Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10

~*~

*Haruka*

Odszukałam wzrokiem pierwszych obrazków, jakie chciałam im pokazać. Miały być to herby, które znajdowały się na ich kurtkach.

- Widzicie te herby?- Zapytałam pokazując na prawdopodobnie dobrze im znane naszywki na kurtkach.

- Głupie pytanie.- Prychnął Levi.- Korpus Zwiadowczy, Stacjonarny, Żandarmeria oraz Treningowy.- Wytłumaczył, a ja pokiwałam głową.

- Ta książka to podręcznik od historii, a ten rozdział jest o ósmym i dziewiątym wieku, czyli tych czasach.- Powiedziałam, ale przerwałam Hanji zanim z jej ust wydobyły się jakiekolwiek słowa.- W dzień, który się znalazłam w tamtym lesie był dziwny, tak samo jak poprzednia noc. Wtedy położyłam się późno i w nocy widziałam spadające gwiazdy. Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale nagle coś obok mnie zaświeciło i pojawił się ten naszyjnik.- Wtedy wyjęłam naszyjnik z gwiazdą za koszuli.- Nie mam pojęcia skąd on się tu wziął, ale nie mogę go zdjąć.- Hanji postanowiła spróbować, ale jej też to nie wyszło.

- Ma rację. Nie mogę go zdjąć z jej szyi.- Mruknęła zafascynowana. 

- Przechodząc dalej.- Mruknęłam i ponownie spojrzałam na podręcznik. Mogłam jednak słuchać trochę na historii.- O ile się nie mylę macie 850 rok.- Potwierdzili.- No to mamy rozwiązanie mojej sytuacji. Cofnęłam się w czasie. Ja pochodzę z roku 2017.- Wytłumaczyłam czekając na ich reakcje. Hanij i Erwin się nie odezwali, a Levi zaśmiał się kpiąco. - Nie chcesz nie wierz, ale taka jest prawda.- Mruknęłam pod nosem.

- Kłamiesz. Takie coś jak podróże w czasie nie istnieją.- Zarzucił mi, a tym razem to ja zaśmiałam się.

- I co na to poradzisz? Takie są fakty. Mnie nie powinno tutaj nigdy być. Ja w tych czasach najzwyczajniej w świecie nie istnieje.- Westchnęłam, a Ci na mnie spojrzeli.

- Jaką możemy mieć pewność, że nie kłamiesz?- Zadał pytanie blondyn.

- Przedmioty. Wy tutaj piszecie piórami, ja mam długopisy. Książki różne i znajomość świata.- Wytłumaczyłam, a on tylko pokiwał głową w zamyśleniu. 

- Wiesz coś o tytanach?- Zapytał ponownie Erwin.

- Nie, nawet w moich książkach nic nie ma. O tych czasach zostało prawie wszystko wymazane. Najprawdopodobniej było to coś strasznego.- Westchnęli i pogrążyli się w zamyśleniu.- Idę do pokoju.- Nikt nie zaprzeczył, a ja szczęśliwa opuściłam pomieszczenie. 

Myślałam, że wyjawienie prawdy pomoże mi znaleźć odpowiedzi na niektóre pytania, ale przybyło mi ich tylko więcej. Weszłam do pokoju i nie wychodziłam z niego aż do końca dnia. Nikt też nie próbował się ze mną skontaktować. Nawet odpuściłam sobie kolacje. 

*  *  *

Następnego dnia z samego rana przyszedł do mnie Levi i stwierdził, że mi coś pokażę. Tak, więc właśnie w tej chwili po raz kolejny ubierałam się w mundur, a następnie poszliśmy na śniadanie. Przeprosiłam Eren'a, Mikase oraz Armin'a za to, że nie zjem z nimi posiłku i usiadłam z Levi'm przy jednym stole. Chłopak zazwyczaj siedział sam, a teraz każdy nam się przypatrywał. W końcu gdy zjedliśmy śniadanie ruszyliśmy przez lasy aż pod wielkie mury. Były to prawdopodobnie te same mury co zobaczyłam w ten sam dzień co tu przybyłam. O matko czuję się trochę jak jakiś przybysz z kosmosu.

- Chodź tu.- Powiedział, a ja nie wiem jak, ale dopiero teraz zauważyłam, że na biodrach ma zawieszony jakiś sprzęt. 

- Kiedy ty go założyłeś?- Zapytałam i podeszłam do niego.

- Cały czas go miałem.- Zmarszczył brwi i chwycił mnie w pasie. 

Zarumieniłam się lekko, ale po chwili rumieńce zniknęły. Chłopak użył sprzętu i zaczął się wspinać po murze razem ze mną. Gdy już wspięliśmy się po murze na samą górę, aż do krawędzi, jakiś żołnierz pomógł mi się wdrapać na mur, a potem Levi wszedł, oczywiście bez pomocy. 

- No to co chciałeś mi pokazać?- Zapytałam patrząc na krajobraz w oddali. 

- Podejdź do krawędzi i spójrz w dół. Przytrzymam cię.- Polecił i razem z Levi'm podeszliśmy do krawędzi. Chłopak chwycił mnie za ramiona, a ja się lekko wychyliłam. Na dole zobaczyłam jakieś wysokie potwory.

- Co to?- Zainteresowałam się.

- To są Tytany.- Wytłumaczył, a ja się im przyjrzałam jeszcze bardziej.

Trochę przypominało mi to plaże nudystów, choć w tym wypadku, to las nudystów. Choć te po dłuższym przyjrzeniu nie posiadały narządów rozrodczych. Jak by posiadały to bym się zrzygała pewnie, ale no na moje szczęście nie mają. 

- Za tydzień jest wyprawa.- Rzekł, a ja na niego spojrzałam.

- Że tam w dole?- Zapytałam ponownie się wychylając, ale tym razem prawie spadłam, bo chłopak mnie nie trzymał za ręce.

- Uważaj!- Miałam dziwne Deja vu. Gdy to krzyknął chwycił mnie w pasie i pociągną w swoją stronę.

- Przepraszam.- Mruknęłam i spojrzałam na niego.- Wróćcie tylko z tego żywi. Bo ci na dole nie wyglądają na przyjaznych.- Lekko się zaśmiałam.

Zaraz potem wróciliśmy do zamku w ciszy. Niepokoiła mnie ta ich wyprawa. Te potwory pożerały ludzi, a do tego, co do tej wyprawy miałam złe przeczucia.

~*~

Yo!

To jest dosyć zabawne xd Nie raz sama czytam moje opowiadania od początku i mnie tak zaciekawiają, że chcę wiedzieć co będzie dalej i gdy już napiszę jestem podekscytowana, że wiem jako pierwsza co się stanie B) Ogólnie to miałam pisać, ale jestem strasznie zmęczona. Jednak i tak chociaż trochę muszę napisać. Też chcę sobie znaleźć pracę na resztę wakacji, ale nie przyjmą osoby poniżej szesnastego roku życia ;-; No i jak tu zarobić własne pieniądze w takim wieku? Ehh... Uciekam pisać! Jak macie jakieś pomysły na zarobienie to możecie proponować XD

Bayooooooo!!!!!!

Kazenakii

PS.

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro