20
Dziesięć minut po rozmowie przyjaciół do apartamentu wszedł Rider. Podszedł po cichu do Flor i przytulił się do jej pleców.
- O Jezu, ależ jesteś zimy! - Pisnęła, kiedy jego zimne usta dotknęły jej szyi.
- W takim razie ogrzej mnie - mruknął w kark szatynki i złożył tam czuły pocałunek.
- Gdzie byłeś? - Okręciła się przodem do niego.
- Miałem coś do załatwienia, ale już jestem, kochanie.
- Idziemy na tę kolację?
- Oczywiście - skradł jej całusa - tylko pójdę wziąć szybki prysznic.
- Jasne - posłała mu promienny uśmiech i klepnęła w tyłek - idź ogierze.
- Już ci w nocy pokażę jakim jestem ogierem - mrugnął i zniknął w łazience.
Godzinę później Rider odsuwał swojej kobiecie krzesło przy stoliku w kameralnej restauracji, po czym sam zasiadł obok a Ethan na przeciwko nich. Po dziesięciu minutach, blondyn miał dosyć czekania na Carly i kazał zamawiać dania, gdyż nie wiedział, czy jego dziewczyna zaszczyci ich dzisiaj swoją obecnością. Był wkurzony i z całej siły powstrzymywał się, żeby nie zamordować również Ridera za jego plany. Udawał, że wybiera danie, jednak nie mógł się skupić. Kątem oka zerkał na Flor, która wyglądała cudownie w miętowej sukience i wysoko upiętych włosach. Miał ochotę lizać jej szyję i całować kuszące czerwienią usta. Kurwa mać, stanął mu w restauracji, gdzie niedługo Rider oświadczy się Flor. Ależ był kretynem. Ale nic nie mógł poradzić na to, co się działo w jego spodniach. Jego fiut pragnął szatynki. Zacisnął dłonie w pieści i zajął się swoją kartą.
- Zdecydowałaś już, skarbie? - Rider musnął palcem dłoń Flor.
- Wezmę ...- wymieniła potrawę kelnerowi, po czym pozostała dwójka również złożyła swoje zamówienia.
Rider siedział trochę spięty. Bał się, że Flor nie przyjmie jego pierścionka, gdyż uzna, że to za wcześnie. A przecież, nie musieli od razu brać ślubu. Po prostu chciał, żeby inni faceci trzymali się od niej z daleka. A zwłaszcza Ethan. Widział, jak blondyn patrzył na jego dziewczynę i wcale mu się to nie podobało. A Flor nawet tego nie dostrzegała, ale on widział i dzisiaj to zakończy. Z myśli wyrwało go jakieś zamieszanie. Podniósł głowę i dostrzegł Carly. Kurwa, była zalana. Niech go szlag, jeśli pozwoli im zepsuć ten wieczór.
- Twoja pijana dziewczyna robi rozróbę - Rider syknął do Ethana.
- Cholera - warknął blondyn i przeprosił przyjaciół.
Flor patrzyła z troską na przyjaciela i wiedział, że to był na pewno ostatni gwóźdź do końca związku blondyna. Martwiła się o niego, jednak musiał sam stawić temu czoła. Nie mogła tego zrobić za niego.
- Przepraszam was - podszedł wkurzony Ethan- muszę ją zabrać, jest zalana.
- Nie ma sprawy - Flor posłała mu pokrzepiający uśmiech - innym razem.
- Innego nie będzie.
Rider uniósł brwi, jednak cieszył się, że został sam na sam ze swoją dziewczyną. Pragnął intymności i właśnie ją zyskał. Miał zamiar zadać jej pytanie zanim wróci kelner. Wymacał pudełeczko w kieszeni spodni i ścisnął je mocno, po czym wyciągnął zaciśnięte w dłoni.
- Flor, kocham cię i chcę żeby każdy o tym wiedział.
- Ja też cię kocham - pocałowała usta szatyna - i chyba każdy o tym wie. Jesteś cholernie zazdrosny.
- Um. Przyciągasz wzrok innych, a to mi się nie podoba.
- Tak jakbyś ty nie przyciągał. Wiesz ile razy miała ochotę ukatrupić inną, tylko za to, że pożerała cię wzrokiem?
- Maleńka, nie chcę żądnej innej - wziął jej dłoń i położył na niej czarne aksamitne pudełeczko.
- Co to jest?
- Otwórz - poprosił i czekał w napięciu.
- O mój Boże - Flor patrzyła zszokowana na sporych rozmiarów brylant - to jest pierścionek.
- Pierścionek i będzie twój jeżeli go przyjmiesz. - Wyciągnął platynę pudełeczka. - Flor Regan, czy zostaniesz moją żoną? Po prostu chcę, żebyś była moja już teraz, ale ślub weźmiemy po skończeniu studiów.
- Tak - wyszeptała przez łzy. - Jest przepiękny.
- Piękna kobieta, moja kobieta, zasługuje na coś co dorównuje jej urodą.
Rider włożył na palec pierścionek i pocałował namiętnie Flor. Miała w nosie innych gości. Właśnie się oświadczył i został przyjęty.
- Teraz jesteś moją narzeczoną.
Szatynka tylko westchnęła i przytuliła się do swojego narzeczonego. Miała narzeczonego. Nigdy w życiu nie przyszłoby jej na myśl, że Rider jej się oświadczy. Była chyba najszczęśliwszą kobietą na świecie.
- Ale to nie koniec niespodzianek - mruknął Rider.
- Nie? A jest coś jeszcze bardziej niesamowitego?
- Znalazłem dla nas mieszkanie.
- Co? Ale jak to mieszkanie?
- Chcę mieszkać z tobą osobno. Nie chcę pilnować się na każdym kroku, żeby czasem nie wyjść nago do kuchni, czy coś. Po prostu potrzeba nam swobody.
- Zgadzam się - potwierdziła szatynka.
- Naprawdę? Nie gniewasz się, że wyprowadzimy się od Ethana?
- Nie - pokręciła głową. - Już najwyższy czas. Poza tym, on i Carly potrzebują swobody, nie układa się między nimi.
- Domyśliłem się. - Nie chciał powiedzieć o swoich podejrzeniach wobec blondyna, ale nie miał zamiaru czekać, że między nimi do czegoś dojdzie.
- To kiedy przeprowadzka? - Spytała podekscytowana Flor?
- Nawet jutro. Podpisałem dzisiaj umowę najmu z właścicielem.
- To dlatego się późniłeś?
- Tak - chciał dodać coś jeszcze, ale podszedł kelner z przygotowanymi daniami.
Reszta wieczoru upłynęła im na rozmowie o przeprowadzce i ich nowym wspólnym życiu we dwoje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro