowałeś?
- Chyba na mnie też powinien zostać jakiś ślad, a mój fiut jest czyściutki - Ethan chciał rozładować atmosferę i udało mu się, bo po chwili Flor wybuchnęła śmiechem.
Po całym incydencie, szatynka pomaszerowała do swojego pokoju, zostawiając samego blondyna. Po drodze zbierała swoje porozrzucane ubrania i za chiny ludowe, nie wiedziała, jak do tego doszło. Jednak była niezmiernie szczęśliwa, że nie przespała się po pijaku z chłopakiem.
Dalszą część dnia spędzili na kanapie na wspólnym oglądaniu seriali. Nie mieli siły na nic, a jedynie taka forma rozrywki wchodziła w grę. Flor leżała przytulona do blondyna, a on delikatnie głaskał jej ramię. Jednak ciszę przerwał telefon szatynki. Podniosła go z podłogi i otworzyła wiadomość, a jej oczy zrobiły się duże niczym spodki.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro