Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15. Złodziej koni

Gdy chciałam przejść przez płot, zauważyłam jakiegoś człowieka z kantarem, wchodzącego na pastwisko pod baobabami, od strony sąsiada . Kucnęłam przy ogrodzeniu i patrzyłam co zamierzał robić. Był średniego wzrostu, włosy czarne jak węgiel, przyprawione były znoszonymi butami, spodniami roboczymi i żółto pomarańczowo, zieloną koszulą w kratę. Podszedł do Husi i starał się jej założyć kantar, jednak klaczka, niepewnie się cofała.

- Co pan robi?!- krzyknęłam podnosząc się.- Tak konie kraść w środku dnia!?

Szybko przeszłam przez płot i pobiegłam za uciekającym mężczyzną.

- Stać! - krzyczałam.

Gdy zaczęłam doganiać mężczyznę, wybrałam numer Ani.
- Halo?- usłyszałam głos przyjaciółki.
- Ania, idź... szybko na pastwisko... pod bao... babami...- mówiłam dysząc.
- Co się stało?
- Szybko! - rozłączyłam się i przyspieszyłam.

- Niech pan się zatrzyma!
Mężczyzna skręcił w krzaki, a ja pognałam za nim. Kłoda. Skok. Potknęłam się. Usiłuję wstać. Meżczyzna również leży. Biegnę. Podnosi się. Ucieka. Łapię jego ramię. Zatrzymuje się na ułamek sekundy. Zdążam zrobić zamach. Kopię faceta nogą. Kuli się z bólu.
Nie pamiętałam za bardzo co się działo. Chyba dostałam czymś w głowę. Wszystko działo się tak szybko...

Obudziłam się w jakimś dużym pomieszczeniu. Pachniało końmi i sianem. Chciałam się podnieść, ale nie mogłam. Miałam związane nogi i ręce, a na dodatek strasznie bolała mnie głowa.
- Obudziłaś się już? - usłyszałam przyjazny głos niedaleko. Jednak, zachowałam się jak Michalina.
- A co, nie widać?
- Przepraszam...
- To ja przepraszam - spróbowałam się wytłumaczyć. - Ostatnio jestem zbyt przyzwyczajona do zgryźliwych odpowiedzi...
- Przypomniała mi się pewna historia... Ale może najpierw powiedz mi jak tu się znalazłaś.
- Do końca nie wiem... - zaczęłam. - Jakiś facet kradł konie z "naszego" pastwiska, więc za nim pobiegłam... Chyba uderzył mnie w głowę. A ty? Kim jesteś i co tu robisz? Gdzie jesteśmy? Wiesz co to był za człowiek?
Dopiero teraz ujrzałam twarz dziewczyny. Niewinny uśmiech na wąskich ustach, w błękitnych oczach pod maską szczęścia, ukryty smutek, kruczoczarne włosy i blada, lekko opalona skóra. Kształtny nos i kilka złotych piegów. Nigdy nie spotkałam podobnej mieszanki. Ale przyznam, była ładna.
- Natalia jestem. Ale jako wredna ja, Michalina - przedstawiłam się.
- Masz piękne imię. Zatem, będę do ciebie się zwracała,  Natalio. Ja mam na imię Katarzyna, ale nie cierpię tego imienia, więc proszę, nazywaj mnie Anną.
- Dobrze. Jak tu się znalazłaś i... Gdzie my wogle jesteśmy? - dopiero teraz się zorientowałam, że powinnam już się wcześniej o to spytać.
- Jesteśmy w małej stodole. Należy do handlarzy koni. Najpierw je porywają, a potem tu przywożą. Część jest sprzedawana na targu, a reszta, jeśli nie sprzeda...
- Nie... Mała...
- To twój koń?
- Nie do końca... Jest to koń, który należy do rancza Windyki. Mała jest moją ulubienicą. Świetnie się dogadujemy.
- Ach... Ja mam własnego konia. Nazywa się Mozart. Przez zet, nie ce.
Uśmiechnęłam się.
- Musimy się stąd wydostać! Oto mój plan...
- O nie, ja tu jestem już kilka dni. Wskoczyłam do jednej z ich przyczep, żeby ratować Mozarta. Niestety znaleźli mnie i tu związali. Czasem mnie rozwiązują,  żebym im posługiwała, ale zawsze jeden pilnuje mnie z nożem... Na początku bałam się, że chcą mnie zgwałcić.
- To straszne! Dobrze, a więc mów jaki jest twój plan.

- Karol! Weź się pospiesz! - Usłyszałyśmy głos za sobą.
- No idę, już do nich idę...
Usłyszałyśmy kroki, były ciężkie i głośne. Dreszcze przeszły mnie po całym ciele. ścisnęłam mocno ręce i czekałam.
Przed nami ukazał się ten sam mężczyzna, którego goniłam wczoraj... A może dziś? Nie wiedziałam ile tu jestem, i gdzie jestem.
- Kasiu, Aniu, czy jak ci tam... Mam dla ciebie coś nowego...- Powiedział ze cwaniackim uśmiechem. W ręce trzymał obrożę rażącą prądem z zabezpieczeniami, których nie złamie nawet pies czy człowiek...

______________________________________

Hejo!! Wiem, dawno nie było rozdziału, ale trzeba korzystać z pogody. Pamiętajcie o pytaniach i zadawajcie ich jak najwięcej!!!

ps zapr do
Cytruuu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro