Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1

Flor po raz ostatni spojrzała na chowające się słońce za horyzont, po czym wstała i otrzepała nogi z piasku. Szła plażą, a letni, ciepły, wieczorny wiatr rozwiewał jej brązowe kosmyki tak, że musiała odgarniać je co chwile dłonią. To były jej ostatnie chwile w domu i z jej bratem pod jednym dachem. Wybrali tę samą uczelnie, jednak każde będzie mieszkać, gdzie indziej. Westchnęła i stwierdziła, że jest żałosna. Bo komu normalnemu podoba się jej rodzony brat? 

- Wróciłam! - Krzyknęła na całe cały dom, ale odpowiedziała jej cisz. Zrzuciła swoje pomarańczowe conversy i poszła do kuchni. Jednak na widok sceny przed sobą o mało nie puściła pawia. - Chryste, jak chcesz pieprzyć te swoje dziwki, to idź do siebie - powiedziała wkurzona.

- Ale lubię w kuchni na stole - odparł zadziornie, żeby się z nią podroczyć i  ciągle całował brunetkę.

- A idź do diabła - Flor rzuciła zjadliwe i z sokiem w ręku poszła do siebie. Zatrzasnęła z hukiem drzwi, po czym przekręciła w nich klucz. - Skurwiel - wymamrotała.

Kiedy tylko Rider został sam na sam z dziewczyną, odsunął się od niej, na co jęknęła niezadowolona. Jednak on miał w nosie jej fochy i kazał jej wyjść. Nadąsana opuściła ich dom, a on wbiegł na piętro pokonując po dwa schodki naraz. Stanął przed pokojem siostry i cicho zapukał.

- Wynocha! - Usłyszał w odpowiedzi.

- Flor wiesz, że i tak wejdę.

- Idź do tej swojej dziewczyny

- Poszła sobie - odpowiedział i nacisnął klamkę, jednak natrafił na opór. - Otwórz.

- Spieprzaj Rider.

- Flor! - Walną pięścią w drzwi. - Nie pieprzyłem się z nią.

- Gówno mnie to obchodzi! - Skłamała, ale przecież nie powie mu co do niego czuje. Nie jest aż taką kretynką.

- Jak tam sobie chcesz - odparł wkurwiony szatyn i zbiegł na dół, po czym wciągnął buty i wyszedł. Nie lubił się kłócić z Flor, ale czasem wyprowadzała go z równowagi. No i ponosiły go nerwy.

Flor była tak zła na siebie, na Ridera, na wszystko, że zaczęła pakować resztę rzeczy. Wyciągnęła walizkę, otworzyła szafę i sukcesywnie przenosiła swoje ubrania. Po godzinie była spakowana, więc postanowiła wziąć prysznic i iść spać. Zapewne ten idiota wróci do domu pijany, ale miała go gdzieś. Był od niej o rok starszy, ale zachowywał się niczym gówniarz.

- Co do cholery? - Wymamrotała śpiąca dziewczyna, kiedy usłyszała huk w domu. Podniosła się z łóżka i ruszyła do drzwi, jednak jak tylko przekroczyła próg,  poleciała jak długa.

- Floor - wybełkotał Rider.

- Kurwa mać, ty dupku! - Wrzasnęła, kiedy wstawała obolała.

- Flor, słooneczko, pomożesz mi?

- Czołgaj się dalej, nie masz daleko - powiedziała, po czym wróciła do łóżka i zasnęła.

Kiedy słońce wlewało się do środka przez niezasłonięte okno i oświetlało twarz szatyna, Rider jęknął i zasłonił poduszką twarz. Ból rozsadzał mu czaszkę i ponownie jęknął, kiedy jego drzwi od pokoju trzasnęły.

- Mam nadzieję, że masz dobre wytłumaczenie - usłyszał głos rodzicielki.

- Mamo - jęknął.

- Masz pół godziny, albo jedziemy bez ciebie.

- Co? Gdzie?

- Na uczelnie. Czyżbyś zapomniał?

- Kurwa! - Krzyknął i zerwał się z łóżka. - Flor już wstała?

- Tak, ale radzę ci siedzieć cicho, nie denerwuj jej.

- Jasne - mruknął cicho pod nosem i z wielkim bólem głowy ruszył pod prysznic.

Dziesięć minut później odświeżony Rider zszedł do kuchni, gdzie zastał Flor pijącą sok.

- W tym chcesz jechać? - Wskazał na jej ubranie i był średnio zadowolony, że jego siostra pokazywała tak dużo odkrytego ciała. Już widział tę hordę napalonych facetów śliniących się na jej widok.

- Tak. A co? - Uniosła śmiesznie jedną brew, na co uśmiechnął się.

- Liczysz, że wyrwiesz kogoś sis? - Chciał żartem zakamuflować swój niepokój o nią.

- Być może - mrugnęła do niego.

- A, dzięki za pomoc w nocy.

- Było nie pić i  nie liczyć na cud w postaci mojej pomocy.

- A jakżebym śmiał - oboje wybuchnęli śmiechem na słowa szatyna.

**************************************

No to witam w kolejnym czytadle, ale to będzie raczej wolno pisane, bo mam jeszcze tamte dwa na tapecie.

Póki co niezbyt ciekawie ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro