Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13. Mała

- Michalina?
Spojrzałam jej w oczy.
- Co tu robisz?- zapytała zdziwiona Mery.
- Musiałam... Ochłonąć - odpowiedziałam z wachaniem.
- A zkąd się wzięła tu Mała?
Klacz właśnie wchodziła do jeziora, aby się ochłodzić, a my siedziałyśmy na pomoście.
- Nie ważne...
- Aha... Czemu to zrobiłaś?
Czyżby jednak wiedziała, że przyjechałam tu na Małej? Zabierając ją wcześniej ze stajni?
- Ale co - odparłam szorstko.
- No... Wczoraj na ognisku.
Chodzi jej o Anie... Nie wiem czemu to zrobiłam. Poza tym, to Michalina.
- Nie twoja sprawa.
- Czemu taka jesteś?
- Łatwo ci mówić, bo miałaś łatwe dzieciństwo- warknęłam.
-Przepraszam, nie wiedziałam...

Natka, musisz Ochłonąć... Pfff...

- A ty co tu robisz tak wcześnie? - tym razem to ja zadaję pytanie.
- Nie mogłam spać.
- Pełnia?
- Z kąd wiedziałaś? - zdziwiła się Mery.
- Ja dziś spałam jak kamień. Spałam na dworze i nawet nie zauważyłam, że zrobiło się zimno.
- Zasnęłaś przy ognisku?
- No... W sumie to były tylko z cztery godziny.
- Szacun. Nie rozumiem, czemu dla innych jesteś taka nie miła? Naprzykład Karola.
- Nawet mi o niej nie mów... Amatorka.
- Przecież jest fajna.
- Na prawdę, czasem cię nie wkurza?
- No... Czasem.
Usłyszałam rżenie.
- Mała chyba chce już wracać... - zaczęłam.
- Idę z wami.
Zeszłyśmy z pomostu w ciszy. Podeszłam do Małej i chwyciłam, kawałek jej grzywy. Wyszłyśmy z plaży a ona posłusznie, bez oporu, szła przy mnie.
Kocham cię - pomyślałam, wtulając jej się w grzywę. Ona jakby w odpowiedzi zatrzymała się, przykładając do mnie swoje chrapy.
Stałyśmy tak chwilę, dopóki klacz, nie zabrała pysku. Ruszyliśmy dalej. Mery dalej nam toważyszyła.
- Widzę, że jesteś do niej przywiązana tak jak Natalia.
Zakłopotałam się.
- Nie wiedziałam.
- Naprawdę? Myślałam, że utrzymujesz bliższe kontakty ze swoją kuzynką.
- No bo my... Tak nie do końca...
- Nie jesteście kuzynkami?!
- Nie ważne.

W dalszej drodze już się do siebie nie odzywałyśmy.

Zastanawiałam się nad Michaliną. A więc miała trudne dzieciństwo... Ok. Naprawdę, to dziwne, jaką osobą się stałam. Najgorsze jest to, że spędzam coraz mniej czasu z Małą. Niby codziennie ją karmię, czyszczę, prawie codziennie na niej jeżdżę, ale jednak za mało spędzamy czasu razem. Muszę coś z tym zrobić. Jaka szkoda, że nie jest moja...


Mery się ulotniła, gdy dochodziłam do stajni. Tam czekał na mnie pan Mirek, a obok stała Karola ze zwycięskim uśmiechem. Ani jednak nie było. Pewnie prowadziła jazdę na padoku.

Pan Mirek, pewnie jest na mnie wkurzony. Przecież porwałam konia! Pewnie już sobie nie pojeżdżę w te wakacje. I po co to wszystko było... Najgorsze że przed stajnią stała Karola, która wszystko utrudniała.
Złapałam się mocniej grzywy klaczy, a ona chyba wyczuła, że się denerwuję, i przybliżyła się do mnie, o ile to było w ogóle możliwe. Stanęłam przed instruktorem, nie zwracając uwagi na Karolę.

- Niezdara wróciła...- skomentowała.

- Karola , starczy - zareagował pan Mirek.- Miśka, czemu to zrobiłaś?

- Przepraszam - powiedziałam ze skruchą.

- Proszę nie rób tak więcej. Gdyby cos się stało Małej to ty byś poniosła konsekwencje, albo co gorsza ja.

- Przepraszam.

- Karola, możesz już iść - dziewczyna zrezygnowanie odeszła przeszywając mnie wzrokiem, który odwzajemniłam.

Gdy już odeszła, pan Mirek troche mnie zdziwił.

- Co się tak naprawdę stało? - zapytał. Chyba nie bardzo wierzył w opowieść Karoli. Nie dziwię się mu.

- Mogę wiedzieć najpierw, co powiedziała Karola?

- Podobno byłaś bardzo agresywna, zaczęłaś się rzucać na Karolę, a potem wygalopowałaś na Małej, nie wiadomo gdzie.

- To ostatnie się zgadza...

- Więc jak to było? - zapytał.

- Karola trochę mnie obrażała, potknęłam się i w ogóle... Potem pobiegłam do boksu Małej... I dalej pan już wie. Od kiedy jestem Michaliną, nie wiem co się ze mną dzieje. Trochę trudno mi się panuje nad emocjami.

- To postaraj się panować. Wiem, jak bardzo lubisz Małą, ale bez przesady.

- Wiem, przepraszam.

- Oczywiście, że nie obędzie się bez kary. Dziś o dwunastej trzydzieści, pomożesz sprzątać boksy.

- Dobrze. O której mogę dziś pojeździć?

Pan Mirek się uśmiechnął. No co, chyba mam prawo, przecież dlatego tu przyjechałam.


_____________________________

Hejoo! Wiem, trochę mnie nie było, ale brak weny i początek szkoły, robią swoje. Proszę się nie martwić, ale mam pomysł, co ma być dalej i planuję później, napisać jeszcze drugą część.

Mam do was pytanie: Czy chcielibyście opisy wszystkich postaci? Wstawiłabym to do mojej książki Notatki Wattpadowiczki, gdzie są nominacje, relacje z dnia oraz sprawy związane z tą książką. Koniecznie tram zajrzyjcie i napiszcie w komentarzach co o tym myślicie. Jeśli rozdział się spodobał daj gwiazdkę :)
Do następnego
~mekonie

-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro