Rozdział 15 " Przyjemny. Z lekkim zapachem wanilii "
Ten rozdział dedykuję mojej Ekipie:
AyameShuuya
Safira_StarDragon
KlaudiaJaniakova
***
Mam nadzieję, że się rozdział spodoba. Nie tylko osobą dedykowanym, ale i też innym czytającym. 😃😘
Rozdział nie sprawdzony,więc mogą występować błędy.
***
-
Daleko jeszcze? - zapytał Happy.
- Już nie daleko. - powiedział Natsu z przeszłości.
- To samo mówiłeś z 10 minut temu.
- Przyznaj się. Zgubiliście trop, mam rację? - zapytał Gray. Z przeszłości.
- Nie ani trochę! - sprzeciwił się różowo-włosy.
- Panie Natsu...- powiedziała Wendy.
- No dobra! Może trochę! Ale gdyby "starszy" ja nam pomógł, to poszło o wiele szybciej.
- Przecież wam pomogłem! Zabytałem się kobiety przy warzywniaku czy widziała tych typów. Więc czego jeszcze odemnie chcesz!?
- Byś użył swojego nosa!
- Nie!
- Bo?!
- Bo nie! Nie...nie mogę.- ostatnie zdanie powiedział nie co ciszej.
- Dlaczego? - zapytał Natsu. Z przeszłości.
Nie dostał odpowiedzi.
- No dlaczego? - zapytał jeszcze raz.
- Bo straciłem mój czuły węch! - odpowiedział Natsu. Z przyszłości.
- Że co!? - zapytali wszyscy.
- No tak. Straciłem. Już nie mam tak czułego węchu jak kiedyś.
- Ale...jak to możliwe? - zapytał "młodszy" Natsu.
- Normalnie. Nie chcę o tym gadać.
- Chcesz powiedzieć, że masz węch teraz jak normalni ludzie? - zapytał Happy. Z przeszłości.
- Tak. - odpowiedział. - Niestety. Mimo, że bardzo bym chciał. Ale nie mogę. - powiedział lekko smutny.
- A nie można niczego zrobić? - zapytała Lucy. Z przeszłości.
- Niestety nie. Próbowałam wszystkiego. Ale...nic z tego. - powiedziała Wendy. Z przyszłość.
- Nawet nie czuję, smrodu ryb Happy'ego.
- To chyba dobrze. - powiedziała Lucy. Z przeszłości.
- No tak...dobrze. Ale też przez to nie czuję też ładnego zapachu mojej kochanej żony. - powiedział i przytulił się do blondynki.
- Natsu.
- Jakoś nie mogę się przyzwyczaić do tego, że on nazywa Lucy swoją żoną. - powiedział "młodszy" Natsu.
- My się przyzwyczailiśmy! - powiedziała reszta.
- O! Już wiem! Już wiem, jak możesz odzyskać węch!
- Jak!?
- Podejdź do Lucy bardzo blisko. I zacznij powoli zaciągać się jej zamachem. - powiedział różowo-włosy.
- Przecież już mówiłem, że to nie zadziała.
- Przynajmniej spróbuj.
- Eh. Ok.
"Starszy" Natsu zaczął powoli zaciągać się jej zamachem. Ale bez skutku.
- Nic z tego. Nie działa.
- Nie lubię kiedy to robisz. - powiedziała Lucy lekko się rumieniąc.
- To spróbujemy inaczej. - "młodszy" Natsu chwycił Lucy ze swoich czasów za ramię i lekko przesunął ją bliżej "starszego" siebie.
- Teraz spróbuj z dwiema.
- Ale to nic nie da!
- Spróbuj.
- Niech ci będzie dla świętego spokoju.
Przybliżył się bliżej blondynek.
- Zaraz...- zaciągnął się. - Chyba coś czuję.
- Świetnie! Teraz zaciągnij się jeszce bardziej.
Zrobił głęboki wdech.
- Tak! Czuję. Zaczynam powoli czuć. Ten zapach. Zapach Lucy. Przyjemny. Z lekkim zapachem wanilii.
- Tak. Działa! Wreście czuję tak jak dawniej!
- A widzisz. Mówiłem, że się uda! Zapach Lucy zawsze działa.
- Daj spokój! - krzyknęła Lucy lekko się rumieniąc.
- Tak działa. Ten zapach zawsze mnie uspokajał. - powiedział "starszy" Natsu. Przytulając do siebie obie dziewczyny. - Bardzo się za nim stęskniłem.
Lucy nic nie mówiły. Tylko stały bez ruchu. Lekko zawstydzone. A głównie "młodsza" Lucy.
- Teraz nie będzie trudno znaleść Nashi. - powiedział Happy.
- Masz rację. Nashi ma podobny zapach do Lucy. Więc łatwo ją znajdę.
- No to niech twój nochal prowadzi. - powiedział po długim czasie "starszy" Gray.
- Nashi! Córeczko! Tatuś niedługo Cię ocali! Razem z resztą! I złapie tych łotrów! Obiecuję! - krzyknął Natsu. Z przyszłość.
***
W
tym samym czasie
- Jakoś ci goście długo idą. Myślisz tatku, że tu przyjdą? - zapytał chłopak.
- No oczywiście. Jaki rodzic, by nie przyszedł na ratunek swojemu jedynemu dziecku. - powiedział Lions.
-A Ty byś mi przyszedł na ratunek?
- No oczywiście, że tak. Przecież jesteś moim dzieckiem.
- Dzięki tato.
- A teraz czekamy. Na Pana Ognistego Smoka. I jego ferajny. Jestem ciekaw jego miny. Gdy będzie patrzał jak zabijamy córkę na jego oczach. Hehe...- zaśmiał się podle.
W tym czasie Nashi siedziała zamknięta w klatce. Co jakiś czas płakała. Bała się. Bała się tego co zrobią ci źli mężczyźni. A tym bardziej się bała, że nie zobaczy już nigdy więcej mamy i taty.
*myśli Nashi*
Mamusiu, Tatusiu. Gdzie jesteście? Bardzo się boję. Boję się, że Ci panowie mnie zabiją. Boję się, że was już nigdy nie zobaczę. Nie pogadam. Nie przytulę.
Proszę was. Ratujcie mnie.
Magowie biegli w kierunku kryjówki Łowców Demonów.
*myśli Lucy, z przyszłość*
Niemartw się kochanie zaraz będziemy. Wszystko będzie dobrze. Tak jak wcześniej. Trzymaj się "Gwiazdeczko".
*myśli Natsu, z przyszłości*
Czuję jej zapach. Jest blisko. Zaraz Cię ocalimy Nashi. Obiecuję.
***
Po długim czasie wstawiłam rozdział. 😁
Wybaczcie, że krótki, ale nie miałam zbyt dużego pomysłu na rozdział. 😅
Ale obiecuję, że następny będzie dłuższy. 😉
Tylko jeszcze nie wiem kiedy. 😓
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro