Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12 " Magia Ognistej Gwiazdy. "

-Ała...wszystko mnie boli...- jęczał obolały Natsu. Z przeszłości.

- Było nie trzeba denerwować obie Lucy. - powiedział "młodszy" Happy.

- Teraz masz karę. Hehe. - zaśmiał się "starszy" Natsu.

- Ha ha. Bardzo śmieszne.


***


Po jakiś 5 minutach dotarli do gildii. A tam czekała na nich reszta.

- Cześć wszystkim!

- Cześć. Czekaliśmy na was. - powiedziała Erza.

- Kurde stary. A co Ci się stało? Dostałeś łomot od bandy dzieciaków? Haha. - zapytał ze śmiechem "młodszy" Gray.

- Ty chcesz chyba oberwać! - powiedział oburzony Natsu.

- Natsu oberwał od dwóch wkurzony dziewczyn. - zaśmiał się Happy.

- Co? Od kogo?

- Od Lucy z przeszłości i przyszłości. Haha.

- Serio? Haha. Oberwałeś? Haha. Od Lucy? Haha. Jaki cienias. Hahah. Oberwać od dziewczyny. Haha. - zaczoł się śmiać.

- One były dwie! Mega wściekłe! A ja jeden! Nie miałem szans!

- Haha hhah...hahha. - śmiał się jeszcze bardziej Gray.

- DOŚĆ TEGO! TERAZ TO OBERWIESZ " MROŻONKO " ! - krzyknął Natsu i rzucił się na maga lodu.


*odgłos bijatyki*

- Ci chyba nigdy nie dorosną. - powiedziała Lucy.

- Nie raczej nie. - dodała Erza.

- Cześć wszystkim!

Wszyscy odwrócili się w stronę drzwi. A tam stała dwójka magów. Byli nimi mała Levy i Gajeel. Levy miała ok. 32 lata. Ubrana była w białą sukienkę z niebieskimi dodatkami. Na nogach miała niebieskie " baleriny ". Natomiast Gajeel miał ok. 33 lata. Ubrany był w białą koszulę, (rękawy miał odwinięte) i ciemnobrązowe spodnie. Na nogach miał czarne buty.  Włosy krótko miał obcięte.

- Levy-chan. Już wróciłaś? - przywitała się Lucy.

- Tak już jesteśmy w domu.

- I jak było? - zapytała Erza. Z przyszłości.

- Nie było tak źle.

- "Nie było tak źle"? Daj spokój! Było okropnie. - powiedziała Gajeel. - Nie nawidzę takich rzeczy. Następnym razem weź ze sobą dzieciaki, a nie mnie.

- Oj. Nie marudź tak. - powiedziała Levy w stronę Gajeel'a.

- A tak w ogóle. Levy jesteś nam potrzebna. - powiedziała "starsza" Erza.

- Potrzebna? W czym?

- Aa...w tym. - pokazała na magów z przeszłości.

- Ooo...

Gdy opowiedzieli Levy co zaszło i po co będzie im potrzebna, dziewczyna chwyciła za książkę.

- Cóż...wygląda to na starożytny język.

- Będziesz dała radę ją odczytać? - zapytał "młodszy" Gray.

- Tak dam radę.

- Tak!

- W końcu wrócimy do domu! - krzyknął Natsu.

- Ale może to trochę potrwać.

- Co?!

- Jak to? - zapytała Erza.

- Mówiłaś, że dasz radę. - powiedziała Gray. Z przeszłości.

- No dam. Ale to starożytny język. Nie idzie go tak łatwo i szybko przetłumaczyć na nasz.

- Ooo...- magowie z przeszłości wzięli głowy w dół.

- Przepraszam. - przeprosiła Levy.

- Nic się nie stało. To nie twoja wina. - powiedziała Erza. Z przeszłości.

- A ile, Ci zajmie tłumaczenie tego? - zapytał Gray. Z przeszłości.

- Cóż...może tak ok. Cały dzień...

- Cały dzień? - zapytał Gray.

- Tak. Niestety. - powiedziała Levy.

- No cóż. Nie mamy wyjścia. Będziemy musieli tutaj jeszcze trochę zostać. - powiedziała Erza to reszty. - A ty Levy na spokojnie to sobie przeczytaj i przetłumacz. - tym razem się wzruciła do niebiesko włosej.

- To co będziemy przez tyle czasu? - zapytał Gray.

- Jak to co!? PORA NA MISJĘ! - krzyknęli obaj Natsu. - Ej! - spojrzeli na siebie.

- No w sumie, to dobry pomysł na ten długi czas. - powiedział "starszy" Gray.

- Tylko to musi być jednodniowa misja. - powiedziała Carla. Z przyszłości.

- Tak! Misja! To ja idę jakąś poszukać! I się już wybieramy! - krzyknął szczęśliwa Nashi.

- Ej. Zaraz, zaraz. Jak to "wybieramy" ? - zapytała "starsza" Lucy.

- No tak. My wszyscy.

- " My wszyscy" czyli...

- Ja też! - krzyknęła uradowana Nashi.

- Że co?

- Ja też idę! Hura! Idę na moją pierwszą misję! Ha ha! Ale fajnie!

- Chwila moja panno. - Lucy zatrzymała biegnącą do wyjścia córkę. - Ty nigdzie nie idziesz.

- Co?! Ale jak to?

- Tak to. Nigdzie nie idziesz?

- Dlaczego?

- Bo jesteś jeszcze za mała na misję.

- Nie jestem za miała. Mam 10 lat.

- No właśnie. Masz dziesięć lat. Jesteś jeszcze za młoda. Nigdzie nie idziesz!

- No, ale mamo...

- Nie i koniec! - powiedziała ostatecznie Lucy.

- Tato! - krzyknęła w stronę ojca.

- No cóż kochanie powiem Ci tyle...


*złowrogie spojrzenie Lucy na Natsu*

- Aa...mama ma rację. Nie powinnaś chodzić na misję w takim młodym wieku.

- No ale...

- Nie. Na misję nigdzie nie idziesz. - powiedział Natsu w stronę córki.

- Ale tatusiu. - Nashi zaczęła powoli płakać.

- O nie. Nie. Tylko nie płacz, kochanie. Nie. Proszę nie.

I w tej chwili Nashi zaczęła płakać.

- No nie....Nashi nie płacz. Bo tatuś też się rozpłacze...- w oczach "starszego" Natsu zaczęły się gromadzić łzy. - Lucy to wszystko twoja wina...eee...

- Najlepiej wszystko na mnie zwalić.

- Nie no. Ja muszę ją jakoś uspokoić...bo nie mogę patrzeć jak to dziecko wyle...wylewa łzy. - powiedział Natsu. Z przeszłości.

- Natsu ty zaczynasz płakać? - zapytał zaskoczony Gray.

- Tak. Bo nie wiem czemu ale...jak widzę, że ona płacze to...sam mam ochotę się rozpłakać.


*pociąganie nosa *

- No choć tu do mnie. - podszedł do Nashi i ją przytulił.

Dziewczynka odwzajemniła uścisk.

- No, nie płacz. Będzie dobrze.

- Tata zły.

- Tak tata zły. Wiem. Ale...tak w ogóle to nie wiem jaką magią się posługujesz. Może pokażesz mi. Zamiast iść na misję. Co ty na to?

- Chcesz zobaczyć jaką magią się posługuje? - zapytała Nashi, wycierając zapłakane oczy.

- Tak i to bardzo.

- Zgoda! - krzyknęła szczęśliwa,  chwyciła go za rękę i wybiegła z nimi na dwór.


*ponowne pociąganie nosa*

- Moja " Ognista Gwiazdeczka " się w końcu uśmiechnęła. - powiedział Natsu, wycierając oczy.

- Ty to chyba jesteś wrażliwy na jej łzy. - powiedział "młodszy" Gray.

- Tak. I to przez nią. - pokazał na Lucy. - Bo jej córka odziedziczyła, za nią urodę. A ja jestem wrażliwy na łzy Lucy. I przez to, że jest do niej podobna. To ja do cholery zaczynam płakać. Wszystko przez Lucy! Dlaczego ona jest do ciebie tak podoba!?

- A skąd ja to mam wiedzieć! Nie mam pojęcia, dlaczego akurat po mnie odziedziczyła urodę.

- To się Natsu chyba musisz zapytać plemników. Bo to one zmajstrowały Nashi. Hihi. - powiedział Happy. Z przyszłości.

- Happy. - powiedziała Erza. Z przyszłości.

- Tego nie musiałeś mówić. - powiedziała Carla. - Spójrz na Wendy.


*twraz Wendy cała czerwona*

- Cała się czerwona zrobiła ze wstydu.

- Wybacz Wendy.

- Nie...nic nie szkodzi.

- Dobra to ruszamy do Nashi i Natsu. - powiedziała Erza.


***



Park w Magnolii.

Nashi pokazywała Natsu swoją moc.

- No dobra młoda. Pokaż co potrafisz.

- Się robi.

- Ryk Ognistej Gwiazdy! - z jej ust wydobył się ogień a w tym ogniu zadziałały się "gwizdki".

- Wow. No nieźle. Co to za magia? Pierwszy raz go widzę.

- To magia Ognistej Gwiazdy. Połączenie magii smoczego zabójcy i maga Gwiezdnych Duchów.

- Połączenie dwóch magii?

- Tak.

- To jest możliwe. - zwrócił się do reszty.

- Tak to możliwe. Połączenie dwóch różnych magii. - powiedziała Erza. Z przyszłości.

- Magię Ognistego Smoczego Zabójcy umiem do niemowlaka, a magię Gwiezdnych Duchów umiem od jakiegoś roku.

- Potrafisz przywoływać duchy jak Lucy? - zapytał Happy.

- Tak. Potrafię. Ale bez kluczy. Muszę wyrysować znak danego ducha za pomocą ognia, i bu! Duch się pokazuje. - powiedziała Nashi.

- No nieźle. - powiedział Natsu. Z przeszłości.

- Jakim cudem ona posiada magię od niemowlaka?

- Cóż ona....

- PADNIJCIE! - krzyknął Natsu. Z przyszłości.

Nagle usłyszeli huk.

- Co to było? - zapytała Lucy.

- Przestaszyliście się?

Usłyszeli obcy głos. Spojrzeli w kierunku głosu. A tam ujrzeli postać. Był nią mężczyzna. Ubrany w czarny drogi płaszcz, ciemno brązowe spodnie i czarne buty do kolan. Miał ubrany kaptur.

- Napewno się ciebie przestraszyli tatku.

Około mężczyzny z kapturem, pokazał się kolejny mężczyzna. Miał ciemno szary płaszcz, czarne spodnie i czarne buty. Również miał płaszcz.

- Coś wy za jedni!? - zapytał Natsu. Z przyszłości.

Mężczyzna w czarnym płaszczu zdjął kaptur. Miał ok. 45 lat. Kolor włosów miał czarne ( gdzie nie gdzie było widać siwe włosy ). Drugi mężczyzna również zdją kaptur. Miał ok. 20 lat. Kolor włosów miał ciemno szary.

- Jestem Lions. A ten tu...- pokazał na chłopaka obok. - To mój syn. Max. Przyszliśmy po pewną osobę.

- Niby po kogo? - zapytała Erza.

- Po nią. - pokazał palcem w stronę Nashi.

- Oo Nashi!? Ale po co?!

- Dowiesz się w swoim czasie. A teraz oddawaj dzieciaka Dragneel!

- Już Ci kiedyś mówiłem! Nie oddam jej! - krzyknął Natsu w stronę Lions'a.

- Skoro nie chcesz mi jej oddać. To sam ją wezmę!

- Już gdzieś to słyszałem!

- Tak wiem. Tylko tym razem.  Mi się uda! - krzyknął i machnął ręką. Nalge zgromadził się gęsty, ciemny dym. Nikt nic nie widział. Po chwili usłyszeli krzyk.

- Aaaa!

Dym opadł.

- Mamo! Tato! Ratujcie! - krzyczała Nashi, którą trzymał Max.

- Nashi! - krzyknęli Natsu i Lucy. Z przyszłości.

- A mówiłem, że ją zabiorę. To do zobaczenia. Haha. - zaśmiał się i koło niego pokazał się czarny dym.

- NIE! - krzyknęli oboje i pobiegli w stronę maga.

W tej chwili dym znikł. A Lions, Max i Nashi, zniknęli razem z nim.

Natsu i Lucy się zatrzymali. Spojrzeli w miejsce gdzie stali porywacze z ich córką.

- Nie. - powiedzieli cicho.

- NASHI!!


***


Kolejny rozdział za nami. 😊

Co się teraz stanie z Nashi? 😨

I kim byli porywacze? 😨

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro