Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

14. Chłopak

Siedziałam sobie na gałęzi drzewa, gdzie niedawno przesłałam pół nocy i czytałam książkę. Dziewczyna właśnie jechała pociągiem i jakiś chłopak do niej zagadał.
Zamknęłam na chwilę książkę. Na koniec się zakochają, albo okaże się jakimś pedofilem. Spojrzałam na okładkę z napisem "Dzika Jabłoń" i westchnęłam.

Gdy chciałam wrócić do czytania, zauważyłam, że nadjezdża jakiś srebrny wolcwagen. Pewnie to ci ludzie, którzy zarezerwowali, mój pokój. A raczej już nie mój.
Z auta wysiadł jakiś chłopak, zapatrzony w swojego tableta. Najwyraźniej grał. Jego ojciec wypakowywał bagaże, a matka, poszła do recepcji. Chłopak wziął tylko niewielki plecak.
Był około o głowę ode mnie niższy, brązowe, krótko ostrzyżone włosy i bladą skórę. Z mojej odległości nie bardzo było widać szczegóły, ale chyba miał piegi.
Jedno spojrzenie i już wiedziałam, że to nołlajf.

***
Przeniosłam wzrok że strony 132 na stronę 133.
- Co czytasz?
Spojrzałam znad pięknego świata na osobę, która przerywa mi w towarzyszeniu Marcie i Nikodemomi, w bardzo poważnej rozmowie.
- Książkę - odpowiadam krótko i beznamiętnie.
- Ja zapomniałam spakować książek i teraz nie mam co czytać - ciągnie Mery.
- Aha.
A może by tak okazać dobre serce?
- Natalia pożyczyła mi parę książek. Myślę, że nie miałaby nic przeciwko temu, żebym pożyczyła ci jedną, czy dwie - zaproponowałam.
- Ok, ale zapytaj jej się najpierw, żeby nie było.
- Spoko.
Napisałam do Natalii, a potem przelogowałam się na jej konto, odpowiedziałam sobie, a na koniec, wróciłam na messagera Michaliny.
- Pisze, że oczywiście.
- To świetnie!-powiedziała uśmiechnęła Mery, hamując entuzjazm.
- Choć do mojego namiotu.
Szłyśmy w ciszy. No... Nie do końca. Gdy dochodziłyśmy do mojego namiotu, Mery zapytała :
- Minęłyście się gdzieś, że pożyczyła ci książki?
Zastanowiłam się chwilę.
- Nie. Zostawiła je dla mnie tu, na ranczu.
- Gdzie?
- W naszej tajnej skrytce - powiedziałam, mając na myśli, skrzynkę pocztową, do której klucz był tak ukryty, że tylko ja i moja koleżanka, która czasem tu przyjeżdża, wiemy gdzie jest.
- Aha.
Weszłam do namiotu i chwyciłam książkę "Strażniczka Książek". Podałam ją Mery, która promieniała swym uśmiechem.
- Pamiętam, jak Natalia ją kończyła czytać! Miała mi ją pożyczyć, ale jakoś nie wyszło.
Myślisz, że o tym nie wiedziałam?- pomyślałam zadowolona.
- Widziałaś tych ludzi, co dzisiaj przyjechali?
- Nie.
- Jakiś nołlajf przyjechał z rodzicami.
- Taki jak ty?- zaśmiała się, a ja tylko przewróciłam oczami.
- On nie może od tableta wzroku oderwać.

Za nie całą godzinę, miał być obiad. Spacerowałam po terenie rancza, rozmyślając o tym, co będzie, gdy skończą się wakacje. Znowu wrócę do tych dziwnych ludzi. Nie którzy byli na prawdę spoko, ale tam nie mogłam być w pełni sobą. Wiele osób mówiło, że przepiszą się do innej szkoły, lub do równoległej klasy. Ja oczywiście zostanę w swojej szkole. Chodziłam do najlepszej szkoły w mieście i choć chciałam się przenieść, to też się bałam. Ludzie byli fajni, ale nigdy nie zmieniałam szkoły i chciałam w końcu zobaczyć jak to jest. Była tam nie tylko podstawówka, ale też Gimnazjum i liceum.
Już jakiś czas temu, postanowiłam, że będę tam chodziła do końca gimnazjum, a potem pójdę do innego liceum. Ale co was to interesuje...

- Dawno nie gadaliśmy. Bardzo dobrze jeździ mi się na Lotusie i chyba tak zostanie.
Spojrzałam w bok i zobaczyłam Mieszka idącego obok mnie.
- Dawno? Raczej nigdy. Spadaj gnojku!- powiedziałam marszcząc brwi.
- Żartujesz sobie? - zdziwił się chłopak.
- Co? Płaczesz bo ci przedszkole zamknęli na wakacje?
- Jakaś dziwna jesteś - powiedział marszcząc brwi i przyglądając się. Przełknął ślinę.- Sorry... Zapomniałem, że Natalia wyjechała i myślałem, że ty to ona.
- To następnym razem może nie myśl! - krzyknęłam za nim gdy odchodził.
Poszłam w kierunku stolików, które były między huśtawką, a miejscem na ognisko.
Na jednej z ławek siedział ten nowy chłopak i postanowiłam usiąść obok niego.
Gdy już siadłam wpatrzyłam się w mój telefon i zaczęłam przeglądać różne strony.
Chłopak rzeczywiście miał piegi. Włosy z koloru były podobne do moich, a oczy miał piwne, bez wyrazu. Był całkowicie skupiony na grze. Wpatrywał się w ekran laptopa i co chwila ruszał myszką lub naciskał kawisze. Nawet nie zauważył, że usiadłam obok.
- Przeciwnik został pokonany! - oznajmił kobiecy głos z laptopa.
Chwilę potem ekran zrobił się czarno biały, lecz chłopak dalej poruszał myszką.
Znowu wpatrzyłam się w ekran telefonu, lecz tą czynność przerwał mi czyiś głos.
- Hej - powiedział.
Spojrzałam na chłopaka.
- Sorry, ale dopiero teraz cie zauważyłem.
- Spoko - powiedziałam obojętnie.
Znowu wpatrzył się w ekran, na którym widniał wielki napis WYGRANA. Chłopak jeszcze chwilę coś poklikał i zamknął laptopa.
- Za ile obiad? - zapytał. Spojrzałam do telefonu.
- Pół godziny, a co?
- W sumie to zdążyłbym machnąć jeszcze jedną rundkę...
- Ale nołlajf z ciebie.
- Co? Przecież wyszedłem na dwór - skrzywił się chłopak.
- Z laptopem?
Zakłopotał się.
- Bartek jestem.
- Aha - odpowiedziałam krótko.
- Też utknęłaś w tej dziurze?- zapytał.
- Tak jakby.
Nie źle się z nim gada. To oznacza, że będę mogła zdradzić mu imię. Ciekawe po co tu przyjechał, skoro ranczo nazywa dziurą.
- Ile masz lat? - zapytałam. Byłam ciekawa ile ten uzależnieniec ma lat.
- Dwanaście a ty?
- Jestem starsza.
- Nie mam za bardzo doświadczenia w jakichkolwiek rozmowach.
- To przez te twoje sprzęty - odpaliłam.
Spojrzał tylko na mnie, wziął laptopa i poszedł, prawdopodobnie do swojego pokoju. Może by tak zajrzeć na łąkę do Małej? To chyba będzie dobry pomysł.
Wstałam więc z ławki i poszłam sprawdzić na której łące są konie. Jednak nigdzie nie było koni. Tylko jedna Husaria stała pod drzewem na łące pod baobabami.

____________________________________
Hejka! Jak rozdział? Jak myślicie, co się stało z końmi?
Spotykam coraz więcej książek w których jest takie coś, że czytelnicy piszą w komentarzach pytania do bohaterów, więc postanowiłam, sama takie coś zrobić. Możecie skierować pytania do każdej osoby o której wspomniałam w mojej książce. Gdy zbierze się odpowiednio dużo, wstawię rozdział specjalny.
Jeszcze jedno Ważne ogłoszenie, zmieniam tytuł i okładkę książki na "Skok z pomostu"
Jako Bartek - Bartex18

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro