Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15 " Przyjemny. Z lekkim zapachem wanilii "

Ten rozdział dedykuję mojej Ekipie:


AyameShuuya
Safira_StarDragon
KlaudiaJaniakova


***


Mam nadzieję, że się rozdział spodoba. Nie tylko osobą dedykowanym, ale i też innym czytającym. 😃😘

Rozdział nie sprawdzony,więc mogą występować błędy.


***


-

Daleko jeszcze? - zapytał Happy.

- Już nie daleko. - powiedział Natsu z przeszłości.

- To samo mówiłeś z 10 minut temu.

- Przyznaj się. Zgubiliście trop, mam rację? - zapytał Gray. Z przeszłości.

- Nie ani trochę! - sprzeciwił się różowo-włosy.

- Panie Natsu...- powiedziała Wendy.

- No dobra! Może trochę! Ale gdyby "starszy" ja nam pomógł, to poszło o wiele szybciej.

- Przecież wam pomogłem! Zabytałem się kobiety przy warzywniaku czy widziała tych typów. Więc czego jeszcze odemnie chcesz!?

- Byś użył swojego nosa!

- Nie!

- Bo?!

- Bo nie! Nie...nie mogę.- ostatnie zdanie powiedział nie co ciszej.

- Dlaczego? - zapytał Natsu. Z przeszłości.

Nie dostał odpowiedzi.

- No dlaczego? - zapytał jeszcze raz.

- Bo straciłem mój czuły węch! - odpowiedział Natsu. Z przyszłości.

- Że co!? - zapytali wszyscy.

- No tak. Straciłem. Już nie mam tak czułego węchu jak kiedyś.

- Ale...jak to możliwe? - zapytał "młodszy" Natsu.

- Normalnie. Nie chcę o tym gadać.

- Chcesz powiedzieć, że masz węch teraz jak normalni ludzie? - zapytał Happy. Z przeszłości.

- Tak. - odpowiedział. - Niestety. Mimo, że bardzo bym chciał. Ale nie mogę. - powiedział lekko smutny.

- A nie można niczego zrobić? - zapytała Lucy. Z przeszłości.

- Niestety nie. Próbowałam wszystkiego. Ale...nic z tego. - powiedziała Wendy. Z przyszłość.

- Nawet nie czuję, smrodu ryb Happy'ego.

- To chyba dobrze. - powiedziała Lucy. Z przeszłości.

- No tak...dobrze. Ale też przez to nie czuję też ładnego zapachu mojej kochanej żony. - powiedział i przytulił się do blondynki.

- Natsu.

- Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tego, że on nazywa Lucy swoją żoną. - powiedział "młodszy" Natsu.

- My się przyzwyczailiśmy! - powiedziała reszta.

- O! Już wiem! Już wiem, jak możesz odzyskać węch!

- Jak!?

- Podejdź do Lucy bardzo blisko. I zacznij powoli zaciągać się jej zamachem. - powiedział różowo-włosy.

- Przecież już mówiłem, że to nie zadziała.

- Przynajmniej spróbuj.

- Eh. Ok.

"Starszy" Natsu zaczął powoli zaciągać się jej zamachem. Ale bez skutku.

- Nic z tego. Nie działa.

- Nie lubię kiedy to robisz. - powiedziała Lucy lekko się rumieniąc.

- To spróbujemy inaczej. - "młodszy" Natsu chwycił Lucy ze swoich czasów za ramię i lekko przesunął ją bliżej "starszego" siebie.

- Teraz spróbuj z dwiema.

- Ale to nic nie da!

- Spróbuj.

- Niech ci będzie dla świętego spokoju.

Przybliżył się bliżej blondynek.

- Zaraz...- zaciągnął się. - Chyba coś czuję.

- Świetnie! Teraz zaciągnij się jeszce bardziej.

Zrobił głęboki wdech.

- Tak! Czuję. Zaczynam powoli czuć. Ten zapach. Zapach Lucy. Przyjemny. Z lekkim zapachem wanilii.

- Tak. Działa! Wreście czuję tak jak dawniej!

- A widzisz. Mówiłem, że się uda! Zapach Lucy zawsze działa.

- Daj spokój! - krzyknęła Lucy lekko się rumieniąc.

- Tak działa. Ten zapach zawsze mnie uspokajał. - powiedział "starszy" Natsu. Przytulając do siebie obie dziewczyny. - Bardzo się za nim stęskniłem.

Lucy nic nie mówiły. Tylko stały bez ruchu. Lekko zawstydzone. A głównie "młodsza" Lucy.

- Teraz nie będzie trudno znaleść Nashi. - powiedział Happy.

- Masz rację. Nashi ma podobny zapach do Lucy. Więc łatwo ją znajdę.

- No to niech twój nochal prowadzi. - powiedział po długim czasie "starszy" Gray.

- Nashi! Córeczko! Tatuś niedługo Cię ocali! Razem z resztą! I złapie tych łotrów! Obiecuję! - krzyknął Natsu. Z przyszłość.


***


W

tym samym czasie

- Jakoś ci goście długo idą. Myślisz tatku, że tu przyjdą? - zapytał chłopak.

- No oczywiście. Jaki rodzic, by nie przyszedł na ratunek swojemu jedynemu dziecku. - powiedział Lions.

-A Ty byś mi przyszedł na ratunek?

- No oczywiście, że tak. Przecież jesteś moim dzieckiem.

- Dzięki tato.

- A teraz czekamy. Na Pana Ognistego Smoka. I jego ferajny. Jestem ciekaw jego miny. Gdy będzie patrzał jak zabijamy córkę na jego oczach. Hehe...- zaśmiał się podle.

W tym czasie Nashi siedziała zamknięta w klatce. Co jakiś czas płakała. Bała się. Bała się tego co zrobią ci źli mężczyźni. A tym bardziej się bała, że nie zobaczy już nigdy więcej mamy i taty.


*myśli Nashi*

Mamusiu, Tatusiu. Gdzie jesteście? Bardzo się boję. Boję się, że Ci panowie mnie zabiją. Boję się, że was już nigdy nie zobaczę. Nie pogadam. Nie przytulę.
Proszę was. Ratujcie mnie.

Magowie biegli w kierunku kryjówki Łowców Demonów.


*myśli Lucy, z przyszłość*

Niemartw się kochanie zaraz będziemy. Wszystko będzie dobrze. Tak jak wcześniej. Trzymaj się "Gwiazdeczko".


*myśli Natsu, z przyszłości*

Czuję jej zapach. Jest blisko. Zaraz Cię ocalimy Nashi. Obiecuję.


***


Po długim czasie wstawiłam rozdział. 😁


Wybaczcie, że krótki, ale nie miałam zbyt dużego pomysłu na rozdział. 😅


Ale obiecuję, że następny będzie dłuższy. 😉


Tylko jeszcze nie wiem kiedy. 😓



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro