Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXI. świat


Całował mnie. Zostawiał małe buziaki na moich policzkach, ramionach, na szyi. Gdy oglądaliśmy filmy, kładł głowę w zagięciu nad moim ramieniem, szczególnie, kiedy się śmiał. Jego dłonie na moich udach. Włosy łaskoczące mi skórę. Głośny śmiech i słowa, których nie pamiętam. Był wszędzie. Gdziekolwiek nie podążyłem, natykałem się na niego. Dokąd nie powiodłem oczu, trafiały one na Jisunga.

Był w ścianach, do których dobijał, jak biegł do kuchni patrząc w telefon. Był w zegarze, który imitował klikając językiem. Tik tak, tik tak... Był w pościeli, która wchłonęła jego zapach po wielu nocach spędzonych w moim mieszkaniu. Spał zawsze po prawej stronie i potrzebował dodatkowych poduszek. Z czasem zapach zmieszał się z moim i już go wcale nie rozróżniałem.

Czasem siedziałem na krześle obserwując, jak śpi zwinięty na kanapie i myślałem nad tym, czy kiedykolwiek będę miał odwagę zapytać: czym jesteśmy?

Nasze życia latami splatały się w jedno. Mieliśmy wspólny świat. Ale nie ten wielki i niezmierzony, tylko nasz. Nasz własny świat, którego nigdy nie opuściłem.

Bałem się świata bez Jisunga. Nie wiedziałem, czy w ogóle potrafiłbym bez niego funkcjonować. Jego istnienie tuż obok było takie naturalne, zupełnie jak oddychanie z głęboką wiarą, że zawsze będzie tlen.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro