Rozdział 14 " Señora Gomez "
Nasi bohaterowie ruszyli w poszukiwanie Lions'a i jego syna. Musieli się śpieszyć, bo inaczej Nashi mogła stać się krzywda. A tego oczywiście by nie chcieli.
Tylko był maluteńki problem, którego nie przemyśleli.
- A czy ktoś w ogóle wie, gdzie mamy ich szukać? - zapytał "młodszy" Gray.
Wszyscy się zatrzymali.
- Nie. - odpowiedzieli.
- No ładnie. - powiedział Gray.
- I co teraz? - zapytał "młodsza" Wendy. - Jak my ich znajdziemy?
- To proste. Przecież mamy dwoje Smoczych Zabójców. - powiedziała Lucy. - No...raczej czworo. - dodała po chwili, gdzie zauważyła, że ich jest czworo. Oboje z przeszłości i oboje z przyszłości.
- I co związku z tym? - zapytał Gray. Z przeszłości.
- A z tym, że "wytropią" tych łowców. I będziemy wiedzieć gdzie iść. Sprawa załatwiona. - powiedziała Lucy. Z przeszłości.
- No w sumie racja. - powiedziała Carla. Z przeszłości.
- No tak. Ale...nie zdąrzyłam pożądnie wyczuć ich zapachu. Albo inaczej rzecz biorąc...oni byli bez zapachu. - powiedziała "młodsza" Wendy.
- Co!?
- Jak to? - zapytała Erza. Z przyszłości.
- No poprostu. Nie mogłam wyczuć ich zapachu. Np. Wasze zapachy czuje, ale ich już nie.
- Ona ma rację. Ja też nie wyczułam ich. - dodała "starsza" Wendy.
- Ja tak samo. - dodał "młodszy" Natsu.
- Yhym. - pokiwał głową na "tak" Natsu. Z przyszłości.
- Jak to w ogóle możliwe? - zapytała Erza. Z przyszłości. - Przecież macie bardzo dobry węch?
- Nie mamy pojęcia. Naprawdę, Pani Erzo. - powiedziała Wendy. Z przyszłości.
- Czyli, Ci łowcy musieli rzucić zaklęcie, dzięki któremu nie można wyczuć ich zapachu. - powiedział "starszy" Gray.
- Musieli wiedzieć, że Natsu i Wendy to smoczy zabójcy. I że mają bardzo czuły węch. Dlatego się zabezpieczyli. - powiedziała "młodsza" Erza. - Żebyśmy potem ich nie mogli znaleźć.
- Możliwe. - powiedział Gray. Z przyszłości. - Ale zapomnieli o tym, że Nashi zapach można wyczuć.
- No właśnie. Przecież Natsu i Wendy mogą wyczuć zapach Nashi. - powiedziała Lucy. Z przeszłości.
- Ja nie zdąrzyłam zapamiętać jej zapachu. - powiedziała nieśmiało Wendy. - Gomenasai*.
- W porządku. Nic się nie stało. Jestem pewna, że "starsza" Wendy zna jej zapach. - powiedziała Erza i spojrzała na Wendy z przyszłości.
- Tak. Znam. - powiedziała i się uśmiechnęła.
- Ja też go trochę zapamiętałem. Więc mogę pomóc Wendy w " tropieniu" małej. - powiedział Natsu. Z przeszłości. - Co dwa nosy, to nie jeden. Mam rację Wendy?
- Tak. Ma Pan rację. - powiedziała Wendy.
- Też nam pomożesz. - powiedział Natsu. - Prawda? "Starszy" ja? - zapytał "straszą" wersję siebie
- Eee...cóż...no...eee...- różowo włosy nie wiedział co powiedzieć. Brzmiał zupełnie jak by się czegoś bał, lub się czegoś wstydził. - A może się najpierw kogoś zapytany? Co?
- A to niby dlaczego? Przecież mamy nasze nosy. Po co się jeszcze kogoś pytać? - powiedział Natsu. Z przeszłości.
- Im...więcej informacji...tym lepiej. - powiedział. - To może...zapytamy się...O! Tej kobiety. Może ich widziała? - po i podszedł do kobiety, która stała przy stoisku z jabłkami.
- No ale...
"Starszy" Natsu podszedł do kobiety. Było to kobieta w średnim wieku. Miała brązowe, spięte w kok. Ubrane miała na sobie zielono-białą spódniczkę, i zieloną koszulę. Miała też biały fartuszek.
- Dzień dobry Pani. - przywitał się miło.
- O no proszę. Kogo moje oczy widzą? Czyżby to nie nasz "kochany" Natsu Dragneel? - zapytała kobieta.
- Tak to ja. Czyli mnie pani pamięta?
- No oczywiście, że tak. Kto, by zapomnił o człowieku, który kilku krotnie zdemolował mój warzywniak. Bo się załoszył z kimś, kto najwięcej budynków zdemoluje. Hmm. Nie trudno zapomnieć. - powiedziała do niego ze sztucznym uśmiechem.
- Ehe. Przepraszam panią jeszcze raz za to. Naprawdę. - przeprosił Dragneel. - A tak w ogóle to mam do pani pytanie.
- A ważne to?
- Tak bardzo. - zaczął do niej spokojnie mówić.
- To pytaj.
- Widziała może pani dwóch mężczyzn w ciemnych kapturach? Jeden był wyższy a drugi trochę niższy.
- Hmmm...może widziałam. Może nie.
- Proszę panią. To jest naprawdę bardzo ważne. Ci ludzie porwali mi córkę.
- Porwali małą Nashi?
- Tak porwali ją. I jest mi potrzeba pani pomoc. Inaczej zrobią jej krzywdę. - powiedział błagalnie.
- Cóż...mogę ci powiedzieć, że widziałam dwóch ludzi ubranych właśnie tak. Ale byli sami. Nie mieli nikogo przy sobie.
- Naprawdę ich pani widziała?
- Tak.
- To gdzie poszli?
- Hmm...odpowiem Ci. Za jedną przysługę.
- Jaką przysługę?! - tym razem podniósł trochę głos.
- Za powiedz mi coś po hiszpańsku. - powiedziała.
- Że co!?
- To co słyszałeś. Powiedz mi coś po hiszpańsku, to ci powiem gdzie poszli ci porywacze.
- No pani Grażynko. No. Nie da się inaczej? - zapytał Natsu. Z przyszłości.
- Nie. To będzie też taka mała"kara" za zniszczenie mojego warzywniaka. - powiedziała kobieta. - I nie jestem Grażyna.
- Przecież panią przeprosiłem za to. I też zapłaciłem za szkody.
- To za mało. - powiedziała kobieta, krzyżując ręce na piersi.
- No proszę panią.
- Nie.
- A jak zrobię słodkie oczka? - zapytał i zrobił oczka smutnego psiaczka.
- Pff...gdybyś był dzieckiem to by zadziałało. Bo teraz to nie działa. I poza tym. Nie wychodzi ci to. Już twój kolega, który stoi nie dlatego nas w samej bieliźnie, wyglądał by lepiej od ciebie.
*szok na twarzy "starszego" Natsu*
- Co? - powiedział cicho.
- Chyba patrzą na ciebie Gray. - powiedziała Erza. Z przyszłości.
- Niby dlaczego? - zapytał ciemno włosy.
- Spójrz w dół to zobaczysz. - powiedziała Erza. Z przeszłości.
Gray spojrzał w dół. Stał w samych majtkach.
- Ej! Gdzie moje ciuchy!? - zapytał Gray.
- A nas się nie pytaj. Tylko samego siebie. - powiedziała Carla. Z przyszłości.
- Jak można rozbierać się w miejscu publicznym? Żenada. - powiedział "młodszy" Gray.
- Eee...Gray? Spójrz na siebie. - powiedziała Lucy. Z przeszłości.
Drugi Gray spojrzał na siebie. I tak samo jak jego "starsza" wersja stał w samej bieliźnie.
- Ej! Moje ciuchy też zniknęły!
- Czy ten chłopak od uczy się tego bezpośredniego rozbierania się? Czy mu tak zostanie? - zapytała Carla. Z przeszłości.
- Raczej zostanie. - powiedziała Erza.
- Aye. - dodał Happy.
W tym czasie u "starszego" Natsu i pani od jabłek.
- Więc jak? Mówisz, czy nie? - zapytała kobieta.
- Ee...niech będzie.
- No i cudnie.
- Ale nie powiem pani nic po hiszpańsku. - uśmiechnął się lekko.
- Ale jak to?
- Bo ja...- umilkł na chwilę. - BO JA DLA PANI ZAŚPIEWAM! - krzyknął Natsu.
- NANI!?**. - krzyknęli wszyscy ze zdziwienia.
- Zaśpiewasz? - zapytała, również zaskoczona kobieta.
- Tak. Zaśpiewam. - powiedział dumnie.
- Że co? - zapytała Lucy.
- Przecież on nie zna języków obcych. On nawet swojego narodowego języka nie zna dobrze. A co dopiero, hiszpańskiego. - powiedziała Gray.
- A tym bardziej śpiewać. - powiedziała Erza.
- A skąd wiedzie? Może Pan Natsu potrafi śpiewać? - zapytała Wendy.
- Nie potrafi. - powiedział Happy. Z przyszłości. - Kilku krotnie śpiewał pod prysznicem, czy we wannie Lucy. I nie wychodziło mu to zbyt dobrze. Już Gajeel lepiej od niego śpiewa.
- Aż tak źle? - zapytała Erza.
- Oj. Tak. To jego "wycie" brzmi zupełnie jak okrzyki godowe u morświni.
- A skąd ty wiesz, jak brzmią okrzyki godowe u morświni? - zapytała Lucy. Z przyszłości. - I poza tym. Jakoś nigdy nie słyszałam, żeby podśpiewywał w łazience.
- Bo powiedziałem mu, żeby więcej tego nie robił, bo go żona zostawi. I widzisz. Posłuchał mnie.
- A z tymi morświniami?
- To już pozostanie tajemnicą.
- Poważnie?!
- Happy! Choć tu do mnie! - krzyknął z oddali Natsu.
- Aye. - powiedział nie chętnie. - Jak zacznie, to zakryjcie uszy. Dobrze wam radzę. - powiedział i pofrunął do przyjaciela.
- Happy ty bierzesz akordeon. - w ręku Happy'ego, niewidomo jak znalazł się akordeon.
- Ale ja nie umiem na tym grać.
- To się nauczysz. A ja biorę sombrero i gitarę. - na głowie Natsu znalazł się kapelusz a w ręku trzymał gitarę.
- Przecież ty nie umiesz grać na gitarze.
- To dzisiaj się nauczę.
- To będzie piosenka o...pani. - powiedział do kobiety, poruszając przy tym brwiami w górę i w dół.
- O mnie? No to...zamawiam się w słuch.
- Moje uszka tego nie wytrzymają. - powiedział załamany Exceed.
- Chyba zaraz zacznie. Trzeba zakryć uszy. - powiedział Gray.
Wszyscy zakryli sobie uszy. A Natsu zaczoł śpiewać.
( WŁĄCZ MUZYKĘ W MEDIACH! PILNIE! )
Señora Gomez, lo siento
me quedé dormido estudiando
en verdad quiero pasar la prueba
muchas palabras en español he aprendido.
Por ejemplo:
manzana,
cebra,
biblioteca,
saca puntas,
y zapatos.
Por favor deme otra oportunidad
tal vez voy a tener dulce de algodón
se ve...
...delicioso!
(PL.)
Pani Gomez, przepraszam.
Zasnąłem w czasie uczenia się.
Naprawdę chcę zdać test.
Nauczyłem się wielu słów po hiszpańsku.
Na przykład:
jabłko,
zebra,
biblioteka,
temperówka
i buty.
Daj proszę mi kolejną szansę.
Mam ochotę na watę cukrową.
Ponieważ wygląda...
...przepysznie!
*twarze reszty w szoku*
- Podobno śpiewa gorzej od Gajeel'a. - powiedział Gray. Z przyszłości. Z szokiem na twarzy. - A tu...
- Niespodzianka. - powiedziała Lucy. Z przyszłości. Z szokiem na twarzy.
- Śpiewa lepiej od Gajeel'a. - powiedziała Erza. Z przyszłości. Również z szokiem na twarzy.
- O wiele...- powiedziała Wendy. Z przyszłości. Z szokiem na twarzy.
- Lepiej. - powiedziała Carla. Z przyszłości. Też z szokiem.
- Eee...- tyle dali radę powiedzieć, magowie z przeszłości.
- Jak?....- powiedział Happy. Z przyszłości.
- I co? Spodobało się prawda? - powiedział do kobiety, Natsu.
- Cóż...Ehe...powiem tyle. Po 1. Nie nazywam się Señora Gomez. A po 2. Musisz się pożądnie nauczyć hiszpańskiego.
- Czyli jak? Pomoże mi pani?
- Nie.
- No ale...przecież powiedziałem po hiszpańsku a nawet zaśpiewałem.
- Ale słabo. Musisz się bardziej postarać.
- Eee! Poczeka Pani na chwilę.
Natsu podszedł do przyjaciół, którzy nadal stali w mega szoku.
- Zna ktoś hiszpański?
- Od kiedy?
- Hmm?
- Od kiedy ty umiesz śpiewać!? - zapytali wszyscy.
- Od zawsze. - odpowiedział.
- Co ma znaczyć od zawsze?! Ty śpiewałeś okropnie! - krzyknął Happy. Z przyszłości.
- A już się poprawiłem. To kto zna hiszpański?
- Lucy to teraz musisz go nakręcić, żeby śpiewał Nashi na dobranoc. - powiedział Gray.
- Chyba tak. - powiedziała Lucy.
- To ktoś zna czy nie?
- Czekaj. Ja pójdę. - powiedział "starszy" Gray.
Gray podszedł do kobiety. I zaczął mówić do niej po hiszpańsku. Kobieta uśmiechnęła się do niego i coś mu powiedziała. Mężczyzna pożegnał się z sprzedawczynią i poszedł w stronę przyjaciół.
A reszta znowu stała ze szokiem na twarzy.
- Od kiedy ty umiesz hiszpański?
- Aa, razem z Juvią i Storm'em byliśmy kiedyś na wycieczce rodzinnej. I poznaliśmy ludzi, którzy mówili bardzo dobrze po hiszpańsku. No i...się trochę od nich nauczyłem. A powiedział mi, bym poduczył cie trochę tego języka. Bo fatalnie ci poszło.
- Przecież użyłem hiszpańskich słów. - powiedział różowo włosy.
- No tak. Ale nie wiedziałem co mówisz.
- Dobrze wiedziałem co mówię!
- Ah tak?
- Tak!
- To patrz.
*w ręku Gray'a kartka z tłumaczeniem piosenki*
- To jest tłumaczenie, co jej dokładnie zaśpiewałeś.
Natsu zacząłczytać test.
- A więc, dlatego się tak na mnie dziwnie patrzyła.
- No właśnie.
- No to powiedziała, gdzie widziała łowców? - zapytała Lucy. Z przyszłości.
- Tak. Powiedziała, że zmierzali w kierunku wyjścia z Magnolii.
- Czyli te "chłystki" nie są już w Magnolii. - powiedziała Erza.
- Niestety tak. - powiedział Gray.
- Cóż to musimy iść tam gdzie oni zmierzali. - powiedziała Lucy. Z przeszłości.
- No to ruszamy! Ale się napaliłem! - krzyknął Natsu. Z przeszłości.
- Aye sir.
- NASHI! TATUŚ JUŻ BIEGNIE! - krzyknął "starszy" Natsu i ruszył przed siebie. Został po nim tylko trochę kurz.
- Ten to się mega napalił. - powiedział Gray. Z przeszłości.
- Ej! Maga napalić to moge tylko ja! - krzyknął Natsu. Z przeszłości. I pobiegł za "starszym" sobą.
- Przecież to byś ty. Tyle, że starszy. - powiedziała Lucy. Z przeszłości.
***
Kolejny rozdział już za nami. 😆
Taki prezencik na Mikołajki. 🎅
PS. Wyobraźcie sobie, że to Natsu śpiewa. 😅
Gomenasai*- pl. Przepraszam.
Nani**- pl. Co?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro