Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9.Nowa ja

Nagle drzwi się powoli otworzyły, a ja schowałam się prędko do kuchni. Ciekawe kto przyszedł. I czy mnie zobaczył. Weszłam pod stół i czekałam, aż gość się odezwie.

- Heej! - powiedziała Ania. Wiedziałam, że to słowo wyleciało z jej ust, z promiennym uśmiechem.

- Zaraz jedziemy. Konie są już prawie gotowe. - oznajmił gość. Tak, to była Karola... Ale wszystko wskazywało na to, że przyszła tylko na chwilę.

- Życzę miłej zabawy.

-Jak to? Nie jedziesz?- zrobiła smutną minkę. Standard. Było czuć w jej głosie.

- Nie - oznajmiła.

- A myślałam, że pojedziesz z nami w teren... Ale będziesz na ognisku?

- Zobaczę. Idź, bo się spóźnisz.

- Ognisko się zaraz zaczyna, z Marysią i Mają, będziemy później.

- Ok - i Karola wyszła. Odczekałam chwilę i wróciłam do Ani.
Ostrożnie wyszłam z pod stołu, żeby nie uderzyć się w głowę.

- Zaczynamy?- zapytała Ania.

- Jeszcze chwila - powiedziałam.- Może jeszcze wrócić. Na razie przygotuj rzeczy.

Trzeba się czasem poświęcić. Chociaż staje się to coraz głupsze i dziecinne. Poświęcić się dla zabawy. Poświęcić swoje włosy... Już od jakiegoś czasu planowałam je ściąć... Moje orzechowe włosy sięgały mi do końca żeber. Zapuszczałam je trzy lata... Ale w krótkich też mi ładnie. Ale... Ja tak lubię moje włosy! Znowu będę musiała czekać.

Ania, wyjęła z szuflady nożyce. Nie boję się ścinania włosów. Wręcz pozorom, lubię to, ale jest mi trochę żal je ścinać.

- Siadaj - powiedziała Ania, wskazując krzesło kuchenne. Podała mi dość duży ręcznik, żebym mogła się nim okryć.

Usiadłam okrywając się ręcznikiem. Pamiętaj, odrosną. W liceum będziesz mogła się chwalić.

Nie mogę! Nie będę ich ścinać!

- Naprawdę trzeba?- zapytałam.

- Mnie się pytasz? To był twój pomysł.

- Ok... To mi tylko utnij stopniowano. Nie lubię mieć prosto ściętych. Mam jakiś sprej do włosów w walizce -powiedziałam, podchodząc do niej. Tak jak myślałam, w na dnie walizki, leżał niebieski sprej. Na moich włosach będzie wyglądał jak turkusowy. Wyjęłam go i podałam Ani. - Do dzieła moja osobista fryzjerko.

Ania się zaśmiała.

- Oj, Natiś...- i wzięła się do pracy.

***

Poczułam, że ktoś mnie budzi. Po głosie rozpoznałam, że to Ania.

- Wstawaj - powiedziała nie za głośno.

Ok. Więc ona mnie budzi, bo... Po co weszła do mojego pokoju? Może się pali? Nie czułam dymu. Więc to nie pożar. Nagle wszystko mi się przypomniało.

- Która godzina? - zapytałam.

- Szósta trzydzieści.

- Ok, już idę się ubrać.

Wstałam sennie i podeszłam do swojej walizki. Wczoraj już wybrałam ciuchy. Musiałam założyć coś, czego Karola jeszcze nie widziała, żeby nie nabrała podejrzeń. Wzięłam czarne, krótkie spodenki, białą koszulkę z kieszonką i kotkiem oraz nową koszulę od mamy - czarno białą w kratę, o jakiej marzyłam już od jakiegoś czasu.

- To idę do łazienki - mówiąc to wyszłam z pokoju, w kierunku stajennej łazienki (oczywiście w samych skarpetkach).

Gdy wróciłam, Ania też była już przebrana. Trzymała w ręce sprej. Wczoraj stwierdziłyśmy, że będziemy farbować mi włosy rano. Usiadłam na krześle i okryłam kark gazetą. Na wszelki wypadek zdjęłam wcześniej koszulę. Gdy Ania już zrobiła mi turkusowe pasemka, wstałam z krzesła i obejrzałam się w lustrze. Wyglądałam nawet spoko.

- Teraz trzeba zrobić coś z twarzą - powiedziała przyjaciółka.

- Powiedziałam jej, że jesteśmy strasznie do siebie podobne. Ale i tak muszę się czymś różnić.

- Co ty na to, żebym pomalowała eyeliner'em jednego twoje pryszcza na czole?

Spojrzałam w lustro. Szczerze mówiąc, nie miałam ich za wiele. Ale na czole miałam tylko jednego. Po prawej stronie.

- No dobra... Ale wiesz... Nie wiem czy to nie za mało.

- Jesteście do siebie przecież bardzo podobne, a operacji plastycznej nie będę ci robić. Wymyśliłaś już sobie imię? - zapytała.

- Myślałam nad Michaliną. Strasznie podoba mi się to imię.

- To jak mam do ciebie mówić?

- Misia, Miśka. Zresztą, ty przecież jesteś mistrzem w wymyślaniu zdrobnień.

- No tak.

***

Pana Mirka jeszcze nie było. Podeszłam do boksu Małej. Gdy mnie zobaczyła, od razu wystawiła łeb. Pogłaskałam jej chrapy i czoło. Ona natomiast wydała specyficzne parsknięcie chrapami i się trochę wycofała. Spojrzała na mnie znacząco.

- O co chodzi?

Parsknęła.

- Pachnę farbą, tak? Wiesz, od dzisiaj jestem nowym człowiekiem dla ludzi.

Spojrzała na mnie nie pewnie, jakby się bała, że ja to nie ja.

- Ale dla ciebie będę zawsze sobą - uśmiechnęłam się do niej, po czym wtuliłam jej się w szyję i poszłam do siodlarni, żeby wyjąć ze swojej szafki kostki cukru. Rok temu, jak dałam jej trzy, to się na mnie fochnęła. Następnego dnia jak dałam jej jedną to było już dobrze, więc teraz wiem, że nie wolno przesadzać z kostkami cukru.

---------------------------------------------------------------------------------------------

Jak mija u was pierwszy kwietnia? Ja już zrobiłam parę żartów. Jak widzicie Natka też wymyśliła jeden... A czy wy zgodzilibyście się na ścięcie włosów, lub inną metamorfozę, żeby stać się nowym człowiekiem? Tym razem rozdział chyba trochę lepszy niż ostatnio. Czekam na wasze komentarze!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro