Rozdział 8 " Gwiezdny Płomyczek "
*W tym samym czasie u Nashi, Natsu, Lucy i Happy'ego.*
- Gdzie ty nas ciągniesz!? - zapytała Lucy, ciągnięta przez Nashi.
- Też chciałbym wiedzieć. - powiedział Natsu.
- Aye. - dodał Happy.
- Jak to gdzie? Chce wam pokazać Magnolie. - powiedziała Nashi.
- Przecież znamy Magnolie. I to bardzo dobrze. - powiedział Natsu.
- Ale nie z X806.
- No racja. - dodał.
- Więc choćcie. - powiedziała uśmiechnięta Nashi i biegła z magami w centrum miasta.
***
Pokazała im dosłownie wszystko. Pokazała jak wyglądają tutejsze budynki, pokazała im zupełnie nowe rzeczy, nowe miejsca itd.
Spacerowali cały dzień.
Robiło się już ciemno.
- Naprawdę, Magnolia z 13 lat będzie zmieniona. Nie tak bardzo, ale jednak. - powiedział Happy.
- Tak. - powiedziała Lucy.
- I jak? Fajna wycieczka? - zapytała Nashi.
- Tak bardzo. - powiedziała Lucy i usmiechnęła się do dziewczynki.
*dźwięk klaksonu*
- Aa! - krzyknął Natsu i odskoczył w bok.
- Ludzie. Co to za miasto, że nie można sobie spokojnie iść drogą? Trzeba uważać, żeby nic cię nie rozjechało. - powiedział Natsu.
- Bo w dzisiejszych czasach, ta droga po, której kiedyś wswobodnie sobie chodziłeś, jest przeznaczona tylko dla pojazdów. Dla ludzi natomiast, jest przeznaczony tzw. "Hodō*".
- "Hodō"? - zapytał różowo włosy.
- Tak. To taka, betonowa ścieżka zrobiona specjalnie dla ludzi. I po tym ludzie w miastach lub większych wsiach się poruszają.
- A jak tego nie ma w miastach?
- To poruszasz się lewą stroną jezdni. Musisz mieć pojazd przed sobą, żeby go widzieć. I w razie czego zejść na bok. Żeby nie doszło potrącenia. - powiedziała różowo włosa dziewczynka.
- Aha...kurde! Nie sądziłem, że się nauczę czegoś nowego od 10 - letniej dziewczynki.
- Ja też nie. - dodała Lucy.
- Aye. - dodał również Happy.
- A tak z innej beczki...Lucy mam do ciebie pytanie.
- Jakie? - spojrzała na przyjaciela i się zapytała.
- Bardzo ważne. - zatrzymał się i spojrzał na dziewczynę. Był poważny.
- Bardzo ważne? - ponownie zapytała Lucy. Będąc lekko zdziwiona widząc poważnego Natsu.
- Tak. - powiedział, podchodząc nie co bliżej jej.
- Aa...jakie mianowicie? - znowu ponownie zapytała, rumieniąc się lekko i trochę denerwując. Nie wiedziała tylko...dlaczego zaczęła się lekko rumienić i denerwować.
*myśli Lucy*
Dlaczego zaczęłam się lekko rumienić? A tym bardziej, lekko denerwować? Cóż...ten rumieniec to zapewnie przez to, że z ciała Natsu, często wydobywa się "przyjemne" ciepło. A to denerwowanie? Hmm...sama nie wiem. Zaraz. Czy ja powiedziałam "przyjemne" ciepło Natsu?!
- Lucy. - głos Natsu wyrwał ją z myśli.
- Hę?
- Lucy. Chciałem się zapytać...
Lucy tylko patrzyła się w jego oczy.
*myśli Lucy*
No...powiedz to w końcu.
- Lucy. Ja...
Oczy Lucy zaczęły się robić coraz większe.
- Jakim cudem ty, za kilka lat, zniesiesz jajko? - zapytał.
- Ja...zaraz. Że co!?
- Jakim cudem zniesiesz jajko? - powtórzył pytanie.
- I to jest to ważne pytanie!?
- No tak.
- A myślałam, że chcesz się zapytać czy ja...a...
- Czy ty co?
- Aa. Nie ważne.
- Aha. Więc...jakim cudem zniosłaś jajko?
- Ja nie zniosłam żadnego jajka! Ani w teraźniejszości! Ani w przyszłości!
- To skąd się wzięła Nashi? - zapytał Natsu.
- Napewno nie z jajka! - powiedziała Lucy.
- Jak to nie?
- No nie. Sądzisz, że ona wykluła się z jaja jak Happy? - zapytała się Lucy, po drodze zerkając na Happy'ego.
- Eee...no. - odpowiedział krótko.
- No to się mylisz. Ona nie wyszła z jaja. - powiedziała Lucy, zakładając ręce na piersi.
- W takim razie skąd?
- Nie będę tego mówić przy dziecku.
- Bo?
- Bo nie. Jesteś przecież już dość dużym chłopcem, żeby wiedzieć skąd się biorą dzieci.
- Dla twojej wiedzy, ja wiem, jak się robi dzieci. Ale skąd one wychodzą, to już nie. - powiedział Natsu.
- Natsu! - krzyknął Happy. Zakrywając przy okazji uszy Nashi.
- Co?
- Nie przy dziecku.
- Mówisz, że wiesz jak się dzieci robi? - zapytała przyjaciela.
- Tak. - odpowiedział krótko.
- Więc jak? - dalej zaczęła się go dopytywać.
- Bocian.
*napis "Bocian?" nad głowami Lucy i Happy'ego*
- Bocian? - zapytali zaszkoczeni Lucy i Happy.
- Tak bocian. Piszę się do niego list, że chce się dziecka, a on magicznie je tworzy. I po paru miesiącach przynosi je w formie jajka, które wykluwa się po 2-3 dniach. - powiedział dumnie Natsu, zakładając ręce na piersi.
- Kto ci to powiedział?
- Igneel.
- Serio? Igneel powiedział ci coś takiego? - zapytała się blondynka.
- Tak.
- Cóż...Natsu napewno zapytał się skąd się dzieci biorą, gdy był małym dzieckiem. Więc się nie dziw Lucy, że Igneel powiedział mu coś takiego. - zwrócił się do dziewczyny, Happy.
- Nie skąd się biorą. Tylko jak się je robi. - powiedział Natsu.
- Ja akurat wiem, gdzie kiedyś byłam zanim się urodziłam. - odezwała się po długim czasie Nashi.
- Naprawdę? Gdzie? - zapytał Natsu.
- A tu. - podeszła do Lucy i dwoma rękami dotknęła brzucha Lucy. - W brzuszku mamy.
- A skąd to wiesz? - zapytała Lucy.
- Mama i tata mi powiedzieli.
- A głównie mama. - dodała.
- Nie dość, że zniosłaś jajko. To jeszcze je zeżarłaś! - krzyknął Natsu.
- Ile razy mam ci mówić, że nie zniosłam żadnego jajka! A tym bardziej nie zjadłam je! - krzyknęła Lucy w stronę Natsu.
- Ha ha...- zaśmiała się dziewczynka. - I też wiem jak się robi i skąd się biorą dzieci.
- Nani**!? - zapytali.
- "Pszczółki i Kwiatki" - powiedziała Nashi.
- "Pszczółki i Kwiatki"?
- Tak. Bo przylatuje pszczółka na kwiatek. Zapyla je. Z kwiatka spadają płatki i sypie się trochę pyłku, na ziemię. A z ziemi po paru miesiącach, wyrasta śliczny, mały kwiatuszek.
- Kto ci to powiedział? - zapytał mag Gwiezdnej Energii.
- "Zboczony Staruszek".
- Gildarts.
- Dokładnie.
- To było wiadomo. Gildarts to jest trochę "stary zboczeniec". - powiedziała Lucy.
- Yhym. - pokiwał głową na "tak", Natsu.
- Aye.
- A tak przy okazji. - powiedział Natsu podchodząc znowu bliżej Lucy. Kucnął, położył ręce i nastawił ucho do jej brzucha.
- Co...co ty robisz? - zapytała zakłopotana Lucy.
- Nashi powiedziała, że podobno przed narodzinami, siedziała w twoim brzuchu. Ale ja jakoś nic nie słyszę, ani nie czuję.
- Bo jej tam nie ma! - krzyknęła zawstydzona Lucy. - Jeszcze. - dodała nie co ciszej.
- Masz rację. - wstał z klęczek. - Jeszcze. - dodał, uśmiechając się łobuzersko i unosząc przy tym brwi, w górę i w dół.
Lucy jedynie się zarumieniła. Nie chciała, by chłopak to zobaczył, więc obróciła szybko głowę.
- No dobrze. A teraz choćcie do parku. - powiedziała Nashi.
- Do parku? - zapytał Natsu.
- Tak. Lubię tam chodzić. A zwłaszcza z rodzicami. - powiedziała i ruszyła w stronę parku.
Reszta poszła za nią.
***
Po paru minutach byli w parku. Nashi odrazu pobiegła w stronę dużego drzewa. Zatrzymała się i usiadła na trawę. Natsu i reszta dołączyli się do niej i również usiedli.
- "Młodszy" tatusiu, potrafisz zrobić ze swojego ognia zwierzątka? - zapytała się Nastu, dziewczynka.
- Zwierzątka?
- Tak.
- Nn...nie. Niestety jeszcze tego nie potrafię. - lekko zawstydzony chłopak.
- A napisy?
- A, napisy to tak.
- To pokaż mi!
- Ok. A co byś chciała?
- Ty wymyśl.
- Dobra. To niech będzie...- po chwili stworzył ze swego ognia napis. A było tam napisane..."Gwiezdny Płomyczek".
- Wow. - powiedziała zachwycona Nashi.
- "Gwiezdny Płomyczek"? - zapytała Lucy.
- Tak jakoś...wymyśliłem na szybko. - uśmiechnął się chłopak.
Lucy odwzajemniła uśmiech.
- Mama i tata czasami tak do mnie mówią.
- Naprawdę? - zapytała Lucy.
- Yhym. - pokiwała głową na "tak".
- Urocze. - powiedział Happy.
Nashi spojrzała w niebo.
- Wow. Niebo dzisiaj jest gwieździste. - powiedziała patrząc na niebo, które było ozdobione wieloma gwiazdami.
- Faktycznie. - powiedziała Lucy.
- Super. To teraz na piosenkę. "Młodsza" mamusiu? Przywołaj Lyrę.
- Lyrę? A po co?
- Bo zawsze, gdy siedzę tutaj z mamą i tatą, przy rozgwieżdżonym niebem, mama przywołuje Lyrę, by nam zaśpiewała.
- O. To...w takim razie...- Lucy wyciągnęła srebrny klucz "Harfy". - Otwórz się "Bramo Harfy"! Lyra! - powiedziała znane słowa.
Przed ich oczami pokazał się gwiezdny duch. Lyra.
- Witam Panienkę Lucy. W czym mogę pomóc? - zapytała, uśmiechnięta Lyra.
- Zaśpiewasz nam piosenkę? Mała bardzo by chciała.
- Oczywiście. A jaką byś chciała kochana? - zapytała dziewczynki.
- Taką jaką śpiewałaś Lucy, gdy była razem z przyjaciółmi w waszym świecie. - powiedziała, uśmiechając się przy tym.
- Aa...już wiem o jaką chodzi. To zaczynam...
- Zaczekaj! - przerwała jej Nashi. - Lucy zaśpiewaj z nią. - poprosiła ją.
- Ja? Ale ja nie umiem śpiewać.
- Darz radę. No proszę. - poprosiłam, robiąc przy tym oczka smutnego psiaczka.
- No dobrze, niech będzie.
- Jej. - powiedziała radośnie różowo włosa.
- My też z chęcią posłuchamy. - powiedział Natsu, wygodnie kładąc się na ziemi.
- Aye. - powiedział Happy i również się położył.
- Tylko bez śmiechów.
- Zgoda. - powiedzieli obaj.
- No dobra. To zaczynamy.
Po tych słowach Lyra zaczęła grać.
( WŁĄCZ MUZYKĘ W MEDIACH! PILNIE! )
Przyjacielu Mój.
Na Ciebie wciąż spoglądam.
Dziękuję, że jesteś tuż, tuż.
Przyjacielu Mój.
Przysiegam Tobie tutaj.
Że nasza piękna więź, nie pęknie nigdy.
Więc podróż Nasza!
Wspólnie przejdziemy ten świat.
Zostawmy złe wspomnienia.
I też łzy przygnębienia!
Jestem Twoją Gwiazdą co.
Tylko dla Ciebie jest.
I blaskiem swym, oświetli Cię!
Piosenka ta, sprawidź ma.
Byś uśmiechnęła się!
Dlatego, że.
KOCHAM CIĘ!
Po piosence zaśpiewanej przez Lucy i Lyrę, Nashi odrazu zasnęła.
Wyglądała uroczo w objęciach swojej "przyszłej" mamy.
***
A o to ósmy rozdział. 😊
Mam nadzieję, że spodobał. 😄
Ja osobiście, słuchając tej piosenki trochę się wzruszyłam. 😢
Hodō* - pl. Chodnik.
Nani** - pl. Co?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro