Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10- Wieś

Jadę do Farmy kilometry od miasta. Tam mnie nikt nie znajdzie.

Po wyjeździe z terenu zabudowanego był tylko las. A następnie pole. Pole do okoła prostej, betonowej jezdni. Jechałem tak przez kilka minut, nagle zobaczyłem znak. Tam gdzie ja jadę trzeba według tego znaku jechać w lewo.

Czemu w lewo? Tam nic nie ma. Dobra trudno jadę jak mi znak pokazuje.

Zabrzęczał mi telefon.

Gdzie jesteś?

Co robisz?

Czemu tu jest policja?

Powiedzieć im?

Oni wiedzą?

Ty to zrobiłeś?

A jak cię złapią?

Ej...

Nie będę z nią pisać dla jej dobra.

O już widać farmę.

[16 minut później]

-Hali jest tu ktoś? Kto kolwiek?

Wszedłem do środka.

Domek obok obory był drewniany.
Posiadał on drewniane panele na podłodze i dębowe ściany. Na wejściu było widać stoliczek z szklanką.

-W tej szklance są kostki lodu? Nie powinny...

Usłyszałem skrzyp drewnianej podłogi.

Schowałem się pod schodami.

Wolnym krokiem szedł pan koło 60 lat. Miał on dżinsy koloru kremowego, skórzane buty i koszulę w czerwono-białą kratę.

W ręce trzymał strzelbę.

Gdy wszedł do pokoju w którym był fotel i stół oraz meblościanka z oświetleniem LED, i telewizorem poszedłem za nim.

Szedłem za nim w pewnym momencie podłoga pod mną skrzypnęła. Odwrócił się mierząc w mnie bronią.

-Kto ty?

-Jak jestem... Słuchaj pan nie chce kłopotów ani zbędnych ciał więc może pan w mnie nie mierzyć? Czuję się nie komfortowo.

-A ja jak mam się czuć *opuszcza strzelbę.

-Ja...

-Wszedłeś do mojego domu.

-Ja chciałem tylko...

-Chciałeś mnie okraść. *Podniósł broń do góry. -Zabiję cię.

-Nie sądzę.

Rzuciłem mu nóż w rękę tak że wypuścił oręż. Podszedłem do niego i podniosłem mój nóż i strzelbę.

Wokół niego była plama krwi.

-Boli? Będzie mocniej.

Podciąłem mu brzuch.

Wyszedłem zobaczyć czy nikogo nie ma w pobliżu.

Stodoła była pusta. A gdy zapłaciłem się w las okazało się że jest tam mały strumyczek.

Wróciłem do domu to dziadek leżał martwy z słuchawką w ręce.

-Zadzwoniłeś? Serio?

Rozgościłem się jakby był to mój dom.

[2 godziny później]

Słyszę silnik auta.

To nie był policjant ani wóz pizzy.

To coś czego się obawiałem.

Ciąg dalszy nastąpi...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro