Rozdział 5 " Natsu, Lucy i Happy. Z przyszłości "
Natsu, Lucy, Happy, Erza, Gray, Wendy i Carla, weszli razem z Nashi i Storm'em do budynku gildii. To co zobaczyli, również ich zamurowało jak z 10 min. temu. Budynek w środku był...
- JESZCZE WIĘKSZY NIŻ NA ZEWNĄTRZ! - krzyknął Natsu na całą gildę.
- OGROMNY HOL! BAR NA PRZECIWKO WEJŚCIA! STOLIKI PO BOKACH POMIESZCZENIA (JAK W KAWIARNI)! PO LEWEJ STRONIE STÓŁ DO BILARDA! I INNE GRY! I NA ŚCIANIE WISZĄCA LAKRYMOWIZJA! KOŁO BARU SCHODY NA PIERWSZE PIĘTRO! NA PIERWSZYM PIĘTRZE ZNAJDUJE SIĘ TABLICA Z OGŁOSZENIAMI (KLASA "S")! TEŻ JEST PUNKT SZPITALNY! NA DOLE KOŁO SCHODÓW, WISI TABLICA Z OGŁOSZENIAMI! A PO PRAWEJ STRONIE, ZNAJDUJE SIĘ SCENA! ZAPENIE NA JAKIEŚ WYSTĘPY! TA GILDIA! JEST OGROMNAAAA!.......Znowu. - wydarł się na całe miasto, różowo włosy.
- Witajcie w Fairy Tail. - powiedziała Nashi.
*zamurowany wyraz twarzy u magów z przeszłości. Znowu*
- To jest nasza gildia? - zapytał Gray.
- Na to wygląda. - powiedziała Lucy.
- Aye. - dodał Happy.
- Widzę, że przyprowadziliście gości. Nashi, Storm. - powiedział znajomy głos.
Przed nimi stała kobieta. Wyglądała tak na ok. 34 lata. Miała śnieżno białe włosy, z prostą grzywką i spięty kok. Oczy miała koloru ciemnego niebieskiego. A ubrane miała długą jaśniutką różową sukienkę z białymi dodatkami. Na nogach niskie buty na obcasie. Kobieta stała i się miło uśmiechała do nich.
Nie był to ktoś inny jak sama...
- Mirajane!? - powiedzieli wszyscy na raz.
- Bardzo miło mi was poznać. I witamiy w naszych skromnych progach.
- Chcielibyście coś wypić? Zjeść? - dodała.
- Nie. Dziękujemy. - powiedziała Erza.
- A ja z chęcią zjem. Umieram z głodu. - powiedziała Nashi.
- Ja też. - dodał Storm.
- No dobrze. To chodźcie.- powiedział do dzieci. - Was też zapraszam. - dodała Mirajane.
Magowie jedynie uśmiechnęli się do Miry. I poszli za nią.
- Mmm...już mi ślinka cieknie. - powiedziała różowo włosa.
- Przecież jeszcze nic nie podali. - powiedział do Nashi, Storm.
- Tak wiem. Ale na samą myśl o jedzeniu, ślinka cienkie.
- Cała ty. Potrafisz myśleć tylko o jedzeniu.
- Zupełnie jak ty Natsu. - powiedziała Lucy do Natsu.
- Ja nie myślę cały czas o jedzeniu. - bronił się.
- Ta. Jasne.
- Proszę. Smacznego kochani. - powiedziała Mira, przynosząc talerze z obiadem dla dzieciaków.
- Dziękujemy. - odpowiedzieli oboje.
- WOW. Ty to wszystko sama zjesz? - zapytał zszokowany Gray, gdy zobaczył na talerzu dziewczynki dużo jedzenia.
- Tak. Zawsze tyle jem. - powiedział dziewczynka.
- Serio? - zapytała Carla.
- Tak...więc czas na żarełko. - powiedziała Nashi i zaczęła jeść jak opętana swój obiad.
- Zupełnie jak bym ciebie widział. Tylko, że jako dziecko i w płuci żeńskiej. - powiedział Gray do Natsu.
- Bardzo śmieszne. - powiedział obrażony Natsu.
- Nie jedz tak szybko, bo się zadławisz.
Wszyscy spojrzeli w kierunku głosu. I nie mogło uwierzyć własnym oczom. Przed nimi stał mężczyzna w wieku ok. 33 lat. Miał czarne włosy ze spiętą grzywką, ciemne oczy i też lekki zarost. Ubrane miał na sobie długi szary płaszcz, czarne spodnie i ciemno brązowe buty.
- Nie wierze... - powiedziała Erza.
- To... - urwała Lucy.
- To przecież... - dodała Wendy.
*oglądają go od stóp do głów*
- To Gray! - krzyknął Natsu, pokazując placem na mężczyznę.
- Że co!? - odezwał się zaskoczony "młody" Gray.
- Witaj wujaszku Gray. - przywitała się Nashi z pełną buzią.
- A ty jak zwylke. Jesz za dwóch. - powiedział "starszy Gray".
- Tak. - odpowiedziała krótko.
- Eh. Normalnie jak bym widział Natsu.
- My też. - powiedzieła reszta.
- A tak poza tym znalazłem coś, co należy do ciebie.
- Hę?
- Proszę. - podał jej do ręki biały, łuskowaty szalik.
- Mój szalik. Wszędzie go szukałam. Gdzie był? - zapytała biorąc szal do ręki.
- Leżał na ziemi koło drzewa w parku.
- Aa...no tak. Pewnie zostawiłam go jak tam byłam. - związała szalik na szyji. - Dziękuję.
- Ej...dlaczego szalik tej małej wygląda jak mój!? - zapytał zdziwiony Natsu.
- Nie ma sprawy. A ty młody? - zwrócił się do chłopca jedzącego obiad. - Czemu nic nie mówisz?
- Bo mama mówił, że przy jedzeniu się nie rozmawia. Tak więc robię. - powiedział Storm.
- Robisz wszystko co mama karze? - zapytał ciemno włosy.
- Nie wszystko. - odpowiedział krótko. - Ale robię. To źle?
- Nie. To bardzo dobrze, że słuchasz się mamy. - powiedział uśmiechając się do niego. - A wy to kto? Jacyś przebierańcy? - zwrócił się to magów z przeszłości.
- Tak. - odpowiedziała Wendy.
- A tak właściwie, to jesteśmy podróżnicy kabareciarze. Tak jak nazwał nas Storm. - dodała Carla.
- Aa...rozumem.
Nagle podeszła do nich kobieta, która wyglądała na tak ok. 34 lata. Miała krótko obcięte włosy (sięgające do szczęki) koloru szkarłatnego. Ubrane miała rozpinaną bluzkę z krótkim rękawem, odsłaniającą brzuch w kolorze fioletowym, lekko kloszowatą spódniczkę sięgającą do kolan również fioletową, pasek na biodrach i czarne sandałki sięgające za kostkę.
- Mamy gości? I nikt mnie o tym nie poinformował?
*patrzą na nią z szokiem*
- E...Erza? - wyjąkał Gray.
- Tak. To ja. Erza. Mag z Fairy Tail. Znana również jako Titania. - przedstawiła się. - A wy to?
- Podróżnicy kabareciarze. - powiedział "starszy Gray".
- Naprawdę? To miło was poznać.
- Jakim cudem ona nie poznała samej siebie? - zapytał Gray.
- Też chciałbym wiedzieć. - dodał Natsu.
- Erza? - zapytali obaj.
- Skąd ja to mam wiedzieć. - odpowiedziała.
- Nashi, Storm. Moje ulubione cheśniaki. Gdzie podziewaliście się przez cały dzień? Bo ani jednego, ani drugiego dzisiaj nie widziałam. I to mnie dziwi. Bo zawsze wszędzie was pełno. - zapytała się dzieci, "strasza Erza".
- Ja spędziłem prawie cały dzisiejszy dzień z dziecimi Redfox' ów. - powiedział Storm.
- A ja spacerowałam sobie sama po mieście. Czekając aż mama i tata wrócą do domu. - powiedziała Nashi.
- Jeszcze nie wrócili? - zapytała "strasza" Erza.
- Nie jeszcze nie. Mieli być na tej misji 2 dni. A nie ma ich 3. Zaczynam się martwić o nich. - powiedziała lekko smutna 10 - latka.
- Oj. Nie martw się kochanie. Jestem pewna, że dziś wrócą. - pogłaskała dziewczynkę po głowie.
- Oni dobrze wiedzą, że mają córkę i że muszą do niej wrócić. Poza tym. Są silnymi magami. A zwłaszcza twój ojciec. Nie powinno nic złego im się stać. - dodała Mirajane.
- Mira ma rację. Twoje rodzice są silni. Nic im nie będzie. A jak by w padli w jakieś kłopoty to napewno zjadą sposób, żeby się wykaraskać. Znasz ich. Dadzą radę. - powiedziała czerwono włosa. "Starsza".
- No tak ale...najbardziej martwię się o tatę. Wiecie jaki on jest. Lubi wpakować się w kłopoty.
- Tak masz rację, lubi wpakować się w kłopoty, ale zawsze znajdzie sposób żeby się z niego wydostać.
Powiedział kolejny znajomy głos.
Przed nimi stała młoda dziewczyna. Była w wieku 27 lat. Miała ciemnoniebieskie włosy i brązowe oczy. Włosy spięte miała w kucyka. Ubrane miała ciemno zieloną, cienką kurteczkę, podspodem miała ciemno żółtą bluzkę, ciemno niebieską spódniczkę, czarne zakolanówki i czarne buty na małym obcasie.
*patrzą na nią. Magowie z przeszłości*
- Wendy? - powiedzieli.
- Z tym się z tobą zgodzę. - koło "starszej" Wendy pokazała się biała Exceed. Ubrana w różową sukienkę.
- Carla!? - znowu powiedzieli.
- Witaj Wendy. Witaj Carlo. - powiedziała Mira.
- Carluśa jako starsza, jesteś jeszcze piękniejsza. - powiedział Happy, ze serduszkami w oczach.
-Hm. - odpowiedziała z grymasem Carla.
- Wendy ma rację. Twój ojciec zawsze znajdzie sposób by się wydostać z kłopotów. - powiedziała Erza. Z przyszłości.
- O czym rozmawiacie?
Kolejny znajomy głos. Spojrzeli a przed ich oczami pokazała się kobieta. Wieku tak ok. 32 lata. Miała niebieskie włosy, ciemno niebieskie oczy i długie rzęsy. Na głowie miała niebieski kapeluszu z płatkiem śniegu. Ubrana była w biało- niebieską sukienkę do kolan z wycięciem z lewej strony. Na nogach miała niebieskie "baleriny".
*spojrzenie Gray'a na kobietę*
- Juvia? - zapytał.
- Rozmawiamy o tym, by Nashi nie martwiła się o rodziców. - powiedział "starszy" Gray.
- A się martwi? - zapytał Juvia.
- Tak.
- Oj Nashi. Nie martw się. Juvia jest pewna, że niedługo wrócą. Cali i zdrowi.
- Mam nadzieję.
- A tak właściwie to kim są ci ludzie? - zapytała "starsza" Wendy.
- Juvia też chciała by wiedzieć. Czyżby to nowe "rywalki w miłości"? - zapytała Juvia.
*zły wzrok skierowany do Lucy, Erzy i Wendy*
- Jak widać ona z tym nadal nie skończyła. - powiedziała blondynka.
- To nasi goście. - powiedziała biało włosa.
- Pss...podejdźcie tu bliżej. - powiedział Natsu.
Podeszli bliżej niego.
- Wiecie co ja zauważyłem?
- Co? - zapytała Lucy.
- Że ta Wendy z przyszłości ma nieco większe piersi.
- Że co?! - powiedziała lekko zakłopotana Wendy.
- To chciałeś nam powiedzieć? - powiedziała Lucy.
- Tak.
- Szczerze też to zauważyłem. - dodał Gray.
*spojrzenie wszystkich na piersi Wendy*
- Faktycznie. Są nieco większe. - powiedział Erza.
- Czyli moje piersi jeszcze urosną? - zapytała Wendy.
- Na to wygląda.
- Jestem uradowana. - powiedziała Wendy z uśmiechem i łzami.
- Serio? - zapytała Carla.
- Już wróciliśmy!
Wszyscy odwrócili się w stronę drzwi. A tam stali nikt inny jak: Natsu, Lucy i Happy. Z przyszłości.
- Że co!? - krzyknęli Natsu i Lucy.
- Aye? - zapytał, znowu nic nie wiedząc Happy.
***
Przepraszam za taki długi rozdział. 😅
Ale po prostu jakąś dużą wenę dostałam. Heh. 😅😅
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro