Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

M.Eisenbichler/K.Stoch

— Powodzenia,  Markus — szepcę mojemu lubemu na uszko, tuląc go.

— Dziękuję kochanie. Tobie też.  Podium nasze,  hmm? 

Całuje mnie w czoło, a ja chichoczę. Markus jest troskliwym chłopakiem i traktuje mnie i dzidzię z należytą troską.

— Pierwsze miejsce — zapewniam go.

— Przelecę cię w domu,  ale na skoczni nie dam rady dolecieć,  tam gdzie ty.

— Mhm.  — Wtulam się w niego. Jego męskość wbija się w mój brzuch. — Lubię, jak się w domu ze mną kochasz.

Śmieje się i chwyta moje pośladki. Z moich ust wydobywa się cichutki jęk.  Dobrze mi z nim. Palcem masuje przerwę między pośladkami. Materiał spodni tylko wzmaga dreszcze przyjemności.

— Markus — szepczę.

Patrzy mi w oczy, nie przerywając pieszczot.

— Tak, kochanie?

— Kochaj się ze mną.

Wzdycha.

— Zrobię ci najlepiej, jak umiem,  gdy wygrasz. Ale na razie musisz mieć siły.

— Ale jestem już twardy — skamlę zawiedziony,  a on ssie płatek mojego ucha.  Doskonale wie,  że jest to jedna z moich stref erogennych. — Markus,  bo dojdę w spodniach.

— To zdejmij je — odpowiada ze śmiechem.

Wykonuję jego polecenie,  a  on pada na kolana i pocałunkami obsypuje moje udo.

Wzdycham. To jest bardzo przyjemne,  choć chcę jego wargi w innym miejscu.

— O co mnie prosisz, mistrzu?

Rumienię się.

— Ssij mnie,  skarbie — proszę go,  a mój głos jest niski i chropowaty. Sam siebie nie poznaję.

— Jak bardzo tego chcesz?

Droczy się, kreśli językiem kółka na moim udzie. Gra mną. Jestem harfą, a on umiejętnie pociąga za struny, by uzyskać oczekiwane brzmienie.

— Jak medal — odpowiadam po kilku sekundach ciszy,  którą przerwały tylko moje sapnięcia,  westchnienia i jęki.

— To naprawdę mocno. Naprawdę bardzo mocno.

Przytakuję, a on składa delikatny pocałunek na czubku mojej męskości. Zlizuje pierwsze krople mojego nasienia.

Jęczę głośniej niż wcześniej, a on bierze mój członek w usta i porusza głową w górę i w dół.  Zębami zahacza o pulsującą żyłkę.  Jestem w niebie.  Fale przyjemności rozchodzą się po moim ciele. Miękną mi kolana i muszę przytrzymać się jego barków. A on dalej ssie, doprowadzając mnie na skraj. Krzyczę z rozkoszy i wreszcie dochodzę.

Łapczywie połyka, tak że  nic nie spływa z kącików jego ust. Wreszcie oblizuje się ze smakiem.

— Pyszny jesteś — mruczy.

Dźwigam go z kolan i całuję.
Nie jestem pyszny.  Taki słonawy, ale on to lubi.

— Wygrasz?

— Mhm — zapewniam go. — Ale chcę też seks bez wygranej.

— Jak wygrasz, to przygotuję coś świetnego.

Jego oczy błyszczą.

Całuje mnie.

— Nie pożałujesz wygranej. — Klepie mnie w tyłek.  — Lecimy na górę.

Pozostaje mi się ubrać i dołączyć do niego.

--------------------
Dla einsamekirsche partnerki w zbrodni i mojej uczennicy 😂😂😂

Pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro