Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

- Moja głowa - jękną szatynką w poduszkę.

- Ciszej, proszę cię - Ethan nie był w dużo lepszym stanie.

 - Nic nie pamiętam - otworzyła oczy i dostrzegła blond czuprynę na poduszce obok. - I co ty robisz w moim łóżku?

- Chyba chciałaś powiedzieć, że w moim, maleńka - mruknął Ethan i nakrył głowę kocem.

- O czym ty... - zawahała się, bo rzeczywiście chłopak miał rację, kiedy rozejrzała się po pomieszczeniu.

- To co, robimy sobie dzień w łóżku? - Zapytał Ethan ze śmiechem, po czym lekko się skrzywił.

Flor zamknęła oczy, nie miała siły wstać. Jak jeszcze chwilę poleży, świat się nie zawali. Zresztą i tak już był w ruinie, więc godzina w tą, czy w tamtą, nie robiła różnicy. Kiedy ponowie otworzyła oczy w pokoju było bardzo jasno, czyli zapewne było późno. Przeciągnęła się leniwie, odsunęła koc i wstała. 

- Ładny widok - mruknął blondyn. 

Flor spojrzała na za siebie, po czym na siebie i wydała wielki pisk i wskoczyła z powrotem pod przykrycie. Zakryła się po czubek głowy. Nie miała zamiaru pokazywać się Ethan'owi przez najbliższe sto lat. Boże drogi, widział ją nagą. I jak, do cholery, do tego doszło? 

- Skarbie - blondyn odkrył jej głowę i uśmiechnął się. - O nie, nie chowaj się przede mną - pociągnął ponownie nakrycie, kiedy Flor znowu próbowała się nakryć.

- Widziałeś mnie nago - jęknęła zażenowana.

- Nie masz się czego wstydzić, masz boskie ciało - cmoknął ją w nos. - Tylko nie wiem jak to się stało, że ja też jestem nagi.

- Chyba sobie żartujesz. - Szatynka otworzyła szerzej oczy. 

- Nie - zaprzeczył blondyn, odrzucając koc i ukazując się w całej okazałości.

- Jezu! - Pisnęła Flor i zakryła oczy. - Przykryj się. Natychmiast! 

- Już, maleńka - Ethan zachichotał i przytulił do siebie, czerwoną jak piwonię szatynkę.

- Człowieku, czy ty chcesz, żebym nigdy ci  w oczy nie spojrzała? - Wymamrotała, ukrywając twarz w ramionach blondyna.

- Flor, jesteśmy dorośli, ale nie wiem, dlaczego oboje jesteśmy nadzy.

- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że my..., że ty i ja ...

- Cholera nie pamiętam - chłopak podrapał się po karku. - Ale wydaje mi się, że nie uprawialiśmy seksu.

Flor momentalnie zesztywniała i zrobiło jej się cholernie gorąco. Przełknęła z trudem ślinę i wyplątała się z objęć blondyna. Chryste, przeżyć swój pierwszy raz i nie pamiętać? Ale zaraz...

- Ethan przesuń się i  przykryj czymś innym niż ten koc - blondyn uniósł w dziwieniu jedną brew, ale wykonał polecenie szatynki.

- Po co? Co ty wyprawiasz? - Spytał podejrzliwie, jak tylko Flor okryła się kocem i zaczęła sprawdzać łóżko.

- Sprawdzam prześcieradło w poszukiwaniu dowodów odebrania mi dziewictwa - wymamrotała cicho.

Ethan spojrzał osłupiały na dziewczynę i nie wiedział, czy żartowała, czy rzeczywiście mówiła prawdę. Ale po co by szukała plami krwi, jeśliby... Szybko okrył się kołdrą wokół bioder i zszedł z łóżka. Spojrzał na prześcieradło, ale nigdzie nie znalazł dowodów zbrodni. Odetchnął z ulgą. Nie chciałby po pijaku przespać się z jakąkolwiek dziewczyną, że nie wspominając o Flor. Nie, ona zasługiwał na wyjątkowy pierwszy raz.

- No widzisz, nie ma nigdzie żadnej plamy i - zajrzał pod swoje okrycie. - Tak stanowczo jesteś dziewicą.

- A po czym, to wywnioskowałeś? 

- Chyba na mnie też powinien zostać jakiś ślad, a mój fiut jest czyściutki - Ethan chciał rozładować atmosferę i udało mu się, bo po chwili Flor wybuchnęła śmiechem.

Po całym incydencie, szatynka pomaszerowała do swojego pokoju, zostawiając samego blondyna.  Po drodze zbierała swoje porozrzucane ubrania i za chiny ludowe, nie wiedziała, jak do tego doszło. Jednak była niezmiernie szczęśliwa, że nie przespała się po pijaku z chłopakiem.

Dalszą część dnia spędzili na kanapie na wspólnym oglądaniu seriali. Nie mieli siły na nic, a jedynie taka forma rozrywki wchodziła w grę. Flor leżała przytulona do blondyna, a on delikatnie głaskał jej ramię. Jednak ciszę przerwał telefon szatynki. Podniosła go z podłogi i otworzyła wiadomość, a jej oczy zrobiły się duże niczym spodki.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro