Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

21

Kiedy para wróciła z kolacji do mieszkania, zastali Ethana w salonie ze śpiącą Carly na kanapie. Siedział z butelką piwa w ręce i patrzył w jeden punkt. Miał na sobie wciąż ubranie z kolacji, a przez rozpiętą koszulę widać było kawałek jego torsu. Właśnie wtedy Flor zdała sobie sprawę, że rok temu zmieniło się wszystko. Wcześniej był  Ethan i ona, a teraz jest Ethan z Carly oraz Rider i ona. Tęskniła za przyjacielem. Za jego ramionami i po prostu... za nim. Chociaż była szczęśliwa z szatynem, żal jej było przyjaciela, i żal jej było tego wszystkiego co było między nami. Nie miała sumienia mu powiedzieć, że się wyprowadzają. Postanowiła przełożyć to inny dzień, dzisiaj był kiepski czas.

Dwa dni później szatynka pakowała właśnie swoje rzeczy, kiedy do jej pokoju wszedł blondyn i zmarszczył brwi.

- Co robisz?

- Um. Musimy pogadać. Chciałam ci to powiedzieć przedwczoraj, ale nie byłeś w nastroju po kolacji - zagryzła nerwowo wargę.

- Owszem, ale nie rozumiem, dlaczego pakujesz swoje rzeczy. Wyjeżdżasz? Stało się coś z twoimi rodzicami? - Westchnęła.

- Nie, to nie to. Siadaj - poklepała ręką łóżku.

Ethan miał złe przeczucia. Znał Flor od prawie od półtora roku i wiedział, kiedy było coś nie tak. A stanowczo coś było na rzeczy. Usiadł koło przyjaciółki i powstrzymał się przed objęciem jej. Pragnął przytulić ją jak za dawnych czasów. Ale o ile jemu by to pasowało, to zapewne dostałby w zęby od Ridera. Zresztą słusznie, gdyż pożądał dziewczyny kumpla. 

- To co się dzieje? - Zapytał.

- To - Flor pokazała mu pierścionek na swoim palcu.

- Śliczny, moje gratulacje. - Udał wesołego, jednak dziewczyna skrzywiła się na ten jego sztuczny uśmiech.

- Przecież wiesz, że będziemy się dalej przyjaźnić. Pewne rzeczy się nie zmienią.

- Dopóki nie zostaniesz jego żoną, to owszem. Później będzie inaczej.

- Ethan, my nie pobieramy się teraz, już, natychmiast. 

- Zobaczymy - uśmiechnął się, bo miał czas, żeby nacieszyć się szatynką. Jednak to nie zmniejszało jego bólu.

- Ale... - zawiesiła głos na chwilę - wyprowadzamy się.

- Co? Jak to, kurwa, się wyprowadzacie? - Ethan przeżył szok na wyznanie przyjaciółki.

- Niedaleko, raptem dwie przecznice dalej. Ty masz Carly - złapała go za dłoń - a ja mam Raidera. To chyba dobrze, że chcemy mieszkać osobno.

- Nie - wyrwał ręką i wstał - nic, do chuja, nie jest dobrze.

- Ethan...

- Daj spokój. Życzę szczęścia. - Flor patrzyła szeroko otwartymi oczami, jak blondas wyszedł z jej pokoju, po czym usłyszała tylko trzask drzwi wejściowych, aż się wzdrygnęła. Nie spodziewała się, że przyjmie to aż tak źle. Czy to aż takie strasznie, że chciała zamieszkać tylko ze swoim chłopakiem? 

Dwie godziny później Rider wkroczył do mieszkania i przywitał się ze swoją narzeczoną namiętnym pocałunkiem, po czym znieśli kartony i walizki z ubraniami do auta. Pojechali do wynajętego mieszkania zostawić tam bagaże i wrócili z powrotem do apartamentu w hotelu. Czekali prawie do dziewiątej wieczorem, żeby pożegnać się Ethanem i Carly, ale żadne nie wróciło. W końcu szatynka miała dość. Nic takiego nie zrobiła i nie miała zamiaru pokutować za swoje szczęście.

- Widocznie nie chce się żegnać. - Wzięła torbę i ruszyła do drzwi.

- Nie rozumiem. Pokłóciliście się?

- Nie. To znaczy, jakoś nie za dobrze przyjął informację, że wyprowadzamy się.

- Tak myślałem. 

- A co to niby ma znaczyć "tak myślałem"? 

- Zdaje się... - Rider zawahał się, ale musiał w końcu to powiedzieć - że Ethan chyba traktuję cię bardziej niż jak przyjaciółkę. - Flor popatrzyła na swojego narzeczonego, czy aby nie postradał zmysłów, po czym roześmiała się.

- Poważnie? Ethan i ja, jesteśmy tylko przyjaciółmi. Chociaż ta nasza przyjaźń jest inna.

- Właśnie. Inna, to dobre określenie - mruknął szatyn i bez słowa wyszedł z mieszkania.

Koło drugiej w nocy w mieszkaniu pary zadzwonił telefon szatynki. Nieprzytomna Flor odebrała połączenie:

- Tak? 

- Ty jesteś Flor? - Usłyszała nieznajomy głos jakiegoś faceta.

- Tak - odpowiedziała zachrypnięta.

- Mogłabyś odebrać swojego przyjaciela? Próbowałem wsadzić go taksówki, ale jest tak zalany, że wolałbym tego nie robić. Poza tym powiedział, że bez Flor nigdzie nie pojedzie.

- Jasne, zaraz będę. Możesz mi podać adres? - Zerwała się z łóżka i pobiegła do kuchni po kartkę i długopis. - Dzięki, będę za dziesięć minut. 

Dziewczyna szybko zgarnęła ubrania i popatrzyła na śpiącego Ridera, którego widocznie nic nie było w stanie obudzić. Zostawiła mu kartkę z wiadomością, gdzie będzie. W ramach przyjaźni było to winna Ethanowi. On zrobiłby to samo dla niej. Wypadło z mieszkania, zbiegła dwa piętra i po dziesięć minut znalazła się w barze, do którego czasem przychodziła z blondynem. Dostrzegła go od razu. Siedział, albo raczej leżał na kontuarze i wyglądał żałośnie. Powiedziała bezgłośne dziękuję do barmana i poklepała blondyna w ramie.

- Chyba pora do domu.

- Taak - wymamrotał, a odór whiskey owiał twarz szatynki, na co skrzywiła się.

- Dasz radę iść? - Zapytała, ale dla pewności potrzymała go ramieniem. Nie miało znaczenia, że był od niej wyższa i bardzo dobrze zbudowany. Musiała mu pomóc.

- Chy-chyba tak - czknął.

- Tak. Na ciebie już czas.

Flor zapakowała Ethana do taksówki, po czym sama usiadła obok niego i podała adres kierowcy. Zawlekła jego pijaną dupę do hotelowego apartamentu i jego pokoju. Posadziła blondyna na łóżku i  ciągnęła mu buty oraz skórzaną kurtkę. Pomogło mu się położyć i przykryła kocem. Tyle mogła dla niego zrobić, ale kiedy chciała odejść, Ethan złapał szatynkę za rękę.

- Nie odchodź. Zostań ze mną - wymamrotał.

- Zostanę - westchnęła i położyła się w ubraniu koło przyjaciela. 

Flor nie zdawała sobie sprawy, że ona mówiąc "zostanę", miała zupełnie co innego na myśli niż blondyn. Nie wiedziała, że przyjaciel chciał, żeby została nie tylko dzisiejszej nocy, ale żeby została na wszystkie noce ich życia.  


****************************************

Ethan się zalał się w pestkę. Trochę mi go szkoda ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro