Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

〰 O piwko za dużo 〰1/2

- Czyli głównie uśmiech oraz wytłumaczenie wszystkiego po kolei. - powiedział do nas uśmiechnięty mężczyzna.

Tak zgrubsza wyglądało nasze zadanie. Tak w sumie moje i Martyny, bo panowie żużlowcy poszli się przebrać w swoje kevlary, a cała chmara dzieci już czekała na otwarcie. Tak, otwarcie, tą ważną sprawą, przez którą ściągniętą mnie - narazie - do Gorzowa jest "rozprzestrzenianie żużla wśród dzieci". To oznajmił nam ten facet w garniturze. Nawet nie pamiętam jak się nazywał?!

- Gdzie było sprzęgło, gdzie było sprzęgło?! - zaczęła mnie szarpać blondynka spoglądając na zegarek. Jeszcze dwie minuty, tylko dwie minuty, aby przygotować się na dłuuugi dzień. - No odpowiedz mi!

- No tam wiesz, to chyba było.....Nad tłumikiem i koło przedniej zębatki!Chyba... - ostatnie słowa wykrzyknęłam z przejęciem. No, nie ma to jak uczenie się mechaniki w noc przed "pokazem". - Ale spokojnie, jak to nasz Maciuś powiedział...

- .....Nie odstąpimy was na krok - Janowski ten cholerny "cichostąpacz", chociaż nie wiem jak mogłam go nie usłyszeć położył rękę na moi ramieniu , a ja o mało zawału nie dostałam. - Co masz taką minę?

- Ja w stosunku do ciebie nie przywykłam do adrenaliny, czy strachu w moim organiźmie, a ty mnie od tyłu zachodzisz. - powiedziałam szybciej niż pomyślałam i pożałowałam tego. Zauważając jak Martyna robi się czerwona od śmiechu, a Janowski nie pozostaje daleko w tyle, jak to ma ostatnio w zwyczaju.

- Głodnemu chleb na myśli - śmiał się jeszcze głośniej, chciał coś dodać, ale nie pozwoliłam mu na to:

- Milcz Macieju, milcz i nie łap mnie tu za słówka! Wy wszędzie znajdziecie podtekst - mocno zawstydzona odwróciłam wzrok od tej dwójki.

Już sporo dzieciaków krążyło wokół placu. Na całe szczęście motory pochowane były pod namiotami i przy okazji ja też. Czyli jeszcze dziś nie umrę z powodu oparzeń.

*************

- Okey kochani, a ta maszyna należy dooooo.. - i zza swoich mechaników wyskoczył - Piotra Pawlickiego! - wszystkie dzieci na hura zaczęły klaszczeć i wiwatować.

Widziałam uśmiech i tą iskierkę w oku Pitera na widok swoich najmłodszych fanów. Aż mi samej uśmiech wtargnął na twarz i mimo moich usilnych starań, aby jednak uchodzić za poważną i, aby uśmiech znikł..... poprostu nie mogłam.

Yhhhh....no trudno, będę miała zmarszczki.

***********

- Dobra, czy to już była ostatnia grupa? - zapytałam opierając się o motor.

- Chyba, chociaż nie wiem - blondynka położyła rękę na czoło. Dzisiaj naprawdę było gorąco.

Rozejrzałam się dookoła. Dochodziła już szesnasta, a ludzi nadal było od diabła i ciut, ciut, zwłaszcza, że godziny zarezerwowane dla dzieciaków już się skończyły i teraz miała się odbyć ta "luźniejsza" część. Jakiś pokaz, muzyka, zabawa, alkohol i to wszystko w plenerze. Zauważyłam, że Piotrek i Maciek rozmawiali z jakąś grupką osób w około ich wieku, a Przemek rozmawiał przez telefon, a swoją drogą był lekko poddenerwowany. Pewnie martwi się o Klaudię. No właśnie, w drodze na miejsce dowiedziałam się, że Przemek ma dziewczynę, ale to nie koniec. Dowiedziałam się również, że spodziewa się uwaga, uwaga....DZIECKA!! Tak, ten Przemysław, który zaręczył się ze mną rogalikami. Obydwoje stwierdziliśmy, że nie będzie w "szczegółach" opowiadać Klaudii o przyjeździe Przemka do mnie, bo mogłaby coś źle zrozumieć. Wiecie hormony i te sprawy, a przy okazji ja i starszy z braci jesteśmy słabi w opowiadaniu historii , więc po co sobie utrudniać życie. Jednak pewna rzecz mnie niepokoiła, nigdzie nie widziałam Kacpra. Skończył już w sumie 18 lat parę wiosen temu, ale z nim i całą resztą nigdy nic nie wiadomo.

Postanowiłam się przejść, bo przecież nie po to tu jestem, żeby siedzieć na dupie. Spojrzałam na Martyne, która machnęła ręką i wygodniej rozłożyła się na ziemi. Strzepałam tylko trawę z moich spodnich i wyszłam z namiotu.

*************

Tego to się po sobie nie spodziewałam! Jak można być tak głupim, żebym zatrzasnąć się w toi toi'u! Mało tego, że z tej "skrzynki" korzystam tylko w awaryjnych sytuacjach, jak po wypiciu dwóch lemoniad to jeszcze nie mogło się obejść bez przygód. Siedzę tu od 30 minut, bo na cholere nie ma zasięgu, a przecież nie będę się drzeć na cały głos, bo co sobie o mnie ludzie pomyślą.

Przyłożyłam zimną od stresu rękę do czoła. Nie miałam pojęcia co zrobić.
Na dodatek z kabiny obok dochodziły jakieś dziwne dźwięki, jeszcze tego brakowało, żeby ktoś tuż przy mnie się....No sami wiecie co.

Po jakiś 10 minutach miało przyjść moje zbawienie, a przynajmniej tak mi się zdawało. Usłyszałam znajome głosy, bodajże Janowskiego z młodszym Pawlickim. Zaczęłam ich wołać i walić w drzwi. Miałam już gdzieś to co ludzie pomyślą. Chciałam się tylko z tamtąd wydostać, bo chyba odkryłam, że mam klaustrofobię...

- Piotrek, Maciek no! Chodźcie tu - krzyczałam i na szczęście po chwili usłyszałam zbliżające się kroki.

- Patrycja? Co ty tam robisz?! - przez śmiech powiedział Piotrek.

- Nie śmiejcie się ze mnie tylko pomóżcie mi wyjść! Drzwi się zatrzasnęły i od środka ich napewno nie otworzę!

- Czyli to przez ciebie jest taka duża kolejka!?

- Janowski jeśli masz się nabijać to ja poczekam na pomoc od kogoś innego - powiedziałam z wyrzutem w głosie. Jednak zaraz ton mojego głosu się zmienił po tym jak usłyszałam: "No to pa". - Ale nie idźcie! Ja sobie tylko tak żartowałam! Nie znacie się na żartach, wiecie! - z coraz większą desperacją w głosie zaczęłam krzyczeć, żeby mnie usłyszeli.

Ze złości kopnęłam w drzwi. Niestety nie liczyłam się z moją siłą i toi toi zaczął się bujać na boki!

- Nie, proszę, nie! - zaczęłam panikować i w głowie odmawiać pacierz - Boże czym ja ci zawiniłam?

Kacper

Szedłem w stronę Janowskiego, który szedł w stronę naszych najgłupszych przyjaciół. Musiałem przypilnować tego debila, a raczej go wyprzedzić, gdyż no tak jakby się założyliśmy i jeśli przegram, to nie chce wiedzieć co będę musiał sobie wytatuować. Po drodze minąłem Pawlickich, którzy robili sobie zdjęcia z nie przeciętnymi blondynkami. Zobaczyli, że się na nich patrzę i jeszcze objęli te dwie, a one jak głupie zaczęły się cieszyć. O jak się Klaudia o tym dowie, nie to, żeby się ode mnie dowiedziała... Kurde, czego ja nie mam, a co oni mają! Odmachałem im tylko środkowym paluszkiem i.....i zgubiłem Maćka, cholera! Przeciez przed chwilą tu był.

Postanowiłem skręcić w prawo, gdyż tam był większy tłok i to najbardziej prawdopodobne miejsce gdzie mógł mi zniknąć. Po drodze minąłem stoiska z piwem no i nie mogłem się oprzeć. Wszyscy dookoła piją, to czemu ja nie mogę. Przecież jestem tylko człowiekiem. Jednak zagadałem się z jakimś kolesiem i z jednego piwka zrobiło się sześć. No więc tak troszkę wstawiony ruszyłem w poszukiwania.

- Jak dorwę tego idiotę to mnie popamięta - mruczałem pod nosem - Kurwa! Kto tu to postawił! - wydzierałem się na dołek w ziemi ledwo wyciągając z niego nogę.

No, więc po wykaraskaniu się z dziury szedłem dalej, jak tu nagle kurwa przede mną jakaś skrzynka zaczęła się trząść! Odskoczyłem na bok, bo to jednak niecodzienna sytuacja.

- Kacper?! - usłyszałem jak to niebieskie, czekaj zielone....chyba jednak o jedno piwko za dużo. - Kacper pomóż mi proszę!?

- Dlaczego mam ci pomagać?!

- Słychać, że wypiłeś co nie co, ale proszę pomóż mi

- No dobra, mogę ci pomóc - powiedziałem dotykając pudełka. Obraz już całkowicie mi się rozmazał, ale dawałem radę. W sensie ja jako ja w środku, bo moje nogi zaczynały odmawiać mi posłuszeństwa. Musiałem się czegoś podeprzeć, a że najbliżej była ta skrzynka to....

- Kacper, co ty robisz! - nagle to zielone coś zaczęło się odsuwać, więc coś szarpnąłem i oberwałem w głowę.

Patrycja

- Kacper, co ty robisz - krzyknęłam, gdy poczułam, że znowu cały toi toi zaczyna przechylać się do tyłu....

****************

Dam, dam, dam! Pewnie się mnie nie spodziewaliście, ale cóż. Stwierdziłam, że muszę się w końcu wziąć do roboty. Trochę trudno mi było cokolwiek napisać i tak jakby się trochę przeciągnęło....sorki natia_17❤❤❤ i _JulciaKulcia_ 😉😉❤.
To chyba najdłuższy rozdział jaki napisałam, ale oby nie najgorszy...Jak widzicie  ten rozdział podzieliłam na dwie części, a druga już niedługo 😏😏. No i oczywiście, jak u większości również do mnie zawitała ciąża Klaudii ❤❤.

Ps. Ale nie bójcie sie, u mnie nie będzie tak drastycznie jak u Speedway-Mania 😎😎😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro