Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6. Ostrzeżenie.

/Gabriel/

Po zaparkowaniu pod domem zabrałem przybraną siostrę do domu. Byłem wściekły. Musiałem się pohamować by nie przywalić jej. Posadziłem dziewczynę na kanapie. Poszedłem do kuchni z której wziąłem szklankę i butelkę wody. Wróciłem do siostry. Wcisnąłem jej do ręki szklankę do której wlałem wody. Dziewczyna napiła się.

-Jak się rodzice dowiedzą będziesz miała poważne kłopoty i to nie na żarty.- Powiedziałem poważnym głosem mając skrzyżowane ręce.

-Jezu przynudzasz.- Powiedziała Kaja zirytowanym głosem. Było czuć, że jest wściekła. Nie dziwie się lecz musi ona wiedzieć, że jest ona za młoda na picie alkoholu. Zacząłem robić jej ostre kazanie. Mówiłem podniesionym głosem ale nie krzyczałem. Kaja kompletnie mnie ignorowała. Podnosiło mi to ciśnienie. Gdybym był Piotrkiem pewnie by ją zamknął w pokoju. Jednak nagle ktoś mnie uderzył. Spowodowało to upadek i ból na twarzy. Poczułem krew na wardze. Oblizałem usta i skrzywiłem się czując piekące uczucie. Rozcięto mi wargę. Podniosłem się i spojrzałem. Moi dwaj bracia patrzyli na mnie gniewnie.

-Siostra zrobił ci coś?- Zapytał Natan trzymający koło siebie siostrę.

-Nawrzeszczał na mnie kiedy spędzałam czas z przyjaciółmi. Piliśmy soki, a on wziął to za alkohol.- Powiedziała dziewczyna. Chciałem coś powiedzieć ale Maciek mnie uderzył. Wstałem z wielkim trudem i poszedłem do swojego pokoju. Zamknąłem drzwi. Następnie usiadłem przy biurku i wiałem lusterko z szuflady. Przyjrzałem się swojemu odbiciu. Miałem siny ślad od uderzenia oraz rozcięcie na wardze. Wyciągnąłem apteczkę z plecaka w którym miałem wszystkich potrzebne rzeczy. Zacząłem opatrywać swoją wargę. Następnie wziąłem z szuflady notatnik i usiadłem na łóżku mając pod ręką piórnik z długopisami oraz piórnik z zakreślaczami. Zacząłem robić notatki co do pomocy medycznej. Chciałem użyć tego do zrobienia jakiś ulotek edukacyjnych dla młodych pacjentów w szpitalu. Pracowałem nad nimi aż do wieczora. W pewnej chwili ktoś zapukał mi do pokoju.

-Proszę.- Powiedziałem nadal pracując nad ulotką. Usłyszałem jak ktoś wchodzi do mojego pokoju. Spojrzałem na postać. Był nim mój ojczym.- Coś nie tak?- Zapytałem się odkładając na bok notes.

-Gabriel nie chce ci przerywać ale... Musimy wszyscy porozmawiać w salonie. Chodzi o moją córkę.- Powiedział Marek. Westchnąłem głośno wiedząc co może się święcić. Wstałem i razem z ojczymem do salonu. Usiadłem na krześle przy stole.

-Maciek i Natan mówią, że prawie uderzyłeś Kaję, Gabryś.- Słowa mojej matki mnie zaskoczyły. Spojrzałem na swoje przybrane rodzeństwo. Mieli miny jakby udawali swoją fałszywą historyjkę. Nie wiem czy moja matka i ojczym dali się nabrać czy wyłapali ich fałszywe oskarżenia.

-Drogi Krzysztofie patronie kierowców. Mamo kiedy do mnie zadzwoniłaś z prośbą na temat Kai zrobiłem to. Czekałem bóg wie ile. Po zorientowaniu się, że jej tam nie ma pojechałem nad Wisłę. Zastałem ją w towarzystwie kolegów, koleżanek i alkoholu. Szczęście, że jej nie zabrali i nie powiem co zrobili.- Powiedziałem patrząc na całą piątkę.

-To nie powód byś podnosił rękę na Kaję.- Warknął nie zadowolony Maciek.

-Po raz. Jestem pacyfistą. Po dwa. Tylko mówiłem podniesionym głosem by dać jej do rozumu. Może i ma 17 lat ale powinna co do korzystania z używek poczekać do ukończenia 18 roku życia.- Powiedziałem patrząc na przybranego brata. No doszło do tego czego nie chciałem. Doszło do awantury. Tak jak wcześniej oberwało mi się od braci.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro