Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Kraftböck cz1

Dla einsamekirsche, bo nasza działalność nie może się marnować.

***

— Gratulacje, Stefan. — Strapiony Michael zwiesza bezradnie głowę i siada obok Krafta na łóżku. — Marissa jest pewnie dumna jak paw. Ja zjebałem po całości. Claudia ze mną zerwała, zajmuję niskie miejsca w konkursach. — Kręci głową. — Wszystko jest nie tak.

Stefan ostrożnie obejmuje przyjaciela.

— Będzie lepiej.

— Obyś miał rację, bo jak tak dalej pójdzie, to nawet rodzice się mnie wyprą, a bracia zerwą kontakt. — Marszczy brwi. — Jeszcze kilka rzeczy jest nie tak, ale nie będę cię zadręczał. — Wstaje. — Idę do baru, jeśli nie wrócę za trzy godziny, to przyjdź po moje zarzygane zwłoki.

Podchodzi do drzwi.

— Michael, nie gadaj głupot. Idę z tobą.

— Idź do zwycięzców świętować wygraną, przecież nie będziesz siedział z frajerem.

Kładzie dłoń na klamce i otwiera drzwi.

— Jesteś moim najlepszym przyjacielem.

— Wiem, ty moim też. — Zamyka drzwi przed nosem Stefana. — A szkoda — szepcze i wybucha płaczem, bo wie, że Kraft ma dziewczynę i jego miłość będzie nieodwzajemniona.

Młodszy Austriak wychodzi z pokoju i tuli przyjaciela. Hayböck ociera łzy.

— Mam nadzieję, że nie słyszałeś — mówi. — Idę.

— Misiu...

— Misiu? Nigdy nie mówiłeś misiu. Tylko Michi. — Kieruje się w stronę baru. — Tylko Michael, ewentualnie Michi... nikt więcej.

Znów zaczyna ryczeć..

Stefan go goni i przytula.

— Jesteś kimś ważnym dla mnie.

— Przyjacielem, wiem. Idę opić naszą przyjaźń. Sam.

Stefan go całuje.

Michael odsuwa się ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.

— A Marissa? Przecież ją kochasz.

— To przykrywka.

— Ty też jesteś gejem?

Patrzy zdziwiony.

— Tak.

— Ok, pewnie już masz kogoś na oku. Spadam. — Odchodzi. — I nie całuj mnie, przyjacielu. Idź do tego farciarza.

— Mhm. — Idzie za Michaelem. — Mam. Takiego wyższego blondynka o niebieskich oczach.

— Freund?

Stefan ociera się o niego.

— Karen to też przykrywka?

— Takiego, który dzieli ze mną pokój.

— Co?! Tylko ja mam z tobą pokój.

Stefan go całuje.

— Krafti. — Podnosi go, tuli i płacze ze szczęścia. — Stefan... a czy... Nie to głupie...

Robi się czerwony.

— Kocham cię. — Stefan czyta mu w myślach.

— Ja ciebie też, bardzo mocno. I od jakiegoś czasu chciałem, żeby to nie była nie tylko przyjaźń. — Kraft go tuli, a zawstydzony Hayböck się cofa. — Przepraszam.— Patrzy na swoją męskość. — Nie powinienem tak reagować. — Rumieni się.

Kraft go tuli.

— Też jestem twardy.

Masuje krocze Hayböcka przez spodnie. Michi jęczy.

— Krafti... Chodzimy chociaż do pokoju.

— Mhm.

— Jeszcze nas usłyszą.

Stefan prowadzi Michaela do pokoju.

— Uważaj, będę miał siniaki.

— Taki delikatny.

— Matko, tak ponętnie mówisz.

Wchodzą do pokoju, a Michi stoi jak słup soli, niewiedząc co robić, rozgląda się. Kraft pcha go w stronę łóżka.

— Stefan, co ty robisz?

Upada na łóżko, ciągnąc go za sobą. Stefan go całuje, a Michi gładzi jego plecy. Nabrzmiała męskość Hayböcka wbija się w ciało Krafta.

— Muszę iść pod prysznic.

— Przecież ci pomogę.

— Ale ja tego nie robiłem. Nie umiem nic.

Stefan go rozbiera i patrzy jego na członek, oblizuje się.

— Piękny.

— Stefan, robiłeś to z kimś.

— Tak.

— Z kim?

— Nieważne.

— Skoro mam ci zaufać, to muszę wiedzieć.

— Z Manu.

— Fettner, Poppinger?

— Fettner.

Michi się rozluźnia.

— Ok. Ale między wami już nic nie ma, prawda?

— Nie ma.

— Ufam ci w pełni.

Kraft rozbiera się i całuje Michiego.

— Jesteś piękny.

Blondyn się rumieni.

— Ty też kochany.

Stefan całuje członek Michaela, a Austriak wydaje z siebie głośny jęk.

— Krafti.

Szybciej oddycha i zagryza wargę.

— Mhm... Misiu...

Całuje blondyna.

Hayböck tuli i składa pocałunki na torsie bruneta.

— Co masz w planach, bo boli coraz bardziej...

Stefan bierze jego członek w usta i energicznie ssie, masując przy tym jego jądra.

— Krafti, ja zaraz dojdę — jęczy jak pojebany.

— I o to chodzi, misiu.

Całuje czubek.

— I nie będziesz zły, że doszedłem przy twojej twarzy — szepcze blondyn, powstrzymując orgazm i zaciskając palce we włosach Krafta.

— Nie.

Michi wytryskuje na twarz ukochanego, krzycząc z przyjemności. Stefan oblizuje się.

— Jesteś pyszny. — Ociera policzki.

Blondyn opada zmęczony na poduszki i mówi:

— To było cudowne.

— To dobrze. Zdrzemniemy się i mi pomożesz. — Pokazuje na namiot w swoich spodniach.

— Mhm.

Michi zasypia, kładąc głowę na klatce piersiowej Stefana. Sfrustrowany Kraft myśli, by pierwszy raz Michaela był najcudowniejszym momentem w jego życiu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro